Zatytułowałem "śląskie" mając na myśli województwo, bo nie będą to li tylko spacery po G.Śląsku. Tuż obok jest Zagłębie. Czasem odwiedzam sosnowieckie muzeum w pałacu Schoena gdy jest tam jakaś budząca wyobraźnię wystawa. Ostatnio oglądałem grafiki impresjonistów - oczywiście to nie powalające na kolana obrazy, ale i tak warte obejrzenia. W muzeum jest stała wystawa - szkło artystyczne i organizowane są wystawy czasowe. W niedalekim Będzinie, a właściwie na wzgórzu nad, stoi zamek fundowany przez Kazimierza Wielkiego, w czasie rujnowany i odbudowany w 1956r - dziś muzeum. Osobiście nie mam, ani nie doświadczyłem, ale do książkowych już należą animozje: hanysy - gorole. Wydaje się, że po części wzięły się z charakteru prostych Gónoślązaków, którzy szczerzy i ciężko pracujący swój honor mają i nie znoszą wywyższania się innych i protekcjonalnego traktowania. Z tych anmozji powstały nawet kawały typu: dlaczego w katowickich wieżowcach są tańsze mieszkania od 8 piętra wzwyż?? - bo z balkonu widać Sosnowiec.
No to kilka foto - będziński zamek i sosnowiecjie muzeum.
No to jedziemy z Katowic w stronę Bielska B. Gdzieś w połowie drogi leży Pszczyna. Tu znajduje się pałac, który chyba najmniej ucierpiał w czasie II wojny, bo zachowało się ok. 80% przedwojennego wyposażenia. Zamkami w Pszczynie i Książu władali ci sami właściciele - książęta Hochberg von Pless. Dlatego też na pszczyńskim rynku siedzi na ławeczce niedaleko swego zamku księżna Daisy. I ten zamek - pałac wart jest odwiedzenia. Reprezentacyjna klatka schodowa i najpiękniejsza pałacowa sala - "lustrzana" na długo pozostają w pamięci. Zmieniają się trasy zwiedzania (kiedyś zwiedzało się prywatne apartamenty Daisy), ale ozdoby w postaci łowieckich trofeów zawsze rzucają się w oczy. Oczywiście obok pałacu park krajobrazowy, który rozciąga się ponoć aż do pałacyku myśliwskiego w Promnicach. Wejdźmy więc i my do pałacu.
Na ostatnim foto (w sali lustrzanej) widoczny fortepian, bo odbywają się tu jakieś koncerty dla melomanów.
Wracając do Katowic przejeżdżamy obok pałacyku myśliwskiego w Promnicach. Można tu nawet zanocować i poczuć się jak książę; my kiedyś wpadliśmy tu w okresie świątecznym rodzinnie na kawę.
Z przyjemnością obejrzałem Twoją śląską galerię. Dawniej - zwłaszcza w czasach studenckich - gdy żyli jeszcze moi dziadkowie mieszkający w Sosnowcu, bywałem dosyć często zarówno w Zagłębiu, jak i za pobliską Brynicą, czyli na Śląsku. Z Sosnowca zdarzało mi się też robić wypady w niedaleką Jurę Krakowsko-Częstochowską, czy do samego Krakowa. W Twojej galerii znalazłem parę dobrze znanych mi miejsc - zwłaszcza będziński zamek. Pozdrawiam:)
Odwiedziny ostrzeszowskiego szwagra, tym razem w święto 11 listopada, zawsze są inspiracją do stworzenia jakiegoś programu KO i wspólne zwiedzanie. Byliśmy w święto na stadionie Śląskim, gdzie impreza rodzinna - jakieś występy, muzyka i atrakcje dla dzieci: dmuchane zamki, ścianki wspinaczkowe i .... sporo sprzętu wojskowego, na który można wejść, dotknąć i zrobić foto. Wśród sprzętu i wysłużony skot, i samobieżna haubica, i rosomak, leopard i wiele innych. Niestety na stadion nie zabrałem aparatu więc foto nie będzie, zresztą ... obawiałbym się nieco publikować, gdyż mogło by to być potraktowane jako ujawnianie tajemnicy wojskowej. Ale jednym punktów programu było odwiedzenie niedawno otworzonego muzeum hutniczego w jednej z hal zlikwidowanej Huty Kościuszko. I powiem, że podobało mi się. Zaczyna się ogólnymi informacjami na temat przeróbki metali, a potem w multimedialny sposób skupiamy się na historii Królewskiej Huty później Kościuszko i najbliższych jej sąsiadek. Dużo starych foto, które oczywiście bardziej atrakcyjne są dla mieszkańców, bo niektóre budynki można rozpoznać. Baa, jest nawet mapa Chorzowa z zaznaczonymi miejscami figurek św Floriana patrona hutników i strażaków; obiecałem sobie, że wiosną postaram się odszukać je w terenie. Na teren muzeum można wjechać samochodem. Pokażę Wam kilka muzealnych foto.
