Papuas, Nel, Asia - fajnie , że się podoba.... ; przyjemniej i chętniej się pisze jak się wie, że ktoś czyta!
rankiem opuszczamy już nasz austriacki pensjonat... i w ogóle żegnamy się już z Bawarią alpejską.... i również z królem Ludwikiem.... szkoda, bo naprawdę polubiłam tego "Wariata"
ech żegnajcie góry....
ruszamy już w kierunku Monachium...
musimy poczekac w nietypowym "korku" , bo akurat rodzinka wyprowadzała krówki na pobliskie łąki...
he he fajny obrazek: chłop prowadził krowy, syn zasuwał za tym korowodem z taczką, a mama z szuflą sprzątała natychmiast z ulicy krowie placki do tej taczki , które pozostawiały po sobie jej podopieczne ; to dopiero się nazywa ordung! (trza by pokazać naszym chłopom!)
za chwilę znów mijamy nad głowami znany nam juz mostek "Highline 179" ,ale w porannym, oślepiającym słońcu - fotki wyszły bardzo kiepskie ; zdziwiło mnie, że już z rana- tam taki ruch na tym mostku
ale teraz będzie mniej fajnie.... to znaczy mnie się nie podobała "organizacja"
zatem przed nami Monachium!
(ja już byłam kiedyś w tym mieście i to p/ tydzień! więc, mimo, że tamten wyjazd był służbowy, to jednak trochę poznałam to miasto, ale dawno to było, wiec z chęcią jechałam oświeżyć sobie te piękne i ciekawe monachijskie kąty; ale Rainbow miało inny plan co do Monachium ; bo postanowiło nam "zmarnowac pół dnia"
przez fatalnie dobrane punkty programowe - czułam niedosyt, a co dopiero Ci, którzy byli tam po raz pierwszy!
pierwsze 1,5 godziny zeszło na wiezy telewizyjnej miało byc szybko....ale zanim tam dotarliśmy, zanim wjechalismy, itd... to sie zeszło....
no wieża jak wieża; moim zdaniem szkoda było na to czasu
kiedys byłam na podobnej wieży (Euromaszt) w Rotterdamie, ale to czasy jeszcze wcześniejsze, niz moje "pierwsze" Monachium
wjeżdżamy windą na górę... widoki na Monachium z góry jakoś nie specjalnie zachwycają...
i widoki na stadion i tereny olimpijskie
kolejny stadion tuż obok- w budowie
na monachijskim stadionie, oprócz tych sportowych - działy się różne "duże" imprezy. o czymprzypominają tutejsze tablice
widok dla miłośników piłki nożnej- wyzoomowany Allianz Arena
wygląda jak wielka biała opona
i tereny BMW
główna siedziba BMW widziana z wieży
jeszcze zinnej strony wielkie osiedla mieszkaniowe - taki "monachijski Ursynów"
ja zjeżdżam na dół, bo na górze wieje tak, że mało łba nie urwie
na dole czekam wraz z grupką innych "znudzonych" na pozostałych mnóstwo czasu... zmarnowanego
kolejnym (kompletnie nie trafionym moim zdaniem ) punktem dnia była wizyta w BMW
nie... nie w tym słynnym, wspaniałym Muzeum BMW, gdzie można podziwiać ciekawą historię firmy "ubraną" w znakomitą aranżację, i ogladać te wszystkie old mobile, silniki lotnicze z minionej epoki, itd....
niestety Rainbow uznało że, po co ludziom to Muzeum (bilety drogie !) , jak można wejśc za darmo do salonu BMW znajdującego się obok!
no dla mnie to kompletna programowa "kaszanka" ! ; jechać taki szmat drogi, żeby oglądać salon sprzedaży? no kompletnie bez sensu....
do salonu BMW to mogę sobie iść w Warszawie i też pooglądać! (albo kupić ) ; no ale biuro uznało, że skoro Monachium kojarzy się z BMW - to jako namiastkę Muzeum - niech sobie ludzie popatrzą!
dla mnie to było zmarnowane kolejne 1,5 godziny czasu....!
no salon jak salon- tyle że duży i z rochmachem! , ale to przeciez nadal tylko zwykły salon sprzedaży samochodów z wystawą róznych modeli ;
no niektórzy Panowie byli wniebowzięci.... cóż.... może oglądanie BMW jest dla niektórych ciekawsze niż np. Rezydencja Wittelsbachów! ? de gustibus non disputandum est...
z braku laku- wchodzę i oglądam.....
a ponieważ nigdy nie miałam hyzia na punkcie samochodów! (dla mnie to rzecz bardzo pomocna i przydatna w codziennym życiu , ale tak samo jak zmywarka czy kosiarka ; ma mnie zawieźć szybko tam gdzie akurat jadę i tyle ; za to mój mąż myśli nieco inaczej.... w tym miejscu oczy na pewno by mu zabłysły... )
no i tak cały czas....
