--------------------

____________________

 

 

 



Malezja - nasze "the best of" czyli Borneo, Redang i K.Lumpur

288 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Koniczyna
Obrazek użytkownika Koniczyna
Offline
Ostatnio: 6 lat 2 miesiące temu
Rejestracja: 28 wrz 2013

Mika- bardzo dziękuję za dokładny przepis ! Nigdy nie moczyłam ryżu przed gotowaniem, może w tym tkwi sekret ? W każdym razie, dzisiaj kupuję mango i jak najszybciej robię deser Wink a zwierzaki cudne, zdjęcia są tak dobre jakościowo, że sama czuję się jakbym miała je za chwilę dotknąć...

Trampek
Obrazek użytkownika Trampek
Offline
Ostatnio: 8 lat 8 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

marinik :

Mika,

- dzieki za Info o statywie. Myslalem, ze taki delikaciak nie udzwignie D 7000.

- sticky rice - juz glupieje: tak krotkie moczenie wystarczy? No i dodatek plynow w wersji lordzia (1:1) i wersji Miki (1,5:2+mleko) diametralnie sie rozni

Mniejsza z tym - zwierzeta najcudniejsze.

Cholerka - dylematy: sladami Mary, lordzia i Miki, czy sladami Nelci, Trampka? Shok

Można połączyć... Biggrin Sama o tym myslałam Yes 3

Kolka
Obrazek użytkownika Kolka
Offline
Ostatnio: 8 lat 4 miesiące temu
Rejestracja: 09 wrz 2013

Mika - cudownie się czyta i ogląda! Biggrin Chłopcy jak zwykle tryskają humorem. A co z komarami?

Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...

Mika
Obrazek użytkownika Mika
Offline
Ostatnio: 7 lat 6 miesięcy temu
Rejestracja: 19 mar 2014

Dzióbku, w ogóle los zwierzaków w Azji jest nieciekawy... Cray 2 o orangutankach więcej się mówi, o ośrodkach rehabilitacji, o ratowaniu ich, to ludzie wiedzą. Fakt o tych niedżwiadkach mało kto wie... a ile jeszcze innych zwierzaków jest w fatalnych warunkach trzymanych, w maleńkich klatkach, na targach... głośno o tym było w Indonezji. Handlują tam małpami i wieloma innymi zagrozonymi gatunkami zwierząt... A nosorożce okaleczane dla zdobycia rogu, a biedne słoniki zabijane dla kości... No niestety człowiek jest podły, pazerny i tyle. Ale wróćmy w przyjemniejsze klimaty, nie dołujmy się tym, bo niczego globalnie nie zmienimy.

Marinik, Koniczyna,

wracając do ryżu w wersji sticky. Moczenie konieczne dla uzyskania efektu kleistości. Ja z braku czasu moczyłam tylko 30 min i jest naprawdę super, czyli wystarczy. Mozna dłużej. Różne przepisy róznie podają, ale pół godzinki wypróbowane Biggrin Używam zawsze jasminowego, no chyba że do sushi, to kupuję odpowiedni. 

Proporcje faktycznie są w przepisach najrózniejsze, jak Lordziu pisze że 1;1 to może tez wychodzi. ja daje trochę więcej wody i nie ma brei. Wchłania sie wszystko, potem to mleczko z cukrem też. Normalnie jak gotuję ryż do wytrawnych dań, to daję 1:2 (2 x więcej wody), ale bez moczenia i wtedy jest super na sypko, wszystko wchłania, jest w Taj.

Kolka Biggrin poruszyłaś bardzo ważny temat. Chciałam o tym pisać pod koniec, ale może i lepiej, że w trakcie, może więcej ludzi poczyta. Końcówki relacji są różne, cztelnicy się wykruszają, czasem autorowi nie chce się kończyć..., więc lepiej opiszę to teraz, jak padło pytanie.

Po ostatnich naszych wyprawach, to stwierdzam, że zaczynam bardziej się obawiać innego cholerstwa, jakim są "sand flies" czyli muszki piaskowe... zwane też pchłami piaskowymi... To jest zmora, bo: nie widać, gryzą nawet nie wiesz kiedy, na plaży, w piasku, w pełnym słońcu, chyba w wodzie też, a jak się ma alergię... to ukąszenia są okropne, dużo gorsze niż po komarach.

Miałam opisać to dokładnie przy okazji naszego pobytu na Redang, bo tam dopiero dowiedziałam się o tym cichym, perfidnym, małym insekcie.

No to temat dłuższy...

