Następnego dnia - podziemne miasto Osówka. System sztolni i tuneli drążonych wewnątrz góry przez więźniów nazistowskich obozów. Różne są teorie co do przeznaczenia - od kwatery Hitlera (prawdopodobnie pod zamkiem Książ) po fabryki cudownej broni. W kilku miejscach w niewielkiej od siebie odległości hitlerowcyr zaczęli od 1943r. drążyć w skałach tajemnicze podziemia o nie do końca znanym przeznaczeniu - jest na ten temat przynajmniej kilka teorii. Trasa turystyczna w Osówce wzbogacona o pokazy multimedialne pokazuje sposoby drążenia i relikty z tego okresu, ale zdjęcia będą mało ciekawe; wiadomo dlaczego kret jest ślepy.
Wtedy byś tu nie stał - patrzysz prosto w lufę rkm-u. Niedaleko wejścia nieomal naprzeciw siebie dwie betonowe strażnice, by nikt niepowołany sztolni nie odwiedził; a wejście jak było widać w środku lasu. Wysokie tunele drążono dwoma sposobami - albo na grzyba albo w dwóch poziomach - jeden nad drugim i potem wysadzano strop - podłogę.
Oryginalny strop z czasów drążenia, wystawa zdjęć i autentyczny wózek do wywozu urobku ... i wychodzimy na zewnątrz.
W Osówce to akurat byliśmy i to nie raz. Na pewno o wiele ciekawsze od Walimia, lecz w porównaniu do Włodarza też chyba lepsze, nieco większe i ciekawsze.
fajnie, że ktoś zagląda witam Z Osówki jedziemy do Muzeum Techniki Militarnej w Ludwikowicach i .... oszczędzamy pieniądze. Przed kasą regulamin, ale ... obsługa muzeum jednoosobowa właśnie oprowadza jakąś grupę po terenie, więc ewentualne wejście dopiero za 50min. Dodając godzinę oprowadzania - no tyle czasu nie mamy i organizator po 15min zarządza odwrót. Szwagier przyznaje, że głównym celem było zobaczenie "muchołapki", a tą doskonale widzimy. Tajemnicza budowla o wdzięcznej nazwie i nieznanym przeznaczeniu stoi przed nami. Wiele jest teorii czasem fantastycznych do czego toto mogło by służyć, ale bardziej skłaniam się do uznania za wyrzutnię czy nawet lądowisko spodków latających, bo wersja oficjalna zupełnie mnie nie przekonuje. Sceptycy oficjalnie uznają ją za chłodnię kominową; no to się pytam - po co tyle podpór? w chłodni wystarczą 4, a gdzie basen na wodę??
Oczywiście wykorzystuję te piętnaście minut również na zrobienie foto innym znajdującym się na terenie muzeum eksponatom.
Powiem tak - "muchołapka" niewątpliwie jest tajemnicza i zagadkowa jednak urodą nie grzeszy, a ja esteta jestem. W drodze powrotnej do Polanicy zatrzymujemy się w Nowej Rudzie na małe co nieco. I nie jest to takie proste na dzień przed Sylwestrem. Jedne lokale zamknięte, inne pełne lub prawie pełne, a tu 8 osób musi jeść równocześnie. Lądujemu w barze mlecznym i to strzał w 9,5, bo może nie wykwintnie i samoobsługa, ale bardzo, bardzo smacznie i taniocha. Rozczarowani są jedynie ci co nastawili się na pierogi. Pierogów brak. Nowa Ruda - przyjemny ryneczek z ratuszem z końca XIXw przed nim fontanna "Chrzest Chrystusa" jakieś kamieniczki, zabytkowe domy przy ul.Kościelnej i tyle. Zatrzymujemy się tu nie na zwiedzanie, a na jedzenie.
Osówkę drążyli więźniowie obozu koncentracyjnego więc ilość wypadków przy pracy nie miała żadnego znaczenia, ale fakt - niektóre hale rozmiarami imponują.
