Mały postój - wybaczcie ale już jestem i nadrabiam zaległości
Lazurków już tyle nie będzie, wszystkie na jedno kopyto, basen, plaża, 7 miles...więc nie będę powielać
No to pierwsza połowa turnusu hihi mija w mgnieniu oka, zleciała nie wiem kiedy.
Było juz Ricks Cafee, było miasto Negril, xxx 7 miles więc plan 1 listopada spędzić u Boba ale nie wytrzymujemy, zaczyna nam się nudzić więc wycieczki robimy 2 dni wcześniej.
Umawiamy się z naszym kierowcą następnego dnia o 8:00 rano przed lobby, autko ma spore, klimatyzowane, extra wyposazone- nawet barek w aucie miał chłodzimy swoje napoje i w drogę... Cena jaką ustaliliśmy dzień wcześniej to 180$ za cały kurs - wydaje nam się, że za trasę, długość i rozłożenie kosztów na 6 osób to super cena.
Humory dopisują, może później mniej jak już wlekliśmy się sempertynami w górę
nooo ale widoki po drodze super, taki prawdziwy obraz jamajki no i świadomość że jedziemy w rodzinne strony Boba
serca się radują aż wreszcie widzimy... jesteśmy...
Podjeżdzamy pod brame a tam sporo jamajczyków żebrających, proponujących marychę, pchają się nam na auto- czujemy się jak vipy w aucie z przeciemnianymi szybami, udaje się nam wjechać do bram. Mamy czas dla siebie, kierowca zostaje w aucie.
Znajomi dokonują zakupów, my postanowiliśmy ręsztę pamiatek zakupić w Montego Bay.
Pogodę mamy super, trochę może za gorąco, w powietrzu czuć deszcz, chmury zaczynają się zbierać, wchodzimy z przewodnikiem grupowo ok 15 osób w bramy i mamy farta bo 15 min później ulewa, leje, że mamy wrażenie ze nie przestanie. Ten deszcz zaczął padać jak byliśmy akurat w domu Boba Marleya hihi, był taki ścisk w domku, że nawet jego łóżko, każdy jego cm był zajety
Muzoleum powyżej
Zwiedzmy groby bliskich Marleya, świątynię i grób samego Boba. Niestety zakaz fotografowania ale w świątyni zauważamy powieszony obok grobu Boba obraż Matki Boskiej Częstochowskiej, pytamy sie przewodnika jak to się stało, że wisi w takim miejscu, podobno turyśći z Polski dostali zgodę na powieszenie . Czad
A tutaj nasz zakręcony przewodnik i kamień na którym Bob czerpał inspiracje do pisania tekstów
i deszcz o którym pisalam
Wyszlismy na zew, lepsze było moknięcie aniżeli ścisk i duchota w domu Boba, tam nawet oddychać było cięzko, a więc mokniemy hihihi
Chmury szybko się przesuwają i wychodzi słońce, piękne słońce.. plan taki skoro odpuszczamy wodospady, jakoś grupa nie bardzo była za tego typu wycieczkami postanawiamy odwiedzić Montego Bay. Załuję, że nie mogę zamieścic zdjęc z powrotu od Boba, pokazać trochę lokalnego życia Jamajczyków bo niestety wszystkie zdjęcia mają znajomi na aparacie a jeszcze nie mieliśmy czasu się spotkać i ich zgrać a ja się szybko pospieszyłam z relacją , więc są okrojone
W drodze powrotnej cały czas kołuje mi myśl a może tak odwiedzić Riu Ochos Rios, widzę tabliczkę 15km , o matko ja muuuszę!!!! Nie ma mocnych, być takl blisko i nie postawić nogi w hotelu, który był moim typem. Znajomi kręcą nosem, im tam średnio pomysl się podoba bo przecież hotel jak hotel, szkoda czasu ale jednak... ja tam dalej piłuję
Kasiu my korzystaliśmy bez problemu bo poznaliśmy fajnego barmana, który serwował nam tam drinki, jedlimsy lunche ale z informacji p.rezydent to jedynie goście z negrila mogą korzystać z całej infrastruktury Tropicala z wyłączeniem konsumpcji. Jak bralismynp kuraka z grilla nikt nam na ręce nie patrzył , w basenowym barze to samo ale powiedzieliśmy barmanowi i mimo wszystko mieliśmy driny bez ukrycia
Wracam dzisiaj z krotkiego urlopu i dokończę relację
Wybaczcie za ten tydzień obijania się z relacją ale wypadł mi tygodniowy wyjazd, więc skorzystałam
Nie zostawię jej bez zakończenia... a więc lecimy dalej...
