co prawda w Egipcie byłem, ale .... starożytności nigdy zbyt wiele; czekam na zapowiadany CDN a tu od połowy lutego zastój i cisza hej, hej marzec już mamy
Przepraszam, że tak długo nie pisałem. Sprawy osobiste dość mocno mnie zaabsorbowały.
Dzień piąty.
Piątego dnia udawaliśmy się na zwiedzanie Aleksandrii. Aleksandria leży nad Morzem Śródziemnym, więc tego dnia czekała nas długa wyprawa. Z hotelu wyruszyliśmy wczesnym rankiem. Droga zajęła nam kilka godzin.
Aleksandria niewiele różni się od Kairu. Są dzielnice które wyglądają bardzo ładnie, a są też takie które wyglądają tak jak po bombardowaniu.
Jedną z atrakcji którą mieliśmy zobaczyć tego dnia była świątynia Serapejon. Niegdyś była to bardzo okazała świątynia. Poza miejscami do modłów były tam bardzo bogate biblioteki. Do dzisiejszych czasów dotrwało tam jedynie kilka kamieni. Gdy w cesarstwie rzymskim religią państwową stało się chrześcijaństwo, cesarz Rzymu wydał tak zwane dekrety teodozjańskie. Według tych dekretów, wszystkie świątynie, biblioteki pochodzenia pogańskiego miały być zburzone, a wszelkie książki zniszczone. Jedną z konsekwencji tych dekretów było zburzenie Serapejonu.
Kolejną atrakcją jaką zobaczyliśmy tego dnia, była twierdza Qaitbay. Nasz przewodnik bardzo mało opowiedział o tej twierdzy, do środka też nie mogliśmy wejść. Zrobiliśmy z zewnątrz kilka zdjęć i ruszyliśmy na obiad.
Po obiedzie wyruszyliśmy aby zobaczyć wielką bibliotekę aleksandryjską. Niestety okazało się, że nie można wejść do środka. Pochodziliśmy wokół biblioteki i wyruszyliśmy w drogę powrotną.
Na tym zakończył się kolejny dzień zwiedzania. Następnego dnia wyruszaliśmy na odpoczynek na półwysem Sharm al Sheik.
To musze przyznać, że super momenty upolowałeś do zdjęć
No trip no life
Gienek, czekamy na kolejne zdęcia z "egipskim" słoneczkiem
No trip no life
Melduję, że też czekam
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
co prawda w Egipcie byłem, ale .... starożytności nigdy zbyt wiele; czekam na zapowiadany CDN a tu od połowy lutego zastój i cisza hej, hej marzec już mamy
papuas
"o Egipcie" zdanie mam...jakie mam ; )
ale na relacje także czekam niecierpliwie !!! ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Czekamy Gienek , no nie daj sie prosić..
No trip no life
Przepraszam, że tak długo nie pisałem. Sprawy osobiste dość mocno mnie zaabsorbowały.
Dzień piąty.
Piątego dnia udawaliśmy się na zwiedzanie Aleksandrii. Aleksandria leży nad Morzem Śródziemnym, więc tego dnia czekała nas długa wyprawa. Z hotelu wyruszyliśmy wczesnym rankiem. Droga zajęła nam kilka godzin.
Aleksandria niewiele różni się od Kairu. Są dzielnice które wyglądają bardzo ładnie, a są też takie które wyglądają tak jak po bombardowaniu.
Jedną z atrakcji którą mieliśmy zobaczyć tego dnia była świątynia Serapejon. Niegdyś była to bardzo okazała świątynia. Poza miejscami do modłów były tam bardzo bogate biblioteki. Do dzisiejszych czasów dotrwało tam jedynie kilka kamieni. Gdy w cesarstwie rzymskim religią państwową stało się chrześcijaństwo, cesarz Rzymu wydał tak zwane dekrety teodozjańskie. Według tych dekretów, wszystkie świątynie, biblioteki pochodzenia pogańskiego miały być zburzone, a wszelkie książki zniszczone. Jedną z konsekwencji tych dekretów było zburzenie Serapejonu.
Kolejną atrakcją jaką zobaczyliśmy tego dnia, była twierdza Qaitbay. Nasz przewodnik bardzo mało opowiedział o tej twierdzy, do środka też nie mogliśmy wejść. Zrobiliśmy z zewnątrz kilka zdjęć i ruszyliśmy na obiad.
Po obiedzie wyruszyliśmy aby zobaczyć wielką bibliotekę aleksandryjską. Niestety okazało się, że nie można wejść do środka. Pochodziliśmy wokół biblioteki i wyruszyliśmy w drogę powrotną.
Na tym zakończył się kolejny dzień zwiedzania. Następnego dnia wyruszaliśmy na odpoczynek na półwysem Sharm al Sheik.
CDN...
Podróżnik
Gienek super ,że wróciłeś do pisania ,ale sprawdż Album - czy jest udostępniony ? nie widać fotek
No trip no life
Widac zdjecia, pisz dalej
Do Aleksandrii dotarłam od strony wody i przyznam ,że chyba bardziej przypadła mi do gustu..
To bylo już dawno, ale pamiętam był akurat w porcie piękny wschód słonca
No trip no life