Na zakończenie chciałabym zrobić małe porównanie trzech rajskich destynacji Oceanu Indyjskiego, a mianowicie Malediwów, Mauritiusa i Seszeli.
Melediwy odwiedziliśmy jako pierwsze z tych miejsc. Mieszkaliśmy na wyspie Kuramathi, początkowo parę dni w chatce na lądzie, a potem w bungalowie na wodzie. Według mnie można tam najlepiej oderwać się od szarej rzeczywistości. Kompletny relaks wśród pięknej przerody, błękitu oceanu, bardzo dobre jedzonko i drinki z najwyższej półki. Kompletne wyciszenie, całe wakacje można przechodzić boso, nikt tu nie chce niczego sprzedać nam, ani prosićc o napiwki. Z tych trzech miejsc jest tu również najlepsza rafa koralowa dostępna z brzegu. Jednak dla aktywnych wysepka jest trochę za mała, choć i tak jest to jedna z większych wysp archipelagu.
Seszele odwiedziliśmy jako ostatnie. Muszę powiedzieć, że były tam najpiekniejsze plaże, jakie dotychczas widziałam z cudownymi skałkami wokół, no i ogromne żółwie. Świat podwodny ( tylko snorkowaliśmy, a nie nurkowaliśmy) niezbyt ciekawy, jedzonko też mi nie za bardzo smakowało.
Natomiast przyroda bujna, bardzo bogata z niezwykle urodziwą palmą coco de mer na czele.
Plaże na wszystkich wysepkach seszelskich mają podobny charakter, niewiele różnią się między sobą.
No i Mauritius...największa z wysp i najbardziej różnorodna. Dla nas była ona najciekawsza, gdyż była możliwość zrobienia wielu wycieczek, jako że my nie za bardzo lubimy spędzać czas na plaży. Jedzenie bardzo mi smakowało, co jest dziwne, bo i na Seszelach i na Mauritiusie jest niby ta sama kuchnia kreolska, ale bardzo się ona różniła na korzyść Mau. Piękne góry, wodospady, przyroda. Trochę za zimna woda w oceanie, bo to była zima, a Mau jest jednak zdecydowanie dalej od równika niż Seszele i Malediwy.
Mieszkańcy wyspy są przemili. Odnosi się to zarówno do pracowników hoteli od najniższego do najwyzszego szczebla, jak i lokalesów spotykanych na plaży, na ulicy, czy w autobusie. Wszyscy za wszelką cenę chcą pomóc, coś wyjaśnić, wskazać drogę. Nigdzie indziej nie spotkałam tak przyjaznych ludzi....
Biorąc to wszystko pod uwagę – gdybym miała ponownie spędzić wakacje w którymś z tych miejsc – byłby to niewątpliwie MAURITIUS.
Teraz już naprawdę KONIEC.
Dziekuję wszystkim, którzy mieli cierpliwość podróżować ze mną przez ten piękny kraj...
Apisku , nie ma słów aby opisać Twoją cudną relację, jest cudowna taka jak lubię ! piekne zakończenie , i na koniec piękne porównanie !, po którym mam jeszcze większą chrapkę na Mauritius o ile wogóle moźna miec większą ..hehe...loty juz wertuję codziennie , jesteś niesamowicie dokładna ,
nie znam w tym wieku..-))) drugiej takiej super babki jak Ty ..zakręconej pozytywnie na pukcie podróży
dla Ciebie Apisku
Fajnie że napisałaś cosik na temat jedzonka ..bo ja też nie lubię curry ale jak jedzenie jest lepsze niż na Seszelach to już sie cieszę, bo na Seszelach jadłam najgorsze jedzenie z wszystkich moich wakacji
Apisku, kapitalna przygoda z toba w roli guida po Mauritius Wyspa jest przepiekna, a do tego bardzo roznorodna co mi bardzo odpowiada, bo jest gdzie jezdzic i co oglądać. Sama nie wiem co mi sie najbardziej podobało... chyba wszystko Super szczególowo wszystko pokazalas i z pewnoscia wiele osob zachecilas do odwiedzenia M.