Wracamy od Boba, wszyscy w głowach układamy plan, gdzie odbić, co jeszcze zobaczyć tego dnia,wykorzstać czas ,że jesteśmy tu w tym czasie- może Kingston? Trochę mało mamy czasu na zwiedzanie, więc odpuszczamy... Mi w głowie krąży Ochos, mój hotelik ale boję się odezwać że mnie zwinczuje reszta za taki pomysł, im zwiedzanie hoteli średnio się podobało tylko wiedziałam, że mój Dario mnie poprze ale co tam, jak widze tabliczkę 15km Ochos Rios wystrzelam z pomysłem... haha- ustępują uffff jedziemy do riu ochos rios. Jak ja bardzo chciałam tam pojechać a juz idealnie połaczyć tydzien w negril i tydzień w ochos no ale się nie udało i nie zamierzałam psuć sobie pobytu tym faktem
Sam wjazd do riu ochos robi wrażenie, wjazd niczym do rezydencji pałacowej - myślę "już mi sie podoba", juz czuję ze nie będę chciała wracać- Negrilem się już nacieszyłam, już milówkę poznałam teraz chcę zostać w ochos....Wjeżdzamy bez problemu, turyści w takich samych opaskach all ja my z negrila, więc jest dobrze
Zdjęc z wyjazdu z teho hotelu mam jak naplakał, nie zebraliśmy od wszystkich, więc co z telefonu i to kilka.
Samo lobby podobne do negrila, wystrój, lampy, wszsystkow drewnie i ratanie ale mimo to jakieś ladniejsze, większe no i widok na lazur, cudo ten widok lece po drina, pychota, podobne do naszych ale maja mohito, gdzie w negrilu nie mieli bo podobno za drogie produkty i czasochłonne ( tak nam barman wytłumaczył).
Lecę na plaże i tu kolejne łał, piękna, z piaskiem, są palmy....o nie, ja nie wracam już do negrila!!!! nam wszystkim ten hotel się bardzo podobał
żeby nie tracić czasu kierujemy się na baseny.. i tu znowu łał, wielkie kompleksy, zapalmione, czuc karaiby
wbijamy się na pieterkowo, żeby zobaczyć widoki z góry - super, lazur tam był cały czas, fakt plaża zamknieta ale nam by to nie przeszkadzało, dla tego widoku i takiej plaży bym to zniosla hihi gorzej z 7miles, jej to by mi brakowało
jakie oni mają pieknie, zadbane ogrody mnie się tam wszystko podobało!!! nawet muzyka nie tam jakaś amerykanska łu-pu-tu-pu tylko reagge!
Hotel mimo, ze zupełnie inny niż riu negril bardziej molochowaty ale zupelnie nie yło tego czuć. W lobby miało się wrazenie ze jest się na plaży i to takiej naprawdę ładnej.
Mamy w planach jeszcze zobaczyć Montego Bay i może jak się uda kolejny Riu.
Ja jeszcze lece zobaczyc restauracje, niczym sie prwie nie różniły od tych w negrilu, podobny wystrój, jedzonko- nawet tak samo smakowało, widziałąm, ze kuraki z grilla na plaży też były ale nie smakowalam.
Ogólnie gdybym miałam wybrać hotel na kolejny wyjazd bez dwóch zdań byłby to właśnie ten Riu w ochos. Zrobił na mnie baaaardzo ale to bardzo wrażenie!!!!
Jakoś czułam niedosyt, trochę żałowama, że nie udało się nam przenieśc w rozsądnej cenie na tydzień do ochos- nie sądziłam, że aż tak warto!!
Wyjeżdzajac kierujemy do Montego Bay, tam mamy czas na zakupy, kolacja i zachód w Margaricie.
