Rejs ze Skiathos na Skopelos trwa około godzinki. Można się dostać szybciej wodolotem, ale my decydujemy się na duży prom, który odpływa o bardziej odpowiadającej nam porze.
Dla mnie takie dopływanie promem do wakacyjnej wyspy jest o wiele bardziej romantyczne niż przylot samolotem.
Już z daleka widać zarysy szybko zbliżającej się zielonej wysepki otoczonej szafirowymi wodami.
Jej wybrzeża są skaliste i niedostępne, a tu raptem minąwszy kolejny półwysep oczom naszym ukazuje się niespodziewanie idylliczny widok białego amfiteatralnie zbudowanego miasteczka, położonego w malowniczej zatoczce z ruinami weneckiej średniowiecznej twierdzy na szczycie.
To już główne miasto i jednocześnie stolica wyspy – oczywiście jak to greckich wyspach o nazwie takiej samej jak wyspa – czyli Skopelos.
Prezentuje się bardzo ładnie, ale już nie mamy czasu na jej oblukanie, bo taxi czeka...
Kończą się zabudowania miasteczka i wjeżdżamy w zalesione góry, gdzie już nie ma żadnych wsi, ani nawet pojedynczych zabudowań.
Musimy przejechać wyspę ze wschodu, dokąd przypłynęliśmy do stolicy aż na zachodnią stronę, gdzie znajduje się nasz hotel w miejscowości Panormos.
Na szosie ruch o wiele mniejszy niż na Skiathos, widać, że na wyspie turyści skupiają się w zasadzie w rejonie stolicy. Owszem są na zachodnim wybrzeżu nieduże kurorciki, a właściwie wioski przekształcające się w kurorty, ale podejrzewam, że zdecydowana większość wypoczywających zatrzymuje się w dość licznych hotelach głównego miasteczka.
Skopelos jest dwa razy większa niż Skiathos, ale o wiele spokojniejsza i słabiej zaludniona.
Środek wyspy zajmują góry, przez które pnie się serpentynami nasza droga. Potem stromy zjazd w dół ku morzu i w dali widać zatokę, nad którą leży kurorcik Panormos wraz z naszym hotelem - Panormos Beach Hotel.
Taxi skręca w wąską wiejską drogę, po której spacerują kury, na zboczach okolicznych górek pasą się owce pobrzękując dzwoneczkami.
Sielska atmosfera, cisza, spokój, ojjj ….dla lubiących życie nocne to prawdziwe zadupie....
Ale my lubimy takie miejsca wyciszone!
I już podjeżdżamy pod nasz hotelik – jakże inny niż ten na Skiathos!!!
Oddalony jest o jakieś 100 metrów od morza, jest ostatnim domem w miejscowości i leży na niewielkim wzniesieniu, dalej jest już tylko las.
Mieści się tu tylko kilkanaście pokoi, ale o dziwo wszystkie – nawet teraz przed sezonem – są zajęte. Potem się okaże, że przeszło połowa to stali goście, przyjeżdżający tu co roku doskonale znający się z gospodarzami.
Ja się sugerowałam fantastycznymi opiniami na TripAdvisorze i tym razem również niezawodnymi.
Faktycznie stosunek ceny do jakości doskonały – dwójka za 40E za dobę, czyli trzy razy mniej niż Skiathos Palace!!!
Dostajemy mały pokoik z balkonikiem i z takim właśnie widokiem na morze.
W gorszej wersji można się załapać na pokój z widokiem na góry i gaj oliwkowy....
Jest ciasno, ale jakoś tak bardziej przytulnie niż w nowoczesnym, sterylnym wnętrzu Skiathos Palace.
Lubię te greckie rodzinne pensjonaty z rustykalnymi meblami i tradycyjnymi dekoracjami wnętrz.
Budynek otacza zadbany ogród, w którym właśnie owocują dorodne grapefruity.
