Mara witam oj i tu chyba masz racje,będę starała pokazać jak najwiecej,bo tyle szumu w okół tego Palawanu,że aż strach się bać,że mi coś umknię
Jedynie cieszy mnie,że relacja Agi,moja i Zajączków będzie jak najbardziej pomocna dla następnych zainteresowanych tym kierunkiem już jest nas wielu powróconych i zachwyconych więcej czy mniej,a no i przecież jeszcze są tam w tej chwile inny dziewczyny,ich powrót też dużo przejaśni
Ok wszystko poszło sprawnie.Lądujemy za tym w Manili,odbieramy bagaże,a mymy ich.....aż tylko sztuk 1 waga 18,5 kg/na 2 os.-dozwolone było na całej trasie 20 kg/os.Wiedziałam gdzie lecę,dla tego kreacje wieczorowe,szpilki i tego typu duperele nie zabrałam a zabralam tylko to co lekkie,przewiewne,no i obowiązkowe stroje do snurków,buty do wody, bo słońce na Hopping Island spala wszystko co otwarte,maski,kremy olejki z filtrem i wsio
Aaaa co prawda zastanawiałam się czy zabierać walizkę z kabanosami i sprzętem do grillowania,no bo naczytałam się wszędzie w necie....jakie to tam okropne jedzenie,że jeśc nie ma co,że bieda aż piszczy,że do kupienia dla białasów ceny tak kosmiczne,że ten białas albo tam umrze z głodu,albo będzie łowił ryby i wszystko co się rusza,żeby jakoś wytrwać itd itp.
Jednak postanowiłam.....nie wygłupiać,a zabrać trochę gotówki i karte męża
No to bagaż mamy,pierwsze kroki odrazu do kantoru na lotnisku w Manili,okienek dużo kurs wszędzie jednakowy .....
1 $ = 46,10 PESO
1 euro = 51,40 PESO
Wymieniamy odrazu całą kwote,jaką mieli zamiar wydac,tzn żeby było i starczyło na nasze zapotrzebowania.Na końcu naszej podrózy jednak pare peso trzeba było zamienić spowrotem,no bo nie wydaliśmy wszystkiego. Czasami gdzie była możliwosc,to płacilismy kartą,dla tego może ta gotówka została.
Tutaj każdy sam sobie powinien określić się z wydatkami.Nikomu niczego nie chcę sugierować.
Ceny w trakcje pisania relacji będą się pojawiać,co,gdzie i za ile.Bardziej będzie chodzić o wyżywienie,ceny wycieczek,to raczej jest ustalone wszędzie jednakowo mały + - przy targowaniu.Osobiscie nigdzie nie targowałam,płaciłam tyle ile było na rachunku.Tak jak pisałam wyżej,transfery itd mialam już opłacone w Polsce jeszcze przed wyjazdem.
Przy wylocie z Palawanu z PP do Manili,trzeba było zapłacić kwotę obowiązkową 200 PESO za osobę.
Wychodzimy na zewnątrz poza strefe bagażową i rozglądamy się za kierowcą z karteczką.....jest, hura!!!! No to wszystko gra-SUPER!!!!
zabiera nas do białej nowej Tayoty,pachnącej,wykończoną kremową skórą w środku, klima chodzi,jest rześko,wow jak dobrze do naszej dyspozycji chusteczki i woda nazywa nasz hotel i pyta czy wszystko się zgadza? Oooo tak,wszystko gra
Jedziemy do hotelu,wyjeżdżamy po za lotnisko i od razu szok,szok,szok tak czytałam,wiedziałam,że trzeba unikać niby jak ognia tej Manili,ale....ja musiałam trochę dychnąć przed następnym lotem na Palawan,dla tego koniecznie sobie wzięłam nocleg......i to był strzał w 10!!!!!
Z góry jeszcze za dnia widziałam jakie to miasto....MIASTO-GIGANT praktycznie samych slamsów.Nie nie,owszem,sa dzielnice z wieżowcami,parkami,5* hotelami,Kasyna itp mijałam te dzielnice pod czas jazdy,widziałam jak za dnia to wygląda i jak to wyglada wieczorem,i tu powiem tak....dupę mi urwało w nocy!!!! Jak te dzielnicy bogate wyglądają wieczorem,normalnie Dubaj kolorowo,oświetlone,wszystko lśni,parki,drzewa,fontanny kolorowe...NIE DO WIARY!!!! W tych dzielnicach ochrony,policji pełno,wszystko uzbrojone,byle komu nie ma możliwości nawet się zblizić do tych objektów.No ale cóż wieczór,to wieczor,w dzień już tak magicznie nie było,wręcz te same budynki wyglądali ponuro,momentami strasznie,jakieś troche nawet załamanie miałam,że to tak paskudnie w dzień!
