A afrykańska magia na tyle wciąga, że człowiek nie doje, nie dośpi, umęczony drogą, kurzem, brudem, spocony ale te widoki... spokój, cisza, zwierzęta... ten klimat wszystko wynagradza i już na drugi dzień po powrocie do wygodnego domu chciałoby sie tam wracać!!! Znam to...
podpisuję się pod tym obiema ręcyma i obiema nogami...
Początek relacji nie będzie zbyt ciekawy, ładnych zdjęć też nie będzie
Wylot mieliśmy zaplanowany na 7 lutego, na godz. 8 rano. Dzień wcześniej wyjechaliśmy już do Warszawy - jakoś nie uśmiechała mi sie jazda w nocy. Oczywiście - żeby tradycji stało się zadość - radar strzelił nam fotkę Mąż naprawdę ostrożnie jeździ, jeśli przekracza prędkość to tylko troszkę...ale akurat przekroczył troszkę więcej no i pierwsza wakacyjna fotka zrobiona W Warszawie zabukowałam Hotel Airport Okęcie - cena za zwykły pokój ok. 200 zł. Bliżej był Marriott, cena podobna, ale to hotel w całości dla niepalących. Wiecie, ze ja wstrętny nałogowiec Z hotelu co pół godziny bus odwoził swoich klientów na lotnisko - przejazd zajmował kilka minut. Śniadania nie zjedliśmy bo były dopiero od 6 rano, a my musieliśmy już o 6 zameldować się na lotnisku. Opracowałam sobie plan, który się sprawdził Przy odprawie zagrałam wariata i zapytałam miłej pani czy jest możliwość wykupienia dodatkowego, pustego, środkowego miejsca. Kiedyś niektóre biura oferowały taką możliwość - teraz już nie. Pani zrobiła wielkie oczy...ja przeprosiłam grzecznie, że nie wiedziałam... Wiadamy do samolotu i tu niespodzianka środkowe miejsce w naszym rzędzie było puste! Zupełnie inny lot, można się troszkę powyginać Obsługa w samolocie była bardzo miła. Można było zamówić sobie na ciepło ciabaty, zestaw: kurczak, fasolka, ziemniaczku lub naleśniki z serem i brzoskwiniami. Były też kanapki. Oczywiście wszystko płatne. Zestawy po 24 zł, cola, herbata, kawa po 6 zł.
Po 4,5 godz. lądowanie w Hurghadzie, godzina postoju i następne 4,5 godz. Dłużyło się, ale ja wolę latać w ciągu dnia - przynajmniej oglądam to co widać na ziemii /jeśli w ogóle coś widać/
Po wylądowaniu w Mombasie od razu buchnęlo w nas gorąco Jest dobrze Za chwilę już nie było dobrze - zanim dojechaliśmy do Hotelu Mombasa Beach byliśmy cali obklejeni potem - masakra jakaś. Od razu poszliśmy na kolację - jedzenie było dobre, cola 150 szylingów. Zmęczeni, przepoceni weszliśmy do pokoju i...
Latały komary, było wilgotno, duszno, gorąco...klima poza głośnym warczeniem nie chłodziła nic, a nic! Niby łóżka były osłonięte moskitierą, ale ciągle mi coś bzyczało nad uchem. Musicie mi uwierzyć na słowo - nie zmrużyłam oka! Może trafił nam się taki paskudny pokój, może mieliśmy pecha. Z tego wszystkiego nawet okna nie odsłoniłam, a ponoć był ładny widok na morze. Chciałam stamtąd jak najszybciej uciec - pobudka zaplanowana była na 4 rano.
Cieszę się, ze jesteście Otwieram drzwi szeroko Wszystkim
Mika - masz całkowitą rację, Kenia - podejrzewam, że Tanzania też to bardzo specyficzne kierunki. Większości już wiadomo, że ze mnie śpioch jest straszny, a tam nie miałam ze wstawaniem najmniejszych problemów! Drzemka w ciągu dnia? Szkoda czasu Odpoczywać - jak najbardziej, szczególnie jak słyszysz te wszystkie odgłosy zebr, hien to uczta dla uszu
Tam się inaczej wypoczywa, tam po prostu rządzi natura, a my tylko cichutko staramy sie ją podglądać
Ja ci wierzę Kolka że nie zmrużyłaś oka w tym hotelu w Mombasie Ja na sawannie jak miałam dziury w moskitierze i też taki nieciekawy pokój i to bez klimy też nie zmrużyłam oka ino wypatrywałam komarów i robalstwa wrr .. a piżamę sobie ubrałam długą i nawet skarpety aby mnie lepiej chroniło przed komarami , ale bez klimy pociłam się masakrycznie a okno miałam strach otworzyć aby mi komary albo małpy nie wlazły
Kolka, nasz pokój w Mombasa Beach był identyczny jak Wasz, komary też latały. Moskitiera niby nie porwana, ale mała - wciąż nam coś spod niej wystawało - jak nie nogi to ręce, lub czubek głowy. Tak że ten hotel tak po prostu ma.
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Ja nie mam jakiejś schizy na punkcie komarów, popsikłam się Muggą - zanim jednak ja wyjęłam z walizki to już byłam nieźle pogryziona. Bardziej dokuczała mi duchota, leżałam na kołdrze, o przykryciu nie było mowy, komary bzyczały, klima warczała, nakręciłam się tym wszystkim i było po spaniu
Nie podobało mi się tam, ale ktoś przede mną był mile zaskoczony tym hotelem. W naszej grupie też zdania były podzielone.
podpisuję się pod tym obiema ręcyma i obiema nogami...
