Zgadza się. Na początku byliśmy trochę wściekli za to ponaglanie- szzczególnie przy pierwszej lagunie Blanco. Chmury były dość gęste i miało się wrażenie, że zaraz lunie deszcz. A mielismy jeszcze w planach kolejne laguny, gejzery siarkowe i ten cały przejazd bezdrożami- ponad 500km. Momentami chmury ustępowały, świeciło słońce, ale gdy zaczęło grzmieć, błyskać i kropić, zrobiło się bardzo poważnie. Dopiero potem pilot uświadomił nas, że kierowcy znali prognozy na ten dzień- a były bardzo niekorzystne. Przy ulewnych deszczach te szutrowe drogi zmieniają się w rwące potoki, a tam na całej praktycznie trasie nie było gdzie się zatrzymać. Chyba na początku i w porze lunchu- potem juz tylko pustynia i góry. Nawet toaleta... za samochodem Do hotelu w Uyuni dotarliśmy ok. godz. 21.
A teraz zmykam- bo moje dzieci mają dziś zawody w KATA, a potem ja mam spotkanie klasowe. Miła imprezka się szykuje.
Będzie, będzie Nelciu kochana. Postaram się jutro, najdalej w piątek ruszyć dalej. Wszak przed nami jeszcze Salar de Uyuni, La Paz, Titicaca, Cuzco,... no i na deser Machu Picchu.
Niekoniecznie, My tam nie dojechaliśmy, ze wzgledu na burzę i zasypane śniegiem przejście graniczne z Boliwia.
A tak w temacie, Umilka po prostu cudowne widoki i pewnie niesamowite wrażenia uciekając przed burzą, bo tam to nie są żarty.
Zgadza się. Na początku byliśmy trochę wściekli za to ponaglanie- szzczególnie przy pierwszej lagunie Blanco. Chmury były dość gęste i miało się wrażenie, że zaraz lunie deszcz. A mielismy jeszcze w planach kolejne laguny, gejzery siarkowe i ten cały przejazd bezdrożami- ponad 500km. Momentami chmury ustępowały, świeciło słońce, ale gdy zaczęło grzmieć, błyskać i kropić, zrobiło się bardzo poważnie. Dopiero potem pilot uświadomił nas, że kierowcy znali prognozy na ten dzień- a były bardzo niekorzystne. Przy ulewnych deszczach te szutrowe drogi zmieniają się w rwące potoki, a tam na całej praktycznie trasie nie było gdzie się zatrzymać. Chyba na początku i w porze lunchu- potem juz tylko pustynia i góry. Nawet toaleta... za samochodem Do hotelu w Uyuni dotarliśmy ok. godz. 21.
A teraz zmykam- bo moje dzieci mają dziś zawody w KATA, a potem ja mam spotkanie klasowe. Miła imprezka się szykuje.
Niesamowite formacje skalne
tło też fantastyczne
No trip no life
Umilko, no prosze cie.. a gdzie dalsza cześć wyprawy ??
czekamy tu z utęsknieniem
No trip no life
No trip no life
Będzie, będzie Nelciu kochana. Postaram się jutro, najdalej w piątek ruszyć dalej. Wszak przed nami jeszcze Salar de Uyuni, La Paz, Titicaca, Cuzco,... no i na deser Machu Picchu.
No właśnie , taki piekna miejsca !! czekam więc na te cudeńka
No trip no life
Rano korzystamy z czasu wolnego i urządzamy sobie spacerek po miasteczku Uyuni
charakterystycznie ubrane Boliwijki
pora śniadania- wszyscy jedli na skrzyżowaniach przy targowiskach
i takie ziemniaczki
szkoła
i przedszkolaki
nasz hotel
Cmentarzysko Lokomotyw