Niagara Parks Botanical Gardens to ogrody, którymi opiekują się uczniowie szkoły ogrodniczej.
Na terenie ogrodu znajduje się motylarnia, gdzie żyje 2 tysiące tych pięknych owadów. Nie wchodze tam jednak, ponieważ widziałam już podobne miejsca...a cena biletu nie zachęca
Z drogi Niagara Parkway, którą jadę, widać budynek Robert Moses Generting Station, czyli amerykańską elektrownię wodną.
Prawie dokładnie naprzeciwko znajduje się kanadyjska elektrownia wodna - Sir Adam Beck Hydroelectric Generating Station. Nie mogę jej jednak z tego miejsca dokładnie zobaczyć.
Tak wygląda w całej okazałości, ale zdjęcie "pożyczone" z zasobów internetu
Nieco dalej pobocze drogi ozdabia kwiatowy zegar. I jak tu się ciągle nie zatrzymywać?
Okolica Niagary słynie nie tylko z wodospadu. Ta częsć Ontario słynna jest również z winnic produkujących unikatowe wino lodowe. ( oprócz Kanady, jeszcze tylko w Niemczech jest produkowany taki trunek). Produkcja tego wina rozpoczęła się w latach siedemdziesiątych, kiedy kilku młodych winiarzy wpadło na pomysł użycia do produkcji wina przetrzymanych na krzaku winogron, zebranych dopiero, kiedy temperatura spadnie do -12 stopni. Takie winogrona, które wielokrotnie zamarzały i odmarzały na krzaku mają w sobie niezwykłą słodycz. Produkcja wina jest dość skomplikowana...a cena wina lodowego jest 3-4 razy wyższa, niż wina stołowego.
Teraz producentów wina lodowego jest już w Ontario około 100, a każdy zaprasza do swojej winnicy znakami umieszczonymi przy drodze.
Zatrzymałam się przy jednej z winnic. Okazało się, że jest to winnica, której właścicielem jest Wayne Gretzky. Znałam to nazwisko :-), bo lubię sporty wszelkie.
W Kanadzie każdy je zna, bo to hokeista wszechczasów, grający z numerem 99, a hokej to kanadyjski sport narodowy.
Numer 99 został zastrzeżony przez całą ligę NHS i nikt już z tym numerem nie może wystąpić. To jedeny taki przypadek w historii.
Ceny wina lodowego były bardzo wysokie, więc nie kupiłam żadnego.
Zatrzymałam się jeszcze w jednej winnicy, ale również ceny przekroczyły moje finansowe możliwości. Kilkaset złotych za butelkę, to zbyt dużo.
Niagara-on-the-Lake, to niewielkie miasteczko, ale przepiękne. Zatrzymałam się na chwilę przy cmentarzu ( mam słabość do cmentarzy) i niewielkim kościele. Był zamknęty, ale przy kościele kilka osób przygotowywało miejsce na festyn, który miał się odbyć nazajutrz. Po chwili rozmowy okazało się, że jedna z pań, to pastor tego kościoła i zaproponowała, że go otworzy, jeśli chcę zobaczyć.
Kościół św. Andrzeja
To nie budka dla ptaków, tylko darmowa biblioteka. Świetny pomysł.
Niagara-on-the Lake zachwyca czystością, roślinnością i ciekawą architekturą.
W miasteczku od 1962 roku odbywa się Shaw Festival, gdzie pokazuje się sztuki autorstwa George'a Bernarda Shaw, laureata literackiej nagrody Nobla z 1925 roku.
Pomnik pisarza stoi przy głównej ulicy miasta, jest autorstwa Elizabeth Bradford Holbrook.
W Niagara-on-the-Lake są jeszcze inne ciekawe miejsca, ale nie miałam już na nie czasu. Zjadłam tylko szybki posiłek na łonie natury i pojechałam do miejsca, które BARDZO chciałam zdążyć zobaczyć.
Miejsce do którego tak się spieszyłam, to Westfield Village w Rockton, niedaleko Hamilton. Nie sądzę, żeby wielu turystów z daleka się tam zapuszczało, ale dla mnie to było bardzo ważne miejsce.
