--------------------

____________________

 

 

 



Tam, gdzie zakwita raflezja - mini foto-relacja z wyprawy do Azji Południowo-Wschodniej

164 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
janjus
Obrazek użytkownika janjus
Offline
Ostatnio: 2 lata 4 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Ela ,

  Oj będzie się działoYahoo

Zapowiada się super.Widoczki piękneClapping

  Czekam na cd.Smile

Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.

holidaymaniak
Obrazek użytkownika holidaymaniak
Offline
Ostatnio: 9 lat 3 tygodnie temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Singapur jest niesamowity, wiec czekam na wiecej.

Moze kiedys sie uda, bo poki co nie moge przekonac mojego. On tylko Bangkok i Bangkok.............

Ela
Obrazek użytkownika Ela
Offline
Ostatnio: 5 lat 8 miesięcy temu
Rejestracja: 20 wrz 2013

Dzięki wszystkim za dobre słowo Kiss 2

Nelcia, nasz wyjazd to 19 dni w Azji, z czego 3 w Singapurze, 9 na Borneo, w tym 1,5 dnia w Brunei, 3 dni W Kuala Lumpur, 3 dni na Langkawi i jeszcze 1 w Singapurze.

Kolka, koszulki kupiliśmy przez neta w sklepie Veoveo.

Co do ogrodów, to naprawdę są niesamowite. Te dwie kopuły, które widać na zdjęciu to kopuła kwiatów (The Flower Dome) i las chmur (Cloud Forest), gdzie w środku znajduje się usypana góra ;). My niestety nie wchodziliśmy do środka z braku czasu, teraz żałujemy, jak pooglądaliśmy zdjęcia w sieci z tego cudownego miejsca.

Moim zdaniem, aby naprawdę zobaczyć wszystko co ciekawe w Singapurze, nie ganiając z wywieszonym jęzorem, trzeba by co najmniej tydzień tam spędzić. My mieliśmy każdy dzień rozpisany co do godziny, wyruszaliśmy wcześnie wracając późno, a i tak wiele atrakcji musieliśmy odpuścić.

Ale wracając do relacji…

Powoli opuszczamy marinę i centrum biznesowo-finansowe Singapuru i idziemy się trochę uduchawiać w licznych świątyniach Biggrin

Zanim dostarczymy sobie strawy duchowej, postanawiamy coś przekąsić. Zgodnie z planem trafiamy do  Lau Pa Sat Festival Market, dużego center food, które mieści się w zabytkowym budynku w dzielnicy biznesowej miasta.

Wewnątrz cała masa stoik z wszelakim jedzonkiem, wszystko czego dusza zapragnie. Do tego pyszne świeżo wyciskane soki (żeby jeszcze tego lodu mniej dawali) z rożnych owoców oraz trzciny cukrowej. Pochłaniamy pierwsze nasze chińskie przysmaki i udajemy się w dalszą wędrówkę do Chinatown.

Pierwszą świątynią, jaką odwiedzamy jest chińska świątynia Thian Hock Keng. Świątynia została wzniesiona przez marynarzy chińskich w podzięce bogini morza za bezpieczny rejs. Budowa Thian Hock Keng została zakończona w 1842 roku. Ciekawostką jest fakt, iż świątynia została wybudowana bez użycia gwoździ.

Drugą odwiedzoną przez nas świątynią jest kolorowa Sri Mariamman, najstarsza świątynia hinduska. Ze świątyni Sri Mariamman idziemy do małego meczetu Jamae Chulia, potem do Buddha Tooth Relic Temple czyli Świątyni Relikwii Zęba Buddy. Jest ogromna i piętrowa.

W Singapurze prawie wszędzie w bliskości świątyni chińskiej jest hinduska a zaraz obok meczet.

