Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Z wielkim kacem moralnym zasiadam w końcu do tej relacji.Dlaczego z moralniakiem ...a dlatego ,bo już kiedyś wspomniałam że skrobnę w temacie ,ale jak to w życiu bywa były sprawy ważne i ważniejsze.Dodatkowo w zabraniu się do pisania przeszkadzał fakt ,iż wszystko już chyba na temat Dominikany zostało powiedziane i pokazane.Temat dzisiaj średnio wdzięczny .Istnieje spore ryzyko porażki w postaci zanudzenia nim ewentualnych ,,czytaczy '' tym bardziej ,że pojawiają się co chwilę nowe relacje z dalszych ,ciekawszych zakątków świata .Ale idąc pod wiatr podejmuję wyzwanie licząc na to ,że może ktoś jeszcze tam nie dotarł a dzięki mnie skusi się na ten kierunek .
Nie będę rozpisywała się szczegółowo na temat hotelu ,miejsc .Wiele zostało już o nich napisane przez innych forumowiczów a starośc nie radość .Pięć lat minęło od tego wyjazdu dlatego wybaczcie ,ale mogłam zapomnieć co nie co .Jeżeli pojawią sie pytania ,śmało można wbijac -jak tylko mogę to postaram się pomóc.Dysponuję za to sporą dawką fot z tego pięknego miejsca ,tak ogromną .Podkreślam to ,ponieważ wyjazd było profilu romantic-fantastik z racji jubileuszowej rocznicy ślubu i nikt z naszych znajomych nawet nie liczył na zdjęcia.... no chyba że spypialni i jacuzzi - ŚWINTUCHY .Muszę się przyznać do zdefraudowania części konta bez świadomej akceptacji drugiej połowy.Jeszcze wtedy (chociaz teraz też nie dużo więcej ) osobisty M.nie przepadał za lataniem.Jak to każdy facet lubi polegać i ufać tylko na sobie dlatego sam najchętniej przejąłby stery we własne ręce na te kilkanaście godzin .Dlatego stery zostały w moich inaczej wizja tak długiego lotu mogła zaburzyć mój misterny plan.
Finalnie uściślajac - wyjazd zakupiony u naszej Eweli ,wylot Berlin Tegel,linie Air Berlin,pobyt Punta Cana ,org.Alltours,hotel Grand Palladium część Bavaro i Spa,junior suita - a co .
Winna jestem podzękowania dla naszej Speclazurkowej Bepi ,z którą korespondowałam jeszcze na starym forum.To ona wtedy dziarsko przecierała szlaki jeśli chodzi o wyloty z zachodnich lotnisk pokazujac ,że niemożliwe jest osiągalne i to jeszcze za przyzwoitą kaskę.Bepi ,Ewela ,jeszcze raz Wam dziękuję dziewczyny
Przenosimy się do 24 września 2008 r - lecimy .
Sam lot przebiagł w miarę sprawnie ,dostaliśmy kocyś ,poduszeczkę ,załoga uwijała się jak należy umilając czas cateringiem .Samolot miłości leciał w przestworzach w romantycznym uniesieniu a w powietrzu unosił się zapach testosteronu .Siedzaca przed nami stale miziająca sie para ...za nami również cały czas buzi buzi z przerwą na lunch i siku - nie przesadzam.M cały w szoku gdzie ja go zabrałam ale rzecz jasna nie protestuje ba nawet zaczyna mu się długie latanie podobać .Niech się cieszy ,że nie na statek gejów ( a taka komedia mi sie przypomnała ).
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
ostatni...
skoro nie spodziewasz się wiecej gości na swoim wątku..
to i ja... cichutko
Kiwi,trza było POCZEKAC na mnie,do listopada - ten sama hotel ino częśc Palace,to samo lotnisko,ten sam rok ino 2 miesiące póżniej
echhhhhhhhhhhh Ty zawsze TAKA wyrywna MUSISZ być
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Jeszcze jest jedna rzecz z którą zwiazane są moje wspomnienia z tego lotu .... TURBULANCJE .W takich warunkach nigdy dotąd i potem na całe szczęście nie przyszło nam ladować.Trwało to w nieskończoność ,wieczne mleko za oknem a na pokładzie niezła telepka i całkowita cisza jak masiem zasiał.Co niektórzy nawet przestali oddawac się pocałunkom .Jedna pasażerkę rozdygotana przeprowadzają do pierwszej klasy ,no nie wytrzymała psychicznie chyba sytuacji.Na szczęście udało nam się szczęśliwie osiąść na dominikańskiej ziemi ale raj przywitał nas niezłą ulewą .Jak tam potrafi padać prawie każdy wie i że kominów tam brak to też wiadomo a jak wbiegliśmy i wyglądaliśmy w terminalu to możecie sobie wyobrazić.Lotnisko było jedynym miejscem ,kiedy widzieliśmy naszego niemieckiego rezydenta.Resztę spotkań pominęliśmy ,były zbędne . Transferkiem podjeżdżamy pod nasz hotel.Witają nas przy lobby Pampalini charakterystyczni dla tej sieci.