Dla jednych Kanada, to hokej, dla innych, to syrop klonowy, dla jeszcze innych różne inne skojarzenia.
Dla mnie Kanada, to "Ania z Zielonego Wzgórza" L.M. Montgomery, jedna z najważniejszych książek w moim życiu. Książka i film, ale film WYŁĄCZNIE ten z 1985r w reżyserii Kevina Sullivana, z Megan Follows w roli Ani.
Colleen Dewhurst w roli Maryli Cuthbert
Richardem Farnsworth w roli Mateusza Cuthberta
i Jonathanem Crombie w roli Gilberta Blythe
Niestety z tej obsady żyje jedynie Megan Follows. Filmowa Maryla zmarła w 1991r, w wieku 67 lat, a Mateusz w 2000r, w wieku 80 lat, tuż po swojej drugiej nominacji do Oscara, za rolę w filmie "The stright story". Nie żyje również filmowy Gilbert, zmarł 2015 roku, w wieku 48 lat, na tętniaka mózgu.
Całkiem niedawno nakręcono nowy serial o Ani z Zielonego Wzgórza dla Netflixa. Próbowałam to obejrzeć, dotrwałam do czwartego odcinka, dalej nie dałam rady.
Przetłumaczono też ostatnio po raz kolejny na polski "Anne of Green Gables". Przeczytałam... i uważam, że to była strata czasu. Nic wielkiego to tłumaczenie nie wniosło. Dla wielbicieli L.M.Montgomery i jej twórczości Ania będzie zawsze Anią z Zielonego Wzgórza, nie z Zielonych Szczytów, jakkolwiek poprawne takie tłumaczenie by było. A już audiobook, czytany przez polską aktorkę, której nazwiska nie pamiętam i nie chcę pamiętać, powinien być zakazany. Przed czytaniem należy się przygotować, niestety pani czytająca robi DRASTYCZNE błędy w polszyźnie, a wymowa angielskich słów ( szczególnie nazwisk) ma również wiele do życzenia.
Jest moim marzeniem, żeby nikt nie próbował tłumaczyć Szekspira współczesnym językiem, czy choćby "Chłopów", bo to już by był koniec literatury...
Niektóre sceny z filmu Kevina Sullivana były kręcone właśnie w Westfield Village. Bałam się, że skansen będzie zamknięty, bo nie znalazłam żadnych informacji, że już działa po covidzie.
Przy wjeżdzie na parking była informacja, że można wjechać, jeśli się uiści opłatę 15 CAD i obejrzeć zamknięte budynki "z wierzchu". Oczywiście wjechałam.
Do niektórych budynków można było zajrzeć przez okno...
Wnętrze tego kościoła "grało" w filmie.
W tym sklepie Mateusz kupował dla Ani sukienkę z bufiastymi rękawami.
A na tym dworcu czekała na Mateusza Cuthbert'a Ania Shirley we wspomnianym filmie.
Posiedziałam i ja chwilę na tej ławce ale nikt po mnie nie przyjechał
Wizyta w tym skansenie była niezwykłą przyjemnościa. Poczułam się tak, jakbym naprawdę tam była w czasie akcji mojej ulubionej książki. I nikt mi nie przeszkadzał...
nooo to też ta najprawdziwsza Kanada dla mnie Fiedler i łowienie ryb oraz rykowisko łosi, a dla innych Ania Anię z Zielonego Wzgórza oczywiście także w młodości przeczytałem pomimo, że raczej adresowana do dziewcząt. Muszę przyznać, że ciekawie zaplanowałaś tą "Swoją Kanadę" bo faktycznie Kanada (skądinąd ogromny kraj) każdemu kojarzyć się będzie inaczej
Super Danusiu! no niezwykle klimatyczne te domeczki i w ogóle to miejsce....