Podjeżdzamy pod Riu Montego Bay, zaczynają nas legitymować, coś tam wydzwaniają, z kimś się łączą- jak się dowiedzieliśmy chcieli się skomunikowac z naszą rezydenktą o pozowlenie na zwiedzanie. Nam się nie chce czekać więc odpuszczamy. Jakoś ten hotel nie był naszym wymarzonym więc odjezdzamy. Jedynie co zauważyliśmy to samoloty, dosłownie nad samym hotelem przelatywały co kilka minut- hałas wielki, więc i trochę pewnie odpoczynek zakłuca.
No to ruszamy na zakupy, kierowca parkuje pod Margaritą i jak rzep psiego ogona się nas trzyma
Ceny tam były zróżnicowane bardzo, za ten sam alko w jednym punkcie zyczyli sobie 37 $ w innym kupiliśmy za 12$
Po zakupach czas na kolację i zachód, knajpka podobna do tej na 7 miles. tylko na innej wysokości i innym widokiem
Po kolacji a była pychota, wyśmienite mają tam jedzenie, wracamy zmęczeni ale jakże zadowoleni do hotelu , naszego Negril
Kolejne dni mijaja nam na plażowaniu w naszym hotelu, pogoda dopisuje choć prawie każdego dnia po 15 /16-ej ulewa i tak przez godzinę dobrą zawsze sobie popadało. Nigdy nie padało przez wieczór czy noc.
no i standardowo pada
a rano juz
trochę pozowania hihih
i siu na śniadnako
Co do śniadań wspólnych to nie umawilśmy się na dokładną godzinę, każdy jak wstał sobie sam szedł, z reguły spotykaliśmy się na miejscu. Kolacje zawsze jedliśmy już wspólnie.
Ostatnie dni pobytu przebiegają podobnie, relaks przy hotelu lub na 7 miles Planowaliśmy wodospady ale reszta nie bardzo chętna, my z perspekytwy z dzisiaj bardzo żałujemy. No ale trudno, nie ma co żałować - taka nasza decyzja.
Kilka ujęć z 7 miles, pojechaliśmy po poludniu, pożegnac się z tym pięknym miejscem - nasz ostatni wypad bo do naszego odjazdu zostały już tylko 3 dni
No i spacerkiem kierujemy się w stronę couplesa - taki nasz osttani spacer.
Jak widzę lazurki, ulubioną plaże to dostaję szaleju, taplam się w piachu jak dziecko
wracamy do Margarity, tam przypływa katamarn bo odbywa się chrzest Pogoda standardowa 16-sta i pokropuje ale nie leje hihi
super! Digesta ale piękne bikini i opalenizna !oh jak miło się wspomina i ogląda te widoczki, aż mi się zatęskniło za Jamajką, fajnie że Riu w Ochio Rios zrobił na Was dobre wrażenie, może kiedyś uda się tam wrócić i wtedy podzilelić pobyt na tydzień w Riu w Ochio Rios i tydzień w Negril na seven milles, to byłoby super ! Nam też padało codziennie o 16.00 przez 30 minut hehe to tam chyba widzę norma o tej porze roku Z moich wszystkich wojaży właśnie na Jamajce nam najwięcej padało
Ranki zawsze były bardzo słoneczne, nie było ani jednego dnia pochmurnego, robotnicy od rana porządkowali tereny hotelu
przed sniadaniem, gdzie turystów malutko my wykorzystujemy to na fotki
drodze na śniadanie
tego dnia chmury nadciągają szybciej, ok 13 już robi się ciemno
my spokojnie na kuraka jeszcze idziemy
a z kurakiem ukrywamy się w restauracji
Burza mineła nas bokiem
2 dni mijaja nam podobnie, już się nie wyłaniamy nosa z hotelu. Jesteśmy już wyjątkowo wypoczęci, 17 dni pobytu to sporo
No i nadxesł ten ostatni dzień
w sumie czlowiek czuje przesyt, chciałby tak na dzien, dwa wrócic do polskości i znowu wybyć
wylot tego dnia mamy spod hotelu o 13 a wiec rano jeszcze na basen
i widzimy coś takiego:
Zamkneli basen z barem, trochę sie nie dziwie bo jak widziałam anglików jedzacych w basenie kurczaki i płukających rece wymazane w tłuszczu w basienie to az mnie cos w gardle ściskalo, w przeciągu naszych osttanich 4 dni pobytu nie dało się już z niego korzystać. w dzień naszego pobytu zamkneli.