Najedzeni wracamy z Nowej Rudy do Polanicy. Miał być wieczorny spacer i oglądanie iluminacji, ale zaczyna padać deszcz, więc prosto do domku. Nasz domek stoi przy innym "apartamentowcu" jak na foto. Następny dzień to sylwester - południowy spacer po Polanicy zakończony zjedzeniem lunchu i powrót do domku. Przed niektórymi restauracjami czekają chętni na wejście - wszak jesteśmy w centrum kurortu; nie dla nas czekanie, musimy zjeść razem w 8 osób ze względu na wspólny program zajęć. I znajdujemy przy głównym deptaku lecz nieco odsunięty lokalik - Smacznie pod Lawendą czy jakoś tak i rzeczywiście jest smacznie, jutro tu wrócimy. Sylwestrowy spacer w pełnym słońcu, ciepełko, wiosennie, ale chmurki mometami straszyły.
I już w parku zdrojowym, piwko pod Wielką Pieniawą, degustacja wody mineralnej, a następnie opisany wyżej lunch.
powiem tak - dooopy nie urywa, widziałem dużo ładniejsze np. w Gliwicach, ale ... Dla nas była w planach na kawociastko. W chwili obecnej jest częściowo w remoncie, więc nie wszystko dostępne. Niektóre szklarnie zamknięte na kłódkę np. bonsai; nie interesowałem się zasadami zwiedzania, ale widziałem pana który otwierał na jakiejś szklarence kłódkę i wchodził tam z kilkoma osobami.
Nawet jesli wszystko jest otwarte to ta palmiarnia niestety wrażenia nie robi no i nawet nie ma tutaj co kupić.Lepsze kwiatki w Obi sie kupi
Krzeszowa nie odwiedzaliśmy. Prawie wszyscy już tam byliśmy. A tak jak pisałem na początku - organizator dyktuje; organizatorem był szwagier, który na widok kościoła dostaje dreszczy. Z porównaniem palmiarni i OBI to trochę przesady, ... chociaż coś w tym jest
W Chełmsku też nie byłam, a jak widać warto. Jednak tak średnio po drodze mieliście.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Następnego dnia - podziemne miasto Osówka. System sztolni i tuneli drążonych wewnątrz góry przez więźniów nazistowskich obozów. Różne są teorie co do przeznaczenia - od kwatery Hitlera (prawdopodobnie pod zamkiem Książ) po fabryki cudownej broni. W kilku miejscach w niewielkiej od siebie odległości hitlerowcyr zaczęli od 1943r. drążyć w skałach tajemnicze podziemia o nie do końca znanym przeznaczeniu - jest na ten temat przynajmniej kilka teorii. Trasa turystyczna w Osówce wzbogacona o pokazy multimedialne pokazuje sposoby drążenia i relikty z tego okresu, ale zdjęcia będą mało ciekawe; wiadomo dlaczego kret jest ślepy.
Wtedy byś tu nie stał - patrzysz prosto w lufę rkm-u. Niedaleko wejścia nieomal naprzeciw siebie dwie betonowe strażnice, by nikt niepowołany sztolni nie odwiedził; a wejście jak było widać w środku lasu. Wysokie tunele drążono dwoma sposobami - albo na grzyba albo w dwóch poziomach - jeden nad drugim i potem wysadzano strop - podłogę.
Oryginalny strop z czasów drążenia, wystawa zdjęć i autentyczny wózek do wywozu urobku ... i wychodzimy na zewnątrz.
papuas
W Osówce to akurat byliśmy i to nie raz. Na pewno o wiele ciekawsze od Walimia, lecz w porównaniu do Włodarza też chyba lepsze, nieco większe i ciekawsze.
