Tym mostem po wojnie przeszło ok 13 tys jencow z Koreii wtedy juz pólnocnej do południowej, płacząć i krzycząc jednoczesnie z radości,że wracają do wolności Stąd zresztą nazwa tego mostu.
Stojąc po drugiej stronie patrząc na most, na widoczne góry za graniczną rzeką , gdzie toczy sie zupelnie inne życie, miałam rózne przemyslenia, bo niewatpliwie miejsce skłania do refleksji
Z pewnościa (jak piszesz) to było pyszne (ten deserek) ale dla męża to kanapki miałas w plecaku?
i to jeszcze na dwie osoby???????????
[/quote]
Bilbao, łobuzie męzowi na szczeście bardzo pasiło to jedzonko he he . Jak komuś brakowało to donosili dokładki,ale to było bardzo sycące my nawet nie korzystalismy z dokładek
Generalnie to koreanska kuchnia bardzo nam posmakowała W ogóle lubimy zjatycką kuchnię ..no poza indonezyjską, ta nam jakoś średnio pasowała
Oprócz przystawek dostajemy też przepyszną zupę ,nazwy niestety juz nie pamietam
NELCIU....ja Cie podziwiam bo ty tymi nazwani to jak z rekawa trzepiesz -a ze jednej nazwy zupy nie pamietasz to Ci wybaczymy ja to musze prawie wszystko zapisywac
ja mysle ,ze ta pora roku była jeszcze bardzo przytłaczajaca i dawala duzo refleksji i sie zastanawiam czy na wiosne to miejsce jest odbierana tez tak nostalgicznie
Nelcia,czuć doskonale ciężką do udźwignięcia atmosferę i historię tego miejsca.Czytając ten fragment relacji ,czuję się jakbym czytała opowieść reporterki wojennej Niesamowyty jest fakt,że aż tam dotarłaś.He he .gdzie diałeł nie może ...tam naszą Nelcię pośle .
Lamia, Ta miejscowośc Imjingak jest jednoczesnie parkiem
No trip no life
Aaaaa, to są podparte pnie drzew po prostu, a ja szukałam jakiegoś głębszego dna.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
ech..... przykre to że za tym "mostem" jest tak "inne" zycie...
Wszystko co dzieli jeden naród jest smutne.
Z pewnościa (jak piszesz) to było pyszne (ten deserek) ale dla męża to kanapki miałas w plecaku?
i to jeszcze na dwie osoby???????????
Lamia, Kasi, Antenka,
Tym mostem po wojnie przeszło ok 13 tys jencow z Koreii wtedy juz pólnocnej do południowej, płacząć i krzycząc jednoczesnie z radości,że wracają do wolności Stąd zresztą nazwa tego mostu.
Stojąc po drugiej stronie patrząc na most, na widoczne góry za graniczną rzeką , gdzie toczy sie zupelnie inne życie, miałam rózne przemyslenia, bo niewatpliwie miejsce skłania do refleksji
No trip no life
quote=bilbao]
Z pewnościa (jak piszesz) to było pyszne (ten deserek) ale dla męża to kanapki miałas w plecaku?
i to jeszcze na dwie osoby???????????
[/quote]
Bilbao, łobuzie męzowi na szczeście bardzo pasiło to jedzonko he he . Jak komuś brakowało to donosili dokładki,ale to było bardzo sycące my nawet nie korzystalismy z dokładek
Generalnie to koreanska kuchnia bardzo nam posmakowała W ogóle lubimy zjatycką kuchnię ..no poza indonezyjską, ta nam jakoś średnio pasowała
No trip no life
cyt....
Oprócz przystawek dostajemy też przepyszną zupę ,nazwy niestety juz nie pamietam
NELCIU....ja Cie podziwiam bo ty tymi nazwani to jak z rekawa trzepiesz -a ze jednej nazwy zupy nie pamietasz to Ci wybaczymy ja to musze prawie wszystko zapisywac
ja mysle ,ze ta pora roku była jeszcze bardzo przytłaczajaca i dawala duzo refleksji i sie zastanawiam czy na wiosne to miejsce jest odbierana tez tak nostalgicznie
Nelcia,czuć doskonale ciężką do udźwignięcia atmosferę i historię tego miejsca.Czytając ten fragment relacji ,czuję się jakbym czytała opowieść reporterki wojennej Niesamowyty jest fakt,że aż tam dotarłaś.He he .gdzie diałeł nie może ...tam naszą Nelcię pośle .
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...