Samolot zatrzymuje się na płycie lotniska w Winhouk. Wychodzimy. I znowu- pierwszy haust rozgrzanego do czerwoności powietrza, uderzenie w twarz gorącego afrykańskiego piekarnika.Uwielbiam to.
Szybka przeprawa przez bramki, miejscowa celniczka wbija pieczątkę wjazdową w paszport, idę po walizkę- jest, doleciała
Wita nas, nasz pilot Przemek, z którym będziemy przemierzać Namibię.
Nie tak bardzo szybka wymiana waluty na miejscowe dolary namibijskie -kolejki, wypisywanie kwitów,kserowanie paszportu,wprowadzanie do komputera- czyli szczegółowa biurokracja i procedury
Każdy wymienia ile uważa, mi bez problemu na różne pierdoły(picie, jedzenie, drobne pamiątki) wymienione na początku 150 euro wystarczyły. Za dużo też nie chciałam wymieniać, ponieważ miejscowej waluty nie można wywozić. W każdym większym mieście są bankomaty, w hotelach i lodgach też można wymienić(trochę gorszy kurs niż na lotnisku), jak również prawie wszędzie(no oprócz bazarków i głębokiego zadupia) można było płacić kartą. Tak,że z tym większych problemów nie było.
I w końcu idziemy do autokaru.
Rozglądam się chciwie na boki, chłonąc wszystko od piewszego zetknięcia, by jak najwięcej zapamiętać.
Ale jak tu zapamiętywać jak w głowie się kołuje po tak długim locie i pot leje się po tyłku z gorąca?
No więc biegiem do autokaru i szybkie przebieranko w krótkie łachy
Bo przecież z marszu mamy zaplanowane zwiedzanie stolicy- Windhouk a do hotelu dotrzemy dopiero póżnym popołudniem.
Z lotniska do miasta jedziemy jakieś 30 min, w tym czasie Przemek przekazuje wszystkie sprawy organizacyjne(ale i tak nie słuchałam, tylko gapiłam się przez okno )
Jest zielono, czysto, ładnie i tak bardzo europejsko Wieżowce, śliczne kolonialne domeczki, wypasione fury, młodzież odstrojona w najlepsze światowe marki. Centra handlowe- pełne dóbr wszelakich, wszędobylskie fast foody, i mieszanka ludzi, i kolorów skóry.
Namibia przez szereg lat była pod panowaniem kolejno Portugalczyków, Holendrów,Brytyjczyków i Niemców.
Portugalczycy i Holendrzy odkrywali, po Brytyjczykach został ruch lewostronny, a po Niemcach śliczne miasteczka i Ordnung
Niepodległa Namibia istnieje od 1990 roku.
O historii nie będę pisać, zainteresowanych odsyłam do żródeł, ale historia kraju i Winhouk wcale taka różowa nie jest( kolonializm, wojny, ludobójstwa itp., itd.)
Gdzieś tam po drodze pewnie jakieś info wstawię, ale nie będzie to szczegółowe ( trza pojechać i posłuchać Przemka, a on gadał i opowiadał,że hooo hooo )
Trochę fotek ze zwiedzania, które prawie całkowicie skopałam, ale zorientowałam się dopiero dużo póżniej ,( tak to jest jak się pożycza aparat na wyjazd ) Te normalne foty autorstwa Margerytki
dodam jeszcze,ze ja wszystkie foty widze.
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Dana- Dziękuję
Wojtek- Będą następne odcinki do kawki
Żelku - Wpadnę na twoją Dominiczkę po widoczki
Wiktor- zgadłeś
Lordziu- Ja już wiem,że po Namibii nic już nie będzie takie samo
Huragan- Jak to się mów?- sukces ma wielu ojców... i matek
Witam w moich skromnych progach
Miło mi, że jesteście
CDN już się tworzy
A ze zdjęciami było małe zamieszanie wczoraj, ale już jest ok
Antenko, siadam tu i czekam
Przynajmniej słońce jest zawsze za darmo ...
http://pieczatki-w-paszporcie.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCf99mvhfOem4kTfGH5qBOGQ?sub_confirmation=1/
Kienia witaj Popcorn podać?