Tam też są wystawione stoliki przy których jadamy śniadania.
ja jak ZAWSZE ... jestem pod wielkim wrażeniem jak czytam i oglądam Wasze wojaże. Cudnie, magicznie i klimatycznie w tych grecko-wysepkowych miasteczkach. Jestem kupiona Skiathos Dostrzegłam też śliczną, skalistą, wapienną zatoczkę na fakultecik, taką jak lubimy. Grecja coraz bardziej mi się podoba... a kiedyś taka oporna do tego kierunku byłam...
dziękuję i czekam na kolejną wysepkę w Twoim wydaniu.
Jest późne popołudnie, idziemy obejrzeć tutejszą plażę, która ma opinię jednej z najładniejszych na wyspie.
Nie ma tu już drobnego piaseczku, jak to było na Skiathos, jest za to żwirek i drobne kamyczki. Ale zatoka Panormos jest chyba jeszcze bardziej urokliwa niż ta w Koukounaries. Może dlatego, że o wiele mniejsza, bardziej kameralna i w tym okresie jak my byliśmy prawie pusta...
Wzdłuż plaży stoi kilka pensjonatów i willi z pokojami do wynajęcia, jest też kilka tawern, takich niewyszukanych w typowo greckim stylu.
Jednym z najnowszych i najładniejszych hoteli jest będący w ofercie Grecosa hotel Blue Green Bay. Leży on prawie przy samej plaży z hotelowymi łóżkami i parasolami, jest nieduży, za to ma spory basen i sympatyczny barek.
Rozkładamy się na plaży, na której prawie w ogóle nie ma ludzi. Oczywiście kąpiel w krystalicznie czystej wodzie, a potem spacer wzdłuż kurortu połączony z wyszukiwaniem tawerny poleconej nam przez właścicieli naszego hoteliku.
Apisku- Skiathos przepiękne
Antenka, a więc czas przenieść się na Skopelos!
Mariola
Rejs ze Skiathos na Skopelos trwa około godzinki. Można się dostać szybciej wodolotem, ale my decydujemy się na duży prom, który odpływa o bardziej odpowiadającej nam porze.
Dla mnie takie dopływanie promem do wakacyjnej wyspy jest o wiele bardziej romantyczne niż przylot samolotem.
Już z daleka widać zarysy szybko zbliżającej się zielonej wysepki otoczonej szafirowymi wodami.
Jej wybrzeża są skaliste i niedostępne, a tu raptem minąwszy kolejny półwysep oczom naszym ukazuje się niespodziewanie idylliczny widok białego amfiteatralnie zbudowanego miasteczka, położonego w malowniczej zatoczce z ruinami weneckiej średniowiecznej twierdzy na szczycie.
To już główne miasto i jednocześnie stolica wyspy – oczywiście jak to greckich wyspach o nazwie takiej samej jak wyspa – czyli Skopelos.
Prezentuje się bardzo ładnie, ale już nie mamy czasu na jej oblukanie, bo taxi czeka...
Kończą się zabudowania miasteczka i wjeżdżamy w zalesione góry, gdzie już nie ma żadnych wsi, ani nawet pojedynczych zabudowań.
Musimy przejechać wyspę ze wschodu, dokąd przypłynęliśmy do stolicy aż na zachodnią stronę, gdzie znajduje się nasz hotel w miejscowości Panormos.
Na szosie ruch o wiele mniejszy niż na Skiathos, widać, że na wyspie turyści skupiają się w zasadzie w rejonie stolicy. Owszem są na zachodnim wybrzeżu nieduże kurorciki, a właściwie wioski przekształcające się w kurorty, ale podejrzewam, że zdecydowana większość wypoczywających zatrzymuje się w dość licznych hotelach głównego miasteczka.
Mariola
Już mi się Skopelos podoba ! Czekam na więcej !
Plumeria, no to zaraz będzie cd.
Mariola
Skopelos jest dwa razy większa niż Skiathos, ale o wiele spokojniejsza i słabiej zaludniona.
Środek wyspy zajmują góry, przez które pnie się serpentynami nasza droga. Potem stromy zjazd w dół ku morzu i w dali widać zatokę, nad którą leży kurorcik Panormos wraz z naszym hotelem - Panormos Beach Hotel.
Taxi skręca w wąską wiejską drogę, po której spacerują kury, na zboczach okolicznych górek pasą się owce pobrzękując dzwoneczkami.
