--------------------

____________________

 

 

 



jedno oko na Maroko czyli Marrakesz na własną rękę!

77 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013
jedno oko na Maroko czyli Marrakesz na własną rękę!

Od niechcenia i przez przypadek zabukowałam wiele miesięcy temu bilety na samolot i nie za bardzo wiedziałam co mam tam robić przez 10 dni. Zaczęłam planować dalsze trasy na południe, na pustynie, albo w góry Atlas. Hotel zabukowałam więc tylko na 3 dni. Dzisiaj włąśnie minęło 3 dni od naszego przylotu i nie zamierzamy się nigdzie z Marakeszu ruszać! Dla mnie Marrakesz jest niczym Szeherezada, opowiada niesamowite historie, historie, które można słuchać do świtu. 

Przed nami 7 dni, mam nadzieję, że dalej nas będzie czarować to miasto! 

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Leciliśmy z Mnchesteru jedyne 3 godzinki 15 minut. Na lotnisku miał czekac na nas kierowca i miał zabrać nas do naszego Riadu. Riad to taki typowy marokański pensjonat w Medinie, czyli na starym mieście. Można z lotniska bardzo tanio dojechać autobusem numer 19 za jedyne 30 dirhamów w jedną stronę lub 50 dirhamów powrótny ważny przez 15 dni. Więcej o autobusie napiszę na koncu, bo takim będziemy wracać na lotnisko. 

10 dirhamów(MAD) - 1 Euro - taki średni przelicznik możemy śmiało przyjąc w zaokrągleniu. 

My zamówiliśmy sobie kierowcę, bo nie chcieliśmy błądzić po zaułkach i labiryntach Mediny, żeby trafić do naszego hoteliku. Wiedziałam z opisów na Tripie, że pod sam Riad się nie dojedzie, ktoś musi wyjść do głownej ulicy i nas odebrać, zwłaszcza, że będzie ciemno.

Dolecieliśmi i jak te młode kuce pogalopowaliśmy do wyjścia w poszukiwaniu naszego kierowcy. Po 15 minutach stoimy jak te osły, a naszego kierowcy jak nie widać, tak nie widać. Na lotnisku pomału robi się cisza, a nami się nikt nie interesuje. No cóż ja nie lubię się oglądać za siebie i marnować czasu na pierdoły. Nie zamierzam też marnować pieniędzy na telefon. Za hotel nie zapłaciliśmy, więc straty nie ma. Strata dla nich. 

Ja oczywiście jestem przygotowana na takie sytuacje i zawsze mam plan B

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013
Wcześniej sprawdziłąm sobie położenie Hotelu Ibis - naszej ulubionej sieciówki. Hotel znajduje się na tak zwanym "nowym mieście" i jest praktycznie przyklejony do dworca kolejowego i autobusowego. Postanowiliśmy tam jechać. Taksówka niestety wyszła drogo, bo kierowca zaśpiewał aż 20O MAD i nie za bardzo chciał się targować. Mimo to kierowca okazał się bardzo miłym starszym panem. Dojechaliśmy w 15 minut na miejsce, zarezerwowaliśmy pokój na jedną noc za 70 euro i pobiegliśmy zbadać okolice i zjesć jakąś kolacje. Okolica zrobiłą na nas bardzo dobre wrażenie, zresztą sam hotel też

 
momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Wszystko pięknie oświetlone, dużo ludzi dookoła, knajpy pełne - poczulismy się jak u siebie od pierwszych minut. Dworzec Głowny to duma władz Marakeszu, jest tak czysto, że możnaby jeść z podłogi i spać na peronach. No ale nic dziwnego, skoro po północy wjeżdzaja tam ekipy specjalne i czyszczą wszystko carcherami. 

Szybko padliśmy do łóżka, ciekawi co nas czeka dnia następnego. Dzień następny rozpoczeliśmy śniadaniem w hotelowym ogrodzie i na dobre zaczeliśmy wakacje w cieniu pomarańczy..



momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013
Piękny poranek przywitał nas w Marakeszu. Zapakowaliśmy plecaczki i jakąs mapę i ruszyliśmy w miasto, na celu mieliśmy stare miasto czyli Medine z jej słynnym placem.Oczywiście już przy hotelu dopadli nas taksówkarze - "Medina Madam?" "Stare Miasto Madam?" Wszystkim odpowiadamy grzecznie "NIE" i maszerujemy dzielnie. Za pierwszym zakrętem znów dopada nas grono taksówkarzy. W tym jeden stary i jeden młody. 