Powoli wracamy do naszego hotelu, zahaczając o McDonalda, gdzie mają coś niesamowitego – mango shake, zmiksowane z lodem owoce mango, rewelacja, pyszności. Ile razy widzieliśmy logo MD niemalże biegiem pędziliśmy na shake’a Preved


Świątynia Thian Hock Keng
 

Świątynia Sri Mariamman

Meczet Jamae Chulia

Świątynia Buddha Tooth Relic

Ela
Obrazek użytkownika Ela
Offline
Ostatnio: 5 lat 8 miesięcy temu
Rejestracja: 20 wrz 2013

Wieczorkiem ponownie wracamy nad Marina Bay, popodglądać Singapur nocą Smile

katerina
Obrazek użytkownika katerina
Offline
Ostatnio: 8 lat 6 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Jak tam pieknie! Wielki swiat! Marina Bay noca ShokShokShok

Ela
Obrazek użytkownika Ela
Offline
Ostatnio: 5 lat 8 miesięcy temu
Rejestracja: 20 wrz 2013

Cały drugi dzień naszego pobytu w Singapurze spędzamy w zoo. Tak, tak w zoo. Przed wyjazdem czytaliśmy wiele opinii na jego temat, było bardzo polecane. Nie zawiedliśmy się, zoo jest rewelacyjne!! Naprawdę będą w Singapurze trzeba tam koniecznie zajrzeć! Składa się jakby z czterech części: Park Ptaków Jurong, zoo, River Safari i Night Safari. Tak naprawdę, żeby w pełni skorzystać z uroków tych miejsc to trzeba by więcej niż jeden dzień tam spędzić. Jurong Bird Park jest w innej części Singapuru niż reszta zoo, trzy pozostałe „części” są obok siebie, w każdej są inne zwierzęta. My bilety kupiliśmy jeszcze w Polsce. Kupując cały pakiet, na zwiedzenia całego kompleksu ma się 30 dni.

Meldujemy się pod bramą Jurong Bird Park zaraz po 8 rano. W parku są ogromne woliery z przeróżnym ptactwem, gdzie wchodzi się i można oglądać ptaszki (podobno aż 5000). Tylko ptaki drapieżne są w klatkach. Większe ptaki (jak np. falmingi) mają swoje rewiry, które nie mają żadnego ogrodzenia, a mimo to ptaki trzymają się tego terenu, mimo iż tak naprawdę mogły by spokojnie stamtąd zwiać;)

Z parku ptaków jedziemy taksówką do zoo. Ja nie wiem, jak to zostało zrobione, ale np. małpy w ogóle nie są w klatkach, jedynym ogrodzeniem, które oddziela je od chodnika są kamieni, przez które mogłyby sobie swobodnie przejść. Ale nie, one trzymają się swojego rewiru. To samo z innymi zwierzakami. Nosorożca od deptaka dzielił tylko jakiś niepozorny rów, którego i tak nie były widać zza krzaczków bukszpanu, czy czegoś podobnego. Żadnych drutów, żadnych prętów, dosłownie nic. Chodząc po zoo ma się wrażenie, jakby się chodziło po sawannie ze zwierzakami. Owszem niektóre zwierzaki są odseparowane od ludzi, np. lampart był oddzielony jedną szklaną ścianką. Nie brakuje też wolier, gdzie można wejść i na przykład dotknąć np. lemura, jeśli tylko ten ma na to ochotę Wink W każdym razie rewelacja! W całym zoo są wyznaczona godziny karmienie niektórych zwierzaków, odbywają się też pokazy, które akurat nas nie interesowały.

River Safari to część zoo, w której można spotkać pandy małe i olbrzymie, misia polarnego.

Night Safari zaczyna się od  godziny 20, jak zapada zmrok. Można przejechać tę część zoo busikiem z wagonikami, albo przejść na piechotę – ma się czas do 23. My byliśmy już tak zmęczeni, że zasiedliśmy wygodnie w wagoniku i słuchaliśmy opowieści przewodnika. Wagoniki jechały kolejnymi alejkami, między lekko oświetlonymi lwami, zebrami, bawołami. Z znowu nie mogliśmy wyjść z podziwu, że np. taka zebra stoi sobie tam, gdzie jest tabliczka mówiąca o tym, że ją tam można zobaczyć, a nie idzie sobie pogadać z żyrafą J Lwy np. były na takim małym wzgórzu, przy chodniku był tylko niewysoki „murek” z krzewów i nawet jeśli za tymi krzaczkami był rów z wodą to te lwy z łatwością mogły dać susa z tej górki. No ale one sobie spokojnie leżały. Naprawdę świetna sprawa – wszystkim polecam gorącoGood

Do hotelu wracamy już po północy, ledwo żywi ale bardzo zadowoleni.   