fajnie, że ktoś zagląda witam Z Osówki jedziemy do Muzeum Techniki Militarnej w Ludwikowicach i .... oszczędzamy pieniądze. Przed kasą regulamin, ale ... obsługa muzeum jednoosobowa właśnie oprowadza jakąś grupę po terenie, więc ewentualne wejście dopiero za 50min. Dodając godzinę oprowadzania - no tyle czasu nie mamy i organizator po 15min zarządza odwrót. Szwagier przyznaje, że głównym celem było zobaczenie "muchołapki", a tą doskonale widzimy. Tajemnicza budowla o wdzięcznej nazwie i nieznanym przeznaczeniu stoi przed nami. Wiele jest teorii czasem fantastycznych do czego toto mogło by służyć, ale bardziej skłaniam się do uznania za wyrzutnię czy nawet lądowisko spodków latających, bo wersja oficjalna zupełnie mnie nie przekonuje. Sceptycy oficjalnie uznają ją za chłodnię kominową; no to się pytam - po co tyle podpór? w chłodni wystarczą 4, a gdzie basen na wodę??
Oczywiście wykorzystuję te piętnaście minut również na zrobienie foto innym znajdującym się na terenie muzeum eksponatom.
papuas
Powiem tak - "muchołapka" niewątpliwie jest tajemnicza i zagadkowa jednak urodą nie grzeszy, a ja esteta jestem. W drodze powrotnej do Polanicy zatrzymujemy się w Nowej Rudzie na małe co nieco. I nie jest to takie proste na dzień przed Sylwestrem. Jedne lokale zamknięte, inne pełne lub prawie pełne, a tu 8 osób musi jeść równocześnie. Lądujemu w barze mlecznym i to strzał w 9,5, bo może nie wykwintnie i samoobsługa, ale bardzo, bardzo smacznie i taniocha. Rozczarowani są jedynie ci co nastawili się na pierogi. Pierogów brak. Nowa Ruda - przyjemny ryneczek z ratuszem z końca XIXw przed nim fontanna "Chrzest Chrystusa" jakieś kamieniczki, zabytkowe domy przy ul.Kościelnej i tyle. Zatrzymujemy się tu nie na zwiedzanie, a na jedzenie.
papuas
W Osowce tez bylem.Na mnie ta potezna hala wydrazona pod ziemia zrobila naprawde wrazenie.
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Osówkę drążyli więźniowie obozu koncentracyjnego więc ilość wypadków przy pracy nie miała żadnego znaczenia, ale fakt - niektóre hale rozmiarami imponują.
Najedzeni wracamy z Nowej Rudy do Polanicy. Miał być wieczorny spacer i oglądanie iluminacji, ale zaczyna padać deszcz, więc prosto do domku. Nasz domek stoi przy innym "apartamentowcu" jak na foto. Następny dzień to sylwester - południowy spacer po Polanicy zakończony zjedzeniem lunchu i powrót do domku. Przed niektórymi restauracjami czekają chętni na wejście - wszak jesteśmy w centrum kurortu; nie dla nas czekanie, musimy zjeść razem w 8 osób ze względu na wspólny program zajęć. I znajdujemy przy głównym deptaku lecz nieco odsunięty lokalik - Smacznie pod Lawendą czy jakoś tak i rzeczywiście jest smacznie, jutro tu wrócimy. Sylwestrowy spacer w pełnym słońcu, ciepełko, wiosennie, ale chmurki mometami straszyły.
I już w parku zdrojowym, piwko pod Wielką Pieniawą, degustacja wody mineralnej, a następnie opisany wyżej lunch.
papuas
Nawet jesli wszystko jest otwarte to ta palmiarnia niestety wrażenia nie robi no i nawet nie ma tutaj co kupić.Lepsze kwiatki w Obi sie kupi
Do Chełmska warto ale jak jest ładna pogoda-wtedy Domki Tkackie się łądnie prezentują i kawka w jednym z nich super smakuje
papuas-obok Chełmska jest Krzeszów-perełka w tym regionie-mam nadzieję,że tam trafiliście ??
Krzeszowa nie odwiedzaliśmy. Prawie wszyscy już tam byliśmy. A tak jak pisałem na początku - organizator dyktuje; organizatorem był szwagier, który na widok kościoła dostaje dreszczy. Z porównaniem palmiarni i OBI to trochę przesady, ... chociaż coś w tym jest
papuas