Tadzik...witaj...szybko szukaj tej oferty i zawijaj na Kube póki jeszcze jest prawdziwa
My tym czasem wstajemy raniutko i jedziemy w góry -nie takie jakies wysokie ale zawsze to jakas odskocznia od zwiedzania miast na całe szczęście pogoda nam dopisuje.
Wjezdzamy w Sierra de Escambray -około godzina jazdy i wysiadamy na parkingu przed wejsciem na szlaki)))
Zakupujemy bilet za 5 CUC i przed nami około 2 godziny spokojnego marszu wsród cudownej tropikalnej przyrody .Warto miec cos przeciwko komarom bo te niestety daje sie we znaki ))
Pogoda w górach całkiem rzeska,ale nie chłodno jak to czytałam przed wyjazdem w poradach turystów.Pewnie sa pory roku,ze warto zabrac tam cos cieplejszego ale nie w pazdzierniku i nie w tak niskie rejony górskie. Zaczynamy wedrówke wsród pieknych wodospadów i krystalicznie czystych zródeł ,w których mozna się kąpać. Woda niestety-LODOWATA-w porównaniu z temp.otoczenia)))
Przed wejsciem jeszcze wizyta w kibelku)) całkiem całkiem.....
I ruszamy żółtym szlakiem ,który pnie sie w góre wzdłóż wijacego sie górskiego strumienia
Trase mozna pokonywac równiez z przewodnikiem-my idziemy sami)))
Pierwszy wodospad zaliczony...widoki zapieraja dech w piersiach a mocna bryza wodospadu solidnie chłodzi spływajacy po plecach pot))
Ruszamy dalej)) Teraz droda pnie sie coraz bardziej pod górke-troche mi to przypomina wodospady w Kanchanaburi w Tajlandi-tylko tutaj roslinność jakas bardziej egzotyczna))) czujemy sie jak w prawdziwej dzungli a naszej wedrówce nieustannie towarzyszy spiew ptaków...
Przed nami nastepny wodospad....sa chetni do kapieli
Na ziemie spada z drzew coraz wiecej czerowych kwiatów-zapomnaiam co to drzewa-ale pamietam ,ze kwitna tylko raz w roku-mielismy szczescie do w gąszczu drzew w oodali w górach wygladały zachwycajaco)))
Pierwszy raz zwróciłam tutaj uwage na mimoze....i zwijajace sie jej listki po dotknieciu jej-oj człowiek całe zycie sie czegos uczy i czegos doswiadcza ))
Przed nami cudowny widok na doline i jeziora-sa mgły-pora deszcowa-nie mozna miec wszystkiego ale zatrzymujemy sie na chwile
W oddali widac te krzewy z czerwonymi kwiatami)))
I znów dolina...
Roslinnoś zachwyca....
Widac tutaj symbioze w dzungli-cudowne zjawisko
Nie chce sie opuszczac tego miejsca ale czas jest nieubłagalny)))
Nie tylko my zachwycamy sie widokami...
Ale jest czym sie pozachwycać)))
I generalnie konczymy nasz pobyt w tym cudownie zielonym miejscu-jeszcze tylko szyki lunchyk przy rytmach muzyki i jedziemy dalej
Zajaczku....wiesz,że ja z Wami tez zawsze śmigam)))
Teraz kierunek Cinefugeos
Około godzinki jazdy tak jakos mi sie zdaje.Szybko jednak przejechalismy ten kawałek drogi.
Przedmiescia Cinefuegos to troche wsi pomieszanej z komunizmem gdzie co kawałek napotkac mozna propagandowe malunki.W sumie to nawet mielismy ochote wysiąc i przyjrzec sie temu miejscu bliżej ale nasi towarzysze podrózy chyba raczej nie))) No wiec kilka fotek przez "okno" busa)))
Kubanczycy czy pada czy swieci słonce zawsze maja przy sobie parasol-ot taki uniwersalny balast)))
Co kawałek mijamy spadek zostawiony przez ruskich-zamieszkały co do metra)))
Dojezdzamy do Punta Gorda)))Jest to bogata dzielnica Cinefuegos ciągnaca sie w zdłuż brzegu.Mieszkańcy mówią,ze maja tutaj swój "Malecon"
Głownym celem naszego tu przybycia był Palacio De Valle))
Samo miasto nazywane jest Kubanskim Paryżem. Założone przez francuskich imigrantów, eleganckie, rozbudowane, tętniące życiem miasto ze swoim historycznym centrum wpisane jest na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Palacio De Valle architektura przypomina budowle arabskie.