Mnie na pewno tak, a Mauritius w ogole na mojej liscie nie istnial, bardziej kiedys tam pobliski Madagaskar czy Reunion..
Z niecierpliwoscia czekam na twoje kolejne wojaze i relacje
Apisku ,jak zawsze rewelacyjnie.Oprowadziłaś nas i opowiedziałaś o zwiedzanych miejscach lepiej niż niejeden przewodnik.Z każdym kolejnym zdjęciem nie mogłam nadziwić się pięknu przyrody.Tak zielonego a przy tym estetycznego miejsca jeszcze chyba dotąd nie widziałam.Jak dobrze,że Cię mamy Dziękuję
Apisku, relacja pochłonięta poraz enty.. możesz mi napisać czy przywiozłaś sobie jakies pamiątki z Mauritiusa, co warto, gdzie najlepiej kupować pamiątki, przyprawy itp? w marketach? na bazarach? co lepiej zabrać ze sobą Euro czy $? gdzie warto wymieniać pieniądze w Port Louis/ lotnisku ? czy hotelu?
Ps. Jaki był mniej więcej koszt takiej prywatnej wycieczki całodniowej u Pana Darka ?, ewentulanie masz jakiś namiar na jakiegoś sensownego kierowcę z którym bym ze 2 dni pojeździła po górach Mauritiusa
Bepi, sorki, że dopiero teraz odpisuję, ale z wiosną gna mnie do lasu, gdzie nie ma TV ani internetu....
Fajnie, że to tylu latach knucia, wypalił ci ten Mau - bardzo jestem ciekawa twoich wrażeń.
A teraz odpowiadam na pytania
Z reguły po przylocie wymieniamy niewielkie sumy E na lotnisku, chyba że nam się rzuci szybciej w oczy bankomat. My zawsze korzystamy z bankomatów, a nie wymieniamy pięniedzy w kantorach, czy gdzie indziej. Jakoś nie mamy żadnych niemiłych doświadczeń z bankomatami. Choć bywają czasem miejsca z utrudnionym do nich dostępem, to wówczas - wiedząc o tym wcześniej, że mogą być jakieś problemy - wybieramy na wszelki wypadek większą kwotę.
Jeśli chodzi o pamiątki, to raczej nie kupuję takich bezużytecznych typu durnostojki - bo nie lubię zagracania mieszkania i tego typu łapaczy kurzu - raczej praktyczne. Zawsze przywożę kupę przypraw, z których wiele z czasem wyrzucam, bo zapominam do czego je użyć. Z Mau przywiozłam głównie wanilię, fajną przyprawę do ryb oraz takie czarne kuleczki nadające aromat ryżowi. Te akurat przyprawy kupiłam na bazarze w Port Luis.
Kupiłam też kilka t - shirtów z charakterystycznymi nadrukami z Mau, naprawdę dobrej jakości, bo tam szyją odzież dla lepszych sieciówek europejskich, tak że można trafić fajne ciuchy. Nie wiem czy to są jakieś odrzuty eksportowe, czy wynoszone nielegalnie, albo jakieś nadwyżki - tylko metki są na wszelki wypadek wycięte...
Była też ładna biżuteria z masy perłowej czy korali w srebrze oraz mnóstwo pereł hodowlanych i kamieni półszlachetnych - wyroby coś w tym stylu jak na Bali. Ja złota nie lubię, ale tego typu biżuterię czasem noszę, więc mi się podobała.
Ty jesteś wielbicielką rumu, to tam też będziesz miała używanie. Jest kilka rumiarni, gdzie można dostać lokalne rumy w ładnych butelkach z grubego szkła. Trochę one ważą, ale je właśnie przywieźliśmy na prezenty.