Sielska atmosfera, cisza, spokój, ojjj ….dla lubiących życie nocne to prawdziwe zadupie....
Ale my lubimy takie miejsca wyciszone!
I już podjeżdżamy pod nasz hotelik – jakże inny niż ten na Skiathos!!!
Oddalony jest o jakieś 100 metrów od morza, jest ostatnim domem w miejscowości i leży na niewielkim wzniesieniu, dalej jest już tylko las.
Mieści się tu tylko kilkanaście pokoi, ale o dziwo wszystkie – nawet teraz przed sezonem – są zajęte. Potem się okaże, że przeszło połowa to stali goście, przyjeżdżający tu co roku doskonale znający się z gospodarzami.
Ja się sugerowałam fantastycznymi opiniami na TripAdvisorze i tym razem również niezawodnymi.
Faktycznie stosunek ceny do jakości doskonały – dwójka za 40E za dobę, czyli trzy razy mniej niż Skiathos Palace!!!
Dostajemy mały pokoik z balkonikiem i z takim właśnie widokiem na morze.
W gorszej wersji można się załapać na pokój z widokiem na góry i gaj oliwkowy....
Jest ciasno, ale jakoś tak bardziej przytulnie niż w nowoczesnym, sterylnym wnętrzu Skiathos Palace.
Lubię te greckie rodzinne pensjonaty z rustykalnymi meblami i tradycyjnymi dekoracjami wnętrz.
Budynek otacza zadbany ogród, w którym właśnie owocują dorodne grapefruity.
Tam też są wystawione stoliki przy których jadamy śniadania.
Mariola
Witam serdecznie:-)
apisek - aż musiałam się zalogować by Ci to napisać!
Pięknie opisujesz swoje podróże, mogłabyś zostać moim "osobistym przewodnikiem":-)
A że też jestem fanka greckich wysp także czekam na ciąg dalszy!
Apisku
ja jak ZAWSZE ... jestem pod wielkim wrażeniem jak czytam i oglądam Wasze wojaże. Cudnie, magicznie i klimatycznie w tych grecko-wysepkowych miasteczkach. Jestem kupiona Skiathos Dostrzegłam też śliczną, skalistą, wapienną zatoczkę na fakultecik, taką jak lubimy. Grecja coraz bardziej mi się podoba... a kiedyś taka oporna do tego kierunku byłam...
dziękuję i czekam na kolejną wysepkę w Twoim wydaniu.
Katka, Mika,
Ja też uważam, że człowieka nosi po dalekim świecie, a pod bokiem ma takie perełki!!!!
Ja od jakiegoś czasu z przyjemnością wracam raz w roku w te greckie klimaty.
Trzeba się tylko otworzyć na te mniej popularne u nas wysepki...no chyba, że ktoś lubi ruch w interesie w czasie urlopu.
Mariola
Jest późne popołudnie, idziemy obejrzeć tutejszą plażę, która ma opinię jednej z najładniejszych na wyspie.
Nie ma tu już drobnego piaseczku, jak to było na Skiathos, jest za to żwirek i drobne kamyczki. Ale zatoka Panormos jest chyba jeszcze bardziej urokliwa niż ta w Koukounaries. Może dlatego, że o wiele mniejsza, bardziej kameralna i w tym okresie jak my byliśmy prawie pusta...
Wzdłuż plaży stoi kilka pensjonatów i willi z pokojami do wynajęcia, jest też kilka tawern, takich niewyszukanych w typowo greckim stylu.
Jednym z najnowszych i najładniejszych hoteli jest będący w ofercie Grecosa hotel Blue Green Bay. Leży on prawie przy samej plaży z hotelowymi łóżkami i parasolami, jest nieduży, za to ma spory basen i sympatyczny barek.
Rozkładamy się na plaży, na której prawie w ogóle nie ma ludzi. Oczywiście kąpiel w krystalicznie czystej wodzie, a potem spacer wzdłuż kurortu połączony z wyszukiwaniem tawerny poleconej nam przez właścicieli naszego hoteliku.
W decydujemy się na tawernę na samej plaży...
W jej okolicy jest już więcej plazowiczów
Mariola