Ruszamy dalej....zostaje nam jeszcze jedna plaża odległosć do niej spora ale płynie sie teraz z falami więc łódką już tak nie rzuca .Moge spokojnie siedziec i sledzić mijane plaże pieknie połozone w młych zatoczkach
Przy niektórych plazyczkach ,zaraz na wzgórzach stoją pojedyncze rezydencje-pewnie część z nich jest wynajęcia,Widoki ,z góry musza byc cudowne
Wszystkie te plaże są puste i można na nie spokojnie dostac się od strony lądu.Za kilka dni na jedną z nich się przespacerujemy.
Nad górami wisza ciemne chmury ale na całe szczęscie nie przyniosły deszczu i moglismy spokojnie pospacerować po 4 kilometrowej Plazy Rincon i pokąpać sie niespokojnych nadal wodach oceanu
Plaża po częsci jest zagospodarowana.Jest trochę leżaczków-niestety tez płatnych-są jakies dwa albo trzy bary.
Sa tu jakies tradycyjne budy z pamiatkami)))
W jednym z tych barów zjedlismy sobie pyszny lunch
Na leżakazh oczywiście nie dalismy rady wylezeć więc przeszlimy plaże w każdą stronę.
Plaża jest pzedzielona klifem na dwie połowki i na kądej z nich panuje inny klimat.Jedna połówka zalewana przez spore fale z duzymi prądami a druga taka idealna dla mnie ze spokojną wodą ;;;;;no to idziemy sie powłóczyć
TERAZ NA PRAWO.....
I TERAZ TRZY KILOMETRY NA LEWO))
Dla mnie to najpiękniejsza plaża na Dominikanie dlatego wrócilismy tu jeszcze dwa razy
Dziś zmieniamy klimaty plaże uwielbiam ale Samana to również inne atrakcje.Dzis jedziemy na El Limon-najwiekszy wodospad na Samanie.
Z hotelu jedziemy około godziny.Wycieczka z pakietu od Marcela.Jedziemy w osiem osób.
Na miejscu mamy dwie obcje dojscia do wodospadu do wyboru-pieszo albo konno co oznacza jazdę na małych kucykach ,po sliskich po deszczu kamolach,wąską drogą raz to pod górę a raz w dół.Obojetnie co wybierzemy i tak trzeba zapłacić za dojscie do wodospadu i za "pomoc" przewodnika a w naszym przypadku pezwodniczki.
Wybieramy pierwszą obcję a przy okazji jestesmy prawie przymuszeni do załozenia oblesnych kaloszy....ja widząc "zagrzybiałe "stópki naszej przewodniczki rezygnuje z kaloszy i postanawiam,ze bedę drałować po błocie w sandałkach Chyba wszyscy zauwazyli moje spojrzenie i kazdy zrezygnował z kaloszy-nawet pani w złotych baletkach
No to ruszamy....przed nami łądny kawałek ciężkiej drogi ale widoki wynagrodziły poświęcenie naszych butów
A moglismy sobie jechać tak.....
Jednak wolelismy w spokoju podziwiac przyrodę)))
Chwilami na prawde nie było wesoło....ale na koniu by było jeszcze gorzej
Gdzies po drodze oczywiscie musi pojawic sie miejsce gdzie można "oskubac" turystów
My jednak idziemy dalej.Mamy jeszcze ładny kawałek a juz czujemy w powietrzu wilgotną bryzę wodospadu.
Po obfitych deszczach woda w rzece była mocno zmęcona a dno wyjatkowo błotniste tak samo jak droga.Na prawdę trzeba było mocno uważać ,żeby dobrze trzymac się podłoża
Fajne te plażyczki ale kolor wody- obłędny turkus
Ruszamy dalej....zostaje nam jeszcze jedna plaża odległosć do niej spora ale płynie sie teraz z falami więc łódką już tak nie rzuca .Moge spokojnie siedziec i sledzić mijane plaże pieknie połozone w młych zatoczkach
Przy niektórych plazyczkach ,zaraz na wzgórzach stoją pojedyncze rezydencje-pewnie część z nich jest wynajęcia,Widoki ,z góry musza byc cudowne
Wszystkie te plaże są puste i można na nie spokojnie dostac się od strony lądu.Za kilka dni na jedną z nich się przespacerujemy.