Oryginalna willa zostałą zbudowana około 1915 roku.Powstała na zamówienie handlarza cukrem Aciscla de Valle Blanco. Obecnie jest tam urządzona restauracja .Trzy wieze fasady maja rózny kształt i symbolizuja włądze,religie i miłość.
Wielki taras na budynku jest dostepny dla zwiedzających)))
Pogoda zaczyna sie psuć.Nie wiemy czy sie rozpada czy nie.Co jakis czas kamnie cos z nieba wiec postanawiamy jechac prosto do centrum ,zeby blizej sie przyjrzec jego pięknie odresturowanym kamieczkom a jak sie całkiem nie rozpada to moze i bocznym uliczkom)))
Kierowca zostawia nas w okolich Parqe Marti czyli centralnym miekjscu w Cinefuegos.Wystarczyło tylko rozejrzec sie wokoło ,zerknac na prześliczne budowle i juz wiedzilelismy dlaczego to miasto było kiedys nazwane "Perłą Południa".
Kolonialne budowle otaczaja pałac wielkosci 100/200 m i jest on uznany za zabytek narodowy. Piekne fasady Teatri Tomas Terry,Catedral de la Purisima Conception,Muse Provincjal,Palacio Ferre z piekną niebieska kopułą czy Museum Historico przyciagaja wzrok kazdego.
Po srodku Parqe Marti stoi pomnik jego własnie imienia))
Lwy na marmurowym piedestale otaczaja wzniesiony w 1906 r pomnik Jose Martiego))
Na Calle Bouyon stoi jedyny na Kubie Łuk Triumfalny-TAK..KUBA MA SWÓJ ŁUK TRIUMFALNY...KTÓRY ZOSTAŁ ZBUDOWANY W 1902 dla uczczenia narodzin Republiki Kuby.
Ławeczki gęsto ustawione w parku zachęcaja wszystkich do miłego spedzania tam czasu
Z głownego placu kierujemy sie na główną ulice miasta Pasea el Prado.
Widac tutaj dokładnie jak nowoczesnosc zaczęłą sie wdzierac na Kube mijamy rózne kramy z pamiatkami,butiki z drogimi ciuchami,dobrze zaopatrzone sklepy,restauracje ,w których przesiaduja nie tylko turysci ale i "bogaci" kubanczycy,banki,salony piekności w komunistycznym wydaniu a wszystko to jest przeplecione z biedą,ubostwem i czarnym handlem . Koka i haszysz są proponowane na każdym kroku tak jak kupno świeżego owocu z rozrypujacego sie wózka..
Patrząc na to wszystko z boku wydaje się jakby czas tam płynął bardzo wolno i starsi kubańczycy chyba są do tego przyzwyczajeni a młodzi czekaja na zmiany
Najwiekszy zakład fryzjerski jaki widziałam na Kubie...ba ...jaki kiedykolwiek widziałam
I JAK PRZYSTAŁO PRZY DOBRYM FRYZJERZE...USŁUGI KOSMETYCZNE)))
Troche tam tego było i szkoda,że bylismy tam tak krótko)))
.....więc co jeszcze warto zobaczyć w Cienfuegos? Podobnie jak w Trinidadzie, warto przejść się ciasnymi uliczkami z dala od głównego placu. Niektóre, o dziwo, są równie zadbane co ścisłe centrum. Nie brakuje jednak również tych bardziej zapuszczonych.
Mieliśmy jakis taki niedosyt w tym szwędaniu ale przegonił nas deszcz,rozlało sie na tyle porzadnie,że nawet w drodze powrotnej zrezygnowalismy z wizyty w Cardenas.
Bardzo tegoo żałujemy ale zwiedzanie miasteczka w strugach deszczu i brodzeniu w głębokich kałuzach nie było by przyjemne
Do hotelu dojechalismy wieczorem.
W Varadero musiało niezle padac bo na koncu cypla juz przy rezerwacie palmy stały zatopione w olbrzymich rozlewiskach wodnych a looby w hotelu było intensywnie sprzatane przez hotelową obsługe wiec i tak tego dnia mielismy szczęscie z pogodą.....Teraz juz tylko parasol i śmigamy na kolacje a potem dwa dni wypoczynku na hotelowych leżaczkach )))
Tadzik...witaj...szybko szukaj tej oferty i zawijaj na Kube póki jeszcze jest prawdziwa
My tym czasem wstajemy raniutko i jedziemy w góry -nie takie jakies wysokie ale zawsze to jakas odskocznia od zwiedzania miast na całe szczęście pogoda nam dopisuje.