A to laksa - popularna pikantna zupa przyrządzana z czerwonej pasty curry oraz mleczka kokosowego, z makaronem, krewetkami, kurczakiem, kalmarami, kiełkami fasoli mung i plasterkami tradycyjnego ciasta rybnego

 
Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 3 godziny 51 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Elu,

wspaniała wyprawa Smile , i gratulacje za organizacją calosci, Clapping bo na pewno spiąć ,dograc i zaplanować tyle miejsc razem na pewno nie było łatwo *dash1*.Super, że dało sie wam tyle miejsc zobaczyć. Bardzo jestem ciekawa wszystkiego !!!, bo tak jak pisałam Borneo i Brunei jeszcze.przede mną. A powiedz, co ci sie najbardziej z całego wyjazdu podobało ? Taki numer 1?

Zdjęcia z SIn przepiekne *good*. Jak ja byłam w tej światyni hindu i buddyjskiej to trafiliśmy  na jakieś uroczystości, bo było bardzo duzo modlących sie i odprawiających jakieś celebracje. Nie widziałam więc tak dobrze jak Ty środka światyni.

Ogrody Gardens by the bay na mnie zrobiły kolosalane wrażenie *smile*, bardzo podobał mi sie ten mix nowoczesności i natury. Czy byłas na wieczornym show ?

No trip no life

Ela
Obrazek użytkownika Ela
Offline
Ostatnio: 5 lat 8 miesięcy temu
Rejestracja: 20 wrz 2013

Nelcia ciężko coś wybrać, bo trudno porównać nowoczesny Singapur z dżunglą na Borneo. Ale myślę, że najfajniejszy był pobyt nad rzeką Kinabatangan. Po pierwsze widzieliśmy trochę zwierzaków, po drugie akurat tam mieliśmy trochę czasu, żeby dychnąć, bo cały nasz wyjazd był bardzo intensywny. Chcieliśmy jak najwięcej zobaczyć i może to tempo trochę odbierało radość z oglądania tych wszystkich pięknych rzeczy. Postanowiliśmy sobie, że kiedyś wrócimy jeszcze na Borneo ale w głęboką dżunglę do Danum Valley (masakrycznie jednak drogiej), bo to podczas tej wyprawy widzieliśmy trochę niestety minęło się z naszym wyobrażeniem o dżungli Sad

Co do świątyń, to do kilku nie weszliśmy bo akurat były modlitwy, ale w części udało nam się podglądnąć ich obrzędy albo akurat nic się nie działo więc można było spokojnie pooglądać. Co do wieczornego show w marinie, to niestety źle wybraliśmy miejsce do oglądania, było za daleko, a potem już baliśmy się, że jak zaczniemy iść w kierunku pokazów to stracimy i to. Do ogrodów wieczorem już nie mieliśmy siły iść...Sad

karisss
Obrazek użytkownika karisss
Offline
Ostatnio: 4 lata 6 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Elu Yahoo na prawdę się cieszę ogromnie,że piszesz,bo Borneo w wykonaniu lordzia jest Yahoo więc i Twoje na pewno będzie Yahoo Yahoo

jedna rzecz,jeśli mogłabyś pisać ceny przy atrakcjach, z których korzystaliście,np. wejście do zoo, albo gdzie spaliście i za ile w Sin,byłoby fajnie Biggrin bo takie info,są zawsze b.przydatne Biggrin

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 3 godziny 51 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Elu,

tak pytalam sie z ciekawosci o ten numer 1 wyjazdu,bo moja ostatnia wyprawa tez zaczynala sie od Sin, potem wycinek Australii i kilaka wysp indonezyjskich. Takim hitem dla mnie byla Au, ktora przebila w 100% wszystkie pozostale mejsca..

A ja w zoo w Sin nie byłam w ogole, juz nie zdążyłam Fool.ale tez mielismy zaplanowany Bird Park na Bali.  Widze jednak,ze zoo w Sin  jest wspaniale *smile*. Wiadomo,przez kilka dni nie zobaczy sie wszystkiego.. ale można  sobie zaplanowac na ewentualny nastepny raz Smile

No trip no life

Strony

Wyszukaj w trip4cheap