a tu już oczekiwanie na naszego drajwera który zawiezie nas na lotnisko ... buuuuu
Na lotnisko docieramy dośc szybko, wylot mamy 16-ej, koło naszego gejtu jakies porusznie, wiemy ze wracamy dreamlinerem ale taki tłum ... okzuje się, ze nasz samolot jest temu winien, jest to pierwszy dreamliner który wylądował na jamajce. Z tego tytułu święto na lotnisku, orkiestra, obsługa i pracownicy hotelu mieli możliwość zwiedzania. No tak, my siedziamy, mamy opżnienie już 15 minut, znając zycie będzie większe... suma sumarą było tylko godzinne. Dostajemy miejsca w środkowym rzedzie. Jest to nasz pierwszy lot dreme'm. Jak dla mnie super, chlopaki narzekają, że plytkie siedzenia i rzeczywiście totalny minimalizm. Mnie się tam podoba, czystość, komfort a co potem zobaczyłam...u lalalal
Startu zupelnie nie czułam, nie było huku, przyspieszenia, jedynie cisnienie i tyle, wszyscy w szoku, że jestemy już w powietrzu. W pewnym momencie pilot zgasza zupelnie swiatła i zaczynają przyciemniać się te w oknach bocznych a że mają kolor turkusowy to dodaję to cudownego klimatu, w glosnikach muzyka reagge, zachód słonca podwójnie ten kolor w oknach wyostrza i zaczynamy kolować, zawijac w odwrotny kierunek, nie zapomne tego widoku skrzydła który prawie dotykał wody....wew samolotu zaczyna się pokaz świateł relaksacyjnych, wszystko jak na filmach, nie wiem gdzie patrzyc wrazenie z tego startu cudowne i niezapomniane. Taki klimat nam zafundowali, że hej
no i nasz crazy pilot poinformował, ze nadrobi tę straconą godzinę na lotnisko- nie myslił się. Lecieliśmy tylko 8h. na Gatwick
Lot przebiegł idealnie, ani jednej turbolencji. Jedzienie ok choc w pierwszą stronę lecielismy z first choice i było smaczniejsze. Picie niestety płatne.
Na Gatwick dolecieliśmy o czasie 6 czasu angielskiego, taxi nasza już na nas czekała i przetransportowała na luton gdzie po 6h czekania na naszego wizzair'a wylecieliśmy do warszawy
Wszystko co piękne szyko się kończy a powrót czasami bolesny ze względu na temp.
Sorki za chaotycznośc pisania relacji, poszłam na skróty... zdjęć tez mam duzo więcej ale aparatach znajomych.
Gdyby ktoś miał jakieś pytania to chętnie odpowiem.
Ogolnie bardzo polecam Thomsona, jego orgranizację i cenę bo w naszym przypadku to była perełka ale może nadchodzący rok bedzie z helmutów dla nas bardziej laskawy i skorzystamy z wylotu z DE
Dla tych którzy mają wątpliwości-- nie zastanawiać się JAMAJKA jest piękna!!!!! ma sporo do zaooferowania ale ludzie ją zamieszkujący cudowni i wyluzowani !!!!
wjezdzasz na jamajke widzisz napisy " ZWOLNIJ - JESTEŚ NA JAMAJCE" i coś w tym jest
Bepi ja jak teraz to wszystko pisze to aż łezka się kreci - tak bym chciała tam teraz być cudowne miejsce!!!!
a pogoda - fakt , przez pierwsze 4 dni zero opadów, lazur na niebie, az byłam w szoku. Potem przez kazdy następny codziennie własnie tak 30min do 1 godziny padało . czasami o 15-ej czasami już o 13 słonće zachodziło ale tym się nie przejmowaliśmy byliśmy wkoncu na JAMAJCE
Digesta, fajna relacja, piekne zdjęcia, wyluzowana ekipa ,widać,ze wszyscy fajnie sie razem bawiliście w tyc pieknych okolicznościach przyrody.. dziekuje
Mały postój - wybaczcie ale już jestem i nadrabiam zaległości
Lazurków już tyle nie będzie, wszystkie na jedno kopyto, basen, plaża, 7 miles...więc nie będę powielać
No to pierwsza połowa turnusu hihi mija w mgnieniu oka, zleciała nie wiem kiedy.