- A moze na wodospady chcecie, przecież tak gorąco?
- Jakie gorąco, tylko 20C
- no to może do doliny Ourika?
- nie dzisiaj , może jutro się wybierzemy
- oj jutro to będzie padać..

I tu nas rozłozył na łopatki. Miał taka minę , jakby przynajmniej powódź miała nawiedzić Marakesz. Popatrzylismy ze Sznupkiem na siebie i stwierdziliśmy, a w sumie dlaczgo nie? Umówiliśmy się, że w Marakeszu idziemy na żywioł i już. 

Ceny z Marakeszu do Doliny Ourika na pół dniową wycieczkę to koszt 25 - 35 Euro w Busie, lub Jeepem około 70 Euro. My ustalilismy cene 50 Euro za naszą dwojkę, bez marnowania czasu na wymuszone zakupy. Chcieliśmy tylko zajechać do jakiejś berberyjskiej wioski, żeby zobaczyć jak wyrabiają olejek arganowy.

Załadowaliśmy się do Mercedesa z naszym kapitanem i ruszyliśmy

 

My zwiedzaliśmy, a nasz kierowca czytał sobie "Wyborczą"

Warto wybrać się i zobaczyć te widoki na włąsne oczy. Wrota Atlasu zapierają dech w cyckach normalnie. A sama jazda na tych zakrętach, gdzie furmakna z osiołkiem wyprzedza na trzeciego, to niezapomniana adrenalinka.

Nasz Kapitan zatrzymywał się praktycznie, na każdy mój okrzyk, nie ważne czy to było na zakręcie, czy na środku drogi, dawał po hamulcach i z uśmiechem otwierał mi drzwi Po paru takich sytuacjach, zaczęłam bardziej kontrolować swoje okrzyki...

 
momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013
Dojechaliśmy do Berberyjskiej Wioski na pokaz szopki turystycznej((( Wysiadając z auta powtarzałąm sobie jak mantre: nic nie kupuj, nic nie kupuj, nic nie kupuj, nic nie kupuj(:P)(:P)(:P)

Muszę przyznać, że pokaz był krótki bardzo ciekawy, a sama wioska prześliczna i serwowali pyszną marokańską herbatę.

Tutaj Pani wsmarowywała nam co się dało i gdzie sie dało. Smakowaliśmy też oleju z goracym chlebem - pyszne!

A to już wizyta w sklepie

Czy mantra pomogła? Oczywiście, że pomogła! Kupiłam tylko jeden maleńki balsamik za 15 euro! Pewnie w markecie kosztuje z 3 euro, al eco tam! Zebyście wiedzieli jak to pachnie, normalnie muszę sie pilnować żeby się nie lizać po rękach i po nogach ((( Obłęd w ciapki (((

I jeszcze mały spacer po okolicy....cichutko i milutko dookoła, taka wiejska sielanka - maślanka.

  •  
momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Dojeżdżamy do samej rzeki, gdzie po jednaje i drugiej stronie pamuje piknikowa atmosfera, po jednaje i drugiej stronie rzeki mozna sobie zjeść jakies pyszności z grilla, tagine kebaby i inne delikatesy. Kebab zawijany w ichne ciasto - doprowadził Sznupka do nieba - i to tak szybki, że nie zdążyłam zrobić dokumentacji Dirol

Na drugą stronę rzeki można przejść mostkami ruchomymi, jedne bardziej, drugie mniej ruchome. Ja próbowałam namówić pewnych przystojniaków ze sportowego BMW. Po trzech krokach chłopak zawrócił...hehehe...

















My na odpoczynek wybraliśmy sobie ukryty między skałami mały wodospad! Uwielbiam wodospady! I do tego byliśmy całkiem sami. Zdjęcia słabo wyszły ze względu na słońce. Mozna sie tam nawet potaplać, ale woda była tak zimna, ze po zanurzeniu stopy normalnie zeby bolały..











momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013
Jak już wspomniałam w Ibisie mieliśmy zabukowane 3 noce. Po trzech dniach chcieliśmy jechac dalej na południe na jakies 5 dni. Po 5 dniach chcieliśmy wrócić jeszcze na dwa dni do Marakeszu i zamieszkać na starym mieście w jakimś Riadzie. Niestety tak wsiąkneliśmy w klimat "nowego miasta" czyli dzielnicy Gueliz, że postanowiliśmy sobie poszukać w tej biedniejszej częsci hotelu na 7 nocy, a południe zostawić sobie na następny raz, który pewnie nastąpi, bo takiej egzotyki to ja nigdzie nie dostanę w promilu 3 godzinnego lotu. Na pewno jak wrocimy to w okolicach czerwca, bo jednak wolimy wyższe temperatury, żeby można się pokąpac w basenie czy oceanie. Teraz mimo, że dni są gorące, to jednak wieczory i noce są chłodne i nici z kąpania. Chociaż do zwiedzania miasta pogoda idealna, więc ją teraz wykorzystujemy do bólu. 

Dlaczego "nowe miasto" nas tak zauroczyło? Nie wiem! Po prostu, świenie się mieszka w Marakeszu i już.

Kazda uliczka kryje w sobie coś innego. Widzisz porozsypywane śmiecie, a 3 ulice dalej piękny budynek Dworca i Opery. Mijasz na ulicy dziewczyny w hidżabach i kusych bluzkach, modlących się na dywanikach starców i popijających daktylowy bimber bezrobotnych. Jedni demonstrują, inni zajadają zupę z rowerowej kuchni. Tak, tak w Azji są kuchnie na wózkach, a w Marakeszu na rowerach.

Przyznam, że podeszłam i chciałam kupić tą zupę, ale jak zobaczyłam, że kucharz przepłukuje miseczkę i łyżke wodą z butelki i przeciera szmatą, a następnie nalewa kolejnej osobie, to mnie jakoś apetyt odebrało

Jeszcze jedno spojrzenie i idziemy na spacer przed siebie

Ale najpierw obowiązkowo soczek u pana na dworcu:

Trzeba też coś zjeść i popić znowu, bo pić w tym Marakeszu się chce. Soczek z pomarańczy jest dobry, a nawet bardzo dobry. Jednak najbardziej smakuje mi koktajl Marakesz lub sok z awokoado - różnie to się nazywa. Różne też się owoce dodaje do awokado, czsami tylko pomarańcze, a czasem jeszcze ananasa, nie ważne! - koniecznie do wypróbowania dla tych co się wybierają.

Teraz mamy siły i mozemy iść przed siebie. Mapa w plecak, nie będzie nam potrzebna, idziemy się zgubić! Jak zgubimy się za bardzo to będziemy obierali kierunek na żółte wielkie "M" 

 
momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013
Idziemy dalej, już nie jest tak czysto i nie jest tak pięknie, choć dla nas włąśnie to jest to piękno. Kupujemy brzoskwinie, banany, pomarańcze od ulicznych sprzedawców. Kosztuje nas to dosłownie parę groszy. Nikt tu nie mówi po angielsku, tylko po francusku, trzeba jakoś sobie dawać radę na migi.

Wreszcie dochodzimy do ulicy gdzie się zjeżdza chyba pół Marakeszu w porze obiadowej. Dwie wielkie jadłodalnie obok siebie - jedna rybna druga z płonącymi Taginami i pieczonymi Kebabami na drewnie. Kolejka do jednej i drugiej knajpy ciągnie się aż na ulicy, wszyscy się przepychaja i przekrzykują, chcą jak najszybciej dopchać się do lady, aby zamówić coś na wynos, bo żeby dostać stolik to trzeba o cud się modlić. 

Warto się tak poprzepychać, zeby skosztować kalmarów grilowanych z harrisą, oj będziemy tam zagladać częściej.

Zataczamy koło i znów sie robi światowo.

I tak nas dopadł wieczór.....i jak tu wyjechać z takiego miasta? Rano pakujemy manatki i przenosilmy się do nowego hotelu. Przy hotelu jest przestanek z którego odchodzi autobus nr1 prosto na Plac Dżamaa al-Fina, oraz autobus Turistico na który kupujemy bilet 48h, a co tam powozimy się jak amerykańscy emeryci

Na dzielnicy poczuliśmy się jak u siebie. Mamy już nawet ulubiony Bar Mleczny i ulubionego Pana Dzielnicowego

 
MOHEROWY BERECIK.
Obrazek użytkownika MOHEROWY BERECIK.
Offline
Ostatnio: 6 lat 11 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Kumo Clapping

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Ja mam wrażenie, ze zdjecia jakoś lepiej wyglądaja na tym forum..:)

Strony

Wyszukaj w trip4cheap