Po śniadaniu w hotelu (6:00) po 7-mej wyruszyliśmy autokarem w drogę do wulkanu Tangkuban Perahu (dosłownie „wywrócona łódź), ziejącego kraterami na wysokości 2076 m n.p.m. Wulkan jest nieaktywny od czasów ostatniej erupcji w 1969 r. Po dojechaniu na miejsce podziwialiśmy widoki na krater Kawah Ratu (dosłownie „krater królowej”) i okolice. Następnie prowadzeni przez miejscowego przewodnika (za dodatkową opłatą w wysokości 15 000 IDR) wyruszyliśmy na trekking do mniejszego krateru (Kawah Domas) usianego sadzawkami z gorącą wodą, z których wydobywają się siarkowe opary. Trasa trekkingu prowadziła prze tereny pokryte bujną, tropikalną roślinnością. Po powrocie do autokaru (wsiadaliśmy w innym miejscu niż wysiadaliśmy) ruszyliśmy dalej. Po drodze zatrzymaliśmy się przy plantacjach herbaty, gdzie odbyliśmy krótki spacer i porobiliśmy zdjęcia. Następnie pojechaliśmy już do Ciater – ośrodka z gorącymi źródłami, którym przypisuje się właściwości lecznicze. Tam najpierw zażywaliśmy relaksujących kąpieli w basenach z gorącą wodą, a następnie zjedliśmy lunch. Potem skierowaliśmy się ponownie w okolice Bandungu. Zatrzymaliśmy się w miejscu, w którym kultywowany jest zwyczaj gry na tradycyjnym instrumencie angklung - swego rodzaju grzechotkach wykonanych z łodyg bambusa o różnej długości, zawieszonych na ramie i uderzanych o siebie. Najpierw zapoznaliśmy się z procesem produkcji instrumentu, a potem obejrzeliśmy show (trwający godzinę i 45 minut) z programem składającym się z 12 punktów. Oprócz pokazów gry na anklungu (w tym z udziałem publiczności – każdy dostał instrument, na którym sam grał), były też tradycyjne tańce indonezyjskie (na koniec także z udziałem publiczności) i pokaz teatru lalek. W cenie biletu można było też dostać wodę i lody. Po przedstawieniu wróciliśmy do hotelu w Bandung. Wieczorem wystawialiśmy nasze bagaże główne, które zostały zabrane i przez noc jechały do Yogyakarty.
I kilka obrazków z miejsca, w którym zatrzymaliśmy się na lunch
A to już hotel Grand Preanger w Bandung
Teraz jeszcze kilka fotek z wieczornego spaceru
I na koniec relacji z tego dnia coś dla miłośników pieniędzy J
29 VI 2014 r. (niedziela)
Po śniadaniu w hotelu (6:00) po 7-mej wyruszyliśmy autokarem w drogę do wulkanu Tangkuban Perahu (dosłownie „wywrócona łódź), ziejącego kraterami na wysokości 2076 m n.p.m. Wulkan jest nieaktywny od czasów ostatniej erupcji w 1969 r. Po dojechaniu na miejsce podziwialiśmy widoki na krater Kawah Ratu (dosłownie „krater królowej”) i okolice. Następnie prowadzeni przez miejscowego przewodnika (za dodatkową opłatą w wysokości 15 000 IDR) wyruszyliśmy na trekking do mniejszego krateru (Kawah Domas) usianego sadzawkami z gorącą wodą, z których wydobywają się siarkowe opary. Trasa trekkingu prowadziła prze tereny pokryte bujną, tropikalną roślinnością. Po powrocie do autokaru (wsiadaliśmy w innym miejscu niż wysiadaliśmy) ruszyliśmy dalej. Po drodze zatrzymaliśmy się przy plantacjach herbaty, gdzie odbyliśmy krótki spacer i porobiliśmy zdjęcia. Następnie pojechaliśmy już do Ciater – ośrodka z gorącymi źródłami, którym przypisuje się właściwości lecznicze. Tam najpierw zażywaliśmy relaksujących kąpieli w basenach z gorącą wodą, a następnie zjedliśmy lunch. Potem skierowaliśmy się ponownie w okolice Bandungu. Zatrzymaliśmy się w miejscu, w którym kultywowany jest zwyczaj gry na tradycyjnym instrumencie angklung - swego rodzaju grzechotkach wykonanych z łodyg bambusa o różnej długości, zawieszonych na ramie i uderzanych o siebie. Najpierw zapoznaliśmy się z procesem produkcji instrumentu, a potem obejrzeliśmy show (trwający godzinę i 45 minut) z programem składającym się z 12 punktów. Oprócz pokazów gry na anklungu (w tym z udziałem publiczności – każdy dostał instrument, na którym sam grał), były też tradycyjne tańce indonezyjskie (na koniec także z udziałem publiczności) i pokaz teatru lalek. W cenie biletu można było też dostać wodę i lody. Po przedstawieniu wróciliśmy do hotelu w Bandung. Wieczorem wystawialiśmy nasze bagaże główne, które zostały zabrane i przez noc jechały do Yogyakarty.
Na początek dokumentacji fotograficznej z tego dnia kilka obrazków z hotelu
T. Perahu pamietam bardzo dobrez i ciekawa jestem twoich fotek oraz obydwu kraterow , bo do nich chyba nie dotarłam
No trip no life
I przenosimy się na wulkan Tangkuban Perahu