Było juz Ricks Cafee, było miasto Negril, xxx 7 miles więc plan 1 listopada spędzić u Boba ale nie wytrzymujemy, zaczyna nam się nudzić więc wycieczki robimy 2 dni wcześniej.
Umawiamy się z naszym kierowcą następnego dnia o 8:00 rano przed lobby, autko ma spore, klimatyzowane, extra wyposazone- nawet barek w aucie miał chłodzimy swoje napoje i w drogę... Cena jaką ustaliliśmy dzień wcześniej to 180$ za cały kurs - wydaje nam się, że za trasę, długość i rozłożenie kosztów na 6 osób to super cena.
Humory dopisują, może później mniej jak już wlekliśmy się sempertynami w górę
nooo ale widoki po drodze super, taki prawdziwy obraz jamajki no i świadomość że jedziemy w rodzinne strony Boba
serca się radują aż wreszcie widzimy... jesteśmy...
Podjeżdzamy pod brame a tam sporo jamajczyków żebrających, proponujących marychę, pchają się nam na auto- czujemy się jak vipy w aucie z przeciemnianymi szybami, udaje się nam wjechać do bram. Mamy czas dla siebie, kierowca zostaje w aucie.
Znajomi dokonują zakupów, my postanowiliśmy ręsztę pamiatek zakupić w Montego Bay.
Pogodę mamy super, trochę może za gorąco, w powietrzu czuć deszcz, chmury zaczynają się zbierać, wchodzimy z przewodnikiem grupowo ok 15 osób w bramy i mamy farta bo 15 min później ulewa, leje, że mamy wrażenie ze nie przestanie. Ten deszcz zaczął padać jak byliśmy akurat w domu Boba Marleya hihi, był taki ścisk w domku, że nawet jego łóżko, każdy jego cm był zajety
Muzoleum powyżej
Zwiedzmy groby bliskich Marleya, świątynię i grób samego Boba. Niestety zakaz fotografowania ale w świątyni zauważamy powieszony obok grobu Boba obraż Matki Boskiej Częstochowskiej, pytamy sie przewodnika jak to się stało, że wisi w takim miejscu, podobno turyśći z Polski dostali zgodę na powieszenie . Czad
A tutaj nasz zakręcony przewodnik i kamień na którym Bob czerpał inspiracje do pisania tekstów
i deszcz o którym pisalam
Wyszlismy na zew, lepsze było moknięcie aniżeli ścisk i duchota w domu Boba, tam nawet oddychać było cięzko, a więc mokniemy hihihi
Chmury szybko się przesuwają i wychodzi słońce, piękne słońce.. plan taki skoro odpuszczamy wodospady, jakoś grupa nie bardzo była za tego typu wycieczkami postanawiamy odwiedzić Montego Bay. Załuję, że nie mogę zamieścic zdjęc z powrotu od Boba, pokazać trochę lokalnego życia Jamajczyków bo niestety wszystkie zdjęcia mają znajomi na aparacie a jeszcze nie mieliśmy czasu się spotkać i ich zgrać a ja się szybko pospieszyłam z relacją , więc są okrojone
W drodze powrotnej cały czas kołuje mi myśl a może tak odwiedzić Riu Ochos Rios, widzę tabliczkę 15km , o matko ja muuuszę!!!! Nie ma mocnych, być takl blisko i nie postawić nogi w hotelu, który był moim typem. Znajomi kręcą nosem, im tam średnio pomysl się podoba bo przecież hotel jak hotel, szkoda czasu ale jednak... ja tam dalej piłuję
Ale zjefajna ta relacja.......zakręcona z Ciebie laska na maxa jak lubie zdjęcia wymiatają a te lazury ,ze słow brakuje.
Powiedz mi jeszcze -jak mieliscie to Riu Negril to z Tropicana bez problemu mozna kozystac?