łącznie z RR
mnie się za to najbardziej podobał taki he he... w każdej ciasnej dziurze w miejskim gąszczu można zaparkować
prawda, że uroczy?
no i jeszcze samochód przyszłości....
fajny taki wynalazek....
nie ma kierownicy, ani kokpitu, nie ma żadnych pedałów, dźwigni.... za to mnóstwo kanap wypoczynkowych...
wsiadasz, mówisz komputerowi gdzie ma Cię zawieść, i leżysz na kanapach.... a to to Cię wjezie.... i można z drinkiem i bez prawa jazdy!
"stanowisko kierowcy"
projekt opony jak "Allianz Arena" !
było też autko "pomalowane" jakimś futurystycznym,, albo kosmicznym lakierem!
jakiś tajemniczy przycisk zmieniał nam kolor lakieru !!! dla mnie to szok! bo nie wiedziałam że takie cuda juz robią!
he he... fajnie tak... można sobie włączyć odpowiedni kolorek, coby pasował nam danego dnia do butów i torebki!
i jeszcze kilka takich dla fanów:
na górze był jeszcze potężny dział z motocyklami, ale to już nie na "moje nerwy"
Hm.. to faktycznie program na Monachium niezbyt trafiony. Szkoda, bo to przecież ładne miasto. Choć z drugiej strony , jeśli na wycieczce byli fani współczesnej motoryzacji to oni pewnie byli ukontenowani he he
Z programem pewnie masz rację. J ja tego miasta nie znam. Widok z wieży zawsze uważałabym za fajny, bo pokazuje skalę i różnorodność miasta – ale na zdjęciach faktycznie widać, że widoki nie powalają. Czekam co będzie dalej.
Radek , ano płasko....niestety ; z Monachium do Alp jest kawałek drogi (ok 100km) , więc już góry - pozamiatane
fajnie to widać na mojej starej fotce (z poprzedniej podróży- tutaj widok na Alpy daleko w tle widziane z okna samolotu tuż po starcie z Monachium)
tym razem nie mam takiej fotki, bo.... he he autokary jeszcze nie latają
co do BMW - to nie do końca jest tam tak z tą perwerą Royca ; to wystawa "jeżdżąca" po róznych miastach i salonach, ale z tego co się tam dowiedziałam, to marka, która mimo, że angielska należy już od blisko 2 dekad do BMW; więc to taka ich stała wystawa, jako właściciela aut ze słynnym Duchem Ekstazy; co do Mini - to nic nie wiem ; być może też Bayerische Motor Werk kupiło firmę? albo weszło w jakąś fuzję z nimi ? bladego pojęcia nie mam...
powiem tak - jeśli zwiedza się Monachium od 3 dni (np. na wycieczce typu: City Break) i wszystko co najciekawsze w tym mieście już się widziało - to można zajrzec i do Pinakoteki , ale jesli "wpada" się tutaj na kilka godzin w ramach 1 dnia z dojazdem - to ..... jest to zmarnowane kolejne 1,5 godziny! - nie, nie dlatego że Pinakoteka nieciekawa, ale wycieczka nie była adresowana dla "wielbicieli malarstwa" więc stanie z przewodnikiem przy każdym obrazie 5 minut i słuchanie tak zawiłych i szczegółówych opowieści - mija się z celem; bo przy 20-którymś obrazie nic już nie wiedziałam i nie pamiętałam! w dodatku nie jestem miłośniczką malarstwa sakralnego (którego w Pinakotece jest 90%) , więc "męczenie" mnie tymi świętymi przez 90 minut - dało mi w kość , zwłaszcza, że takiego rodzaju malarstwa naoglądałam się już w licznych kościołach ;
no doceniam, że biuro chciało zafundować uczestnikom wycieczki nieco "kultury wyższej" , ale skoro już tak bardzo chcieli nas uraczyć - mogli wybrać wspaniałą Rezidenz Wittelsbachów! nie dość, że miejsce jest fantastyczne i mega ciekawe, i oprócz również setek malarstwa wszelakiego - można tam podziwiać wspaniałe meble, dodatki, sztukaterie, piece kaflowe i kominki a nade wszystko kolekcję złotych królewskich powozów i karoc jak z bajki!
