Jedna ważna uwaga na teren Chile obowiązuje całkowity zakaz wwozu żywności organicznej. Grożą za to bardzo wysokie grzywny. Bardzo dokładna wyrywkowa kontrola bagażu.
Ale jak zwykle się zagapiłem i w bagażu podręcznym przewiozłem paczkę kabanosów, którą mieliśmy zjeść w Amsterdamie. Zobaczyłem dopiero po rozpakowaniu bagażu w hotelu.
Ale wracajmy do relacji. Po przylocie wsiadamy do autokaru i rozpoczynamy zwiedzamie stolicy Chile . Miasto jak miasto ale ma też swój urok. Bardzo przypomina miasta europejskie, a samochody... starszego niż 3-latka nie uswiadczysz. Jedna uwaga kradzieże kieszonkowe i na tzw. wyrwę. Trzeba uważać. Jedna chilijka zwróciła Mi uwagę abym kamerę owinął mocno wokół ręki bo mogą Mi ją wyrwać. Parę fotek z Santiago de Chile
Katedra w środku i ołtarzyk z zdjęciami zwierząt
Centrum stolicy
Katedra w środku
Grupa policjantów - odprawa przed mającą się odbyć demonstracją
Przyszedł czas na lunch, idziemy do największej hali targowej w Santiago, słynącej głównie z ryb i restauracji podajacych świeże owoce morza, wcześniej wymiana waluty
Stoiska z rybami i owocami morza
Ceny w restauracji, powiedzmy hmm... wysokie danie składające się z 5 rodzajów ryb + 2 piwa + frytki + sałatki ( na 2 osoby) początkowo 85 000 czyli ponad 130 $, po interwencji u pilota zeszli do 100 $. Niestety wszędzie chilijczycy w stolicy próbują naciągać turystów
Z nieba mi spadłeś z tą relacją . Wykupiliśmy już tę wycieczkę na przyszły sezon (konkretnie na 1. kwietnia) więc z wielką uwagą będę czytała ten wątek. Wiem, że są pewne zmiany w programie w porównaniu do wycieczki dotychczasowej, ale mam nadzieję, że to tylko zmiany na lepsze.
masz niestety racje z tymi bardzo ostrymi przepisami granicznymi odnosnie żarełka. Ja niestety a jeszcze bardzie mój mąż, przekonalismy się o tym dość boleśnie na lotnisku he he . I to wcale nie było powitanie z balonami i orkiestrą Opisze ta przygode jak wróce kiedys z relacją z Andów.
A winko chiljskie smakuje wysmienicie prawda ? szczególnie spozywane tam na miejscu. .
Po winnicy i paru lampkach wina jedziemy do Valparaiso.
Po dojechaniu do miasta, zatrzymujemy się przy przywiezionym posągu Moai z Wyspy Wielkanocnej - biedny stoi bez kolegów, oblegany przez turystów.
Pobliskie Muzeum Natury
Samo Valparaiso ma już ponad 500 lat, jest wybudowane na dość stromy zboczu i pięknie wtapia się w ocean.Charakterystyczna dla miasta jest jego zabudowa, w róznych kolorach żółtych, czerwonych niebieskich i innych i całkiem fajnie udekorowane schody oraz wszechobecna grafitti - nazywane murale - chyba tak się to pisze. fajne małe uliczki. Domy i posiadłości osiągają tu najwyższe ceny w Chile. Ozdobą jest plaża Vina del Mar, po zobaczeniu innych plaż na świecie już nie robi wrażenia. Rozpoczynamy od plaży i skały zwanej skałą Michaela Jacksona - dlaczego ????
... bo kiedyś była czarna, ale od odchodów ptaków staje się coraz bardziej biała.
Foczki wylegujące się na skale, fotka taka sobie - bo bardzo daleko
Jedna ważna uwaga na teren Chile obowiązuje całkowity zakaz wwozu żywności organicznej. Grożą za to bardzo wysokie grzywny. Bardzo dokładna wyrywkowa kontrola bagażu.
Ale jak zwykle się zagapiłem i w bagażu podręcznym przewiozłem paczkę kabanosów, którą mieliśmy zjeść w Amsterdamie. Zobaczyłem dopiero po rozpakowaniu bagażu w hotelu.
Ale wracajmy do relacji. Po przylocie wsiadamy do autokaru i rozpoczynamy zwiedzamie stolicy Chile . Miasto jak miasto ale ma też swój urok. Bardzo przypomina miasta europejskie, a samochody... starszego niż 3-latka nie uswiadczysz. Jedna uwaga kradzieże kieszonkowe i na tzw. wyrwę. Trzeba uważać. Jedna chilijka zwróciła Mi uwagę abym kamerę owinął mocno wokół ręki bo mogą Mi ją wyrwać.
