Bepi! Jaki piękny tytuł!!! Jaki cudny początek/epilog!!! Bardzo się cieszę że zaczęłaś i będę w miarę moich możliwości czasowych Cię podczytywać. Mauritius mnie się także marzy i wiem że miałabym tam co robić, więc z wielką ciekawością czekam na każde info
Lecimy dalej, lot minął szybciutko około północy czasu Dubaju( +2 godz) lądujemy, niby północ a za oknem prawie jasno od tych wszystkich lampionów w Dubaju, wysiadamy z samolotu, i od razu buchneło w nas gorace powietrze 35 st w nocy, ufff. .. nie wyobrażam sobie tego klimatu za dnia..szybciutko do klimatyzowanego autobususu i mkniemy po płycie lotniska około 15 minut ..., musi to lotnisko być ogromne skoro tak długo jedziemy, lotnisko robi wrażenie, bardzo nowoczesne, piękne oszklone windy, fontanny, drogie samochody, sklepy, my kierujemy się na nasz gate A3 skąd mamy wylot na Mauritius, lotnisko ogromne zatem jedziemy tam na nasz gate jakimś metrem podziemnym . Bilety mamy już w rączce bo w Pradze dostaliśmy bilety na cały odcinek, tak samo bagaż ( dostępny 30 kg !!!)leciał z Pragi od razu na Mauritius w tranzycie, więc w Dubaju nie musieliśmy się martwić o nic..tylko żeby nie zasnąć bo to środek nocy a po winku nas spanie nieźle morzyło... nawet po sklepach mi się za bardzo nie chciało chodzić..tylko zdążyłam luknąc na rum takamakę w duty free kosztował 17$ za 0,7 l oraz bacardi 1 l też po 17$ bo może się przydać kiedyś takie info..hehe Z Dubaju odlatujemy tym razem tym kolosem A380, w sumie w środku samolot bardzo podobny do tego poprzednika , tylko teraz siedzeń jest chyba jeszcze więcej 3-5-3 na pokładzie w strefie ekonomicznej, jak to wyglądało w tej lepszejszej częsci ..to nie wiem bo nie dotarłam na ten pokład górny bądź dolny..bo w tej nocy to nawet nie wiem gdzie siedzieliśmy...czy u góry czy na dole tego kolosa, obsługa, jedzenie, drinki w tym A380 bez róźnicy jak 777-300, tylko miejsca jakby ciutke wiecej może ze 2 cm..no i samolot bardziej wyciszony wydawał mi się, nie słychac tak mocno warkotu w nim
Na Mauritius lecimy 6 godzin, znowu dają 2 posiłki podczas lotu, napoje itp, lot mija przyjemnie i szybciutko, fajna sprawa z tym podzieleniem trasy na 2 razy, jest to zdecydowanie mniej męczące dla kręgosłupa i nóg niż tak od razu wysiedzieć te 12 godzin, samolot znowu leci pełniutki ! Ok godziny 9.30 lądujemy czasu Mauritiusa ( + 2 godz do przodu w stosunku do PL) a tu widoki z góry nie powalają jak w innych miejscach egotycznych ..hehe nie ma setek palm czy też bujnej dżungli..z góry już widocznej.. ino trawa, pola trzinowe..jakoś tak sucho..nic co by wzbudziło z góry ..woww, wprawdzie pojawiają się lazurki na brzegu oceanu,
księciu skwitował gdzieś Ty mnie zabrała.. toż to widoki prawie jak w PL.. ale ja ja mam nos i aparat w szybie i wypatruję mojej ukochanej góry Le Morne Brabant..no niestety wpadliśmy w ogromne chmurzyska i deszcz które się kłebiły właśnie przy Le Morne więc nic nie było widać, przy lądowaniu zaś było słoneczko, także przelatując przez Mauritius co parę km była zupełnie inna pogoda.
