--------------------

____________________

 

 

 



Tamilnadu i Kerala z wypoczynkiem na Goa z Rainbow

273 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 1 godzina 50 minut temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

Przenosimy się do warsztatu tkackiego

cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 1 godzina 50 minut temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

A potem do sklepu z gotowymi wyrobami 

cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 1 godzina 50 minut temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

I na koniec przerwa na lunch

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 5 godzin 14 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Czy to była para młoda ? a to jedzonko lunchowe ostre czy dało się zjeść ?

No trip no life

cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 1 godzina 50 minut temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

Tak, trafiła się nam para młodych.

Lunch jak dla mnie nie za ostry, ale ja ogólnie lubię ostrzejsze smaki.

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 5 godzin 14 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

A co jest w środku tych małych miseczek ? wszystko wygląda w miare podobnie ..

No trip no life

cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 1 godzina 50 minut temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

W jednej jakiś rodzaj zupy, a w pozostałych różne warzywa w różnych sosach.

mabro
Obrazek użytkownika mabro
Online
Ostatnio: 59 minut 40 sekund temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

Fajnie, że piszesz relację z tej wycieczki bo ja też na nią miałam ochotę. Może jeszcze kiedyś uda się wyjechać?

cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 1 godzina 50 minut temu
Rejestracja: 26 wrz 2013
Dzień 5 27.02.2020 (czwartek)

  Po śniadaniu w hotelu i wykwaterowaniu po 7-dmej ruszyliśmy autokarem w dalszą drogę. W jej trakcie mieliśmy jeden postój toaletowy. W końcu dojechaliśmy do Tiruvannamalai, jednego z ważniejszych miejsc pielgrzymek do świątyni boga Śiwy – Arunachalesvara, która zachwyca wysokimi gopurami. Na miejscu zwiedziliśmy tę piękną świątynię. Zajmuje ona powierzchnię 10 ha i powstała w IX w. (choć miejsce kultu było tam dużo wcześniej). Z przodu stoją 4 potężne, białe, niemalowane gopury,  z których główna ma 13 kondygnacji i mierzy 66 m wysokości. Kompleks tworzą gopury (jest ich w sumie pięć), stukolumnowa sala z pięknymi rzeźbami, dwie sadzawki i mnóstwo podziemnych świątyń i kaplic. Do wewnętrznego sanktuarium (dostępnego tylko dla hinduistów), z ogromnym lingamem w jego centrum, zbliżają się wierni przechodząc przez pięć prakaram (ogrodzeń z kaplicami i budynkami). Po zwiedzeniu świątyni ruszyliśmy w dalszą drogę. Dojechaliśmy następnie do jednego z niewielu zachowanych fortów w tej części Indii – Gingee Fort. Jego historia sięga IX w., choć w większości powstał w XVI w. w czasach imperium Widźajanagaru. Składa się on z trzech cytadel na trzech wzgórzach. My dotarliśmy do podnóża wschodniej cytadeli – Krishnagiri, którą zbudowano w 1240 r. Tam mieliśmy czas wolny, w czasie którego chętni (ja oczywiście do nich należałem) mogli się wspiąć do fortu i go zwiedzić. Wzgórze, na którym stoi cytadela Krishnagiri ma 150 m wysokości.  Prowadzi do niej ok. 400 granitowych stopni przedzielonych czterema kamiennymi mandapami. Na szczycie znajduje się m.in. kilka kamiennych spichlerzy i mandap. Jest także pusta świątynia poświęcona bogu Ranganatha oraz królewska sala audiencyjna. Były one zbudowane w ciekawym stylu architektonicznym zdradzającym wpływy indo-islamskie. Dodam jeszcze, że z góry roztaczały się ładne widoki na okolice. W dalszej drodze mieliśmy jeszcze kolejny postój toaletowy, a potem dojechaliśmy do miasteczka Auroville (to też była zmiana w stosunku do oficjalnego programu, wg którego mieliśmy zwiedzać to miejsce dopiero następnego dnia), nazywanego Miastem Świtu, które w swoim założeniu miało stać się międzynarodowym centrum przyjaźni, a dzisiaj jest celem wypraw zwolenników ruchu New Age. Pomysłodawczynią Auroville, była urodzona we Francji Mirra Alfassa (zwana później „Matką”), uduchowiona malarka i pisarka. Jej mistrzem był indyjski guru (także filozof, prozaik, poeta, krytyk literacki, tłumacz i publicysta) Śri Arubindo. W 1954 r. Mirra Alfassa napisała tekst zatytułowany "Sen". Postulowała w nim, że gdzieś na Ziemi powinno powstać miejsce, w którym wszyscy ludzie dobrej woli mieliby warunki do uważnego wsłuchiwania się w potrzeby duszy. Naczelnymi zasadami stałyby się braterstwo i harmonia, a wszelkie instynkty walki wykorzystywano by wyłącznie w celu zwalczania przyczyn cierpienia i niedoli. W lutym 1968 r., odbyło się nadzwyczajne widowisko. Wokół samotnego drzewa 10 km na północ od Pondicherry zebrali się przedstawiciele 124 krajów świata (w tym Polski) i wszystkich indyjskich stanów. Każdy przywiózł garstkę ziemi ze swojej ojczyzny, by następnie złożyć ją w ogromnej urnie w kształcie kwiatu lotosu. Był to symboliczny początek Auroville. Plan naszkicowała „Matka”, nadając mu kształt kwiatu o czterech płatkach. Roger Anger, francuski architekt, którego zaprosiła do współpracy, przekształcił go w galaktykę, zachowując jednak podział na cztery odrębne strefy: mieszkalną, industrialną, międzynarodową i kulturalną. Geograficznym centrum Auroville, a zarazem jego duszą, został Matrimandir (Sanktuarium Matki), wzniesiony w Parku Jedności. Po dojechaniu do Auroville pospacerowaliśmy trochę po dostępnym dla turystów zielonym kompleksie (o powierzchni 10 ha). Dotarliśmy także do wielkiego, złotego, niemal sferycznego Matrimandiru kojarzącego się z piłeczką do golfa. Anger nadał Mitramandirowi kształt kwiatu lotosu, którego 12 płatków symbolizuje Boską Świadomość. Nie jest to przypadek, bowiem wszystko w Auroville zawiera w sobie ukryte znaczenie. Skalę przedsięwzięcia oddaje fakt, że Matrimandir wsparto na czterech kolumnach, z których każda waży 830 kg i ma wysokość 8,5 m. Wnętrze zdominowała pogrążona w półmroku komnata, w której centrum umieszczono kryształową kulę. Nieustannie oświetla ją struga światła wpadająca przez otwór w dachu. Po zakończeniu wizyty w Auroville ruszyliśmy już w drogę do kolejnego miejsca zakwaterowania. Był nim hotel „Anandha Inn” w Pondicherry, a dotarliśmy do niego ok. 17:35. Jeszcze przed zakwaterowaniem wyskoczyłem do usytuowanego na wprost hotelu sklepu monopolowego, gdzie można się było zaopatrzyć m.in. w dobry miejscowy rum (Old Monk). Potem się zakwaterowałem, a o 19:00 mieliśmy w hotelu kolację.

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 5 godzin 14 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

A co z Old Monkiem ? nie było degustacji ? Crazy

No trip no life

Strony

Wyszukaj w trip4cheap