Po śniadaniu zwiedzanie stanowiska archeologicznego w Palenque - miasta opuszczonego z nieznanych powodów przez Indian w X w., ponownie odkrytego dopiero w XVIII w.: Świątynia Inskrypcji (dostępna tylko z zewnątrz), Pałac Królewski z licznymi komnatami i korytarzami pokrytymi płaskorzeźbami, świątynie Słońca i Krzyża (datowane na VII w.) z licznymi inskrypcjami.
Wśród ruin największą sensacją stała się Świątynia Inskrypcji. Zbudowana została na piramidzie schodkowej o wysokości 16 m złożonej z dziewięciu stopni. Szerokość świątyni wynosi 23,4 m. Wejścia do niej mieszczą się pomiędzy sześcioma filarami ozdobionymi dawniej postaciami wykonanymi ze stiuku. Nogi postaci wykonane były w formie głów węży (do dnia dzisiejszego pozostały jedynie fragmenty tej dekoracji). Po obu stronach wejścia wykuto 620 hieroglifów, od nich pochodzi nazwa świątyni. Stromy dach świątyni zwieńczony był ażurowym grzebieniem. Podczas prac archeologicznych prowadzonych w latach 1942–1952 we wnętrzu świątyni odkryto przejście do krypty grobowej. W dolnej części wewnętrznej klatki schodowej znaleziono 6 szkieletów ludzkich (najprawdopodobniej zabitych podczas ceremoniału pogrzebowego) oraz naczynia i dary. Wejście do krypty zamyka płyta kamienna w kształcie trójkąta. Sama krypta ma wymiary 9 × 3 m i wysokość 6,6 m. Wewnątrz krypty znaleziono sarkofag z szkieletem Pakala Wielkiego, władcy Palenqué zmarłego w 683 roku.
Wielbicielem Pakala Wielkiego był Erich von Däniken, wszędzie widzący ślady pozaziemskiej cywilizacji. Oprócz doskonałości budowli o "marsjańskim" (ha, ha) pochodzeniu Pakala miał świadczyć wzrost, ponad 180 cm, przy tych kurduplach majańskich co mieli po 1,5 metra to coś niebywałego. No i średnia życia raczej nie przekraczała 40 lat, a Pakal zmarł mając 80.
No ale to tylko ciekawostka.
Palenque to także wielki bazar. Ten Pan od dywaniku, którego zaprezentowała Piea, także nas witał. Miał nawet biało-czerwoną flagę.
ale fajnie się ogląda "znajome miejsca" innym okiem
(ten sam Pańcio ze szmatką z "machiną Pakala" - miał zajete ręce, ale nasz Arturo trzymał za niego polską flagę )
(acha, co do wcześniejszych zdjęć ptaszorów- no rewelacja! jak Wy cykacie te fotki tym ptaszorom? - mnie się nie udało uwiecznić żadnego, choc kilka razy byłam blisko...; zanim wyciągnę i włączę aparat...ustawię... wyzoomuję... i ? - ptaszek odfrunął! )
Ruszamy dalej, ale niezbyt daleko. Zaczynają sie problemy z klimatyzacją. Ciągłe włączanie (bo za gorąco) i wyłączanie (a nam zimno) zaowocowało. Padła i wszystkim za gorąco. Kierowca kilka razy naprawiał, aż nastepnego dnia musiał ściągnąć ekipę techniczną, która po prostu wymieniła bezpiecznik.
Pierwszy przystanek był nad Zatoką Meksykańską. Gdyby nie upał, całkiem ciekawa przerwa. Zatoka, pelikany, trucki i super cmentarzyk.
wygląda na to, że nocowaliście w tym samym hotelu co my!
Piea
Ty i Piea opisujecie teraz Palenque , ale fajnie. Będzie można zobaczyć to samo miejsce z różnych perspektyw
No trip no life
Po śniadaniu zwiedzanie stanowiska archeologicznego w Palenque - miasta opuszczonego z nieznanych powodów przez Indian w X w., ponownie odkrytego dopiero w XVIII w.: Świątynia Inskrypcji (dostępna tylko z zewnątrz), Pałac Królewski z licznymi komnatami i korytarzami pokrytymi płaskorzeźbami, świątynie Słońca i Krzyża (datowane na VII w.) z licznymi inskrypcjami.