masz rację... Kanada to tak wielki kraj- że każdemu z pewnością kojarzy się z czyms innym..... (mnie póki co- tylko z listkiem klonowym) , ale może jak kiedyś tam dotrę - to z pewnością się to zmieni... ;
"Anią" oczywiście zaczytywałam się w czasach dzieciństwa (miałam ok 13 lat jak zaczęłam to czytać....) jak wszystkie ówczesne "pensjonarki" .... rozkochana w Gilbercie i w tych wszystkich przygodach..... ; filmy już mnie tak nie porwały (żadna z wersji) , może dlatego, że powstały już sporo później, jak już "wyrosłam" z Ani ... ; do dziś jednak te stare książki (wszystkie tomy!) stoją na półkach mojej biblioteki i zerkam na nie czasami z sentymentem.....
Dana, dzięki, że pokazujesz takie fajne miejsca. Dla mnie Ania z Zielonego wzgórze też jest bardzo ważną pozycją. Czytałam w dzieciństwie, do tej pory mam te stare egzemplarze książek z 1956 – 57 r. (były własnością mojej mamy, jeśli dobrze pamiętam kupował je mój dziadek, czyli mamy tato – taka świetna pamiątka). Basia przed chwilą pokazała mi, że ma też te z nowym tłumaczeniem. A scena, jak Mateusz kupuje sukienkę z bufami dla Ani oglądałam kilka dni temu. Trafiłam na ten odcinek na jakimś programie szukając coś do zerkania w TV jak przygotowywałam obiad. Książka fajniejsza ale film ma swój klimat. Jeśli miałabym sobie wyobrażać te miejsca, to faktycznie tak jak na tym filmie, aktorzy też świetnie dobrani.
Niagara Parks Botanical Gardens to ogrody, którymi opiekują się uczniowie szkoły ogrodniczej.
Na terenie ogrodu znajduje się motylarnia, gdzie żyje 2 tysiące tych pięknych owadów. Nie wchodze tam jednak, ponieważ widziałam już podobne miejsca...a cena biletu nie zachęca
Z drogi Niagara Parkway, którą jadę, widać budynek Robert Moses Generting Station, czyli amerykańską elektrownię wodną.
Prawie dokładnie naprzeciwko znajduje się kanadyjska elektrownia wodna - Sir Adam Beck Hydroelectric Generating Station. Nie mogę jej jednak z tego miejsca dokładnie zobaczyć.
Tak wygląda w całej okazałości, ale zdjęcie "pożyczone" z zasobów internetu
Nieco dalej pobocze drogi ozdabia kwiatowy zegar. I jak tu się ciągle nie zatrzymywać?
taka burząca się rzeka to nawet bez spiętrzania mogła by produkować prąd
oczywiście jestem i z zaciekawieniem oglądam fajne te Gardens, a "kalarepowa rabatka" super
w motylarni to się jeszcze człowiek zwykle w cenie biletu nieźle napoci, bo tropiki
osobiście w Kanadzie nie będę więc powędruję z Tobą; w dzieciństwie przeczytałem całego Fiedlera w tym "Kanadę pachnąca żywicą"
papuas
ale piękny kwiat
Ja tez lubie oglądać ogrody botaniczne
No trip no life
Okolica Niagary słynie nie tylko z wodospadu. Ta częsć Ontario słynna jest również z winnic produkujących unikatowe wino lodowe. ( oprócz Kanady, jeszcze tylko w Niemczech jest produkowany taki trunek). Produkcja tego wina rozpoczęła się w latach siedemdziesiątych, kiedy kilku młodych winiarzy wpadło na pomysł użycia do produkcji wina przetrzymanych na krzaku winogron, zebranych dopiero, kiedy temperatura spadnie do -12 stopni. Takie winogrona, które wielokrotnie zamarzały i odmarzały na krzaku mają w sobie niezwykłą słodycz. Produkcja wina jest dość skomplikowana...a cena wina lodowego jest 3-4 razy wyższa, niż wina stołowego.
Teraz producentów wina lodowego jest już w Ontario około 100, a każdy zaprasza do swojej winnicy znakami umieszczonymi przy drodze.