Pozwolę sobie zatem z netu wkleić 1 zdjęcie Le Morne Brabant i widok na hotele Paradis/ Dinarobin, bo mnie niestety chmurzyska z deszczem nie pozwoliły zobaczyć tego widoku
Lądujemy dość twardo tym kolosem, lotnisko jest łądne, klimatyzowane, ogromne, czyste oddane do użytku ponoć w grudniu 2013,
Odbieramy nasze bagaże, uff są oba, bo zawsze mam stresa co by mnie nie spotkało to co naszą Nelcię, wprawdzie mam w podręcznym 3 pary bikini, spodenki, t-shirt, japonki, tak na wszelki wypadek..i już rozgladamy się za jakimś kierowcą, ale jeszcze najpierw wymieniamy sobie 200 euro na rupie, bo na lotnisku jest dość dobry kurs, za 1 euro płacą 40 rupi, zatem dostajemy 8000 tys rupi , przy wyjściu z lotniska jest dośc trochę taksówkarzy, podpytują gdzie chcemy jechać, ale bardzo grzecznie, nie ma żadnego chamstwa, czy jakiegoś wyrywania bagaży.. jak to bywa w innych krajach, tylko pełna kulturka, mówimy że potrzebujemy transport do Belle Mare i nam mówią że to kosztuje 40 euro za kurs, czyli stała śpiewka.. trochę sporo jak na taki godzinny kurs, jest jeszcze opcja jazdy autobusem za parę groszy.., mam nawet wydrukowane nr autobusów ale niestety żaden nie jedzie bezpośrednio tylko trezba się 3 razy przesiadać, a z walizkami to byłoby męczące..mój Roberto nawet słyszeć nie chce o jakiś przesiadkach i jeździe 2,5 godziny...zatem bierzemy pierwszego lepszego taksówkarza i proponujemy mu 30euro, na to on kiwa że nie , że to nie jest stała cena tego kursu itp... kiedy odchodzimy i rezygnujemy to ten taksiarz mówi spoko ..pakuje nas do samochodu, zawiezie nas Jego kolega taksiarz bo i tak mieszka w tej okolicy a to jego dzisiaj ostani kurs .. No to jedziemy, Nawet klimy nie trzeba załaczać w samochodzie bo temperatura przyjemna 25 stopni
Bepi! Jaki piękny tytuł!!! Jaki cudny początek/epilog!!! Bardzo się cieszę że zaczęłaś i będę w miarę moich możliwości czasowych Cię podczytywać. Mauritius mnie się także marzy i wiem że miałabym tam co robić, więc z wielką ciekawością czekam na każde info
Bepi super że już sie zmobilizowałas, jak ja u Ciebie ubustwiam to nic nie robienie i drineczki i jedzonko i widoki i plaże , łał !
Bea
Ach wreszcie relacja z Mau-oprawa do Twoich przepieknych zdjec
Bepi jak to mozliwe,ze zwiedzilas pol swiata,a dopiero teraz lecialas Emirates A mieliscie wydrukowane menu czy wybor byl z monitora?
U mnie Emirates i Qatar Airways poki co na pierwszym miejscu !!!
I ja sie melduje
Mojito w dłoni i ...CZYTAMY !!!
Bepi, ja mam obawę, ze wyknuje kolejną wyprawę po Twojej relacji...
Jak ja lubię takie lenistwo podszyte dobrym jedzonkiem, drineczkami i lazurkami.... Bepi dawaj !
irvina
No wreszcie!!!!
Lecimy dalej, lot minął szybciutko około północy czasu Dubaju( +2 godz) lądujemy, niby północ a za oknem prawie jasno od tych wszystkich lampionów w Dubaju, wysiadamy z samolotu, i od razu buchneło w nas gorace powietrze 35 st w nocy, ufff. .. nie wyobrażam sobie tego klimatu za dnia..szybciutko do klimatyzowanego autobususu i mkniemy po płycie lotniska około 15 minut ..., musi to lotnisko być ogromne skoro tak długo jedziemy, lotnisko robi wrażenie, bardzo nowoczesne, piękne oszklone windy, fontanny, drogie samochody, sklepy, my kierujemy się na nasz gate A3 skąd mamy wylot na Mauritius, lotnisko ogromne zatem jedziemy tam na nasz gate jakimś metrem podziemnym . Bilety mamy już w rączce bo w Pradze dostaliśmy bilety na cały odcinek, tak samo bagaż ( dostępny 30 kg !!!)leciał z Pragi od razu na Mauritius w tranzycie, więc w Dubaju nie musieliśmy się martwić o nic..tylko żeby nie zasnąć bo to środek nocy a po winku nas spanie nieźle