Idziemy kolejnymi kolorowymi alejkami ,zasypanymi liścmi . Na szczęście poza "naszą koreańska" grupą nie widać nikogo, mozna się więc napawać urokami parku
a jak lokalesi reagują na "białasów" ? / noż teraz nie umiem znależć ładniejszego określenia/ czy dużo jest tam ludzi naszej rasy / no wiem, że okropnie to może brzmi, ale miałam baaaardzo trudny dzień :)/
ale wiesz o co mi chodzi - reakcje, zapytania, komunikacja, zwiedzanie ..
noż nic nie wieeem o tym kraju ... a Twoja relacja bardzo interesująca - więc jak sobie radziliście
Marinik, Kolka, Makono zapraszam pod parasol he he jest olbrzymi ,wiec na pewno jak się przytulimy to się razem zmiescimy
Kolka, gratki , to za Kenie
Elka, niewiele "bialych" widac na miescie. Oczywiście przy atrakcjach turystycznych troche wiecej. Koreanczycy sa przemili Starają się pomóc, aczkolwiek językowo u nich słabiutko więc komunikacja bardzo ograniczona. Potknelam sie raz i od razu kilka osob do mnie podskoczylo próbując pomóc. Ktoś mnie podtrzymał za ręke, ktos sie po angielsku zapytal czy wszystko ok, jakas kobitka wyjela chusteczki higieniczne ,abym mogla sobie wytrzec rece. Z angielskim bardzo słabo i jeszcze ten ich akcent, ciezko zrozumiec o co kaman ..
Dochodzimy w parku do przepieknego miejsca , niestety mój koreański na razie ogranicza sie do jednego słowa, niewiele więc rozumiem z przemowy guida he he , przynajmniej więc robimy zdjęcia jak inni słuchają ..
Dziobku, tak , właśnie do pełni szczęścia brakowało tylko sloneczka,kolorki parku wtedy bylyby jeszcze ładniejsze ale i tak dobrze że nie padał śnieg Zimno nam nie doskwierało , bo było ok 10-12 C podczas gdy u nas ponizej zera..było tylko mokro
Antenko, nazwa "Secret garden" rzeczywiście pasuje do tego tajemniczego miejsca.. tym bardziej ,ze w parku udało sie nam zgubić, zrobił sie więc specjalnie dla nas jeszcze bardziej tajemniczy he he
Jeszcze pod koniec listopada ,w przededniu śniegów spotykamy w ogrodzie kwitnące kwiatki
No trip no life
Idziemy kolejnymi kolorowymi alejkami ,zasypanymi liścmi . Na szczęście poza "naszą koreańska" grupą nie widać nikogo, mozna się więc napawać urokami parku
No trip no life
Puk, puk, Nelciu - to ja tylko tak niesmialo doniose, ze tu jestem i podziwiam - choc nic nie pisalem
Moje Pstrykanie i nie tylko
Nela - ten park jest przepiękny! Ma swój klimacik i absolutnie deszcz by mi nie przeszkadzał
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Nelciu,
a jak lokalesi reagują na "białasów" ? / noż teraz nie umiem znależć ładniejszego określenia/ czy dużo jest tam ludzi naszej rasy / no wiem, że okropnie to może brzmi, ale miałam baaaardzo trudny dzień :)/
ale wiesz o co mi chodzi - reakcje, zapytania, komunikacja, zwiedzanie ..
noż nic nie wieeem o tym kraju ... a Twoja relacja bardzo interesująca - więc jak sobie radziliście
Nelcia ale ślicznie, magicznie, deszczowo
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Marinik, Kolka, Makono zapraszam pod parasol he he jest olbrzymi ,wiec na pewno jak się przytulimy to się razem zmiescimy
Kolka, gratki , to za Kenie
Elka, niewiele "bialych" widac na miescie. Oczywiście przy atrakcjach turystycznych troche wiecej. Koreanczycy sa przemili Starają się pomóc, aczkolwiek językowo u nich słabiutko więc komunikacja bardzo ograniczona. Potknelam sie raz i od razu kilka osob do mnie podskoczylo próbując pomóc. Ktoś mnie podtrzymał za ręke, ktos sie po angielsku zapytal czy wszystko ok, jakas kobitka wyjela chusteczki higieniczne ,abym mogla sobie wytrzec rece. Z angielskim bardzo słabo i jeszcze ten ich akcent, ciezko zrozumiec o co kaman ..
Dochodzimy w parku do przepieknego miejsca , niestety mój koreański na razie ogranicza sie do jednego słowa, niewiele więc rozumiem z przemowy guida he he , przynajmniej więc robimy zdjęcia jak inni słuchają ..
No trip no life
ale tam musi byc przepieknie podczas slonecznej pogody ale ten deszczyk też swój urok ma
tylko pewnie zmarzliście, co?
kociaki biorę wszystkie łebskie sworzenia : przytuliły sie żeby cieplutko było rozczuliłam się
Nelcia-prawdziwy zaczarowany ogród W tym deszczu piękny i taki nierzeczywisty
Dziobku, tak , właśnie do pełni szczęścia brakowało tylko sloneczka,kolorki parku wtedy bylyby jeszcze ładniejsze ale i tak dobrze że nie padał śnieg Zimno nam nie doskwierało , bo było ok 10-12 C podczas gdy u nas ponizej zera..było tylko mokro
Antenko, nazwa "Secret garden" rzeczywiście pasuje do tego tajemniczego miejsca.. tym bardziej ,ze w parku udało sie nam zgubić, zrobił sie więc specjalnie dla nas jeszcze bardziej tajemniczy he he
No trip no life