0koło 20 minut i dopływamy do jednej z naładniejszych plaz na Samanie
Nad górami wisza ciemne chmury ale na całe szczęscie nie przyniosły deszczu i moglismy spokojnie pospacerować po 4 kilometrowej Plazy Rincon i pokąpać sie niespokojnych nadal wodach oceanu
Plaża po częsci jest zagospodarowana.Jest trochę leżaczków-niestety tez płatnych-są jakies dwa albo trzy bary.
Sa tu jakies tradycyjne budy z pamiatkami)))
W jednym z tych barów zjedlismy sobie pyszny lunch
A potem to juz słodkie lenistwo na plazy
Na leżakazh oczywiście nie dalismy rady wylezeć więc przeszlimy plaże w każdą stronę.
Plaża jest pzedzielona klifem na dwie połowki i na kądej z nich panuje inny klimat.Jedna połówka zalewana przez spore fale z duzymi prądami a druga taka idealna dla mnie ze spokojną wodą ;;;;;no to idziemy sie powłóczyć
TERAZ NA PRAWO.....
I TERAZ TRZY KILOMETRY NA LEWO))
Dla mnie to najpiękniejsza plaża na Dominikanie dlatego wrócilismy tu jeszcze dwa razy
Dziś zmieniamy klimaty plaże uwielbiam ale Samana to również inne atrakcje.Dzis jedziemy na El Limon-najwiekszy wodospad na Samanie.
Z hotelu jedziemy około godziny.Wycieczka z pakietu od Marcela.Jedziemy w osiem osób.
Na miejscu mamy dwie obcje dojscia do wodospadu do wyboru-pieszo albo konno co oznacza jazdę na małych kucykach ,po sliskich po deszczu kamolach,wąską drogą raz to pod górę a raz w dół.Obojetnie co wybierzemy i tak trzeba zapłacić za dojscie do wodospadu i za "pomoc" przewodnika a w naszym przypadku pezwodniczki.
Wybieramy pierwszą obcję a przy okazji jestesmy prawie przymuszeni do załozenia oblesnych kaloszy....ja widząc "zagrzybiałe "stópki naszej przewodniczki rezygnuje z kaloszy i postanawiam,ze bedę drałować po błocie w sandałkach Chyba wszyscy zauwazyli moje spojrzenie i kazdy zrezygnował z kaloszy-nawet pani w złotych baletkach
No to ruszamy....przed nami łądny kawałek ciężkiej drogi ale widoki wynagrodziły poświęcenie naszych butów
A moglismy sobie jechać tak.....
Jednak wolelismy w spokoju podziwiac przyrodę)))
Chwilami na prawde nie było wesoło....ale na koniu by było jeszcze gorzej
Gdzies po drodze oczywiscie musi pojawic sie miejsce gdzie można "oskubac" turystów
My jednak idziemy dalej.Mamy jeszcze ładny kawałek a juz czujemy w powietrzu wilgotną bryzę wodospadu.
Po obfitych deszczach woda w rzece była mocno zmęcona a dno wyjatkowo błotniste tak samo jak droga.Na prawdę trzeba było mocno uważać ,żeby dobrze trzymac się podłoża
Jeszcze tylko ostanie przejscie....
I zaraz docieramy na miejsce
...wodospadzik fajowy ale dla mnie plaża,leżaczki i...jak największe fale...to jest TO ; ))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Bardzo mi się podoba Playa Rincon, zwłaszcza część z tym malutkim klifem
Super spacer do wodospadu
No trip no life