Zatrzymałam się przy jednej z winnic. Okazało się, że jest to winnica, której właścicielem jest Wayne Gretzky. Znałam to nazwisko :-), bo lubię sporty wszelkie.
W Kanadzie każdy je zna, bo to hokeista wszechczasów, grający z numerem 99, a hokej to kanadyjski sport narodowy.
Numer 99 został zastrzeżony przez całą ligę NHS i nikt już z tym numerem nie może wystąpić. To jedeny taki przypadek w historii.
Ceny wina lodowego były bardzo wysokie, więc nie kupiłam żadnego.
Zatrzymałam się jeszcze w jednej winnicy, ale również ceny przekroczyły moje finansowe możliwości. Kilkaset złotych za butelkę, to zbyt dużo.
Niagara-on-the-Lake, to niewielkie miasteczko, ale przepiękne. Zatrzymałam się na chwilę przy cmentarzu ( mam słabość do cmentarzy) i niewielkim kościele. Był zamknęty, ale przy kościele kilka osób przygotowywało miejsce na festyn, który miał się odbyć nazajutrz. Po chwili rozmowy okazało się, że jedna z pań, to pastor tego kościoła i zaproponowała, że go otworzy, jeśli chcę zobaczyć.
Kościół św. Andrzeja
To nie budka dla ptaków, tylko darmowa biblioteka. Świetny pomysł.
Niagara-on-the Lake zachwyca czystością, roślinnością i ciekawą architekturą.
W miasteczku od 1962 roku odbywa się Shaw Festival, gdzie pokazuje się sztuki autorstwa George'a Bernarda Shaw, laureata literackiej nagrody Nobla z 1925 roku.
Pomnik pisarza stoi przy głównej ulicy miasta, jest autorstwa Elizabeth Bradford Holbrook.
W Niagara-on-the-Lake są jeszcze inne ciekawe miejsca, ale nie miałam już na nie czasu. Zjadłam tylko szybki posiłek na łonie natury i pojechałam do miejsca, które BARDZO chciałam zdążyć zobaczyć.
Dana, takie biblioteczkki plenerowe są bardzo popularne i u nas.
Koło mnie jest mała ,ale są też duzo większe. Każdy może tam włożyć swoje ksiązki
No trip no life
Ale fajny pomysł z biblioteczką osiedlową. Koło nas chyba nie ma.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Miejsce do którego tak się spieszyłam, to Westfield Village w Rockton, niedaleko Hamilton. Nie sądzę, żeby wielu turystów z daleka się tam zapuszczało, ale dla mnie to było bardzo ważne miejsce.
Dla jednych Kanada, to hokej, dla innych, to syrop klonowy, dla jeszcze innych różne inne skojarzenia.
Dla mnie Kanada, to "Ania z Zielonego Wzgórza" L.M. Montgomery, jedna z najważniejszych książek w moim życiu. Książka i film, ale film WYŁĄCZNIE ten z 1985r w reżyserii Kevina Sullivana, z Megan Follows w roli Ani.
Colleen Dewhurst w roli Maryli Cuthbert
Richardem Farnsworth w roli Mateusza Cuthberta
i Jonathanem Crombie w roli Gilberta Blythe
Niestety z tej obsady żyje jedynie Megan Follows. Filmowa Maryla zmarła w 1991r, w wieku 67 lat, a Mateusz w 2000r, w wieku 80 lat, tuż po swojej drugiej nominacji do Oscara, za rolę w filmie "The stright story". Nie żyje również filmowy Gilbert, zmarł 2015 roku, w wieku 48 lat, na tętniaka mózgu.
Całkiem niedawno nakręcono nowy serial o Ani z Zielonego Wzgórza dla Netflixa. Próbowałam to obejrzeć, dotrwałam do czwartego odcinka, dalej nie dałam rady.
