Kolejny stop jest w wiosce Panjunmom. Miejsce ma swoje ważne miejsce w historii konfliktu koreańskiego ,bo to właśnie tutaj prowadzono rozmowy i fainalnie został podpisany rozejm miedzy obu krajami w 1953
Miejsce to inaczej jest nazywane Camp Bonifas a stacjonuje tu United Nations Command Security Batalion w skład którego w 95% wchodzą żolnierze z Armii Poludn. Koreanskiej a w 5% US Army i paru innych krajów w tym ... z Polski Była to dla mnie duża niespodzianka, bo zupełnie nie wiedziałam ,ze stacjonuja tu tez nasi ziomkowie
Skąd nazwa Camp Bonifas ? od nazwiska majora amerykanskiego ,który poległ w wyniki tzw " wypadku z siekierą" Krótka historia- w latach 70 siątych postanowiono wyciac gałezie drzewa, blokującego widok na granice.Wszystko bylo wcześniej uzgodnione miedzy obu krajami. Na miejsce przybyli pracownicy od ochrony lasu w asyście zolnierzy. Po chwili przybyli i żolnierze z Pólnocy,by zażadac wstrzymania wycinki. Nikt nie zareagował na to wezwanie więc komendant z Pólnocy zabił majora Bonfas siekierą ,która była używana do wycinki galezi...potem zostal zaatakowany siekierą kolejny amerykanski zolnierz...jatka
Kurczę, fajna ta Korea, a najbardziej ta granica między południem a północą.. cholernie ciągnie mnie na pólnoc i wiele czytałem, że tam to tylko "za rączkę z przewodnikiem" i żadnych "skoków w bok" ...
Kurczę, fajna ta Korea, a najbardziej ta granica między południem a północą.. cholernie ciągnie mnie na pólnoc i wiele czytałem, że tam to tylko "za rączkę z przewodnikiem" i żadnych "skoków w bok" ...
Lordziu,
wiesz ja też myślałam o takiej wycieczce na pólnoc ,ale po wizycie w DMZ przeszła mi ochota, przynajmniej na razie
Ta atmosfera smierci ,ciąglych nakazów i zakazów wystarczyła mi przez 1 dzien. Więcej nie trza ,ale kto wie może kiedyś zmienie zdanie
no właśnie, każdy pisze, że prowadzają za rączkę, a już zdjęcia w takich newralgicznych miejscach to w w ogóle zakaz... ciekawe, jakby ktoś zerwał się "ze smyczy" na kilka metrów, że rzeczywiście konfiskują aparat, czy tylko to taki straszak...
Tutaj ustawiają nas w parach tak,tak jak w przedszkolu he he Otrzymujemy identyfikatory visitora , które każdy musi mieć w widocznym miejscu. No i na koniec instruktaż postępowania tj bez gwałtownych ruchów, absolutny zakaz zdjęć w dowolnym czasie i miejscu.
Ze względu na to,że będziemy obserwowani przez strazników z Koreii Pólnocnej oraz będziemy wkraczac do wrogiej strefy, zdęcia można robić tylko i wyłącznie na ścisle okreslony sygnał.
Wychodzimy z budynku-wejścia i widać "pałac " należacy do Koreii Póln.oraz niebieskie baraki, do jednego z nich szybko wchodzimy .
Nieduże pomieszczenie w którym znajduje się duży stól, to jest granica !! Przy nim odbywają sie rozmowy między krajami i rokowania w celu zjednoczeni krajów . Przedstawiciele obydwu krajów wchodzą odzielnymi wejściami. Połowa więc pokoju i stołu nalezy do jednego kraju a druga polowa do drugiego Na srodku stołu jest mikrofon cały czas na podsłuchu przez obydwie strony .
Jeszcze jedna ciekawa rzecz- żolnierze mają obowiązek miec rece zacisniete w pięści , są gotowi do walki.
Most bez powrótu daje do myslenia...