Kasiu my korzystaliśmy bez problemu bo poznaliśmy fajnego barmana, który serwował nam tam drinki, jedlimsy lunche ale z informacji p.rezydent to jedynie goście z negrila mogą korzystać z całej infrastruktury Tropicala z wyłączeniem konsumpcji. Jak bralismynp kuraka z grilla nikt nam na ręce nie patrzył , w basenowym barze to samo ale powiedzieliśmy barmanowi i mimo wszystko mieliśmy driny bez ukrycia
Wracam dzisiaj z krotkiego urlopu i dokończę relację
Wybaczcie za ten tydzień obijania się z relacją ale wypadł mi tygodniowy wyjazd, więc skorzystałam
Nie zostawię jej bez zakończenia... a więc lecimy dalej...
Wracamy od Boba, wszyscy w głowach układamy plan, gdzie odbić, co jeszcze zobaczyć tego dnia,wykorzstać czas ,że jesteśmy tu w tym czasie- może Kingston? Trochę mało mamy czasu na zwiedzanie, więc odpuszczamy... Mi w głowie krąży Ochos, mój hotelik ale boję się odezwać że mnie zwinczuje reszta za taki pomysł, im zwiedzanie hoteli średnio się podobało tylko wiedziałam, że mój Dario mnie poprze ale co tam, jak widze tabliczkę 15km Ochos Rios wystrzelam z pomysłem... haha- ustępują uffff jedziemy do riu ochos rios. Jak ja bardzo chciałam tam pojechać a juz idealnie połaczyć tydzien w negril i tydzień w ochos no ale się nie udało i nie zamierzałam psuć sobie pobytu tym faktem
Sam wjazd do riu ochos robi wrażenie, wjazd niczym do rezydencji pałacowej - myślę "już mi sie podoba", juz czuję ze nie będę chciała wracać- Negrilem się już nacieszyłam, już milówkę poznałam teraz chcę zostać w ochos....Wjeżdzamy bez problemu, turyści w takich samych opaskach all ja my z negrila, więc jest dobrze
Zdjęc z wyjazdu z teho hotelu mam jak naplakał, nie zebraliśmy od wszystkich, więc co z telefonu i to kilka.
Samo lobby podobne do negrila, wystrój, lampy, wszsystkow drewnie i ratanie ale mimo to jakieś ladniejsze, większe no i widok na lazur, cudo ten widok lece po drina, pychota, podobne do naszych ale maja mohito, gdzie w negrilu nie mieli bo podobno za drogie produkty i czasochłonne ( tak nam barman wytłumaczył).
Lecę na plaże i tu kolejne łał, piękna, z piaskiem, są palmy....o nie, ja nie wracam już do negrila!!!! nam wszystkim ten hotel się bardzo podobał
żeby nie tracić czasu kierujemy się na baseny.. i tu znowu łał, wielkie kompleksy, zapalmione, czuc karaiby
wbijamy się na pieterkowo, żeby zobaczyć widoki z góry - super, lazur tam był cały czas, fakt plaża zamknieta ale nam by to nie przeszkadzało, dla tego widoku i takiej plaży bym to zniosla hihi gorzej z 7miles, jej to by mi brakowało
jakie oni mają pieknie, zadbane ogrody mnie się tam wszystko podobało!!! nawet muzyka nie tam jakaś amerykanska łu-pu-tu-pu tylko reagge!
Hotel mimo, ze zupełnie inny niż riu negril bardziej molochowaty ale zupelnie nie yło tego czuć. W lobby miało się wrazenie ze jest się na plaży i to takiej naprawdę ładnej.
Mamy w planach jeszcze zobaczyć Montego Bay i może jak się uda kolejny Riu.
Ja jeszcze lece zobaczyc restauracje, niczym sie prwie nie różniły od tych w negrilu, podobny wystrój, jedzonko- nawet tak samo smakowało, widziałąm, ze kuraki z grilla na plaży też były ale nie smakowalam.
Ogólnie gdybym miałam wybrać hotel na kolejny wyjazd bez dwóch zdań byłby to właśnie ten Riu w ochos. Zrobił na mnie baaaardzo ale to bardzo wrażenie!!!!
Jakoś czułam niedosyt, trochę żałowama, że nie udało się nam przenieśc w rozsądnej cenie na tydzień do ochos- nie sądziłam, że aż tak warto!!
Wyjeżdzajac kierujemy do Montego Bay, tam mamy czas na zakupy, kolacja i zachód w Margaricie.