Przetłumaczono też ostatnio po raz kolejny na polski "Anne of Green Gables". Przeczytałam... i uważam, że to była strata czasu. Nic wielkiego to tłumaczenie nie wniosło. Dla wielbicieli L.M.Montgomery i jej twórczości Ania będzie zawsze Anią z Zielonego Wzgórza, nie z Zielonych Szczytów, jakkolwiek poprawne takie tłumaczenie by było. A już audiobook, czytany przez polską aktorkę, której nazwiska nie pamiętam i nie chcę pamiętać, powinien być zakazany. Przed czytaniem należy się przygotować, niestety pani czytająca robi DRASTYCZNE błędy w polszyźnie, a wymowa angielskich słów ( szczególnie nazwisk) ma również wiele do życzenia.
Jest moim marzeniem, żeby nikt nie próbował tłumaczyć Szekspira współczesnym językiem, czy choćby "Chłopów", bo to już by był koniec literatury...
Niektóre sceny z filmu Kevina Sullivana były kręcone właśnie w Westfield Village. Bałam się, że skansen będzie zamknięty, bo nie znalazłam żadnych informacji, że już działa po covidzie.
Przy wjeżdzie na parking była informacja, że można wjechać, jeśli się uiści opłatę 15 CAD i obejrzeć zamknięte budynki "z wierzchu". Oczywiście wjechałam.
Do niektórych budynków można było zajrzeć przez okno...
Wnętrze tego kościoła "grało" w filmie.
W tym sklepie Mateusz kupował dla Ani sukienkę z bufiastymi rękawami.
A na tym dworcu czekała na Mateusza Cuthbert'a Ania Shirley we wspomnianym filmie.
Posiedziałam i ja chwilę na tej ławce ale nikt po mnie nie przyjechał
Wizyta w tym skansenie była niezwykłą przyjemnościa. Poczułam się tak, jakbym naprawdę tam była w czasie akcji mojej ulubionej książki. I nikt mi nie przeszkadzał...
nooo to też ta najprawdziwsza Kanada dla mnie Fiedler i łowienie ryb oraz rykowisko łosi, a dla innych Ania Anię z Zielonego Wzgórza oczywiście także w młodości przeczytałem pomimo, że raczej adresowana do dziewcząt. Muszę przyznać, że ciekawie zaplanowałaś tą "Swoją Kanadę" bo faktycznie Kanada (skądinąd ogromny kraj) każdemu kojarzyć się będzie inaczej
papuas
Super Danusiu! no niezwykle klimatyczne te domeczki i w ogóle to miejsce....
masz rację... Kanada to tak wielki kraj- że każdemu z pewnością kojarzy się z czyms innym..... (mnie póki co- tylko z listkiem klonowym) , ale może jak kiedyś tam dotrę - to z pewnością się to zmieni... ;
"Anią" oczywiście zaczytywałam się w czasach dzieciństwa (miałam ok 13 lat jak zaczęłam to czytać....) jak wszystkie ówczesne "pensjonarki" .... rozkochana w Gilbercie i w tych wszystkich przygodach..... ; filmy już mnie tak nie porwały (żadna z wersji) , może dlatego, że powstały już sporo później, jak już "wyrosłam" z Ani ... ; do dziś jednak te stare książki (wszystkie tomy!) stoją na półkach mojej biblioteki i zerkam na nie czasami z sentymentem.....
Dzięki Danusiu za te fantastyczne wspomnienia....
Piea
Dana, dzięki, że pokazujesz takie fajne miejsca. Dla mnie Ania z Zielonego wzgórze też jest bardzo ważną pozycją. Czytałam w dzieciństwie, do tej pory mam te stare egzemplarze książek z 1956 – 57 r. (były własnością mojej mamy, jeśli dobrze pamiętam kupował je mój dziadek, czyli mamy tato – taka świetna pamiątka). Basia przed chwilą pokazała mi, że ma też te z nowym tłumaczeniem. A scena, jak Mateusz kupuje sukienkę z bufami dla Ani oglądałam kilka dni temu. Trafiłam na ten odcinek na jakimś programie szukając coś do zerkania w TV jak przygotowywałam obiad. Książka fajniejsza ale film ma swój klimat. Jeśli miałabym sobie wyobrażać te miejsca, to faktycznie tak jak na tym filmie, aktorzy też świetnie dobrani.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!