Wśród ruin największą sensacją stała się Świątynia Inskrypcji. Zbudowana została na piramidzie schodkowej o wysokości 16 m złożonej z dziewięciu stopni. Szerokość świątyni wynosi 23,4 m. Wejścia do niej mieszczą się pomiędzy sześcioma filarami ozdobionymi dawniej postaciami wykonanymi ze stiuku. Nogi postaci wykonane były w formie głów węży (do dnia dzisiejszego pozostały jedynie fragmenty tej dekoracji). Po obu stronach wejścia wykuto 620 hieroglifów, od nich pochodzi nazwa świątyni. Stromy dach świątyni zwieńczony był ażurowym grzebieniem. Podczas prac archeologicznych prowadzonych w latach 1942–1952 we wnętrzu świątyni odkryto przejście do krypty grobowej. W dolnej części wewnętrznej klatki schodowej znaleziono 6 szkieletów ludzkich (najprawdopodobniej zabitych podczas ceremoniału pogrzebowego) oraz naczynia i dary. Wejście do krypty zamyka płyta kamienna w kształcie trójkąta. Sama krypta ma wymiary 9 × 3 m i wysokość 6,6 m. Wewnątrz krypty znaleziono sarkofag z szkieletem Pakala Wielkiego, władcy Palenqué zmarłego w 683 roku.
Pisze o tym równolegle Piea.
To ja już tylko zdjęcia dodam.
Jorguś
Wielbicielem Pakala Wielkiego był Erich von Däniken, wszędzie widzący ślady pozaziemskiej cywilizacji. Oprócz doskonałości budowli o "marsjańskim" (ha, ha) pochodzeniu Pakala miał świadczyć wzrost, ponad 180 cm, przy tych kurduplach majańskich co mieli po 1,5 metra to coś niebywałego. No i średnia życia raczej nie przekraczała 40 lat, a Pakal zmarł mając 80.
No ale to tylko ciekawostka.
Palenque to także wielki bazar. Ten Pan od dywaniku, którego zaprezentowała Piea, także nas witał. Miał nawet biało-czerwoną flagę.
Jorguś
ale fajnie się ogląda "znajome miejsca" innym okiem
(ten sam Pańcio ze szmatką z "machiną Pakala" - miał zajete ręce, ale nasz Arturo trzymał za niego polską flagę )
(acha, co do wcześniejszych zdjęć ptaszorów- no rewelacja! jak Wy cykacie te fotki tym ptaszorom? - mnie się nie udało uwiecznić żadnego, choc kilka razy byłam blisko...; zanim wyciągnę i włączę aparat...ustawię... wyzoomuję... i ? - ptaszek odfrunął! )
Piea
Po zwiedzeniu Palenque ruszamy do Uxmal.
I teraz zacznie się nuda. Wszystko co było do końca wycieczki, czyli Uxmal, Chichen Itza i Meridę opisała już Piea i pięknie sfociła.
Można wyłączyć odbiorniki.
Przerwa na lunch na jakiejś farmie. I uczta w miejscowej restauracji - steki wołowe. Pycha.
Najpierw pokazują nam pięć rodzajów na surowo, po wyborze trochę czekamy, dostajemy gratis po "lufie" tequili i są.
Jorguś
Teraz przerwa dla miłośników motoryzacji.
Restauracja znajduje sie przy samej drodze i to chyba ważnej.
Obserwujemy i fotografujemy legendarne amerykańskie trucki.
Jorguś
Ruszamy dalej, ale niezbyt daleko. Zaczynają sie problemy z klimatyzacją. Ciągłe włączanie (bo za gorąco) i wyłączanie (a nam zimno) zaowocowało. Padła i wszystkim za gorąco. Kierowca kilka razy naprawiał, aż nastepnego dnia musiał ściągnąć ekipę techniczną, która po prostu wymieniła bezpiecznik.
Pierwszy przystanek był nad Zatoką Meksykańską. Gdyby nie upał, całkiem ciekawa przerwa. Zatoka, pelikany, trucki i super cmentarzyk.
Jorguś
ooo steki olbrzymy he he i jeszcze do tego Tequila. Nieżle was tam karmili na wycieczce
No trip no life
Taaaaak, za nasze pieniadze
Jorguś