Wchodzimy więc do huty; Wiadomo, na portierni zakładu istniały zegary, które rejestrowały czas przyjścia. Nie, nie automatycznie, po prostu odbijały godzinę na włożonej do zegara karcie zegarowej (sztechkarta). Nooo, nie ma tu wielkiego pieca, ale z rysuków, zdjęć i opowieści multimedialnych możesz dowiedzieć się o organizacji i działalności huty. Dalej niektóre maszyny walcowni, wybrane wyroby w tym szyny sygnowane nazwą huty i datą (najstarsza data to połowa XIX wieku), a dalej życie hutniczych społeczności.
Powyżej jeden z wyrobów detalicznych huty. Czy ktoś odgadnie co TO jest i do czego służyło?? Dalej zabytkowy św Florian patron hutników i strażaków i codzienne życie mieszkańców.
Zatytułowałem "śląskie" mając na myśli województwo, bo nie będą to li tylko spacery po G.Śląsku. Tuż obok jest Zagłębie. Czasem odwiedzam sosnowieckie muzeum w pałacu Schoena gdy jest tam jakaś budząca wyobraźnię wystawa. Ostatnio oglądałem grafiki impresjonistów - oczywiście to nie powalające na kolana obrazy, ale i tak warte obejrzenia. W muzeum jest stała wystawa - szkło artystyczne i organizowane są wystawy czasowe. W niedalekim Będzinie, a właściwie na wzgórzu nad, stoi zamek fundowany przez Kazimierza Wielkiego, w czasie rujnowany i odbudowany w 1956r - dziś muzeum. Osobiście nie mam, ani nie doświadczyłem, ale do książkowych już należą animozje: hanysy - gorole. Wydaje się, że po części wzięły się z charakteru prostych Gónoślązaków, którzy szczerzy i ciężko pracujący swój honor mają i nie znoszą wywyższania się innych i protekcjonalnego traktowania. Z tych anmozji powstały nawet kawały typu: dlaczego w katowickich wieżowcach są tańsze mieszkania od 8 piętra wzwyż?? - bo z balkonu widać Sosnowiec.
No to kilka foto - będziński zamek i sosnowiecjie muzeum.
Na parterze stała ekspozycja Polskiego Szkła.
papuas
No to wchodzimy na piętro.
papuas
No to jedziemy z Katowic w stronę Bielska B. Gdzieś w połowie drogi leży Pszczyna. Tu znajduje się pałac, który chyba najmniej ucierpiał w czasie II wojny, bo zachowało się ok. 80% przedwojennego wyposażenia. Zamkami w Pszczynie i Książu władali ci sami właściciele - książęta Hochberg von Pless. Dlatego też na pszczyńskim rynku siedzi na ławeczce niedaleko swego zamku księżna Daisy. I ten zamek - pałac wart jest odwiedzenia. Reprezentacyjna klatka schodowa i najpiękniejsza pałacowa sala - "lustrzana" na długo pozostają w pamięci. Zmieniają się trasy zwiedzania (kiedyś zwiedzało się prywatne apartamenty Daisy), ale ozdoby w postaci łowieckich trofeów zawsze rzucają się w oczy. Oczywiście obok pałacu park krajobrazowy, który rozciąga się ponoć aż do pałacyku myśliwskiego w Promnicach. Wejdźmy więc i my do pałacu.