Do niedawna myslałam, że mega swędzące bąble, ukąszenia, które przywoziłam z różnych miejsc (np. z Kuby straszne!!!, z Namibii duzo i paskudne bo porozdrapywałam... i teraz z Malezji też)  - myślałam że to dzieło komarów. Ale juz wiem że nie! Zawsze bylismy zdziwieni, że komarów nie widać, nie słychać, a swędzące krostki się pojawiają każdego dnia nowe.

Szczytem były pojawiające się swędzące czerwone pęcherze, nawet po powrocie do domu. Przedostatnio, jeszcze przez 2 kolejne dni od powrotu z Namibii, wychodziły nam nowe grudki. Wtedy stwierdziliśmy że to musi być coś innego, nie komary.

Dopiero teraz, dowiedzielismy się od ludzi na Redangu że to te sand flies. Są też czasem zwane moskitami, ale to nie komary i najczęstsza nazwa to własnie te muszki piaskowe.

Ja byłam już pogryziona na Borneo (chyba na plażach, nie wiem dokładnie, chyba nie w dżungli). Dodatkowe bąble przybywały mi każdego dnia na Redangu.

Jak zobaczyłam innych ludzi na plazy pogryzionych, to zagadałam, czy nie wiedzą co to jest, bo ja podejrzewam, że nie komary. Właczyły się 2 kobiety do dyskusji i powiedziały, że tu to powszechny problem, że lekarz hotelowy mówi o tych muszkach, daje maść z hydrocortyzonem i leki antyhistaminowe, bo wszystko zalezy czy ktoś jest uczulony na to czy nie i faktycznie. Nas była czwórka, a tylko ja i Paweł mieliśmy te obrzęki od ugryzień, mimo że ja za wyjazdach zawsze na lekach przeciwuczuleniowych... Dzieci nasze bez ani jednego ukąszenia. W Namibii na 8 osób 4 były pogryzione. Wiedząc o tej maści zaczęłam smarować ukąszenia pimafucortem, który miałam i brać więcej przeciwalergicznych. Trochę pomogło, ale swędzenie jest tak silne, że człowiek nie może się opanować od rozdrapania. A goi się to całymi tygodniami. Strupki są straszliwie głębokie, jak z korzeniem. Nadal mam dużo, głównie na nogach. paweł tez i zawsze tak samo, tylko nogi, czasem parę na rękach, ale rzadko.

Nie wiem może tu na forum macie tą świadomość, może temat był poruszany, ale dla mnie dopiero to było odkrycie tego roku. Teraz dopiero skojarzyłam w jak wielu miejscach myslałam że to komary mnie tak pogryzły...

szukając w necie, można poczytać, że można się zabezpieczać przed tym pioruństwem jakimiś repellentami, ale kto idąc na spacer, płynąc na morską wycieczkę, albo opalając się w pełnym słońcu smaruje się repelentem... Te wszystkie repellenty są tłuste, śmierdzące, powodują jakieś dziwne reakcje chemiczne z tkaninami (te mocniejsze, co mają 50-100%deet). Można sobie zniszczyć klapki, ubranie, nie wiem jak to reaguje ze słońcem...

Macie jakies doświadczenia? Ciekawa jestem. Piszą o olejkach, że działają, ale już na nasze meszki kiedys próbowalismy olejki waniliowe, witaminę B... i nic nie działało...

Piszcie jak ktoś ma sposób na muszki piaskowe.

olla123
Obrazek użytkownika olla123
Offline
Ostatnio: 1 rok 10 miesięcy temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Mika - wazny temat (nie wiem czy rozwiajac na twoim watku bo to przeciez relacja), masz zdjecia? ja mam, wiec mozemy porownac czy to to, czy moze cos zupelnie innego was pogryzlo. U nas tak samo, ja cala pogryziona a pan M ani jednego ukonszenia.

marinik
Obrazek użytkownika marinik
Offline
Ostatnio: 3 miesiące 3 tygodnie temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

O kurna - a to francowate muszki- pojecia nie mialem o ich istnieniu.

Wracajac do ryzu, to mi przypomnialas, ze z Taj przywiezlismy specjalnie 1 kg - i dotad lezy w szufladzie, a jest to jakas specjalna odmiana okreslana jako "sticky rice". Zona Poonsaka zalecala moczenie 24 h, no i oni gotowali go w takich specjalnych elektrycznych urzadzeniach - cos w rodzaju parownikow.

marinik
Obrazek użytkownika marinik
Offline
Ostatnio: 3 miesiące 3 tygodnie temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

dziewczyny - proponuje osobny watek - na pewno sie przyda.