Podjeżdzamy pod Riu Montego Bay, zaczynają nas legitymować, coś tam wydzwaniają, z kimś się łączą- jak się dowiedzieliśmy chcieli się skomunikowac z naszą rezydenktą o pozowlenie na zwiedzanie. Nam się nie chce czekać więc odpuszczamy. Jakoś ten hotel nie był naszym wymarzonym więc odjezdzamy. Jedynie co zauważyliśmy to samoloty, dosłownie nad samym hotelem przelatywały co kilka minut- hałas wielki, więc i trochę pewnie odpoczynek zakłuca.
No to ruszamy na zakupy, kierowca parkuje pod Margaritą i jak rzep psiego ogona się nas trzyma
Ceny tam były zróżnicowane bardzo, za ten sam alko w jednym punkcie zyczyli sobie 37 $ w innym kupiliśmy za 12$
Po zakupach czas na kolację i zachód, knajpka podobna do tej na 7 miles. tylko na innej wysokości i innym widokiem
Po kolacji a była pychota, wyśmienite mają tam jedzenie, wracamy zmęczeni ale jakże zadowoleni do hotelu , naszego Negril
Kolejne dni mijaja nam na plażowaniu w naszym hotelu, pogoda dopisuje choć prawie każdego dnia po 15 /16-ej ulewa i tak przez godzinę dobrą zawsze sobie popadało. Nigdy nie padało przez wieczór czy noc.
no i standardowo pada
a rano juz
trochę pozowania hihih
i siu na śniadnako
Co do śniadań wspólnych to nie umawilśmy się na dokładną godzinę, każdy jak wstał sobie sam szedł, z reguły spotykaliśmy się na miejscu. Kolacje zawsze jedliśmy już wspólnie.
Trochę basenowo:
i wygłupów
Dzień mija basenowo, typowy relaks, trochę spacerów plażą, trochę naszej plaży trochę tropicala
Ostatnie dni pobytu przebiegają podobnie, relaks przy hotelu lub na 7 miles Planowaliśmy wodospady ale reszta nie bardzo chętna, my z perspekytwy z dzisiaj bardzo żałujemy. No ale trudno, nie ma co żałować - taka nasza decyzja.
Kilka ujęć z 7 miles, pojechaliśmy po poludniu, pożegnac się z tym pięknym miejscem - nasz ostatni wypad bo do naszego odjazdu zostały już tylko 3 dni
No i spacerkiem kierujemy się w stronę couplesa - taki nasz osttani spacer.
Jak widzę lazurki, ulubioną plaże to dostaję szaleju, taplam się w piachu jak dziecko
wracamy do Margarity, tam przypływa katamarn bo odbywa się chrzest Pogoda standardowa 16-sta i pokropuje ale nie leje hihi
super! Digesta ale piękne bikini i opalenizna !oh jak miło się wspomina i ogląda te widoczki, aż mi się zatęskniło za Jamajką, fajnie że Riu w Ochio Rios zrobił na Was dobre wrażenie, może kiedyś uda się tam wrócić i wtedy podzilelić pobyt na tydzień w Riu w Ochio Rios i tydzień w Negril na seven milles, to byłoby super ! Nam też padało codziennie o 16.00 przez 30 minut hehe to tam chyba widzę norma o tej porze roku Z moich wszystkich wojaży właśnie na Jamajce nam najwięcej padało
Ranki zawsze były bardzo słoneczne, nie było ani jednego dnia pochmurnego, robotnicy od rana porządkowali tereny hotelu
przed sniadaniem, gdzie turystów malutko my wykorzystujemy to na fotki
drodze na śniadanie
tego dnia chmury nadciągają szybciej, ok 13 już robi się ciemno
my spokojnie na kuraka jeszcze idziemy
a z kurakiem ukrywamy się w restauracji
Burza mineła nas bokiem
2 dni mijaja nam podobnie, już się nie wyłaniamy nosa z hotelu. Jesteśmy już wyjątkowo wypoczęci, 17 dni pobytu to sporo
No i nadxesł ten ostatni dzień
w sumie czlowiek czuje przesyt, chciałby tak na dzien, dwa wrócic do polskości i znowu wybyć
wylot tego dnia mamy spod hotelu o 13 a wiec rano jeszcze na basen
i widzimy coś takiego:
Zamkneli basen z barem, trochę sie nie dziwie bo jak widziałam anglików jedzacych w basenie kurczaki i płukających rece wymazane w tłuszczu w basienie to az mnie cos w gardle ściskalo, w przeciągu naszych osttanich 4 dni pobytu nie dało się już z niego korzystać. w dzień naszego pobytu zamkneli.
