Te schody nie wyglądały na zbyt stabilne, więc woleliśmy nie sprawdzać, dokąd prowadzą A serio, u góry w klifie porobione były otwory, jakby mini jaskinie (?), nie wiem, jak to nazwać. W jednym miejscu był jakby taras... nie wiem, co to ani po co to... Może to jakieś pozostałości, może coś tam chowają, a może akurat wyciągają... Może archeologowie buszują... Nie wiem, brakuje mi pomysłów, co jeszcze mogłoby się tam znajdować
Tu widać to z trochę innej perspektywy (jakby tam pozostałości jakiś murów były? A może to nowo postawione?):
Makono, zdecydowanie się zgadzam, trudno się nie zakochać. Żałuję, że nie mieliśmy więcej czasu, by temu miejscu poświęcić. Zdążyliśmy je jedynie liznąć. Ale stwierdziłam, że skoro i tak przez Francję przejeżdżamy i gdzieś postój musimy zrobić, to właśnie w tym miejscu (to był nasz trzeci nocleg na wyjeździe. Drugi spędziliśmy pod Clermont-Ferrand. Choć w sumie bardziej nad, bo na jakiejś tam górce czy innym wzgórzu ;))
Jakiś czas temu, nie pamiętam, w którym wątku (jakoś dziwnie mi się kojarzy, że mogła to być relacja z Cinque Terre), ktoś pisał, że pojechał tam dla konkretnego widoku. No i mniej więcej z tego samego powodu ja pojechałam do La Roque-Gageac. Dla tego widoku:
No, może nie do końca, bo wolałam go zobaczyć z wody, ale takiej możliwości nie mieliśmy. Ten widok natomiast w pełni mnie usatysfakcjonował.
No to jeszcze kilka zdjęć z miasteczka:
Wydaje mi się, że udało nam się znaleźć furtkę do tajemniczego ogrodu. Co prawda we Francji, a nie w Anglii, ale i tak może być. Tylko żaden ptasiek się nie pojawił, aby nam wskazać, gdzie ukryto klucz...
Wieczór spędziliśmy na kempingowym basenie. A kolejnego dnia, z samego rana, udaliśmy się w dalszą drogę. Po drodze mijając takie oto miasteczko (przez szybę jadącego samochodu zdjęcia robiłam). Takich miasteczek jest tam więcej...
I to tyle Francji... na razie. Wrócimy tu jeszcze pod koniec naszego wyjazdu. Tymczasem po południu przekraczamy granicę francusko-hiszpańską i udajemy się na nocleg pod Bilbao...
...nio,jak przedmówca napisał,piekne miejsce !!! : )
a te schody na ścianie klifu to dokąd wiodły !???
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Joasia - jak fajnie, że piszesz i jak cudnie dowiedzieć sie ,że kogoś zainspirowałam do wyprawy do Dordonii. . Trudno się nie zakochać w tym miejscu.
Podziwiam za taką wyprawę z tak małymi dziećmi
Czekam na więcej.
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Te schody nie wyglądały na zbyt stabilne, więc woleliśmy nie sprawdzać, dokąd prowadzą A serio, u góry w klifie porobione były otwory, jakby mini jaskinie (?), nie wiem, jak to nazwać. W jednym miejscu był jakby taras... nie wiem, co to ani po co to... Może to jakieś pozostałości, może coś tam chowają, a może akurat wyciągają... Może archeologowie buszują... Nie wiem, brakuje mi pomysłów, co jeszcze mogłoby się tam znajdować
Tu widać to z trochę innej perspektywy (jakby tam pozostałości jakiś murów były? A może to nowo postawione?):
Ach poznaję te miejsca i bardzo chciałabym tam wrócić...
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Makono, zdecydowanie się zgadzam, trudno się nie zakochać. Żałuję, że nie mieliśmy więcej czasu, by temu miejscu poświęcić. Zdążyliśmy je jedynie liznąć. Ale stwierdziłam, że skoro i tak przez Francję przejeżdżamy i gdzieś postój musimy zrobić, to właśnie w tym miejscu (to był nasz trzeci nocleg na wyjeździe. Drugi spędziliśmy pod Clermont-Ferrand. Choć w sumie bardziej nad, bo na jakiejś tam górce czy innym wzgórzu ;))
Jakiś czas temu, nie pamiętam, w którym wątku (jakoś dziwnie mi się kojarzy, że mogła to być relacja z Cinque Terre), ktoś pisał, że pojechał tam dla konkretnego widoku. No i mniej więcej z tego samego powodu ja pojechałam do La Roque-Gageac. Dla tego widoku:
No, może nie do końca, bo wolałam go zobaczyć z wody, ale takiej możliwości nie mieliśmy. Ten widok natomiast w pełni mnie usatysfakcjonował.
No to jeszcze kilka zdjęć z miasteczka:
Wydaje mi się, że udało nam się znaleźć furtkę do tajemniczego ogrodu. Co prawda we Francji, a nie w Anglii, ale i tak może być. Tylko żaden ptasiek się nie pojawił, aby nam wskazać, gdzie ukryto klucz...
Ja do Dordordonii także pojechałam dla tego i kilku innych widoków
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Wieczór spędziliśmy na kempingowym basenie. A kolejnego dnia, z samego rana, udaliśmy się w dalszą drogę. Po drodze mijając takie oto miasteczko (przez szybę jadącego samochodu zdjęcia robiłam). Takich miasteczek jest tam więcej...
I to tyle Francji... na razie. Wrócimy tu jeszcze pod koniec naszego wyjazdu. Tymczasem po południu przekraczamy granicę francusko-hiszpańską i udajemy się na nocleg pod Bilbao...
Haha, Makono, to się rozumiemy Ja na pewno jeszcze wrócę obejrzeć kilka miejsc z Twojej relacji
...ależ widoczki zaserwowałaś,cool !!!
szkoda,że Francja teraz taka..."niefrancuska" ; )
ale może kiedyś podążę "Twoim śladem" !???
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Eee, tam, niefrancuska. Myśmy też byli w tym roku przecież Francja jak Francja, szczególnie w tych małych mieścinkach.