Wjezdzamy w Sierra de Escambray -około godzina jazdy i wysiadamy na parkingu przed wejsciem na szlaki)))
Zakupujemy bilet za 5 CUC i przed nami około 2 godziny spokojnego marszu wsród cudownej tropikalnej przyrody .Warto miec cos przeciwko komarom bo te niestety daje sie we znaki ))
Pogoda w górach całkiem rzeska,ale nie chłodno jak to czytałam przed wyjazdem w poradach turystów.Pewnie sa pory roku,ze warto zabrac tam cos cieplejszego ale nie w pazdzierniku i nie w tak niskie rejony górskie.
Zaczynamy wedrówke wsród pieknych wodospadów i krystalicznie czystych zródeł ,w których mozna się kąpać.
Woda niestety-LODOWATA-w porównaniu z temp.otoczenia)))
Przed wejsciem jeszcze wizyta w kibelku)) całkiem całkiem.....
I ruszamy żółtym szlakiem ,który pnie sie w góre wzdłóż wijacego sie górskiego strumienia
Trase mozna pokonywac równiez z przewodnikiem-my idziemy sami)))
Gdzies tam w gniazdku widac małe koliberki
Pierwszy wodospad zaliczony...widoki zapieraja dech w piersiach a mocna bryza wodospadu solidnie chłodzi spływajacy po plecach pot))
Ruszamy dalej))
Teraz droda pnie sie coraz bardziej pod górke-troche mi to przypomina wodospady w Kanchanaburi w Tajlandi-tylko tutaj roslinność jakas bardziej egzotyczna))) czujemy sie jak w prawdziwej dzungli a naszej wedrówce nieustannie towarzyszy spiew ptaków...
Przed nami nastepny wodospad....sa chetni do kapieli
Na ziemie spada z drzew coraz wiecej czerowych kwiatów-zapomnaiam co to drzewa-ale pamietam ,ze kwitna tylko raz w roku-mielismy szczescie do w gąszczu drzew w oodali w górach wygladały zachwycajaco)))
Pierwszy raz zwróciłam tutaj uwage na mimoze....i zwijajace sie jej listki po dotknieciu jej-oj człowiek całe zycie sie czegos uczy i czegos doswiadcza ))
Przed nami cudowny widok na doline i jeziora-sa mgły-pora deszcowa-nie mozna miec wszystkiego ale zatrzymujemy sie na chwile
W oddali widac te krzewy z czerwonymi kwiatami)))
I znów dolina...
Roslinnoś zachwyca....
Widac tutaj symbioze w dzungli-cudowne zjawisko
Nie chce sie opuszczac tego miejsca ale czas jest nieubłagalny)))
Nie tylko my zachwycamy sie widokami...
Ale jest czym sie pozachwycać)))
I generalnie konczymy nasz pobyt w tym cudownie zielonym miejscu-jeszcze tylko szyki lunchyk przy rytmach muzyki i jedziemy dalej
kurne felek. wracam!
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
http://www.wakacyjnipiraci.pl/loty/tanie-loty-na-kube-z-europy-varadero-od-1258-pln_18249
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Edi...cenki ostatnio malinowe....z Londynu obecnie Aruba w tej samej cenie
Melduję, że nadrobiłam. Fajnie Żelku, że wróciłaś na forum i piszesz , ja zawsze z Wami chętnie podróżowałam
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Zajaczku....wiesz,że ja z Wami tez zawsze śmigam)))
Teraz kierunek Cinefugeos
Około godzinki jazdy tak jakos mi sie zdaje.Szybko jednak przejechalismy ten kawałek drogi.
Przedmiescia Cinefuegos to troche wsi pomieszanej z komunizmem gdzie co kawałek napotkac mozna propagandowe malunki.W sumie to nawet mielismy ochote wysiąc i przyjrzec sie temu miejscu bliżej ale nasi towarzysze podrózy chyba raczej nie)))
No wiec kilka fotek przez "okno" busa)))
Kubanczycy czy pada czy swieci słonce zawsze maja przy sobie parasol-ot taki uniwersalny balast)))
Co kawałek mijamy spadek zostawiony przez ruskich-zamieszkały co do metra)))
Dojezdzamy do Punta Gorda)))Jest to bogata dzielnica Cinefuegos ciągnaca sie w zdłuż brzegu.Mieszkańcy mówią,ze maja tutaj swój "Malecon"
Głownym celem naszego tu przybycia był Palacio De Valle))
Samo miasto nazywane jest Kubanskim Paryżem. Założone przez francuskich imigrantów, eleganckie, rozbudowane, tętniące życiem miasto ze swoim historycznym centrum wpisane jest na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Palacio De Valle architektura przypomina budowle arabskie.