a tu już oczekiwanie na naszego drajwera który zawiezie nas na lotnisko ... buuuuu
Na lotnisko docieramy dośc szybko, wylot mamy 16-ej, koło naszego gejtu jakies porusznie, wiemy ze wracamy dreamlinerem ale taki tłum ... okzuje się, ze nasz samolot jest temu winien, jest to pierwszy dreamliner który wylądował na jamajce. Z tego tytułu święto na lotnisku, orkiestra, obsługa i pracownicy hotelu mieli możliwość zwiedzania. No tak, my siedziamy, mamy opżnienie już 15 minut, znając zycie będzie większe... suma sumarą było tylko godzinne. Dostajemy miejsca w środkowym rzedzie. Jest to nasz pierwszy lot dreme'm. Jak dla mnie super, chlopaki narzekają, że plytkie siedzenia i rzeczywiście totalny minimalizm. Mnie się tam podoba, czystość, komfort a co potem zobaczyłam...u lalalal
Startu zupelnie nie czułam, nie było huku, przyspieszenia, jedynie cisnienie i tyle, wszyscy w szoku, że jestemy już w powietrzu. W pewnym momencie pilot zgasza zupelnie swiatła i zaczynają przyciemniać się te w oknach bocznych a że mają kolor turkusowy to dodaję to cudownego klimatu, w glosnikach muzyka reagge, zachód słonca podwójnie ten kolor w oknach wyostrza i zaczynamy kolować, zawijac w odwrotny kierunek, nie zapomne tego widoku skrzydła który prawie dotykał wody....wew samolotu zaczyna się pokaz świateł relaksacyjnych, wszystko jak na filmach, nie wiem gdzie patrzyc wrazenie z tego startu cudowne i niezapomniane. Taki klimat nam zafundowali, że hej
no i nasz crazy pilot poinformował, ze nadrobi tę straconą godzinę na lotnisko- nie myslił się. Lecieliśmy tylko 8h. na Gatwick
Lot przebiegł idealnie, ani jednej turbolencji. Jedzienie ok choc w pierwszą stronę lecielismy z first choice i było smaczniejsze. Picie niestety płatne.
Na Gatwick dolecieliśmy o czasie 6 czasu angielskiego, taxi nasza już na nas czekała i przetransportowała na luton gdzie po 6h czekania na naszego wizzair'a wylecieliśmy do warszawy
Wszystko co piękne szyko się kończy a powrót czasami bolesny ze względu na temp.
Sorki za chaotycznośc pisania relacji, poszłam na skróty... zdjęć tez mam duzo więcej ale aparatach znajomych.
Gdyby ktoś miał jakieś pytania to chętnie odpowiem.
Ogolnie bardzo polecam Thomsona, jego orgranizację i cenę bo w naszym przypadku to była perełka ale może nadchodzący rok bedzie z helmutów dla nas bardziej laskawy i skorzystamy z wylotu z DE
Dla tych którzy mają wątpliwości-- nie zastanawiać się JAMAJKA jest piękna!!!!! ma sporo do zaooferowania ale ludzie ją zamieszkujący cudowni i wyluzowani !!!!
wjezdzasz na jamajke widzisz napisy " ZWOLNIJ - JESTEŚ NA JAMAJCE" i coś w tym jest
Dla nas był to niezapomniany urlop
Bepi ja jak teraz to wszystko pisze to aż łezka się kreci - tak bym chciała tam teraz być cudowne miejsce!!!!
a pogoda - fakt , przez pierwsze 4 dni zero opadów, lazur na niebie, az byłam w szoku. Potem przez kazdy następny codziennie własnie tak 30min do 1 godziny padało . czasami o 15-ej czasami już o 13 słonće zachodziło ale tym się nie przejmowaliśmy byliśmy wkoncu na JAMAJCE
Digesta, fajna relacja, piekne zdjęcia, wyluzowana ekipa ,widać,ze wszyscy fajnie sie razem bawiliście w tyc pieknych okolicznościach przyrody.. dziekuje
No trip no life