a tutaj niestety tylko obrazy i obrazy, i po obejrzeniu .... 50-70-90 dziesiątego - robi się to po prostu "męczące" , no nuuuudyyyy!
dziesiątki sal z malarstwem (tematycznie wg dzieł danego twórcy) a więc sala Rafaela, Rubensa, El Greco, van Dycka, itd....
nazwiska artystów robią wrażenie! , ale na 20-30 minut! ; oglądanie setek dzieł nawet TAKICH twórców przez 1,5 godziny! - po prostu zaczyna nużyć i nudzić a w końcu wkurzac!
Madonna z dzieciątkiem - Filippo Lippi
jedyny obraz Leonarda da Vinci - w całej potężnej kolekcji Pinakoteki
i autoportret Van Dyck'a i już Was nie "męczę"
, zwłaszcza, że nie dałam rady i po prostu wyszłam na zewnątrz
a tam ... już czekało 3/4 wycieczki! (taka była reakcja grupy na tą "kulturę wyższą" )
ze Starej Pinakoteki (bo jest jesze druga: Nowa Pinakoteka- do której już na szczęście biuro nas nie zawiozło ) jedziemy wreszcie do Centrum;
wysiadamy wreszcie i......
Pilotka ogłasza: "proszę Państwa, teraz macie czas wolny 1,5 godziny na lunch "
fakt, że od rana juz zgłodniałam na poważnie (bo bez sniadania!) , ale jak tak dalej pójdzie..... no jestesmy już pół dnia w tym Monachium, i dalej nie widzieliśmy Monachium!
*********
przechodząc przez bramę Karlstor – pozostałość dawnych murów miejskich - wkraczamy na najdłuższy deptak w Niemczech
tłumy..., wszędzie tłumy....
wchodzimy zatem w czwórkę (my+ jedna Pani singielka z grupy + zaprzyjaźniony z wycieczki nasz "miłośnik Bawarii"- ten od portek lederhose ) do pierwszej z brzega knajpy z "kotletem" w nazwie i idziemy "szamać"
w oczekiwaniu na zamówienie.... wjeżdża najpierw bawarskie, monachijskie i zimniutkie ....
ja zamawiam kotlet duszony w sosie ; (bardzo smaczny i mięciuteńki i okazało się że duszony w czosnku z pomidorami ! )
inni zamówili inne "rzeczy" , no ale nie będę przecież ludziom cykać talerzy , więc już nawet nie pamietam co kto jadł ;
ja nie skusiłam się na zupę, więc po moim daniu postanowiłam sprówowac bawarski deserek
typowy strudel jabłkowy jada się w sąsiedztwie sosu waniliowego
najedzeni ( a ja od razu senna po piwie i goracym posiłku ) wychodzimy na zewnątrz w ten tłum ....
czasu mamy jeszcze z pół godzinki..... za mało, żeby gdzieś iść samopas się powłóczyć... a za dużo żeby tak stać jak świeca ;
więc może teraz dla odmiany kawka na "przebudzenie"?
znajdujemy wolny stoliczek, więc znów zasiadamy i chlup!
(he he, a to się dziś nazwiedzamy tego Monachium!!! )
Papuas, Nel, Asia
- fajnie , że się podoba.... ; przyjemniej i chętniej się pisze jak się wie, że ktoś czyta! 
rankiem opuszczamy już nasz austriacki pensjonat... i w ogóle żegnamy się już z Bawarią alpejską.... i również z królem Ludwikiem.... szkoda, bo naprawdę polubiłam tego "Wariata"
ech żegnajcie góry....
ruszamy już w kierunku Monachium...
musimy poczekac w nietypowym "korku" , bo akurat rodzinka wyprowadzała krówki na pobliskie łąki...
he he fajny obrazek: chłop prowadził krowy, syn zasuwał za tym korowodem z taczką, a mama z szuflą sprzątała natychmiast z ulicy krowie placki do tej taczki , które pozostawiały po sobie jej podopieczne
; to dopiero się nazywa ordung!
