W blasku zachodzącego słońca wróciłam do Toronto, żeby tam spędzić kolejne 2 dni.
W budynku starego ratusza znajduje sie teraz sąd
a nowy ratusz jest uznawany za najbrzydszy budynek w Toronto.
Moja cierpliwość została nagrodzonai mam zdjęcie "bez nikogo", co w tym miejscu prawie graniczy z cudem :-0
Galeria Sławy Hokeja na lodzie. Dostać się w poczet członków jest nawyższym wyróznieniem.
Zbudowany w 1927 roku budynek stacji kolejowej Union Station.
Wybrałam się na jedną z wysp. Wybór padł na Central Island.
Tak mi sie tam spieszyło, ze wybrałam wodną taskówkę za 12 CAD
Dotarłam tam dośc wcześnie, kiedy nie było jeszcze na wyspie dużo ludzi.
Później przybyły tłumy.
Central Island to super miejsce na weekendowy odpoczynek. Mnóstwo festynów, atrakcji dla dzieci i miejsc, gdzie można wypić kawę, czy coś zjesc. Ja tam jednak nie przypłynęłam po rozrywki, ale po ten widok... Nie ma lepszego miejsca do zrobienia zdjęć z Toronto
Wróciłam już większą łódką, na którą nikt nie sprzedawał biletów. Może za "z powrotem" płaci się od razu, jak się płynie "tam"?
Rush Lane, bardziej znana pod nazwą Graffiti Alley jest ciekawym przykładem sztuki ulicznej.
Do niedawna istniał spór w Toronto między zwolennikami i przeciwnikami graffiti. Jedni mówili, ze to sztuka, inni, że wandalizm. Udało się jednak dojść do porozumienia z władzami, które uznały grafitti za twórczośc legalną i zezwoliły na malowanie w określonych miejscach.
Mój czas przeznaczony na Toronto prawie się skończył. Jeszcze tylko wieczorny koncert jazzowy w "moim" hotelu "Rex" a jutro jadę spełnić kolejne marzenie...
no widok na wieżowce Toronto zaiste - fantastyczny! juz wiem skąd robione są te wszystkie pocztówki....
dla mnie murale - to zdecydowanie bardziej sztuka jak wandalizm (oczywiście takie które coś "mówią" albo przedstawiają po prostu ładne obrazki (nie w typie : Legia Pany! czy je...ć PiS!) , , zwłaszcza gdy kryją jakies brzydkie mury czy ściany nieciekawych budynków!; oczywiście najlepiej jak upust swej twórczości "muraliści" dają w okreslonych do tego celu miejscach, bo jednak takie mazanie gdzie popadnie - zwłaszcza na pięknie odświeżonych elewacjach , a szczególnie na budynkach zabytkowych - to już jednak niekoniecznie.... wtedy to zakrawa na wandalizm....
Sama też na pewno zaplanowałabym tak, aby móc zobaczyć skansen o Ani z Zielonego Wzgórza - i jak przy serialu nie miałam sił dokończyć pierwszego odcinka, tak nowe tłumaczenie wcale mi nie przeszkadzało. Rachel zamiast Małgorzaty, czy Anne z e, zamiast Ani, nie były dla mnie wielkimi zmianami, które przeszkadzają czytać książkę, albo sprawiają że książki są o wiele lepsze, tak właściwie te zielone wzgórze bardziej mnie zastnawiało.
Z tego co wyczytałam, ta pomyłka wynikała z tego, że polskie książki w 1911 było wykonane nie bezpośrednio z języka angielskiego, ale w oparciu o tłumaczenie szwedzkie.
Ladny Street Art to naprawde cos fajnego.niestety i tam i u nas w wiekszosci sprayerzy to tylko wandale,ktorzy szpeca miasto,a nie upiekszaja.Ale na twoich fotkach widac,ze mozna tez inaczej
—
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Z Toronto pojechałam na wschód, zeby dotrzeć do Gananoque.
Pisałam o tym w relacji z Mauritiusa, że bardzo żałowałam, że nad Mauritiusem nie poleciałam helikopterem. Było jasne, że kolejnej okazji nie przegapię. Przygotowując plan podróży znalazłam miejsce, które warto by było zobaczyć z góry i firmę, która tego typu atrakcje proponuje.Była to kraina "1000 wysp" i Kouri's Kopters Incorporated.Problem polegał tylko na tym, ze wycieczkę helikopterem można było zarezerwować, kiedy chętne były 2 osoby (albo 3) Mój plan był taki, że i tak tam pojadę i zapytam, czy mogę polecieć sama, jeśli zapłacę za 2 osoby.
Widząc moje zdecydowanie, nie odmówiomo mi i zaproponowano cenę jak za półtorej osoby :D, czyli 312 CAD
"Tysiąc Wysp", to tak naprawdę 1865 wysp leżących na rzece św. Wawrzyńca, na długości 80km, na pograniczu Kanady i USA. Zasada co uznaje się za wyspę jest prosta. Żeby wyspa była wyspą musi mieć powierzchnię przynajmniej 0.093m2, znajdować się nad powierzchnią wody przez cały rok i musi na niej rosnąć przynajmniej jedno drzewo.