Wilgotność po tylu godzinach lotu wydaje sie być zabójcza więc śmigamy na mały rekonesans czekajac aż rozluźni się przy recepcji .
Proszę z firmowym uśmiechem o chatkę usytuowaną możliwie jak najbliżej oceanu .Mam nadzieję że swoim wyglądem,po tylugodzinnej podróży nie pogrążę się jeszcze bardziej ,ale kto nie ryzykuje nie pije szampana więc...Dostajemy mapkę z zaznaczonym pokojem ,pierwsze piętro jak prosiłam ,już mi się podoba .Pięknie dziękuję i już nie mogę się doczekać.I tu moja natura dała znać .Styrana podróżą,przesunięciem czasowym,spragniona prysznica, wpadam na wspaniały pomysł aby nie czekać na wolnego meleksa i pampalini tylko samemu podejść ,będzie szybciej .Bagaże zdane więc w czym problem...Kiedy wychodzimy jest już ciemno,wkurzam się że nie zobaczę plaży za dnia .Kierujemy się w stronę naszej chatki ....przynajmniej tak nam się wydawało.Kilometrowe identyczne dróżki,pawiloniki,palmy też takie same Mam NIEODPARTE wrażenie ,że kręcimy się ciągle wokół tego samego fyrtla.Nie uwierzycie ale zeszła już chyba z godzina.Sama nie wiem dlaczego nie zapytaliśmy jedynego mijającego nas chłopaka o drogę .To był chyba skutek uboczny zmęczenia i frustracji.Jeansy już lepią mi się od tej gorączki do tyłka ,robię się głodna coraz bardziej a tu jeszcze coś co chwilę chrupie mi pod nogami .Robale do domu Cierpliwa to ja jestem ,ale do czasu i zaczynam rzucać głośno q..ami .Aż tu nagle za plecami słyszę śmiech i hasło ,,co nie możecie trafić ,my tu już tydzień i jeszcze czasami błądzimy'' .Wstyd mi jak byk się zrobiło ,bo klnęłam jak nigdy( no dobra czasami )ale zaraz szybko się pocieszyłam bo wspólnie nad mapką udało nam się do czego dojść .A raczej dzięki pomocy rodaków dojść do naszego pokoju .Wchodzimy na pięterko i zauważamy że na wszystkich drzwiach w naszym segmencie wywieszki ...
M. na żarty się zebrało i rechocze,że będzie nocami wesoło z takim sąsiedztwem.Mnie już wszystko jedno -był samolot miłości to może być i domek miłości .Nie muszę wspominać o walichach dawno pozostawionych pod naszymi drzwiami....
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Lordziu .... ,,ostatni '' a dobre,dobre
Bilbao ,a to zaskoczenie - Ty i lazury ??????? Zapraszam ,tym bardziej
Daguś ,ryzykuję stwierdzeniem ,,pierwsza '' zaraz się dowiem że już piąty raz w tamtym roku .Ciebie to się można spodziewać za każdym zakrętem
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Kiwi, nie zdazylam wskoczyc do samolotu a tu juz lądowanie oj zeby to tak zawsze podroz szybko trwala
No trip no life
Mam cichą nadzieję ,że nie będe musiała wyruszać po śniadaniu w drogę aby zdążyć na kolację błądząc po tych alejkach .No to teraz nasze gniazdko ...
Tak patrzę i stwierdzam, jakiś straszny nieogar panował w naszym pokoju ale musicie nam to wybaczyć ,innych zdjęć nie mogę odkopać .
TV oczywiście w szafie heheheh i widzę nawet leciał ,,Powrót do przyszłości ''
Dwa podwójne ogromne łoża... mieściliśmy się bez problemu na jednym .
Prysznic,szybkie inne takie tam i gotowi jesteśmy do kolacji ,jak trafimy oczywiście.Azymut na tą główną obrany a tam ...
M.dał sie ponieść emocjom
Po kolacji moim jedynym marzeniem było łóżko i nawet szybko udało się nam do niego trafić
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Kiwi super ze piszesz Dominikana to moje marzenie. Ciągle coś mi staje na przeszkodzie i nie mogę dolecieć. Teraz szykuję się na maj ale czekam na lasta .
basia35
Kiwi widzę że miałaś te same dylematy co ja - teraz tyle fajnych relacji z azji, afryki, usa, że ciężko się zabrac za Karaiby. Ja też za Mex nie mogę się zabrać.
Fajnie będzie powspominać, siedzieć na tej samej plaży, jeść w tych samych restauracjach, pić te same drinki
Kiwi ładnie to tak zaczynać beze mnie?
...nieważne gdzie, ważne z kim...