A te słamsy i boczne uliczki wręcz horror!!!! Trzymać sie z daleka!!!!
No ok jedziemy i jedziemy do tego naszego hotelu,normalnie w naszą strone korek pieroński,wszystko pomieszane,poplątane i auta piekne,duże,a i rózne,wszystkie jak nówki,i te tricykle,i motorki i rowerki i wszystko co chcesz,do wyboru do koloru,mieszaniana na drodze starszna,jak jechać...???? Nie wiem,ja bym a nie kroka nie zrobiła po tej jezdni.Jednym słowem masakra!!! Znasz prawo drogowe.....- tym gorzej dla Ciebie !!!
W końcu po pół godzinnej jazdy docieramy do hotelu,ok w drodze powrotnej z hotelu do lotniska jazda trwała ok nie całe 15 minut
W recepcji wszystko sprawnie,dostajemy kluczyk po 10 minut.
Hotel Lotus Garden.
Na wyposażeniu jak widać,klima,tv,czajnik,kawa herbata,woda w buteliczkach 0,250 ml,lodówka z mini barkiem (płatny),w lazieńce żel do mycia,mydełko,suszarka.
Odświeżamy się po podróży i zjężdżamy windą na dół do restauracji i baru.
Wita nas kielnerka,przynosi Menu,no i......czytamy nazwy.....hmmmm jakaś czarna magia ale nic w końcu coś mi tam z nazwy świata,jakieś ADOBO porck,beef,kalamary no nic bierzemy to, bo może będzie w miarę i się nie zatrujemy,ewentualnie jak nie spasi,to zostawimy i przesiedzimy w barze na zupce chmelowej
Zamawiamy Adobo,kelnierka proponuje nam,żebyś my wzięli jedą porcje na 2 osoby,ponieważ porcje duże i dla jednego za dużo.No to bierzemy tak jak poleciła.Jedno Adobo,jedno cos tam cos tam beef no i kalamary ( ta nazwa później będzie nas ciagle mylić),az w końcu my się nauczymy i będziemy wiedzieć o co chodzi napisze później o co chodzi.
Przynosi....okazuje się,że jest to ilosć potrawy znikoma,nie pojemy no ale nic,nie kombinujemy,zjadamy co mamy,dzielimy wszystko na 2 osoby,dojadamy ryżem i fruuu do baru dołozyć to piwem
Piwo w barze hotelowym koszt 80 peso za buteleczkę 0,330 ml, ta sama cena w mini barku,piwo San Migiel.Za kolacje tak jak widać + nie widać na foto kupka ryży,płacimy 740 peso. Drogo???? Napewno,ale gdzie będę w nocy w Manili czegos szukać.....
Jutro będzie dzień,jutro nowe doświadczenia,zwłaszcza,że jutro mamy transfer o godzinie 11.00 na lotnisko.Dla tego postanawiamy,rano zaraz po śniadaniu wyskoczyć w miasto,no chociaż malutką odrobinkę zobaczyć co i jak
Wszystkie hotele mielismy opłacone z sniadaniem.W tym hotelu sniadanie było najlepsze,bo szwedzki stół,wybór był 6 dań na ciepło,bułeczki do sniadania,bułeczki słodkie tzn drożdżówki,miód,dżem 2 rodzaje,masło,jajka,tosty na ciepło w jajku,serek,nalesniki,parówki,soki,kawa,herbata,woda,owoce.No nie powiem wybór był,potrawy co na kolacje i na sniadaniu w miare dobre.Śniadanie bez ograniczeń.
Lenuś ! lody haagen dazs toż ty w niebie byłaś !!!!!!!!!!!!!!!! Moje najulubieńsze
he he Beatko,no tak....przecież piszę,że dostałam pod czas lotu,tzn ... W NIEBIE!!!! na dodatek w jedna strone dostałam jedno opakowanie wanilowych,bo ludu było sporo,prawie pełny samolot,ale na powrocie az 2 porcji Mango-Malina rozdawali ile chcesz,bo pół pustawy samolot leciał
O fajnie bedzie co czytać - Dwa tygodnie na Palawanie. Czuje ze bedzie wiec wnikliwie i wyczerpująco. Fajnie !!!!!!!