W powietrzu nielegalnie ( bo bez wizy) przekroczyłam kanadyjsko-amerykańską granicę
Najbardziej znana z "Tysiąca Wysp" jest wyspa Hart, (przemianowana na Heart, żeby lepiej brzmiało )z zamkiem Boldt.
Z budową tego zamku wiąże się smutna historia. Otóż na przełomie XIX i XX wieku, amerykański milioner George Boldt, prezes i dyrektorl hotelu Waldorf-Astoria w Nowym Jorku, postanowił zbudować na jednej z tysiąca wysp zamek dla żony. W 1900 roku rozpoczęła się budowa 6-piętrowego budynku, w którym było 120 pokoi. Boldt zatrudnił do budowy 300 robotników, nie żałował pieniędzy na nic. Równolegle budowano elektrownię, ogrody włoskie, most zwodzony i domek dla dzieci. Po 4 latach budowę nagle wstrzymano, ponieważ żona Boldta niespodziewanie zmarła. On nigdy juz nie pojawił się na wyspie, niedokończony zamek i inne budowane budynki niszczały do 1977 roku, kiedy to Thousand Island Bridge Authority zakupiło wyspę z zabudowaniami za jednego $, zobowiązując się do przeznaczania wszystkich dochodów z eksploatacji zamku na jego renowację. Do dziś wydano na to 15 milionów $, wyspa jest udostępniana do zwiedzania.
Z "Tysiącem Wysp" kojarzy się też sos na bazie majonezu. Sophia La Londe, która mieszkała na wyspach przekazała swoją recepture znanej aktorce May Irvin i właścicielowi hotelu Harold. Aktorka wymyśliła nazwę, a hotel jako pierwszy umieścił sos 1000 wysp w swoim menu. Kiedy nowy sos zyskał popularność, hotel zmienił nazwę na 1000 Island Inn.
Opisując helikopterową przygodę musze wspomnieć również o polskim akcencie, niestety smutnym.
Żoną właściciela firmy organizującej loty helikopterem była Polka, Ewelina. Zmarła na raka
...doczytałem i dooglądałem ; ))
"rzeka" HIT !!!
...ta "buddyjska światynia" jakoś mi nie przypasowała w tym miejscu ?!!!
z ciekawości,co złego jest w nazywaniu Indian...Indianami !???
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Pewnie tyle samo, co w nazywaniu Murzyna Murzynem...
przy czym Indianin tak bardzo się nie obrazi za Indianina.... , notomiast Murzyn za murzyna - juz bardzo....
Piea
W blasku zachodzącego słońca wróciłam do Toronto, żeby tam spędzić kolejne 2 dni.
W budynku starego ratusza znajduje sie teraz sąd
a nowy ratusz jest uznawany za najbrzydszy budynek w Toronto.
Moja cierpliwość została nagrodzonai mam zdjęcie "bez nikogo", co w tym miejscu prawie graniczy z cudem :-0
Galeria Sławy Hokeja na lodzie. Dostać się w poczet członków jest nawyższym wyróznieniem.
Zbudowany w 1927 roku budynek stacji kolejowej Union Station.
Wybrałam się na jedną z wysp. Wybór padł na Central Island.
Tak mi sie tam spieszyło, ze wybrałam wodną taskówkę za 12 CAD
Dotarłam tam dośc wcześnie, kiedy nie było jeszcze na wyspie dużo ludzi.
Później przybyły tłumy.
Central Island to super miejsce na weekendowy odpoczynek. Mnóstwo festynów, atrakcji dla dzieci i miejsc, gdzie można wypić kawę, czy coś zjesc. Ja tam jednak nie przypłynęłam po rozrywki, ale po ten widok... Nie ma lepszego miejsca do zrobienia zdjęć z Toronto
Wróciłam już większą łódką, na którą nikt nie sprzedawał biletów. Może za "z powrotem" płaci się od razu, jak się płynie "tam"?
Rush Lane, bardziej znana pod nazwą Graffiti Alley jest ciekawym przykładem sztuki ulicznej.
Do niedawna istniał spór w Toronto między zwolennikami i przeciwnikami graffiti. Jedni mówili, ze to sztuka, inni, że wandalizm. Udało się jednak dojść do porozumienia z władzami, które uznały grafitti za twórczośc legalną i zezwoliły na malowanie w określonych miejscach.
Mój czas przeznaczony na Toronto prawie się skończył. Jeszcze tylko wieczorny koncert jazzowy w "moim" hotelu "Rex" a jutro jadę spełnić kolejne marzenie...