Poproszę popcorn i dwie żyrafy
Przynajmniej słońce jest zawsze za darmo ...
http://pieczatki-w-paszporcie.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCf99mvhfOem4kTfGH5qBOGQ?sub_confirmation=1/
POWITANIE Z NAMIBIĄ- dzień pierwszy.
Samolot zatrzymuje się na płycie lotniska w Winhouk. Wychodzimy. I znowu- pierwszy haust rozgrzanego do czerwoności powietrza, uderzenie w twarz gorącego afrykańskiego piekarnika.Uwielbiam to.
Szybka przeprawa przez bramki, miejscowa celniczka wbija pieczątkę wjazdową w paszport, idę po walizkę- jest, doleciała
Wita nas, nasz pilot Przemek, z którym będziemy przemierzać Namibię.
Nie tak bardzo szybka wymiana waluty na miejscowe dolary namibijskie -kolejki, wypisywanie kwitów,kserowanie paszportu,wprowadzanie do komputera- czyli szczegółowa biurokracja i procedury
Każdy wymienia ile uważa, mi bez problemu na różne pierdoły(picie, jedzenie, drobne pamiątki) wymienione na początku 150 euro wystarczyły. Za dużo też nie chciałam wymieniać, ponieważ miejscowej waluty nie można wywozić. W każdym większym mieście są bankomaty, w hotelach i lodgach też można wymienić(trochę gorszy kurs niż na lotnisku), jak również prawie wszędzie(no oprócz bazarków i głębokiego zadupia) można było płacić kartą. Tak,że z tym większych problemów nie było.
I w końcu idziemy do autokaru.
Rozglądam się chciwie na boki, chłonąc wszystko od piewszego zetknięcia, by jak najwięcej zapamiętać.
Ale jak tu zapamiętywać jak w głowie się kołuje po tak długim locie i pot leje się po tyłku z gorąca?
No więc biegiem do autokaru i szybkie przebieranko w krótkie łachy
Bo przecież z marszu mamy zaplanowane zwiedzanie stolicy- Windhouk a do hotelu dotrzemy dopiero póżnym popołudniem.
Z lotniska do miasta jedziemy jakieś 30 min, w tym czasie Przemek przekazuje wszystkie sprawy organizacyjne(ale i tak nie słuchałam, tylko gapiłam się przez okno )
Żyrafek będzie duuuuużo ale póżniej Ale armat nie było
Dojeżdżamy.
Pierwsze wrażenia?
Jest zielono, czysto, ładnie i tak bardzo europejsko Wieżowce, śliczne kolonialne domeczki, wypasione fury, młodzież odstrojona w najlepsze światowe marki. Centra handlowe- pełne dóbr wszelakich, wszędobylskie fast foody, i mieszanka ludzi, i kolorów skóry.
Namibia przez szereg lat była pod panowaniem kolejno Portugalczyków, Holendrów,Brytyjczyków i Niemców.
Portugalczycy i Holendrzy odkrywali, po Brytyjczykach został ruch lewostronny, a po Niemcach śliczne miasteczka i Ordnung
Niepodległa Namibia istnieje od 1990 roku.
O historii nie będę pisać, zainteresowanych odsyłam do żródeł, ale historia kraju i Winhouk wcale taka różowa nie jest( kolonializm, wojny, ludobójstwa itp., itd.)
Gdzieś tam po drodze pewnie jakieś info wstawię, ale nie będzie to szczegółowe ( trza pojechać i posłuchać Przemka, a on gadał i opowiadał,że hooo hooo )
Trochę fotek ze zwiedzania, które prawie całkowicie skopałam, ale zorientowałam się dopiero dużo póżniej ,( tak to jest jak się pożycza aparat na wyjazd ) Te normalne foty autorstwa Margerytki
Z drogi:
Heloł , zrobiłam sobie wieczorną herbatke i czytam, czytam..
Ciekawa jestem kogo spotkałaś z forum , bo pamiętam,że na odliczance na pewno drugiej Namibii nie było..
Cieszę sie,że ze zdjęciami sobie poradziłaś i wszystkie widac
No trip no life
Windhoek:
kościół ewangelicki:
muzeum historii Namibii
pomnik Sama Nujomy- przywódcy walk o niepodległość i pierwszego prezydenta Namibii
zabytkowy dworzec kolejowy
uliczki