Aby miło uprzyjemnić niedzielę(:P)zapraszam na odwiedziny tego co nas w C uwiodło,czyli kolor Blue,występujący w naturze. I nie mam tu na myśli likieru,który notabene sprawdza się tylko i wyłącznie w drinkach....ale o tym będzie osobny rozdział W celu penetracji wyspy skorzystałyśmy z wypożyczalni hotelowej - przekrój aut duży,jedynie z dostępnością ciut gorzej.Akurat w naszym przypadku stanęło na Nissanie "Kaszkaju" - cała ta frajda z maxymalnym ubezpieczeniem,opłatą za II kierowcę itp itp.wyniosła nas 280 $ na 3 dni ( mała kia picato średnio kosztuje ok 50 $ za dzień,ale w naszym terminie była już nie dostępna ) Tak więc zaopatrzone w 4 kółka ( i to całkiem nie najgorsze ) z mapką na kolanach ruszyłyśmy na .....podbój C.drogą lądową.Oznakowie przeciętne ,ale od czego jest zmysł orientacyjny,dałyśmy radę i ...............od razu "wpakowałyśmy się" na teren...........rafinerii w Bulenbaii:P.....hmmm okolica mało turystyczna,w przewodnikach o tym nie piszą,więc dlaczego nie zobaczyć.Ano dlatego ,że drogę zgrodził nam szlaban i sympatyczny Pan,sugerujący,że .....powinnyśmy stamtąd zmykać i nie robić fotek(. Sfochowane nawróciłyśmy naszego Mustanga i ...........pomknełyśmy już właściwą "ścieżką" prosto ku......kolorowi Blue
nasze "numery"
Gonia za kierownicą ,próbująca oddać rytmy płynące z ......radyjka
Nie chcieli nam pokazać rafinerii,więc postanowiłyśmy sprawdziś na ile Karaibskie są plaże na C. Na pierwszy ogień poszła Casa Abo ,podobna jedna z NAJ ,położona na północnym zachodzie wyspy. Wjazd płatny ,chyba 6 lub 8 $ za auto ze sporym parkingiem przed i na dodatek mało zapełnionym. Wyskoczyłyśmy ochoczo z autosa i pognałyśmy........a tam.......
Oczywiście dopadł mnie "syndrom Filosa" ><,czyli latałam po plaży jak z pieprzem i co chwilkę strzelałam migawką,bo za każdym razem wydawało się,że o to widzę kolejny oddcień Blue,którego szybciej nie uwieczniłam Ludków na plaży było nie wiele,ale za to był Bar (tu),w którym musiałyśmy "ochłodzić" rozpalony entuzjazm wywołany lazurkami ( kierowczyni dostała oczywiście.....mrożoną kawkę czyli frozen smothie o smaku capuccino ).Nawet specjalnie nie zdążyłam polenić się na leżaku,bo.....pogalopowałam w drugą stronę plaży,aby z innej perspektywy uchwycić te urocze błękity.
tak więc pozwólcie,że jeszcze chwilkę Was nimi pomęczę c.d. Casa Abo
ale sliczne, kolorowe te domki kapitalnie to wygląda..
No trip no life
a ta elewacja wzbudziła nasz prawdziwy zachwyt,tym bardziej ,że znajdowała się na bocznej ścianie budynku
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Aby miło uprzyjemnić niedzielę(:P)zapraszam na odwiedziny tego co nas w C uwiodło,czyli kolor Blue,występujący w naturze.
I nie mam tu na myśli likieru,który notabene sprawdza się tylko i wyłącznie w drinkach....ale o tym będzie osobny rozdział
W celu penetracji wyspy skorzystałyśmy z wypożyczalni hotelowej - przekrój aut duży,jedynie z dostępnością ciut gorzej.Akurat w naszym przypadku stanęło na Nissanie "Kaszkaju" - cała ta frajda z maxymalnym ubezpieczeniem,opłatą za II kierowcę itp itp.wyniosła nas 280 $ na 3 dni ( mała kia picato średnio kosztuje ok 50 $ za dzień,ale w naszym terminie była już nie dostępna )
Tak więc zaopatrzone w 4 kółka ( i to całkiem nie najgorsze ) z mapką na kolanach ruszyłyśmy na .....podbój C.drogą lądową.Oznakowie przeciętne ,ale od czego jest zmysł orientacyjny,dałyśmy radę i ...............od razu "wpakowałyśmy się" na teren...........rafinerii w Bulenbaii:P.....hmmm okolica mało turystyczna,w przewodnikach o tym nie piszą,więc dlaczego nie zobaczyć.Ano dlatego ,że drogę zgrodził nam szlaban i sympatyczny Pan,sugerujący,że .....powinnyśmy stamtąd zmykać i nie robić fotek(.
Sfochowane nawróciłyśmy naszego Mustanga i ...........pomknełyśmy już właściwą "ścieżką" prosto ku......kolorowi Blue
nasze "numery"
Gonia za kierownicą ,próbująca oddać rytmy płynące z ......radyjka
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Nie chcieli nam pokazać rafinerii,więc postanowiłyśmy sprawdziś na ile Karaibskie są plaże na C.
Na pierwszy ogień poszła Casa Abo ,podobna jedna z NAJ ,położona na północnym zachodzie wyspy.
Wjazd płatny ,chyba 6 lub 8 $ za auto ze sporym parkingiem przed i na dodatek mało zapełnionym.
Wyskoczyłyśmy ochoczo z autosa i pognałyśmy........a tam.......
RAJ NA ZIEMI (tu)(tu)(tu)
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Oczywiście dopadł mnie "syndrom Filosa" ><,czyli latałam po plaży jak z pieprzem i co chwilkę strzelałam migawką,bo za każdym razem wydawało się,że o to widzę kolejny oddcień Blue,którego szybciej nie uwieczniłam
Ludków na plaży było nie wiele,ale za to był Bar (tu),w którym musiałyśmy "ochłodzić" rozpalony entuzjazm wywołany lazurkami ( kierowczyni dostała oczywiście.....mrożoną kawkę czyli frozen smothie o smaku capuccino ).Nawet specjalnie nie zdążyłam polenić się na leżaku,bo.....pogalopowałam w drugą stronę plaży,aby z innej perspektywy uchwycić te urocze błękity.
tak więc pozwólcie,że jeszcze chwilkę Was nimi pomęczę
c.d. Casa Abo
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Domki kolorowe jak z bajki, a BLUE cudniasty
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Lazurki pierwsza klasa ale dają po oczach...
No trip no life
Chciałoby się napisać: PKP - Pięknie K...wa Pięknie
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
[quote=ooonaa]
a ta elewacja wzbudziła nasz prawdziwy zachwyt,tym bardziej ,że znajdowała się na bocznej ścianie budynku
[/quote
mam nadzieje ,ze ten budynek odnajde elewacje ma śliczną.....
skretu macicy przez ten widok zaraz dostane