Super ujęcie - faktycznie miejscówka do fajnych fotek.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
no widok na wieżowce Toronto zaiste - fantastyczny! juz wiem skąd robione są te wszystkie pocztówki....
dla mnie murale - to zdecydowanie bardziej sztuka jak wandalizm (oczywiście takie które coś "mówią" albo przedstawiają po prostu ładne obrazki (nie w typie : Legia Pany! czy je...ć PiS!) , , zwłaszcza gdy kryją jakies brzydkie mury czy ściany nieciekawych budynków!; oczywiście najlepiej jak upust swej twórczości "muraliści" dają w okreslonych do tego celu miejscach, bo jednak takie mazanie gdzie popadnie - zwłaszcza na pięknie odświeżonych elewacjach , a szczególnie na budynkach zabytkowych - to już jednak niekoniecznie.... wtedy to zakrawa na wandalizm....
Piea
Sama też na pewno zaplanowałabym tak, aby móc zobaczyć skansen o Ani z Zielonego Wzgórza - i jak przy serialu nie miałam sił dokończyć pierwszego odcinka, tak nowe tłumaczenie wcale mi nie przeszkadzało. Rachel zamiast Małgorzaty, czy Anne z e, zamiast Ani, nie były dla mnie wielkimi zmianami, które przeszkadzają czytać książkę, albo sprawiają że książki są o wiele lepsze, tak właściwie te zielone wzgórze bardziej mnie zastnawiało.
Z tego co wyczytałam, ta pomyłka wynikała z tego, że polskie książki w 1911 było wykonane nie bezpośrednio z języka angielskiego, ale w oparciu o tłumaczenie szwedzkie.
Ladny Street Art to naprawde cos fajnego.niestety i tam i u nas w wiekszosci sprayerzy to tylko wandale,ktorzy szpeca miasto,a nie upiekszaja.Ale na twoich fotkach widac,ze mozna tez inaczej
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Z Toronto pojechałam na wschód, zeby dotrzeć do Gananoque.
Pisałam o tym w relacji z Mauritiusa, że bardzo żałowałam, że nad Mauritiusem nie poleciałam helikopterem. Było jasne, że kolejnej okazji nie przegapię. Przygotowując plan podróży znalazłam miejsce, które warto by było zobaczyć z góry i firmę, która tego typu atrakcje proponuje.Była to kraina "1000 wysp" i Kouri's Kopters Incorporated.Problem polegał tylko na tym, ze wycieczkę helikopterem można było zarezerwować, kiedy chętne były 2 osoby (albo 3) Mój plan był taki, że i tak tam pojadę i zapytam, czy mogę polecieć sama, jeśli zapłacę za 2 osoby.
Widząc moje zdecydowanie, nie odmówiomo mi i zaproponowano cenę jak za półtorej osoby :D, czyli 312 CAD
"Tysiąc Wysp", to tak naprawdę 1865 wysp leżących na rzece św. Wawrzyńca, na długości 80km, na pograniczu Kanady i USA. Zasada co uznaje się za wyspę jest prosta. Żeby wyspa była wyspą musi mieć powierzchnię przynajmniej 0.093m2, znajdować się nad powierzchnią wody przez cały rok i musi na niej rosnąć przynajmniej jedno drzewo.
W powietrzu nielegalnie ( bo bez wizy) przekroczyłam kanadyjsko-amerykańską granicę
Najbardziej znana z "Tysiąca Wysp" jest wyspa Hart, (przemianowana na Heart, żeby lepiej brzmiało )z zamkiem Boldt.
Z budową tego zamku wiąże się smutna historia. Otóż na przełomie XIX i XX wieku, amerykański milioner George Boldt, prezes i dyrektorl hotelu Waldorf-Astoria w Nowym Jorku, postanowił zbudować na jednej z tysiąca wysp zamek dla żony. W 1900 roku rozpoczęła się budowa 6-piętrowego budynku, w którym było 120 pokoi. Boldt zatrudnił do budowy 300 robotników, nie żałował pieniędzy na nic. Równolegle budowano elektrownię, ogrody włoskie, most zwodzony i domek dla dzieci. Po 4 latach budowę nagle wstrzymano, ponieważ żona Boldta niespodziewanie zmarła. On nigdy juz nie pojawił się na wyspie, niedokończony zamek i inne budowane budynki niszczały do 1977 roku, kiedy to Thousand Island Bridge Authority zakupiło wyspę z zabudowaniami za jednego $, zobowiązując się do przeznaczania wszystkich dochodów z eksploatacji zamku na jego renowację. Do dziś wydano na to 15 milionów $, wyspa jest udostępniana do zwiedzania.
Z "Tysiącem Wysp" kojarzy się też sos na bazie majonezu. Sophia La Londe, która mieszkała na wyspach przekazała swoją recepture znanej aktorce May Irvin i właścicielowi hotelu Harold. Aktorka wymyśliła nazwę, a hotel jako pierwszy umieścił sos 1000 wysp w swoim menu. Kiedy nowy sos zyskał popularność, hotel zmienił nazwę na 1000 Island Inn.
Opisując helikopterową przygodę musze wspomnieć również o polskim akcencie, niestety smutnym.
Żoną właściciela firmy organizującej loty helikopterem była Polka, Ewelina. Zmarła na raka