Następny dzień rozpoczynamy inspiracją forumowej znajomej Piei; tak, tak - napatrzyłem się na TM i zapragnąłem też odwiedzić - więc skansen w Sierpcu, a w drodze powrotnej Włocławek. Tak już mam, że lubię wszelkie starocie, więc skanseny również. Ten w Sierpcu położony na dużym obszarze bardzo mi się podobał - zaczyna się dworkiem i powozownią; do wielu obiektów zagląda się przez szybę i to jedyna trudność dla robiących foto. Wnętrza fajnie zaaranżowane - często w stylu właściciele na chwilę wyszli czyli zastawiony stół czy "świeżo" upieczony chleb. Były również moje ulubione plecione płoty tak poziome jak i pionowe, no i po raz pierwszy zimowe uszczelnienia. Spacer po skansenie kończymy w karczmie.
Są całe zagrody z inwentarzem i domy z ozdobnymi wejściami; jest pasieka i wiatrak. W jednej z chat fikuśne firanki wycięte z arkusza białego papieru. Jest więc dawna wieś i wiele dziś już nie używanych sprzętów.
Na końcu trasy okazały dwór i wracamy do wyjścia, gdzie kuźnia, ukwiecona chałupinka i karczma Pohulanka. Wielce żeśmy nie pohulali, ale jakieś pyfko i obowiązkowa pajda świeżego chleba ze smalcem. W skansenie smakuje podwójnie.
Po muzeach za bardzo łazic nie lubie ale skanseny zawsze ciesza mi oczy .Niedaleko od Wrcławia mamy skansen wsi opolskiej i powiem,że lubie tam jezdzić a szczególnie klimat tego miejsca niewiedzieć czemu wyczuam poznym latem i początkiem jesieni
masz rację, był wyśmienity i jeszcze kiszony ogórek
Dobijamy do Włocławka i pogoda się psuje - zaczyna padać. Parkujemy obok i wchodzimy do muzeum prezentujące m.innymi tutejszy fajans. Nie miałem pojęcia, że fabryka skończyła działalność w 1991r, a teraz ktoś próbuje ją reaktywować. Oprócz fajansu w muzeum galeria polskich obrazów. Po wyjściu z muzeum idziemy do stojącej nieopodal katedry i przez stary rynek wracamy do samochodów. Podjeżdżamy oczywiście pod zaporę (szwagrowie to miłośnicy zapór, tam i elektrowni wodnych); pamięć zawiodła - więc idę se wolno podpatrując ptaszki i nie docieram do miejsca gdzie upamiętnienie śmierci księdza J.Popiełuszki. Jedynie foto tzw. krzyża papieskiego - podziwiać nie ma czego, jedynie dokumentacja.
Nie gustuję w takich koszyczkach, ale lata swoje ma, a dalej bardziej popularne.
Wśród obrazów znani Wyczółkowski, Boznańska, Simmler, Pronaszko ...
Idziemy do katedry mijając seminaryjny kśc św Witalisa o ciekawym, lecz trudno dostępnym wnętrzu. Włocławek to jedno ze starszych polskich miast, więc zabytków w katedrze sporo - jest nagrobek wykonany przez Wita Stwosza, jest srebrny ołtarz dzieło toruńskich złotników z 1744r, świeczniki, stalle ...
Następny dzień zamkowy - krzyżackie zamki w Golubiu-Dobrzyniu i w Radzyniu Chełmińskim. Wiedziałem, w Radzyniu trwała ruina ze śladami dawnej świetności, tak ten w Golubiu sprawia z zewnątrz solidne wrażenie. Ogólną renesansową bryłę zamek zawdzięcza dawnej właścicielce, królewskiej siostrze - Annie Wazównie, która dokonała przebudowy krzyżackiego zamczyska. Jednak muszę przyznać, że po wnętrzach spodziewałem się dużo więcej i trochę jednak wyszedłem rozczarowany. Na dziedzińcu są jakieś pozostałości kamiennych portali, ale raczej jest dostosowany do tutejszych gości hotelowych niż miłośników historii. W oczekiwaniu na zamkowego przewodnika zaglądam do kolejnych piwnic - tak, zachowane sklepienia i jest niby średniowieczna aura, ale co najwyżej możesz se strzelić jednego, bo jakieś atrapy armat też są. Oczywiście były jakieś wystawy i eksponaty, zapewne cenne, ale takie mało efektowne. Mnie zabrakło zaaranżowanych pomieszczeń i sprzętów. No to wejdźmy na zamek - w piwnicach restauracja i stół przygotowany do rycerskej biesiady, ale raczej współczesnej. Zwiedzanie rozpoczynamy od tortur, potem trochę etnografii - czółna, wiklinowe łapcie, dawne drewniane rury wodociągowe. Na piętrze trochę historii najdawniejszej, nie związanej z zamkiem i trzy niemal puste pomieszczenia - kaplica, ... i coś tam.
I jesteśmy na piętrze, gdzie galeryjka dookoła dziedzińca i dalsze wystawy.