Odnośnie wycieczek - to jak jeździliśmy z Darkiem nic mu nie płaciliśmy, bo miał pewne zobowiązania, coś mu przewieźliśmy, no i trochę polskiego żarełka w prezencie. Natomiast Ewie płaciliśmy normalne stawki, tyle co zaśpiewali nam w hotelu. Ona się krygowała, ale my sami tyle jej na koniec każdego dnia dawaliśmy i chyba było OK. Wiem że na ulicy możnaby znaleźć kogoś tańszego, ale nie wiadomo jak wyglądałaby kwestia z dogadaniem. Kompletnie już nie pamiętam jaki był koszt takiej wycieczki, ale przyjeżdżała po nas koło 8-9, a wracaliśmy około 19.
Ponadto Ewa, która już tam mieszka wiele lat, doskonale zna kraj i to nie tylko pod wzglęgem turystycznym, ale też opowiadała swoje ciekawe spostrzeżenia, to co ją zaskoczyło na korzyść, albo zaszokowało. Bardzo lubię wysłuchiwać takich prywatnych opinii.
Z usług żadnych innych kierowców nie korzystaliśmy. Czasem jeździliśmy lokalnymi autobusami, to też fajna przygoda. I kierowcy i współpasażerowie są bardzo mili i uczynni, a bilety bardzo tanie.
Jakbyś miała jakieś pytania, to postaram się odpowiedzieć, tylko do cen to mam galopującą sklerozę.
A jakie hotele poza Dinarobin koło Morne wybrałaś??? Pewnie coś w Belle Mare i gdzie jeszcze????
dzięki wielkie Apisku za cenne wskazówki No ja również się cieszę że wreszcie tam dotrę bo już knuję chyba z 4 lata wylot na MRU tylko zawsze mi było nie po drodze .. cenowo albo pogodowo
Tak w Belle Mare mam zabukowany na 7 nocy skromniutki malutki hotel
chciałam koniecznie hotel z all inlusiv bo my dużo drinkujemy, więc kosztem gorszego standartu wybrałam , bardzo bardzo chciałam hotel Ambre na Belle Mare to był moj typ cenowy i widokowy ale no niestety nie byłao na niego żadnej promocji a w tej Verandzie mnie pokusiła promocja że dostałam 2 noce w gratisie..
Potem przenoszę się wcześnie rano do Paradis/Dinarobin
na Le Morne tylko na 1 noc, bo hotel drogi jak diabli ale był moim marzeniem wiec jak tam pojadę z rańca a wyjadę kolejnego dnia wieczorem to tam bede prawie 2 dni to zdążę oblecieć.. i nacieszyc oczy całym resortem , oby tylko pogoda dopisała jak tam bede
Potem marzył mi się kolejny tydzień na Troux aux biches, ale nie ma tam dla mnie hotelu który by mi pasował, bo na tego pięknego Beachcombera na tej plazy to mi szkoda kasy , a potem są tam w okolicy same takie małe skromne hoteliki a my nie lubimy za bardzo małych hoteli, lubię ogromne resoty z ciufciami i meleksami itp
Mnie się ten hotel nie do końca podoba bo za malo tam bujnej roślinności i jakos łysawo tam w ogrodach.. plaża też średniawa.. no ale pokusiły mnie znowu promocje, czyli 1 noc gratis , oraz pakiet all inclusiv , i to że to jest większy hotel tak jak lubimy, więcej barów, lepsze bufety .. rest itp
Bepi a już zacieram ręcę na Twój powrót do kraju nie wiem jak wytrzymam tyle czasu na relacje z Mau w Twoim wydaniu już mi się wszystkie hoteli podobają co wybrałaś
Na zakończenie chciałabym zrobić małe porównanie trzech rajskich destynacji Oceanu Indyjskiego, a mianowicie Malediwów, Mauritiusa i Seszeli.
