Następnego dnia po śniadaniu opuszczamy park Tsavo West. Najpierw jednak odwiedzimy tzw. źródla Mzima. Wędrujemy z groźnie wyglądającym strażnikiem z bronią, który po bliższym poznaniu okazuje się maratończykiem ze zdaje się 2-gim miejscem na podium. Dowiadujemy się,że w 1966 roku tutaj dokończono budowę rurociągu doprowadzającego wodę aż do Mombasy. Mamy możliwość obserwacji hipopotamów, ale niestety krokodyle były za daleko. Znajduje się tu także specjalna stalowa konstrukcja podwodna, która pozwala na obserwację ryb.
Na postoju kupujemy smaczne zielone banany.
Ludzie nie słuchają poleceń przewodników. Nie karmić małp, oczywiście karmią...również słodyczami.
ojej, ale w całym poście #42 nie widzę ani jednej fotki (pewnie zapomniałaś udostępnić? ) ;
no Kochana, ja do Afryki dzikiej i zwierzaków mam ogromny sentyment! ach , obudziłaś we mnie tęskotę do Kenii i marzenie o powrocie...... (byłam na podobnym wyjezie 8 lat temu! i z ogromną ochotą bym to kiedyś jeszcze powtórzyła... , tylko obecnie ceny tak oszalały, że raczej nie prędko mi to grozi .... !
ale będę tu zaglądać i podziwiać Twoje urocze fotki i czytac wspominki
Teraz już bez przeszkód posuwamy się busami w stronę parku Amboseli. Zaczyna się zmieniaćkrajobraz, konćzą się czewrone drogi, a zaczyna bardziej pustynny krajobraz. Jestem trochę rozczarowana, bo mnie podobało się bardziej w Tsavo.No, ale zobaczymy dalej.
Instalujemy się w lodgy, obiad i kapiel w basenie. Następnie ruszamy na krótkie, wieczorne safari. Widzimy klika martwych zwierząt, ale przewodniczka mówi, że dwa tygodnie temu było ich mnóstwo. Przyczyna - zmiana klimatu.
Wszyscy rozczarowani, bo nie widać Kilimandżaro. Zaczęło chmurzyć się, grzmieć i trochę padać. Wracamy do hotelu na nocleg. Skoro świt, pędzę na punkt widokowy i jest...to na co czekałam... cudowny ośnieżony szczyt.
Następnego dnia po śniadaniu opuszczamy park Tsavo West. Najpierw jednak odwiedzimy tzw. źródla Mzima. Wędrujemy z groźnie wyglądającym strażnikiem z bronią, który po bliższym poznaniu okazuje się maratończykiem ze zdaje się 2-gim miejscem na podium. Dowiadujemy się,że w 1966 roku tutaj dokończono budowę rurociągu doprowadzającego wodę aż do Mombasy. Mamy możliwość obserwacji hipopotamów, ale niestety krokodyle były za daleko. Znajduje się tu także specjalna stalowa konstrukcja podwodna, która pozwala na obserwację ryb.
Na postoju kupujemy smaczne zielone banany.
Ludzie nie słuchają poleceń przewodników. Nie karmić małp, oczywiście karmią...również słodyczami.
Nasza pilotka z Rainbow. Fajna babka.
Iwona
Witaj Iwusia,
ojej, ale w całym poście #42 nie widzę ani jednej fotki (pewnie zapomniałaś udostępnić? ) ;
no Kochana, ja do Afryki dzikiej i zwierzaków mam ogromny sentyment! ach , obudziłaś we mnie tęskotę do Kenii i marzenie o powrocie...... (byłam na podobnym wyjezie 8 lat temu! i z ogromną ochotą bym to kiedyś jeszcze powtórzyła... , tylko obecnie ceny tak oszalały, że raczej nie prędko mi to grozi .... !
ale będę tu zaglądać i podziwiać Twoje urocze fotki i czytac wspominki
Pozdrawiam,
Piea
Iwusia, Piea słusznie prawi.. nie ma fotek w ostatnim poście. Udostępnij album w google
No trip no life
Kurczę, mam udostępniony, ale może wstawilam nie z niego.
i.
Iwona
W ostatnim poście foty już widać.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Potwierdzam foty są, czekamy więc na żródła Mzima
No trip no life
Iwusia, i ja foty dzis widzę, ale tylko dwie.... (a było ich chyba wiecej?)
he he piszesz o tym strażniku z kałachem.... przypomiało mi się ze i my z takim gościem zwiedzaliśmy ten park; może to nawet ten sam?
nasz był taki groźny:
Piea
To chyba ten sam, bo robił takie wrażenie. Dzięki za info o fotach, nie wstawiałam więcej, bo nie byłam pewna że są.
Iwona
Teraz już bez przeszkód posuwamy się busami w stronę parku Amboseli. Zaczyna się zmieniaćkrajobraz, konćzą się czewrone drogi, a zaczyna bardziej pustynny krajobraz. Jestem trochę rozczarowana, bo mnie podobało się bardziej w Tsavo.No, ale zobaczymy dalej.
Instalujemy się w lodgy, obiad i kapiel w basenie. Następnie ruszamy na krótkie, wieczorne safari. Widzimy klika martwych zwierząt, ale przewodniczka mówi, że dwa tygodnie temu było ich mnóstwo. Przyczyna - zmiana klimatu.
Wszyscy rozczarowani, bo nie widać Kilimandżaro. Zaczęło chmurzyć się, grzmieć i trochę padać. Wracamy do hotelu na nocleg. Skoro świt, pędzę na punkt widokowy i jest...to na co czekałam... cudowny ośnieżony szczyt.
Iwona
Czytam ,wspominam i czekam na ciąg dalszy ))