Do Osady w Biskupinie wybieram się od jakiegoś czasu a Ty zachęcasz jeszcze bardziej
Następny dzień rozpoczynamy inspiracją forumowej znajomej Piei; tak, tak - napatrzyłem się na TM i zapragnąłem też odwiedzić - więc skansen w Sierpcu, a w drodze powrotnej Włocławek. Tak już mam, że lubię wszelkie starocie, więc skanseny również. Ten w Sierpcu położony na dużym obszarze bardzo mi się podobał - zaczyna się dworkiem i powozownią; do wielu obiektów zagląda się przez szybę i to jedyna trudność dla robiących foto. Wnętrza fajnie zaaranżowane - często w stylu właściciele na chwilę wyszli czyli zastawiony stół czy "świeżo" upieczony chleb. Były również moje ulubione plecione płoty tak poziome jak i pionowe, no i po raz pierwszy zimowe uszczelnienia. Spacer po skansenie kończymy w karczmie.
Są całe zagrody z inwentarzem i domy z ozdobnymi wejściami; jest pasieka i wiatrak. W jednej z chat fikuśne firanki wycięte z arkusza białego papieru. Jest więc dawna wieś i wiele dziś już nie używanych sprzętów.
papuas
Na końcu trasy okazały dwór i wracamy do wyjścia, gdzie kuźnia, ukwiecona chałupinka i karczma Pohulanka. Wielce żeśmy nie pohulali, ale jakieś pyfko i obowiązkowa pajda świeżego chleba ze smalcem. W skansenie smakuje podwójnie.
papuas
Fajnie zobaczyc jak nasi przodkowie kiedys mieszkali,ale ciesze sie,ze szczegolnie w temacie lazienek i toalet mamy widoczny postep;)
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Po muzeach za bardzo łazic nie lubie ale skanseny zawsze ciesza mi oczy .Niedaleko od Wrcławia mamy skansen wsi opolskiej i powiem,że lubie tam jezdzić a szczególnie klimat tego miejsca niewiedzieć czemu wyczuam poznym latem i początkiem jesieni
Tyle razy byłam w Sierpcu a o skansenie nie wiedziałam
No trip no life
...mmmm, ten "chleb ze smalcem" ; )))))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
masz rację, był wyśmienity i jeszcze kiszony ogórek
Dobijamy do Włocławka i pogoda się psuje - zaczyna padać. Parkujemy obok i wchodzimy do muzeum prezentujące m.innymi tutejszy fajans. Nie miałem pojęcia, że fabryka skończyła działalność w 1991r, a teraz ktoś próbuje ją reaktywować. Oprócz fajansu w muzeum galeria polskich obrazów. Po wyjściu z muzeum idziemy do stojącej nieopodal katedry i przez stary rynek wracamy do samochodów. Podjeżdżamy oczywiście pod zaporę (szwagrowie to miłośnicy zapór, tam i elektrowni wodnych); pamięć zawiodła - więc idę se wolno podpatrując ptaszki i nie docieram do miejsca gdzie upamiętnienie śmierci księdza J.Popiełuszki. Jedynie foto tzw. krzyża papieskiego - podziwiać nie ma czego, jedynie dokumentacja.
Nie gustuję w takich koszyczkach, ale lata swoje ma, a dalej bardziej popularne.
Wśród obrazów znani Wyczółkowski, Boznańska, Simmler, Pronaszko ...
Idziemy do katedry mijając seminaryjny kśc św Witalisa o ciekawym, lecz trudno dostępnym wnętrzu. Włocławek to jedno ze starszych polskich miast, więc zabytków w katedrze sporo - jest nagrobek wykonany przez Wita Stwosza, jest srebrny ołtarz dzieło toruńskich złotników z 1744r, świeczniki, stalle ...
papuas
Na Starym Rynku mały, późnogotycki kościół Jana Chrzciciela i 2 zabytkowe domy.
papuas
Następny dzień zamkowy - krzyżackie zamki w Golubiu-Dobrzyniu i w Radzyniu Chełmińskim. Wiedziałem, w Radzyniu trwała ruina ze śladami dawnej świetności, tak ten w Golubiu sprawia z zewnątrz solidne wrażenie. Ogólną renesansową bryłę zamek zawdzięcza dawnej właścicielce, królewskiej siostrze - Annie Wazównie, która dokonała przebudowy krzyżackiego zamczyska. Jednak muszę przyznać, że po wnętrzach spodziewałem się dużo więcej i trochę jednak wyszedłem rozczarowany. Na dziedzińcu są jakieś pozostałości kamiennych portali, ale raczej jest dostosowany do tutejszych gości hotelowych niż miłośników historii. W oczekiwaniu na zamkowego przewodnika zaglądam do kolejnych piwnic - tak, zachowane sklepienia i jest niby średniowieczna aura, ale co najwyżej możesz se strzelić jednego, bo jakieś atrapy armat też są. Oczywiście były jakieś wystawy i eksponaty, zapewne cenne, ale takie mało efektowne. Mnie zabrakło zaaranżowanych pomieszczeń i sprzętów. No to wejdźmy na zamek - w piwnicach restauracja i stół przygotowany do rycerskej biesiady, ale raczej współczesnej. Zwiedzanie rozpoczynamy od tortur, potem trochę etnografii - czółna, wiklinowe łapcie, dawne drewniane rury wodociągowe. Na piętrze trochę historii najdawniejszej, nie związanej z zamkiem i trzy niemal puste pomieszczenia - kaplica, ... i coś tam.
I jesteśmy na piętrze, gdzie galeryjka dookoła dziedzińca i dalsze wystawy.
papuas