(trza by pokazać naszym chłopom!)
za chwilę znów mijamy nad głowami znany nam juz mostek "Highline 179" ,ale w porannym, oślepiającym słońcu - fotki wyszły bardzo kiepskie ; zdziwiło mnie, że już z rana- tam taki ruch na tym mostku
ale teraz będzie mniej fajnie....
to znaczy mnie się nie podobała "organizacja"
zatem przed nami Monachium!
(ja już byłam kiedyś w tym mieście i to p/ tydzień! więc, mimo, że tamten wyjazd był służbowy, to jednak trochę poznałam to miasto, ale dawno to było, wiec z chęcią jechałam oświeżyć sobie te piękne i ciekawe monachijskie kąty; ale Rainbow miało inny plan co do Monachium
; bo postanowiło nam "zmarnowac pół dnia" 
przez fatalnie dobrane punkty programowe - czułam niedosyt, a co dopiero Ci, którzy byli tam po raz pierwszy!
pierwsze 1,5 godziny zeszło na wiezy telewizyjnej
miało byc szybko....ale zanim tam dotarliśmy, zanim wjechalismy, itd... to sie zeszło....
no wieża jak wieża; moim zdaniem szkoda było na to czasu
kiedys byłam na podobnej wieży (Euromaszt) w Rotterdamie, ale to czasy jeszcze wcześniejsze, niz moje "pierwsze" Monachium
wjeżdżamy windą na górę... widoki na Monachium z góry jakoś nie specjalnie zachwycają...
i widoki na stadion i tereny olimpijskie
kolejny stadion tuż obok- w budowie
na monachijskim stadionie, oprócz tych sportowych - działy się różne "duże" imprezy. o czymprzypominają tutejsze tablice
widok dla miłośników piłki nożnej- wyzoomowany Allianz Arena
wygląda jak wielka biała opona
i tereny BMW
główna siedziba BMW widziana z wieży
jeszcze zinnej strony wielkie osiedla mieszkaniowe - taki "monachijski Ursynów"
ja zjeżdżam na dół, bo na górze wieje tak, że mało łba nie urwie
na dole czekam wraz z grupką innych "znudzonych" na pozostałych mnóstwo czasu... zmarnowanego
stadion z dołu wygląda- jak wielka "pajęczyna"
Piea
kolejnym (kompletnie nie trafionym moim zdaniem ) punktem dnia była wizyta w BMW
nie... nie w tym słynnym, wspaniałym Muzeum BMW, gdzie można podziwiać ciekawą historię firmy "ubraną" w znakomitą aranżację, i ogladać te wszystkie old mobile, silniki lotnicze z minionej epoki, itd....
niestety Rainbow uznało że, po co ludziom to Muzeum (bilety drogie !) , jak można wejśc za darmo do salonu BMW znajdującego się obok!
no dla mnie to kompletna programowa "kaszanka" !
; jechać taki szmat drogi, żeby oglądać salon sprzedaży? no kompletnie bez sensu.... 
do salonu BMW to mogę sobie iść w Warszawie i też pooglądać! (albo kupić
) ; no ale biuro uznało, że skoro Monachium kojarzy się z BMW - to jako namiastkę Muzeum - niech sobie ludzie popatrzą! 
dla mnie to było zmarnowane kolejne 1,5 godziny czasu....!
no salon jak salon- tyle że duży i z rochmachem! , ale to przeciez nadal tylko zwykły salon sprzedaży samochodów z wystawą róznych modeli ;
no niektórzy Panowie byli wniebowzięci.... cóż.... może oglądanie BMW jest dla niektórych ciekawsze niż np. Rezydencja Wittelsbachów! ? de gustibus non disputandum est...
z braku laku- wchodzę i oglądam.....
a ponieważ nigdy nie miałam hyzia na punkcie samochodów! (dla mnie to rzecz bardzo pomocna i przydatna w codziennym życiu , ale tak samo jak zmywarka czy kosiarka
; ma mnie zawieźć szybko tam gdzie akurat jadę i tyle
; za to mój mąż myśli nieco inaczej.... w tym miejscu oczy na pewno by mu zabłysły...