Melediwy odwiedziliśmy jako pierwsze z tych miejsc. Mieszkaliśmy na wyspie Kuramathi, początkowo parę dni w chatce na lądzie, a potem w bungalowie na wodzie. Według mnie można tam najlepiej oderwać się od szarej rzeczywistości. Kompletny relaks wśród pięknej przerody, błękitu oceanu, bardzo dobre jedzonko i drinki z najwyższej półki. Kompletne wyciszenie, całe wakacje można przechodzić boso, nikt tu nie chce niczego sprzedać nam, ani prosićc o napiwki. Z tych trzech miejsc jest tu również najlepsza rafa koralowa dostępna z brzegu. Jednak dla aktywnych wysepka jest trochę za mała, choć i tak jest to jedna z większych wysp archipelagu.
Seszele odwiedziliśmy jako ostatnie. Muszę powiedzieć, że były tam najpiekniejsze plaże, jakie dotychczas widziałam z cudownymi skałkami wokół, no i ogromne żółwie. Świat podwodny ( tylko snorkowaliśmy, a nie nurkowaliśmy) niezbyt ciekawy, jedzonko też mi nie za bardzo smakowało.
Natomiast przyroda bujna, bardzo bogata z niezwykle urodziwą palmą coco de mer na czele.
Plaże na wszystkich wysepkach seszelskich mają podobny charakter, niewiele różnią się między sobą.
No i Mauritius...największa z wysp i najbardziej różnorodna. Dla nas była ona najciekawsza, gdyż była możliwość zrobienia wielu wycieczek, jako że my nie za bardzo lubimy spędzać czas na plaży. Jedzenie bardzo mi smakowało, co jest dziwne, bo i na Seszelach i na Mauritiusie jest niby ta sama kuchnia kreolska, ale bardzo się ona różniła na korzyść Mau. Piękne góry, wodospady, przyroda. Trochę za zimna woda w oceanie, bo to była zima, a Mau jest jednak zdecydowanie dalej od równika niż Seszele i Malediwy.
Mieszkańcy wyspy są przemili. Odnosi się to zarówno do pracowników hoteli od najniższego do najwyzszego szczebla, jak i lokalesów spotykanych na plaży, na ulicy, czy w autobusie. Wszyscy za wszelką cenę chcą pomóc, coś wyjaśnić, wskazać drogę. Nigdzie indziej nie spotkałam tak przyjaznych ludzi....
Biorąc to wszystko pod uwagę – gdybym miała ponownie spędzić wakacje w którymś z tych miejsc – byłby to niewątpliwie MAURITIUS.
Teraz już naprawdę KONIEC.
Dziekuję wszystkim, którzy mieli cierpliwość podróżować ze mną przez ten piękny kraj...
Mariola
Apisku , nie ma słów aby opisać Twoją cudną relację, jest cudowna taka jak lubię ! piekne zakończenie , i na koniec piękne porównanie !, po którym mam jeszcze większą chrapkę na Mauritius o ile wogóle moźna miec większą ..hehe...loty juz wertuję codziennie , jesteś niesamowicie dokładna ,
nie znam w tym wieku..-))) drugiej takiej super babki jak Ty ..zakręconej pozytywnie na pukcie podróży
dla Ciebie Apisku
Fajnie że napisałaś cosik na temat jedzonka ..bo ja też nie lubię curry ale jak jedzenie jest lepsze niż na Seszelach to już sie cieszę, bo na Seszelach jadłam najgorsze jedzenie z wszystkich moich wakacji
Pięknie tam Apisku. Bardzo ciekawie opisałaś swój pobyt. Już Ci wcześniej napisałam, ze masz niesamowity talent literacki
Miejsca bajkowe, oczywiście te, które najbardziej mi sie podobały nie są na moją kieszeń
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Apisku, kapitalna przygoda z toba w roli guida po Mauritius Wyspa jest przepiekna, a do tego bardzo roznorodna co mi bardzo odpowiada, bo jest gdzie jezdzic i co oglądać. Sama nie wiem co mi sie najbardziej podobało... chyba wszystko Super szczególowo wszystko pokazalas i z pewnoscia wiele osob zachecilas do odwiedzenia M.
