Babeldaob - największa wyspa archipelagu Palau

Bardzo dziekuje w imieniu zielonej zieleni

Wracając juz z rejsu na parking, mamy więcej czasu, bo sie nie spieszymy. Udaje sie nam jeszcze dostrzec nietoperki, papugę czyszczącą sobie piórka no i oczywiście ta kosmiczna zieleń

Antenka

Tradycyjne domki na Palau tzw Bai w wersji bardziej udekorowanej i mniej..

Ostatnie fotki "zieleniny" i wracamy do naszego bumgalowu na plaży

Codziennie idziemy rano i po południu na naszą "prywatną" plaże. Nie ma nikogo , czasem tylko mijamy właściciela obiektu jak wraca z reczniczkiem.Woda jest wspaniała, cieplutka.Kapiel  sprawia nam olbrzymią radość i ciężko z niej wyjść .

Dzisiaj mamy dodatkową atrakcję, bo na plazy jemy tez kolację i to jak fantastycznie podaną !!

a wygląda to tak..............

Kolacja w takich okolicznościach przyrody jest aboslutnie niezapomnianym przezyciem

Po zjedzeniu bierzemy pochodnie i przenosimy się na leżaczki. Siadamy przodem do oceanu i oberwujemy zmieniające sie kolory wody i nieba !!

wschodzi księżyc - co za przepiekny spektakl.. dobiega nas tylko szum fal ..

bajka

Następny dzeń zaczynamy od stolicy Palau. Bynajmniej nie jest to najwieksze i nabardziej turystyczne miasto czyli Koror

Jest nią Ngerulmud , znajdujące się we wschodniej części wyspy Babeldaob. Co ciekawe jest to od zera wybudowane miasteczko a jego zabudowa to przede wszystkim gmach rządowy . Jedziemy więc go zobaczyć