)
no i tak cały czas....
łącznie z RR
mnie się za to najbardziej podobał taki
he he... w każdej ciasnej dziurze w miejskim gąszczu można zaparkować 
prawda, że uroczy?
no i jeszcze samochód przyszłości....
fajny taki wynalazek....
nie ma kierownicy, ani kokpitu, nie ma żadnych pedałów, dźwigni....
za to mnóstwo kanap wypoczynkowych...
wsiadasz, mówisz komputerowi gdzie ma Cię zawieść, i leżysz na kanapach.... a to to Cię wjezie....
i można z drinkiem i bez prawa jazdy! 
"stanowisko kierowcy"
projekt opony jak "Allianz Arena" !
było też autko "pomalowane" jakimś futurystycznym,, albo kosmicznym lakierem!
jakiś tajemniczy przycisk zmieniał nam kolor lakieru !!!
dla mnie to szok! bo nie wiedziałam że takie cuda juz robią! 
he he... fajnie tak... można sobie włączyć odpowiedni kolorek, coby pasował nam danego dnia do butów i torebki!
i jeszcze kilka takich dla fanów:
na górze był jeszcze potężny dział z motocyklami, ale to już nie na "moje nerwy"
Piea
Hm.. to faktycznie program na Monachium niezbyt trafiony. Szkoda, bo to przecież ładne miasto. Choć z drugiej strony , jeśli na wycieczce byli fani współczesnej motoryzacji to oni pewnie byli ukontenowani he he
No trip no life
Z programem pewnie masz rację. J ja tego miasta nie znam. Widok z wieży zawsze uważałabym za fajny, bo pokazuje skalę i różnorodność miasta – ale na zdjęciach faktycznie widać, że widoki nie powalają. Czekam co będzie dalej.
zadziwiła mnie ..."plaskatoś miasta" !!!
myślałem że wzorem innych ma "dzielnice wysokościową" ; )
a wizyta w BMW nie dla mnie,nie przepadam za "wyrobami" tej firmy
nigdy nie ugrali niczego istotnego ( F1,WRC) w sporcie samochodowym !!!
a przypisywanie sobie "Rolsa i Mini" to prawdziwa "perwera" : (
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Radek , ano płasko....niestety ; z Monachium do Alp jest kawałek drogi (ok 100km) , więc już góry - pozamiatane
fajnie to widać na mojej starej fotce (z poprzedniej podróży- tutaj widok na Alpy daleko w tle widziane z okna samolotu tuż po starcie z Monachium)
tym razem nie mam takiej fotki, bo.... he he autokary jeszcze nie latają
co do BMW - to nie do końca jest tam tak z tą perwerą Royca
; to wystawa "jeżdżąca" po róznych miastach i salonach, ale z tego co się tam dowiedziałam, to marka, która mimo, że angielska należy już od blisko 2 dekad do BMW; więc to taka ich stała wystawa, jako właściciela aut ze słynnym Duchem Ekstazy; co do Mini - to nic nie wiem
; być może też Bayerische Motor Werk kupiło firmę? albo weszło w jakąś fuzję z nimi ? bladego pojęcia nie mam... 
Nel, Asia
Piea
jak piszesz,te dwie angielski marki należą do BMW
ale...nikt kto kupuje "RR" nie skojarzy go ..."z niemcami" ; )))
podobnie jest z "Mini"...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
prosto z BMW Welt - jedziemy do Pinakoteki ;
powiem tak - jeśli zwiedza się Monachium od 3 dni (np. na wycieczce typu: City Break) i wszystko co najciekawsze w tym mieście już się widziało - to można zajrzec i do Pinakoteki , ale jesli "wpada" się tutaj na kilka godzin w ramach 1 dnia z dojazdem - to ..... jest to zmarnowane kolejne 1,5 godziny!