Oryginalna willa zostałą zbudowana około 1915 roku.Powstała na zamówienie handlarza cukrem Aciscla de Valle Blanco.
Obecnie jest tam urządzona restauracja .Trzy wieze fasady maja rózny kształt i symbolizuja włądze,religie i miłość.
Wielki taras na budynku jest dostepny dla zwiedzających)))
Pogoda zaczyna sie psuć.Nie wiemy czy sie rozpada czy nie.Co jakis czas kamnie cos z nieba wiec postanawiamy jechac prosto do centrum ,zeby blizej sie przyjrzec jego pięknie odresturowanym kamieczkom a jak sie całkiem nie rozpada to moze i bocznym uliczkom)))
Kierowca zostawia nas w okolich Parqe Marti czyli centralnym miekjscu w Cinefuegos.Wystarczyło tylko rozejrzec sie wokoło ,zerknac na prześliczne budowle i juz wiedzilelismy dlaczego to miasto było kiedys nazwane "Perłą Południa".
Kolonialne budowle otaczaja pałac wielkosci 100/200 m i jest on uznany za zabytek narodowy.
Piekne fasady Teatri Tomas Terry,Catedral de la Purisima Conception,Muse Provincjal,Palacio Ferre z piekną niebieska kopułą czy Museum Historico przyciagaja wzrok kazdego.
Po srodku Parqe Marti stoi pomnik jego własnie imienia))
Lwy na marmurowym piedestale otaczaja wzniesiony w 1906 r pomnik Jose Martiego))
Na Calle Bouyon stoi jedyny na Kubie Łuk Triumfalny-TAK..KUBA MA SWÓJ ŁUK TRIUMFALNY...KTÓRY ZOSTAŁ ZBUDOWANY W 1902 dla uczczenia narodzin Republiki Kuby.
Ławeczki gęsto ustawione w parku zachęcaja wszystkich do miłego spedzania tam czasu
Z głownego placu kierujemy sie na główną ulice miasta Pasea el Prado.
Widac tutaj dokładnie jak nowoczesnosc zaczęłą sie wdzierac na Kube mijamy rózne kramy z pamiatkami,butiki z drogimi ciuchami,dobrze zaopatrzone sklepy,restauracje ,w których przesiaduja nie tylko turysci ale i "bogaci" kubanczycy,banki,salony piekności w komunistycznym wydaniu a wszystko to jest przeplecione z biedą,ubostwem i czarnym handlem . Koka i haszysz są proponowane na każdym kroku tak jak kupno świeżego owocu z rozrypujacego sie wózka..
Patrząc na to wszystko z boku wydaje się jakby czas tam płynął bardzo wolno i starsi kubańczycy chyba są do tego przyzwyczajeni a młodzi czekaja na zmiany
Najwiekszy zakład fryzjerski jaki widziałam na Kubie...ba ...jaki kiedykolwiek widziałam
I JAK PRZYSTAŁO PRZY DOBRYM FRYZJERZE...USŁUGI KOSMETYCZNE)))
Troche tam tego było i szkoda,że bylismy tam tak krótko)))
.....więc co jeszcze warto zobaczyć w Cienfuegos?
Podobnie jak w Trinidadzie, warto przejść się ciasnymi uliczkami z dala od głównego placu. Niektóre, o dziwo, są równie zadbane co ścisłe centrum. Nie brakuje jednak również tych bardziej zapuszczonych.
Mieliśmy jakis taki niedosyt w tym szwędaniu ale przegonił nas deszcz,rozlało sie na tyle porzadnie,że nawet w drodze powrotnej zrezygnowalismy z wizyty w Cardenas.
Bardzo tegoo żałujemy ale zwiedzanie miasteczka w strugach deszczu i brodzeniu w głębokich kałuzach nie było by przyjemne
Do hotelu dojechalismy wieczorem.
W Varadero musiało niezle padac bo na koncu cypla juz przy rezerwacie palmy stały zatopione w olbrzymich rozlewiskach wodnych a looby w hotelu było intensywnie sprzatane przez hotelową obsługe wiec i tak tego dnia mielismy szczęscie z pogodą.....Teraz juz tylko parasol i śmigamy na kolacje a potem dwa dni wypoczynku na hotelowych leżaczkach )))