P.S. Kolka... pięknie rozpoczynasz popołudnie..
.
Początek relacji nie będzie zbyt ciekawy, ładnych zdjęć też nie będzie
Wylot mieliśmy zaplanowany na 7 lutego, na godz. 8 rano. Dzień wcześniej wyjechaliśmy już do Warszawy - jakoś nie uśmiechała mi sie jazda w nocy. Oczywiście - żeby tradycji stało się zadość - radar strzelił nam fotkę Mąż naprawdę ostrożnie jeździ, jeśli przekracza prędkość to tylko troszkę...ale akurat przekroczył troszkę więcej no i pierwsza wakacyjna fotka zrobiona W Warszawie zabukowałam Hotel Airport Okęcie - cena za zwykły pokój ok. 200 zł. Bliżej był Marriott, cena podobna, ale to hotel w całości dla niepalących. Wiecie, ze ja wstrętny nałogowiec Z hotelu co pół godziny bus odwoził swoich klientów na lotnisko - przejazd zajmował kilka minut. Śniadania nie zjedliśmy bo były dopiero od 6 rano, a my musieliśmy już o 6 zameldować się na lotnisku. Opracowałam sobie plan, który się sprawdził Przy odprawie zagrałam wariata i zapytałam miłej pani czy jest możliwość wykupienia dodatkowego, pustego, środkowego miejsca. Kiedyś niektóre biura oferowały taką możliwość - teraz już nie. Pani zrobiła wielkie oczy...ja przeprosiłam grzecznie, że nie wiedziałam... Wiadamy do samolotu i tu niespodzianka środkowe miejsce w naszym rzędzie było puste! Zupełnie inny lot, można się troszkę powyginać Obsługa w samolocie była bardzo miła. Można było zamówić sobie na ciepło ciabaty, zestaw: kurczak, fasolka, ziemniaczku lub naleśniki z serem i brzoskwiniami. Były też kanapki. Oczywiście wszystko płatne. Zestawy po 24 zł, cola, herbata, kawa po 6 zł.
Po 4,5 godz. lądowanie w Hurghadzie, godzina postoju i następne 4,5 godz. Dłużyło się, ale ja wolę latać w ciągu dnia - przynajmniej oglądam to co widać na ziemii /jeśli w ogóle coś widać/
Po wylądowaniu w Mombasie od razu buchnęlo w nas gorąco Jest dobrze Za chwilę już nie było dobrze - zanim dojechaliśmy do Hotelu Mombasa Beach byliśmy cali obklejeni potem - masakra jakaś. Od razu poszliśmy na kolację - jedzenie było dobre, cola 150 szylingów. Zmęczeni, przepoceni weszliśmy do pokoju i...
Latały komary, było wilgotno, duszno, gorąco...klima poza głośnym warczeniem nie chłodziła nic, a nic! Niby łóżka były osłonięte moskitierą, ale ciągle mi coś bzyczało nad uchem. Musicie mi uwierzyć na słowo - nie zmrużyłam oka! Może trafił nam się taki paskudny pokój, może mieliśmy pecha. Z tego wszystkiego nawet okna nie odsłoniłam, a ponoć był ładny widok na morze. Chciałam stamtąd jak najszybciej uciec - pobudka zaplanowana była na 4 rano.
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Cieszę się, ze jesteście Otwieram drzwi szeroko Wszystkim
Mika - masz całkowitą rację, Kenia - podejrzewam, że Tanzania też to bardzo specyficzne kierunki. Większości już wiadomo, że ze mnie śpioch jest straszny, a tam nie miałam ze wstawaniem najmniejszych problemów! Drzemka w ciągu dnia? Szkoda czasu Odpoczywać - jak najbardziej, szczególnie jak słyszysz te wszystkie odgłosy zebr, hien to uczta dla uszu
Tam się inaczej wypoczywa, tam po prostu rządzi natura, a my tylko cichutko staramy sie ją podglądać
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Ja ci wierzę Kolka że nie zmrużyłaś oka w tym hotelu w Mombasie Ja na sawannie jak miałam dziury w moskitierze i też taki nieciekawy pokój i to bez klimy też nie zmrużyłam oka ino wypatrywałam komarów i robalstwa wrr .. a piżamę sobie ubrałam długą i nawet skarpety aby mnie lepiej chroniło przed komarami , ale bez klimy pociłam się masakrycznie a okno miałam strach otworzyć aby mi komary albo małpy nie wlazły
Kolka, nasz pokój w Mombasa Beach był identyczny jak Wasz, komary też latały. Moskitiera niby nie porwana, ale mała - wciąż nam coś spod niej wystawało - jak nie nogi to ręce, lub czubek głowy. Tak że ten hotel tak po prostu ma.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Bez klimy to i ja miałabym już po spaniu Kolka fajnie że już piszesz
Ja nie mam jakiejś schizy na punkcie komarów, popsikłam się Muggą - zanim jednak ja wyjęłam z walizki to już byłam nieźle pogryziona. Bardziej dokuczała mi duchota, leżałam na kołdrze, o przykryciu nie było mowy, komary bzyczały, klima warczała, nakręciłam się tym wszystkim i było po spaniu
Nie podobało mi się tam, ale ktoś przede mną był mile zaskoczony tym hotelem. W naszej grupie też zdania były podzielone.
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Kolka zdjęcie Kili cudowne
bez-granic.pl
i ja czytam z wypiekami na twarzy
człowiek, który pracuje cały dzień nie ma czasu na zarabianie pieniędzy