- nie, nie dlatego że Pinakoteka nieciekawa, ale wycieczka nie była adresowana dla "wielbicieli malarstwa" więc stanie z przewodnikiem przy każdym obrazie 5 minut i słuchanie tak zawiłych i szczegółówych opowieści - mija się z celem; bo przy 20-którymś obrazie nic już nie wiedziałam i nie pamiętałam!
w dodatku nie jestem miłośniczką malarstwa sakralnego (którego w Pinakotece jest 90%) , więc "męczenie" mnie tymi świętymi przez 90 minut - dało mi w kość , zwłaszcza, że takiego rodzaju malarstwa naoglądałam się już w licznych kościołach
;
no doceniam, że biuro chciało zafundować uczestnikom wycieczki nieco "kultury wyższej"
, ale skoro już tak bardzo chcieli nas uraczyć - mogli wybrać wspaniałą Rezidenz Wittelsbachów! nie dość, że miejsce jest fantastyczne i mega ciekawe, i oprócz również setek malarstwa wszelakiego - można tam podziwiać wspaniałe meble, dodatki, sztukaterie, piece kaflowe i kominki a nade wszystko kolekcję złotych królewskich powozów i karoc jak z bajki!
a tutaj niestety tylko obrazy i obrazy, i po obejrzeniu .... 50-70-90 dziesiątego - robi się to po prostu "męczące" , no nuuuudyyyy!
dziesiątki sal z malarstwem (tematycznie wg dzieł danego twórcy) a więc sala Rafaela, Rubensa, El Greco, van Dycka, itd....
nazwiska artystów robią wrażenie!
, ale na 20-30 minut!
; oglądanie setek dzieł nawet TAKICH twórców przez 1,5 godziny! - po prostu zaczyna nużyć i nudzić a w końcu wkurzac! 
Madonna z dzieciątkiem - Filippo Lippi
jedyny obraz Leonarda da Vinci - w całej potężnej kolekcji Pinakoteki
i autoportret Van Dyck'a i już Was nie "męczę"
, zwłaszcza, że nie dałam rady i po prostu wyszłam na zewnątrz
a tam ... już czekało 3/4 wycieczki!
(taka była reakcja grupy na tą "kulturę wyższą"
)
Piea
ha ha
, ale to trochę śmiech przez łzy .
Szkoda ,że pilotka nie reagowała jakoś , skoro program nie bardzo spotykał się zainteresowaniem wycieczkowiczów. Musiała, to przecież widziec
No trip no life
ze Starej Pinakoteki (bo jest jesze druga: Nowa Pinakoteka- do której już na szczęście biuro nas nie zawiozło
) jedziemy wreszcie do Centrum;
wysiadamy wreszcie i......
Pilotka ogłasza: "proszę Państwa, teraz macie czas wolny 1,5 godziny na lunch "
fakt, że od rana juz zgłodniałam na poważnie (bo bez sniadania!) , ale jak tak dalej pójdzie..... no jestesmy już pół dnia w tym Monachium, i dalej nie widzieliśmy Monachium!
*********
przechodząc przez bramę Karlstor – pozostałość dawnych murów miejskich - wkraczamy na najdłuższy deptak w Niemczech
tłumy..., wszędzie tłumy....
wchodzimy zatem w czwórkę (my+ jedna Pani singielka z grupy + zaprzyjaźniony z wycieczki nasz "miłośnik Bawarii"- ten od portek lederhose
) do pierwszej z brzega knajpy z "kotletem" w nazwie
i idziemy "szamać" 
w oczekiwaniu na zamówienie.... wjeżdża najpierw bawarskie, monachijskie i zimniutkie ....
ja zamawiam kotlet duszony w sosie ; (bardzo smaczny i mięciuteńki i okazało się że duszony w czosnku z pomidorami
! )
inni zamówili inne "rzeczy" , no ale nie będę przecież ludziom cykać talerzy
, więc już nawet nie pamietam co kto jadł ;
ja nie skusiłam się na zupę, więc po moim daniu postanowiłam sprówowac bawarski deserek
typowy strudel jabłkowy jada się w sąsiedztwie sosu waniliowego
najedzeni ( a ja od razu senna po piwie i goracym posiłku
) wychodzimy na zewnątrz w ten tłum ....
czasu mamy jeszcze z pół godzinki..... za mało, żeby gdzieś iść samopas się powłóczyć... a za dużo żeby tak stać jak świeca
;
więc może teraz dla odmiany kawka na "przebudzenie"?
znajdujemy wolny stoliczek, więc znów zasiadamy i chlup!
(he he, a to się dziś nazwiedzamy tego Monachium!!!
)
Piea