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Kolejny stop jest w wiosce Panjunmom. Miejsce ma swoje ważne miejsce w historii konfliktu koreańskiego ,bo to właśnie tutaj prowadzono rozmowy i fainalnie został podpisany rozejm miedzy obu krajami w 1953
Miejsce to inaczej jest nazywane Camp Bonifas a stacjonuje tu United Nations Command Security Batalion w skład którego w 95% wchodzą żolnierze z Armii Poludn. Koreanskiej a w 5% US Army i paru innych krajów w tym ... z Polski Była to dla mnie duża niespodzianka, bo zupełnie nie wiedziałam ,ze stacjonuja tu tez nasi ziomkowie
Skąd nazwa Camp Bonifas ? od nazwiska majora amerykanskiego ,który poległ w wyniki tzw " wypadku z siekierą" Krótka historia- w latach 70 siątych postanowiono wyciac gałezie drzewa, blokującego widok na granice.Wszystko bylo wcześniej uzgodnione miedzy obu krajami. Na miejsce przybyli pracownicy od ochrony lasu w asyście zolnierzy. Po chwili przybyli i żolnierze z Pólnocy,by zażadac wstrzymania wycinki. Nikt nie zareagował na to wezwanie więc komendant z Pólnocy zabił majora Bonfas siekierą ,która była używana do wycinki galezi...potem zostal zaatakowany siekierą kolejny amerykanski zolnierz...jatka
No trip no life
Straszne jest to o czym piszesz ...
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Kiwi,
wiem,wiem to zupełnie nie pasuje do naszego pięknego,slonecznego weekendu ani do wyobrażenia o słonecznych ,bajkowych wakacjach
... ja już konczę..
No trip no life
Kurczę, fajna ta Korea, a najbardziej ta granica między południem a północą.. cholernie ciągnie mnie na pólnoc i wiele czytałem, że tam to tylko "za rączkę z przewodnikiem" i żadnych "skoków w bok" ...
.
Lordziu,
wiesz ja też myślałam o takiej wycieczce na pólnoc ,ale po wizycie w DMZ przeszła mi ochota, przynajmniej na razie
Ta atmosfera smierci ,ciąglych nakazów i zakazów wystarczyła mi przez 1 dzien. Więcej nie trza ,ale kto wie może kiedyś zmienie zdanie
No trip no life
no właśnie, każdy pisze, że prowadzają za rączkę, a już zdjęcia w takich newralgicznych miejscach to w w ogóle zakaz... ciekawe, jakby ktoś zerwał się "ze smyczy" na kilka metrów, że rzeczywiście konfiskują aparat, czy tylko to taki straszak...
.
Wchodzimy do budynku .
Tutaj ustawiają nas w parach tak,tak jak w przedszkolu he he Otrzymujemy identyfikatory visitora , które każdy musi mieć w widocznym miejscu. No i na koniec instruktaż postępowania tj bez gwałtownych ruchów, absolutny zakaz zdjęć w dowolnym czasie i miejscu.
Ze względu na to,że będziemy obserwowani przez strazników z Koreii Pólnocnej oraz będziemy wkraczac do wrogiej strefy, zdęcia można robić tylko i wyłącznie na ścisle okreslony sygnał.
Wychodzimy z budynku-wejścia i widać "pałac " należacy do Koreii Póln.oraz niebieskie baraki, do jednego z nich szybko wchodzimy .
Nieduże pomieszczenie w którym znajduje się duży stól, to jest granica !! Przy nim odbywają sie rozmowy między krajami i rokowania w celu zjednoczeni krajów . Przedstawiciele obydwu krajów wchodzą odzielnymi wejściami. Połowa więc pokoju i stołu nalezy do jednego kraju a druga polowa do drugiego Na srodku stołu jest mikrofon cały czas na podsłuchu przez obydwie strony .
Jeszcze jedna ciekawa rzecz- żolnierze mają obowiązek miec rece zacisniete w pięści , są gotowi do walki.
No trip no life
Masakra
no cóż bardzo ciekawa wycieczka ..... jak wchodzenie do paszczy lwa
Bea