morzyło... nawet po sklepach mi się za bardzo nie chciało chodzić..tylko zdążyłam luknąc na rum takamakę w duty free kosztował 17$ za 0,7 l oraz bacardi 1 l też po 17$ bo może się przydać kiedyś takie info..hehe Z Dubaju odlatujemy tym razem tym kolosem A380, w sumie w środku samolot bardzo podobny do tego poprzednika , tylko teraz siedzeń jest chyba jeszcze więcej 3-5-3 na pokładzie w strefie ekonomicznej, jak to wyglądało w tej lepszejszej częsci ..to nie wiem bo nie dotarłam na ten pokład górny bądź dolny..bo w tej nocy to nawet nie wiem gdzie siedzieliśmy...czy u góry czy na dole tego kolosa, obsługa, jedzenie, drinki w tym A380 bez róźnicy jak 777-300, tylko miejsca jakby ciutke wiecej może ze 2 cm..no i samolot bardziej wyciszony wydawał mi się, nie słychac tak mocno warkotu w nim
Na Mauritius lecimy 6 godzin, znowu dają 2 posiłki podczas lotu, napoje itp, lot mija przyjemnie i szybciutko, fajna sprawa z tym podzieleniem trasy na 2 razy, jest to zdecydowanie mniej męczące dla kręgosłupa i nóg niż tak od razu wysiedzieć te 12 godzin, samolot znowu leci pełniutki ! Ok godziny 9.30 lądujemy czasu Mauritiusa ( + 2 godz do przodu w stosunku do PL) a tu widoki z góry nie powalają jak w innych miejscach egotycznych ..hehe nie ma setek palm czy też bujnej dżungli..z góry już widocznej.. ino trawa, pola trzinowe..jakoś tak sucho..nic co by wzbudziło z góry ..woww, wprawdzie pojawiają się lazurki na brzegu oceanu,
księciu skwitował gdzieś Ty mnie zabrała.. toż to widoki prawie jak w PL.. ale ja ja mam nos i aparat w szybie i wypatruję mojej ukochanej góry Le Morne Brabant..no niestety wpadliśmy w ogromne chmurzyska i deszcz które się kłebiły właśnie przy Le Morne więc nic nie było widać, przy lądowaniu zaś było słoneczko, także przelatując przez Mauritius co parę km była zupełnie inna pogoda.
Pozwolę sobie zatem z netu wkleić 1 zdjęcie Le Morne Brabant i widok na hotele Paradis/ Dinarobin, bo mnie niestety chmurzyska z deszczem nie pozwoliły zobaczyć tego widoku
Lądujemy dość twardo tym kolosem, lotnisko jest łądne, klimatyzowane, ogromne, czyste oddane do użytku ponoć w grudniu 2013,
Odbieramy nasze bagaże, uff są oba, bo zawsze mam stresa co by mnie nie spotkało to co naszą Nelcię, wprawdzie mam w podręcznym 3 pary bikini, spodenki, t-shirt, japonki, tak na wszelki wypadek..i już rozgladamy się za jakimś kierowcą, ale jeszcze najpierw wymieniamy sobie 200 euro na rupie, bo na lotnisku jest dość dobry kurs, za 1 euro płacą 40 rupi, zatem dostajemy 8000 tys rupi , przy wyjściu z lotniska jest dośc trochę taksówkarzy, podpytują gdzie chcemy jechać, ale bardzo grzecznie, nie ma żadnego chamstwa, czy jakiegoś wyrywania bagaży.. jak to bywa w innych krajach, tylko pełna kulturka, mówimy że potrzebujemy transport do Belle Mare i nam mówią że to kosztuje 40 euro za kurs, czyli stała śpiewka.. trochę sporo jak na taki godzinny kurs, jest jeszcze opcja jazdy autobusem za parę groszy.., mam nawet wydrukowane nr autobusów ale niestety żaden nie jedzie bezpośrednio tylko trezba się 3 razy przesiadać, a z walizkami to byłoby męczące..mój Roberto nawet słyszeć nie chce o jakiś przesiadkach i jeździe 2,5 godziny...zatem bierzemy pierwszego lepszego taksówkarza i proponujemy mu 30euro, na to on kiwa że nie , że to nie jest stała cena tego kursu itp... kiedy odchodzimy i rezygnujemy to ten taksiarz mówi spoko ..pakuje nas do samochodu, zawiezie nas Jego kolega taksiarz bo i tak mieszka w tej okolicy a to jego dzisiaj ostani kurs .. No to jedziemy, Nawet klimy nie trzeba załaczać w samochodzie bo temperatura przyjemna 25 stopni
No trip no life