Parę fotek z Santiago de Chile
Katedra w środku i ołtarzyk z zdjęciami zwierząt
Centrum stolicy
Katedra w środku
Grupa policjantów - odprawa przed mającą się odbyć demonstracją
Przyszedł czas na lunch, idziemy do największej hali targowej w Santiago, słynącej głównie z ryb i restauracji podajacych świeże owoce morza, wcześniej wymiana waluty
Stoiska z rybami i owocami morza
Ceny w restauracji, powiedzmy hmm... wysokie danie składające się z 5 rodzajów ryb + 2 piwa + frytki + sałatki ( na 2 osoby) początkowo 85 000 czyli ponad 130 $, po interwencji u pilota zeszli do 100 $. Niestety wszędzie chilijczycy w stolicy próbują naciągać turystów
Po obiedzie jedziemy na punkt widokowy na wzgórzu San Christobal słynącego z figury Maryi
Policja konna bardzo przyjacielska, pozwolili na fotki
Mamy lekki spacerek pod górkę, ale było warto
Widok z góry, miasto niestety zamglone
Pomnik Maryi
Widok na okolice
Jeszcze widoczek.
sigma
Z nieba mi spadłeś z tą relacją . Wykupiliśmy już tę wycieczkę na przyszły sezon (konkretnie na 1. kwietnia) więc z wielką uwagą będę czytała ten wątek. Wiem, że są pewne zmiany w programie w porównaniu do wycieczki dotychczasowej, ale mam nadzieję, że to tylko zmiany na lepsze.
Piękne i profesjonalne zdjęcia! Nawet nie wiedziałem, że to miasto jest tak bajkowo położone! Poproszę więcej!
Ale super... czytanie relacji to uzależnienie, ale jakie mile i przyjemne.
Sigma opisuj wszystko ze szczegółami, bo myślę, że jest tu nie jeden chorujący użytkownik na te właśnie kierunki
Umilka gratuluję !!! Ja zawsze wszystko na ostatnią chwilę
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Zmęczeni jedziemy do hotelu, kolacja i lulu. Następnego dnia winnica i zwiedzanie Valparaiso, drugiego co do wielkości miasta w Chile.
Dzień rozpoczynamy od winnicy, jak wiadomo Chile słynie ze wspaniałych win.
Winnica Casas del Bosque.
Odbyła się też degustacja a potem w droge do Valparaiso.
Pozdrawiam i dzięki za doping, proszę o więcej
O widzisz, Valparaiso chętnie pozwiedzam z Tobą, bo właśnie ten punkt jest wykreślony z nowego programu. W zamian za to mamy Jezioro Titicaca.
Sigma,
masz niestety racje z tymi bardzo ostrymi przepisami granicznymi odnosnie żarełka. Ja niestety a jeszcze bardzie mój mąż, przekonalismy się o tym dość boleśnie na lotnisku he he . I to wcale nie było powitanie z balonami i orkiestrą Opisze ta przygode jak wróce kiedys z relacją z Andów.
A winko chiljskie smakuje wysmienicie prawda ? szczególnie spozywane tam na miejscu. .
No trip no life
Po winnicy i paru lampkach wina jedziemy do Valparaiso.
Po dojechaniu do miasta, zatrzymujemy się przy przywiezionym posągu Moai z Wyspy Wielkanocnej - biedny stoi bez kolegów, oblegany przez turystów.
Pobliskie Muzeum Natury
Samo Valparaiso ma już ponad 500 lat, jest wybudowane na dość stromy zboczu i pięknie wtapia się w ocean.Charakterystyczna dla miasta jest jego zabudowa, w róznych kolorach żółtych, czerwonych niebieskich i innych i całkiem fajnie udekorowane schody oraz wszechobecna grafitti - nazywane murale - chyba tak się to pisze. fajne małe uliczki. Domy i posiadłości osiągają tu najwyższe ceny w Chile.
Ozdobą jest plaża Vina del Mar, po zobaczeniu innych plaż na świecie już nie robi wrażenia.
Rozpoczynamy od plaży i skały zwanej skałą Michaela Jacksona - dlaczego ????
... bo kiedyś była czarna, ale od odchodów ptaków staje się coraz bardziej biała.
Foczki wylegujące się na skale, fotka taka sobie - bo bardzo daleko
Pogoda też byle jaka.
Pelikany.
Wolę Valparaiso, pechowo mieliśmy też Tititaca.