Nazajutrz po bardzo skromnym śniadaniu jedziemy do Cueva del Milodon - Jaskini Milodona , wielkiego leniwca. Miejsce nieciekawe podoga bura. Parę fotek.
Następny dzień po całkiem dobrym śniadaniu jedziemy oglądać Ziemię Ognistą. Na poczatku przemieszczamy się do słynnej "ostatniej stacji na świecie" czyli Ten del Fin Mundo ( Pociąg Końca Świata.
Ale jeszcze wczesniej fotka dla Cienkiego Bolka.
Cieńka ale jest
Dojeżdżamy na stację.
Myślałem że będzie "kisza" ale było całkiem fajnie.
Trochę mglisto u góry ale jest słońce to najważniejsze.
Wstajemy rano , przelot liniami miejscowymi do Buenos Aires . Przylatujemy na miejsce zakwaterowanie w tym samym hotelu Intercontinental.
Nastepnie czas wolny . Włóczymy się po mieście. Wieczorem pokaz tango - oczywiście nie mozna robić zdjęć ani nagrywać.
Z rana jedziemy na lotnisko. Przelot do Paryża a następnie do Warszawy. Jesteśmy w Polsce pk. 17.00. Zabierają nas na parking, wsiadamy w samochód i jazda do domu do Wrocka.
To by było na tyle.
Chciałem bardzo podziękować za doping - Umilce, Antence, Indi , Huraganowi i innym nie wymienionym - pisać tą relację nie było łatwo - chyba się do tego nie nadaję.
Sigma, dopiero dziś mam więcej czasu, by nadrobić zaległości w relacjach.
Twoja podróż bardzo interesująca, choć kierunek nie dla wszystkich, a wręcz wybitnie dla amatorów dzikiej przyrody - gór, jezior, potoków, no i lodowców oczywiście....
Krajobrazy w większosci dość surowe, roślinność też niezbyt bujna, co oczywiście związane jest z ostrym klimatem.
Dla mnie najpiękniejsze są te foty błękitnego lodowca z jaskrawo czerwonymi kwiatami na pierwszym planie.
A możesz wyjaśnić nazwę Ziemia Ognista, bo jakoś mi się kojarzy z wulkanami, gejzerami czy fumarolami, a ich jakoś nie dojrzałam? Czy ta nazwa od czegoś innego pochodzi?
Dzięki za pokazanie nam tego odległego skrawka Ziemi!!!
Nazajutrz po bardzo skromnym śniadaniu jedziemy do Cueva del Milodon - Jaskini Milodona , wielkiego leniwca. Miejsce nieciekawe podoga bura. Parę fotek.
Następnie przejazd do Puerto Arenas.
Dojeżdżamy na miejsce parę fotek z punktu widokowego.
Miasto nieciekawe hostel taki sobie.
Jedziemy nazajutrz do Ushuaia. Musimy się przeprawić promem.
W oczekiwaniu na prom.
Przekraczamy granicę i jedziemy do Ushuai
Pogoda coraz gorsza.
Docieramy do przełęczy Garibaldiego
Piękne miejsce przy pięknej pogodzie.
Po przyjeździe zwiedzamy jakieś muzeum i do hotelu - widoczek z okna.
Po dobrej kolacji w miejscowej restauracji kładziemy się spać jutro zwiedzamy Ziemię Ognistą.
>>>
Będąc w Patagonii to grzech nie pojechać do Ushuai i zobaczyć Ziemię Ognistą
Następny dzień po całkiem dobrym śniadaniu jedziemy oglądać Ziemię Ognistą. Na poczatku przemieszczamy się do słynnej "ostatniej stacji na świecie" czyli Ten del Fin Mundo ( Pociąg Końca Świata.
Ale jeszcze wczesniej fotka dla Cienkiego Bolka.
Cieńka ale jest
Dojeżdżamy na stację.
Myślałem że będzie "kisza" ale było całkiem fajnie.
Trochę mglisto u góry ale jest słońce to najważniejsze.
Widoczki z okna pociągu
Dalej jedziemy pociągeim całkiem fajnie za oknem.
Po dojechaniu do stacji końcowej, wsiadamy w busa i jedziemy do miejsca z małą przechadzką po Parku Ziemi Ognistej
Jedziemy dalej, kolejny mały trekkig i docieramy do następnego punktu.
Do Buenos ponad 3 tys. kilometrów.
Następnie płyniemy do kanału Beagle, zobaczyć kormorany. albatrosy i oczywiście lwy morskie.
Po 3 godzinach intensywnego dnia wracamy do hotelu. Nastepnego dnia przelot do Buenes Aires.
Wstajemy rano , przelot liniami miejscowymi do Buenos Aires . Przylatujemy na miejsce zakwaterowanie w tym samym hotelu Intercontinental.
Nastepnie czas wolny . Włóczymy się po mieście. Wieczorem pokaz tango - oczywiście nie mozna robić zdjęć ani nagrywać.
Z rana jedziemy na lotnisko. Przelot do Paryża a następnie do Warszawy. Jesteśmy w Polsce pk. 17.00. Zabierają nas na parking, wsiadamy w samochód i jazda do domu do Wrocka.
To by było na tyle.
Chciałem bardzo podziękować za doping - Umilce, Antence, Indi , Huraganowi i innym nie wymienionym - pisać tą relację nie było łatwo - chyba się do tego nie nadaję.
Pozdrawiam SIGMA
Sigma, dopiero dziś mam więcej czasu, by nadrobić zaległości w relacjach.
Twoja podróż bardzo interesująca, choć kierunek nie dla wszystkich, a wręcz wybitnie dla amatorów dzikiej przyrody - gór, jezior, potoków, no i lodowców oczywiście....
Krajobrazy w większosci dość surowe, roślinność też niezbyt bujna, co oczywiście związane jest z ostrym klimatem.
Dla mnie najpiękniejsze są te foty błękitnego lodowca z jaskrawo czerwonymi kwiatami na pierwszym planie.
A możesz wyjaśnić nazwę Ziemia Ognista, bo jakoś mi się kojarzy z wulkanami, gejzerami czy fumarolami, a ich jakoś nie dojrzałam? Czy ta nazwa od czegoś innego pochodzi?
Dzięki za pokazanie nam tego odległego skrawka Ziemi!!!
Mariola