Na ostatnim foto (w sali lustrzanej) widoczny fortepian, bo odbywają się tu jakieś koncerty dla melomanów.
papuas
Dalsze ozdobione korytarze i wejścia do apartamentów, no i spojrzenie do sali lustrzanej z balkoniku.
papuas
Wracając do Katowic przejeżdżamy obok pałacyku myśliwskiego w Promnicach. Można tu nawet zanocować i poczuć się jak książę; my kiedyś wpadliśmy tu w okresie świątecznym rodzinnie na kawę.
papuas
Piękny pałac ! i nawet księżną Daisy spotkaliście
No trip no life
Kiedys bylam w Pszczynie w palacu, ale to w zeszlym wieku, niewiele pamietam. Muszę kiedyś tam wrócic.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Z przyjemnością obejrzałem Twoją śląską galerię. Dawniej - zwłaszcza w czasach studenckich - gdy żyli jeszcze moi dziadkowie mieszkający w Sosnowcu, bywałem dosyć często zarówno w Zagłębiu, jak i za pobliską Brynicą, czyli na Śląsku. Z Sosnowca zdarzało mi się też robić wypady w niedaleką Jurę Krakowsko-Częstochowską, czy do samego Krakowa. W Twojej galerii znalazłem parę dobrze znanych mi miejsc - zwłaszcza będziński zamek. Pozdrawiam:)
Odwiedziny ostrzeszowskiego szwagra, tym razem w święto 11 listopada, zawsze są inspiracją do stworzenia jakiegoś programu KO i wspólne zwiedzanie. Byliśmy w święto na stadionie Śląskim, gdzie impreza rodzinna - jakieś występy, muzyka i atrakcje dla dzieci: dmuchane zamki, ścianki wspinaczkowe i .... sporo sprzętu wojskowego, na który można wejść, dotknąć i zrobić foto. Wśród sprzętu i wysłużony skot, i samobieżna haubica, i rosomak, leopard i wiele innych. Niestety na stadion nie zabrałem aparatu więc foto nie będzie, zresztą ... obawiałbym się nieco publikować, gdyż mogło by to być potraktowane jako ujawnianie tajemnicy wojskowej. Ale jednym punktów programu było odwiedzenie niedawno otworzonego muzeum hutniczego w jednej z hal zlikwidowanej Huty Kościuszko. I powiem, że podobało mi się. Zaczyna się ogólnymi informacjami na temat przeróbki metali, a potem w multimedialny sposób skupiamy się na historii Królewskiej Huty później Kościuszko i najbliższych jej sąsiadek. Dużo starych foto, które oczywiście bardziej atrakcyjne są dla mieszkańców, bo niektóre budynki można rozpoznać. Baa, jest nawet mapa Chorzowa z zaznaczonymi miejscami figurek św Floriana patrona hutników i strażaków; obiecałem sobie, że wiosną postaram się odszukać je w terenie. Na teren muzeum można wjechać samochodem. Pokażę Wam kilka muzealnych foto.
Wchodzimy więc do huty; Wiadomo, na portierni zakładu istniały zegary, które rejestrowały czas przyjścia. Nie, nie automatycznie, po prostu odbijały godzinę na włożonej do zegara karcie zegarowej (sztechkarta). Nooo, nie ma tu wielkiego pieca, ale z rysuków, zdjęć i opowieści multimedialnych możesz dowiedzieć się o organizacji i działalności huty. Dalej niektóre maszyny walcowni, wybrane wyroby w tym szyny sygnowane nazwą huty i datą (najstarsza data to połowa XIX wieku), a dalej życie hutniczych społeczności.
Powyżej jeden z wyrobów detalicznych huty. Czy ktoś odgadnie co TO jest i do czego służyło?? Dalej zabytkowy św Florian patron hutników i strażaków i codzienne życie mieszkańców.
Na końcu pozostałości Huty obok Muzeum.
papuas
To zwiedzamy?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!