bepi
Obrazek użytkownika bepi
Offline
Ostatnio: 3 lata 1 tydzień temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Mika mnie te muszki piaskowe pogryzły ale na Jamajce , nigdy ich nie było widać a pogryziona byłam mega ! do dzisiaj mam białe plamy na ramionach bo cholernie swędziało i drapałam..ponoć te muszki sa też na Cayo Guillermo na Kubie , kolega wyladował u lekarza bo miał na nie alergie. Mika Nea  no to mnie skutecznie odstraszyłaś ...na pare lat  od Redangu ..skoro tam tych muszek tyle  Biggrin  i jeszcze wcześniej cosik wyłapałam że z jedzeniem tam było nie teges..na tej wyspie ..ale widoczki jednak korcą..oj korcą ..Biggrin

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Online
Ostatnio: 12 minut 14 sekund temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Bepi , na Karaibach to mogły pogryzc mrówki czyli tzw fire  ants , tak jak mnie pogryly Biggrin i wyladowalam w szpitalu..

No trip no life

Mika
Obrazek użytkownika Mika
Offline
Ostatnio: 7 lat 6 miesięcy temu
Rejestracja: 19 mar 2014

Olla,

nie mam zdjęć... to fajnie nie wygląda... Teraz to są p prostu strupki, ale strasznie głębokie, goją się już z 10 dni, a jeszcze końca nie widać...

Jak w necie patrzyłam, tam zdjęć masa, każdy trochę inaczej znosi, to zależy od stopnia uczulenia. Najpierw to są zaczerwienione krostki, po rozdrapaniu saczy się limfa czy jeszcze jakaś inna przezroczysta ciecz i robi się strupek. Swędzi parę dni, więc kto bardziej uczulony albo nadpobudliwy jak ja to nie opanuje i rozdrapie wszystko po parę razy...

Mariusz,

ja na początku tez myślałam że potrzeba specjalnego ryżu, że garnek parowy... a naprawdę bez problemu wszystko wychodzi na normalnym jasminowym, nie potrzeba az tak długo moczyc, a te specjalne gary to tylko zapobiegają przypaleniu w początkowej fazie. Ja juz opanowałam sztukę gotowania ryżu na kilka sposobów. Głównie przygotowanie ryżu do sushi to cała ceremonia, ale wiem, że jak się dopilnuje momentu zagotowania i od razu zmniejszy do minimum, to nic się nie przypala i żadne specjalne gary nie są potrzebne! Gotuję w normalnym stalowym:-)

Bepi,

no właśnie, ja już przez te lata cała jestem w białe kropeczki. Ciagle przybywają kolejne blizny, ramiona, ręce, dekolt, nogi... niestety... pełno "pamiatek". ja to nazywam ceną jaką płacimy za podróże... Myslę, że od lat mnie to żarło, bo często wracałam gorzej pogryziona z różnych wyjazdów niz po spacerze po polskim lesie po wyraźnym kontakcie z komarami...

Ale wydaje mi się że jak zaczniesz wykluczać kierunki ze względu na wystepowanie tych muszek to nie zostanie Ci nic... Obawiam się że one są wszędzie i to że ktoś napisze, że go nie pożarło np. na Seszelach, to nie znaczy że tam ich nie ma, bo ta osoba może nie mieć na to uczulenia, choćby tak jak nasze dzieci... oni NIC!

Czytając o nich w necie wynika, że często występują w basenie Morza Śródziemnego, czyli wcale daleko nie trzeba szukać.

Dużo ponoć ich jest na Filipinach, teraz się doczytałam... więc w styczniu zabieramy jeszcze więcej tabletek p.uczuleniowych, maść z hydrocortyzonem, może będziemy próbować jakieś olejki eukaliptusowe... ale nie zrezygnujemy w każdym razie z wyjazdu...

Mara,

Muggę stosowaliśmy kiedyś w Taj. Taka w kulce. Miałam wrażenie że to mało odstrasza komary. I tak byłam gdzieś podziabana. fakt Mugga najprzyjemniejsza, fajnie nawet pachnie, ale słabiutka, ma kilkanaście % deet. Są rózne stężenia, chyba ta w sprayu mozniejsza ale i tak nie więcej niz 20%.

jadąc do Afryki szukaliśmy czegoś mocniejszego i wtedy trafiliśmy w necie na takie straszne śmierdzące, dziwne lepkie albo znowu tłuste wynalazki, ale to miało 50% a nawet 100%. Dlatego o tym pisałam.

Może faktycznie lepsza słaba mugga, znaczy delikatniejsza, a wysmarować się tym uczciwie, niz mieć okropne inne świństwo w kosmetyczce, którym człowiek nie ma ochoty się wogóle pryskać....

Nelcia,

a to pewne że to mrówki były? czy podejrzenia lekarza?

Jeszcze trochę i w ogóle będzie strach gdziekolwiek sie ruszyc...

Strony

Wyszukaj w trip4cheap