Ps. lody w samolocie fajna rzecz, heee też lubie ten bajer Ciesze sie jak dziecko Taka mała zrecz a jak umila lot
www. Podróże z globusem w torebce, gdzie skrobię swe relacje od czasu do czasu
Mara witam oj i tu chyba masz racje,będę starała pokazać jak najwiecej,bo tyle szumu w okół tego Palawanu,że aż strach się bać,że mi coś umknię
Jedynie cieszy mnie,że relacja Agi,moja i Zajączków będzie jak najbardziej pomocna dla następnych zainteresowanych tym kierunkiem już jest nas wielu powróconych i zachwyconych więcej czy mniej,a no i przecież jeszcze są tam w tej chwile inny dziewczyny,ich powrót też dużo przejaśni
Lenus @ No ba, ja też tych zachwyconych F. No wiec pisz pisz. Info nigdy dosć
www. Podróże z globusem w torebce, gdzie skrobię swe relacje od czasu do czasu
Lenus @ No ba, ja też tych zachwyconych F. No wiec pisz pisz. Info nigdy dosć
www. Podróże z globusem w torebce, gdzie skrobię swe relacje od czasu do czasu
Ok wszystko poszło sprawnie.Lądujemy za tym w Manili,odbieramy bagaże,a mymy ich.....aż tylko sztuk 1 waga 18,5 kg/na 2 os.-dozwolone było na całej trasie 20 kg/os.Wiedziałam gdzie lecę,dla tego kreacje wieczorowe,szpilki i tego typu duperele nie zabrałam a zabralam tylko to co lekkie,przewiewne,no i obowiązkowe stroje do snurków,buty do wody, bo słońce na Hopping Island spala wszystko co otwarte,maski,kremy olejki z filtrem i wsio
Aaaa co prawda zastanawiałam się czy zabierać walizkę z kabanosami i sprzętem do grillowania,no bo naczytałam się wszędzie w necie....jakie to tam okropne jedzenie,że jeśc nie ma co,że bieda aż piszczy,że do kupienia dla białasów ceny tak kosmiczne,że ten białas albo tam umrze z głodu,albo będzie łowił ryby i wszystko co się rusza,żeby jakoś wytrwać itd itp.
Jednak postanowiłam.....nie wygłupiać,a zabrać trochę gotówki i karte męża
No to bagaż mamy,pierwsze kroki odrazu do kantoru na lotnisku w Manili,okienek dużo kurs wszędzie jednakowy .....
1 $ = 46,10 PESO
1 euro = 51,40 PESO
Wymieniamy odrazu całą kwote,jaką mieli zamiar wydac,tzn żeby było i starczyło na nasze zapotrzebowania.Na końcu naszej podrózy jednak pare peso trzeba było zamienić spowrotem,no bo nie wydaliśmy wszystkiego. Czasami gdzie była możliwosc,to płacilismy kartą,dla tego może ta gotówka została.
Tutaj każdy sam sobie powinien określić się z wydatkami.Nikomu niczego nie chcę sugierować.
Ceny w trakcje pisania relacji będą się pojawiać,co,gdzie i za ile.Bardziej będzie chodzić o wyżywienie,ceny wycieczek,to raczej jest ustalone wszędzie jednakowo mały + - przy targowaniu.Osobiscie nigdzie nie targowałam,płaciłam tyle ile było na rachunku.Tak jak pisałam wyżej,transfery itd mialam już opłacone w Polsce jeszcze przed wyjazdem.
Przy wylocie z Palawanu z PP do Manili,trzeba było zapłacić kwotę obowiązkową 200 PESO za osobę.
Wychodzimy na zewnątrz poza strefe bagażową i rozglądamy się za kierowcą z karteczką.....jest, hura!!!! No to wszystko gra-SUPER!!!!
zabiera nas do białej nowej Tayoty,pachnącej,wykończoną kremową skórą w środku, klima chodzi,jest rześko,wow jak dobrze do naszej dyspozycji chusteczki i woda nazywa nasz hotel i pyta czy wszystko się zgadza? Oooo tak,wszystko gra
Jedziemy do hotelu,wyjeżdżamy po za lotnisko i od razu szok,szok,szok tak czytałam,wiedziałam,że trzeba unikać niby jak ognia tej Manili,ale....ja musiałam trochę dychnąć przed następnym lotem na Palawan,dla tego koniecznie sobie wzięłam nocleg......i to był strzał w 10!!!!!
Z góry jeszcze za dnia widziałam jakie to miasto....MIASTO-GIGANT praktycznie samych slamsów.Nie nie,owszem,sa dzielnice z wieżowcami,parkami,5* hotelami,Kasyna itp mijałam te dzielnice pod czas jazdy,widziałam jak za dnia to wygląda i jak to wyglada wieczorem,i tu powiem tak....dupę mi urwało w nocy!!!! Jak te dzielnicy bogate wyglądają wieczorem,normalnie Dubaj kolorowo,oświetlone,wszystko lśni,parki,drzewa,fontanny kolorowe...NIE DO WIARY!!!! W tych dzielnicach ochrony,policji pełno,wszystko uzbrojone,byle komu nie ma możliwości nawet się zblizić do tych objektów.No ale cóż wieczór,to wieczor,w dzień już tak magicznie nie było,wręcz te same budynki wyglądali ponuro,momentami strasznie,jakieś troche nawet załamanie miałam,że to tak paskudnie w dzień!