Mnie na pewno tak, a Mauritius w ogole na mojej liscie nie istnial, bardziej kiedys tam pobliski Madagaskar czy Reunion..
Z niecierpliwoscia czekam na twoje kolejne wojaze i relacje
Dziekuje
No trip no life
Apisku ,jak zawsze rewelacyjnie.Oprowadziłaś nas i opowiedziałaś o zwiedzanych miejscach lepiej niż niejeden przewodnik.Z każdym kolejnym zdjęciem nie mogłam nadziwić się pięknu przyrody.Tak zielonego a przy tym estetycznego miejsca jeszcze chyba dotąd nie widziałam.Jak dobrze,że Cię mamy Dziękuję
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Bepi, Kolka, Nelcia, Kiwi, dziękuję Wam, dziewczynki.... Już za kilka dni - kierunek Kalifornia. A więc stamtąd najbliższa relacja....
Pozdrawiam
Mariola
Apisku, relacja pochłonięta poraz enty.. możesz mi napisać czy przywiozłaś sobie jakies pamiątki z Mauritiusa, co warto, gdzie najlepiej kupować pamiątki, przyprawy itp? w marketach? na bazarach? co lepiej zabrać ze sobą Euro czy $? gdzie warto wymieniać pieniądze w Port Louis/ lotnisku ? czy hotelu?
Ps. Jaki był mniej więcej koszt takiej prywatnej wycieczki całodniowej u Pana Darka ?, ewentulanie masz jakiś namiar na jakiegoś sensownego kierowcę z którym bym ze 2 dni pojeździła po górach Mauritiusa
Bepi, sorki, że dopiero teraz odpisuję, ale z wiosną gna mnie do lasu, gdzie nie ma TV ani internetu....
Fajnie, że to tylu latach knucia, wypalił ci ten Mau - bardzo jestem ciekawa twoich wrażeń.
A teraz odpowiadam na pytania
Z reguły po przylocie wymieniamy niewielkie sumy E na lotnisku, chyba że nam się rzuci szybciej w oczy bankomat. My zawsze korzystamy z bankomatów, a nie wymieniamy pięniedzy w kantorach, czy gdzie indziej. Jakoś nie mamy żadnych niemiłych doświadczeń z bankomatami. Choć bywają czasem miejsca z utrudnionym do nich dostępem, to wówczas - wiedząc o tym wcześniej, że mogą być jakieś problemy - wybieramy na wszelki wypadek większą kwotę.
Jeśli chodzi o pamiątki, to raczej nie kupuję takich bezużytecznych typu durnostojki - bo nie lubię zagracania mieszkania i tego typu łapaczy kurzu - raczej praktyczne. Zawsze przywożę kupę przypraw, z których wiele z czasem wyrzucam, bo zapominam do czego je użyć. Z Mau przywiozłam głównie wanilię, fajną przyprawę do ryb oraz takie czarne kuleczki nadające aromat ryżowi. Te akurat przyprawy kupiłam na bazarze w Port Luis.
Kupiłam też kilka t - shirtów z charakterystycznymi nadrukami z Mau, naprawdę dobrej jakości, bo tam szyją odzież dla lepszych sieciówek europejskich, tak że można trafić fajne ciuchy. Nie wiem czy to są jakieś odrzuty eksportowe, czy wynoszone nielegalnie, albo jakieś nadwyżki - tylko metki są na wszelki wypadek wycięte...
Była też ładna biżuteria z masy perłowej czy korali w srebrze oraz mnóstwo pereł hodowlanych i kamieni półszlachetnych - wyroby coś w tym stylu jak na Bali. Ja złota nie lubię, ale tego typu biżuterię czasem noszę, więc mi się podobała.
Ty jesteś wielbicielką rumu, to tam też będziesz miała używanie. Jest kilka rumiarni, gdzie można dostać lokalne rumy w ładnych butelkach z grubego szkła. Trochę one ważą, ale je właśnie przywieźliśmy na prezenty.