A te słamsy i boczne uliczki wręcz horror!!!! Trzymać sie z daleka!!!!
No ok jedziemy i jedziemy do tego naszego hotelu,normalnie w naszą strone korek pieroński,wszystko pomieszane,poplątane i auta piekne,duże,a i rózne,wszystkie jak nówki,i te tricykle,i motorki i rowerki i wszystko co chcesz,do wyboru do koloru,mieszaniana na drodze starszna,jak jechać...???? Nie wiem,ja bym a nie kroka nie zrobiła po tej jezdni.Jednym słowem masakra!!! Znasz prawo drogowe.....- tym gorzej dla Ciebie !!!
W końcu po pół godzinnej jazdy docieramy do hotelu,ok w drodze powrotnej z hotelu do lotniska jazda trwała ok nie całe 15 minut
super opisujesz:)!
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
W recepcji wszystko sprawnie,dostajemy kluczyk po 10 minut.
Hotel Lotus Garden.
Na wyposażeniu jak widać,klima,tv,czajnik,kawa herbata,woda w buteliczkach 0,250 ml,lodówka z mini barkiem (płatny),w lazieńce żel do mycia,mydełko,suszarka.
Odświeżamy się po podróży i zjężdżamy windą na dół do restauracji i baru.
Wita nas kielnerka,przynosi Menu,no i......czytamy nazwy.....hmmmm jakaś czarna magia ale nic w końcu coś mi tam z nazwy świata,jakieś ADOBO porck,beef,kalamary no nic bierzemy to, bo może będzie w miarę i się nie zatrujemy,ewentualnie jak nie spasi,to zostawimy i przesiedzimy w barze na zupce chmelowej
Zamawiamy Adobo,kelnierka proponuje nam,żebyś my wzięli jedą porcje na 2 osoby,ponieważ porcje duże i dla jednego za dużo.No to bierzemy tak jak poleciła.Jedno Adobo,jedno cos tam cos tam beef no i kalamary ( ta nazwa później będzie nas ciagle mylić),az w końcu my się nauczymy i będziemy wiedzieć o co chodzi napisze później o co chodzi.
Przynosi....okazuje się,że jest to ilosć potrawy znikoma,nie pojemy no ale nic,nie kombinujemy,zjadamy co mamy,dzielimy wszystko na 2 osoby,dojadamy ryżem i fruuu do baru dołozyć to piwem
Piwo w barze hotelowym koszt 80 peso za buteleczkę 0,330 ml, ta sama cena w mini barku,piwo San Migiel.Za kolacje tak jak widać + nie widać na foto kupka ryży,płacimy 740 peso. Drogo???? Napewno,ale gdzie będę w nocy w Manili czegos szukać.....
Jutro będzie dzień,jutro nowe doświadczenia,zwłaszcza,że jutro mamy transfer o godzinie 11.00 na lotnisko.Dla tego postanawiamy,rano zaraz po śniadaniu wyskoczyć w miasto,no chociaż malutką odrobinkę zobaczyć co i jak
Wszystkie hotele mielismy opłacone z sniadaniem.W tym hotelu sniadanie było najlepsze,bo szwedzki stół,wybór był 6 dań na ciepło,bułeczki do sniadania,bułeczki słodkie tzn drożdżówki,miód,dżem 2 rodzaje,masło,jajka,tosty na ciepło w jajku,serek,nalesniki,parówki,soki,kawa,herbata,woda,owoce.No nie powiem wybór był,potrawy co na kolacje i na sniadaniu w miare dobre.Śniadanie bez ograniczeń.
Więc jutro porcja Manili,taki mały ułamek
Lenuś ! lody haagen dazs toż ty w niebie byłaś !!!!!!!!!!!!!!!! Moje najulubieńsze
Bea
Taaak!!!! ???? Własnie tego się obawiałam najbardziej,nie jestem mocna w pisaniu
he he Beatko,no tak....przecież piszę,że dostałam pod czas lotu,tzn ... W NIEBIE!!!! na dodatek w jedna strone dostałam jedno opakowanie wanilowych,bo ludu było sporo,prawie pełny samolot,ale na powrocie az 2 porcji Mango-Malina rozdawali ile chcesz,bo pół pustawy samolot leciał