Odnośnie wycieczek - to jak jeździliśmy z Darkiem nic mu nie płaciliśmy, bo miał pewne zobowiązania, coś mu przewieźliśmy, no i trochę polskiego żarełka w prezencie. Natomiast Ewie płaciliśmy normalne stawki, tyle co zaśpiewali nam w hotelu. Ona się krygowała, ale my sami tyle jej na koniec każdego dnia dawaliśmy i chyba było OK. Wiem że na ulicy możnaby znaleźć kogoś tańszego, ale nie wiadomo jak wyglądałaby kwestia z dogadaniem. Kompletnie już nie pamiętam jaki był koszt takiej wycieczki, ale przyjeżdżała po nas koło 8-9, a wracaliśmy około 19.
Ponadto Ewa, która już tam mieszka wiele lat, doskonale zna kraj i to nie tylko pod wzglęgem turystycznym, ale też opowiadała swoje ciekawe spostrzeżenia, to co ją zaskoczyło na korzyść, albo zaszokowało. Bardzo lubię wysłuchiwać takich prywatnych opinii.
Z usług żadnych innych kierowców nie korzystaliśmy. Czasem jeździliśmy lokalnymi autobusami, to też fajna przygoda. I kierowcy i współpasażerowie są bardzo mili i uczynni, a bilety bardzo tanie.
Jakbyś miała jakieś pytania, to postaram się odpowiedzieć, tylko do cen to mam galopującą sklerozę.
A jakie hotele poza Dinarobin koło Morne wybrałaś??? Pewnie coś w Belle Mare i gdzie jeszcze????
Mariola
dzięki wielkie Apisku za cenne wskazówki No ja również się cieszę że wreszcie tam dotrę bo już knuję chyba z 4 lata wylot na MRU tylko zawsze mi było nie po drodze .. cenowo albo pogodowo
Tak w Belle Mare mam zabukowany na 7 nocy skromniutki malutki hotel
Veranda Palmar Beach Hotelchciałam koniecznie hotel z all inlusiv bo my dużo drinkujemy, więc kosztem gorszego standartu wybrałam , bardzo bardzo chciałam hotel Ambre na Belle Mare to był moj typ cenowy i widokowy ale no niestety nie byłao na niego żadnej promocji a w tej Verandzie mnie pokusiła promocja że dostałam 2 noce w gratisie..
Potem przenoszę się wcześnie rano do Paradis/Dinarobin
Hotel Beachcomber Paradis & Go...na Le Morne tylko na 1 noc, bo hotel drogi jak diabli ale był moim marzeniem wiec jak tam pojadę z rańca a wyjadę kolejnego dnia wieczorem to tam bede prawie 2 dni to zdążę oblecieć.. i nacieszyc oczy całym resortem , oby tylko pogoda dopisała jak tam bede
Potem marzył mi się kolejny tydzień na Troux aux biches, ale nie ma tam dla mnie hotelu który by mi pasował, bo na tego pięknego Beachcombera na tej plazy to mi szkoda kasy , a potem są tam w okolicy same takie małe skromne hoteliki a my nie lubimy za bardzo małych hoteli, lubię ogromne resoty z ciufciami i meleksami itp
Więc zabukowałam na 6 nocy
Hotel Le Meridien Ile Maurice
Mnie się ten hotel nie do końca podoba bo za malo tam bujnej roślinności i jakos łysawo tam w ogrodach.. plaża też średniawa.. no ale pokusiły mnie znowu promocje, czyli 1 noc gratis , oraz pakiet all inclusiv , i to że to jest większy hotel tak jak lubimy, więcej barów, lepsze bufety .. rest itpBepi a już zacieram ręcę na Twój powrót do kraju nie wiem jak wytrzymam tyle czasu na relacje z Mau w Twoim wydaniu już mi się wszystkie hoteli podobają co wybrałaś