Papuas, a Ty wiesz że ja kompletnie nie zwróciłam uwagi na te ślimaki!
dopiero teraz jak przeczytałam twój wpis , to zobaczyłam, że faktycznie... no ślimaki! (dzięki, ależ Ty spostrzegawczy jesteś! )
no to Norymbergi ciąg dalszy....
niedaleko zamku znajduje się ładny Plac Tiergärtnertorplatz - co się zowie po naszemu: Plac Zwierzyniecki
znajdziemy tutaj Dom Piłata z 1489 roku, zabytkową studnię i dom Albrechta Durera (Dürerhaus)
Artysta mieszkał tutaj przez ostatnie 19 lat życia (ten dom jako jeden z nielicznych przetrwał bombardowania drugiej wojny światowej) , więc nic dziwnego, że właśnie tutaj utworzono jego "muzeum", ale takie dziwne nieco to muzeum.... bo – nie znajdziemy tu ani jednego oryginalnego dzieła artysty... te przeniesiono bowiem do Muzeum Germańskiego, dlatego "muzeum" napisałam w cudzysłowiu, bo co to za muzeum Durera? skoro zgromadzono w nim renesansowe meble i wyposażenie tamtych czasów i niekoniecznie Durera ; chyba została tylko sama nazwa po tej renesansowej kamienicy z piaskowca i muru pruskiego?
kawiarnie wokół.... wszystkie z Durerem w nazwie...
na środku jest też jego pomnik
figura św. Jerzego depczącego smoka, jako znany epizod z opowieści o jego życiu (w nawiązaniu do obrazu malarza Petera Rubensa), choć zabrakło tu konia na którym ów Święty zwykle jest przedstawiany...
i jeszcze ta zabytkowa studnia
ze świętym Jerzym
stoi tu po środku placu też coś wyjątkowo brzydkiego...
to dość paskudna rzeźba zająca wielkości niedźwiedzia - nowoczesne nawiązanie do jednego z dürerowskich obrazów, który na akwareli przedstawił skądinąd bardzo ładnego zajączka; ta rzeźba tutaj to raczej ohyda!, no bo widział ktoś tak potwornie brzydkiego zajączka? ( może i znajdą sie tacy, którym sie to podoba, ale moim zdaniem bardziej ten zając straszy niż zachwyca
ale pod spodem (tzn na cokole) tegoż stwora- stoi taki malutki... i całkiem podobny do zajączka
trochę się zagalopowałam z tą Norymbergą, więc teraz muszę się cofnąć, a dlaczego? - zaraz wyjaśnię...
zmierzamy w stronę serca miasta, na plac - na główny rynek Norymbergi - zwany tutaj: Hauptmarkt
mijamy kamienicę z pięknym malowidłem; to budynek dawnej Giełdy
to malowidło to taki dość "wspólczesny mural" pt. „Pochód kupiecki” stworzony w 1910 roku przez Georga Kellnera ; (he he... powstał raptem 112 lat temu, więc w skali Norymbergi - to rzecz bardzo "współczesna" )
Natomiast na wschodniej elewacji gmachu Giełdy można zobaczyć orszak kupców z XVI w
główny rynek Norymbergi - Hauptmarkt - zdobi XIV-wieczna Schöner Brunnen, czyli po prostu Piękna Studnia
Studnia ta została wybudowana w latach 1385-1396 przez Heinricha Beheima w postaci wysokiej na 19 m, późnogotyckiej ażurowej wieżycy z kamienia, z licznymi figurami (w tym Najświętszej Marii Panny, apostołów i proroków), a następnie otoczona kutym ogrodzeniem w formie kratowej
Fontanna ta została postawiona tutaj w XIV wieku, dziś jest jednak zastąpiona przez kopię; zdobi ją 40 kolorowych figur
a dlaczego musialam "się wrócić"?
bo chodziło o samo południe, ponieważ codziennie o godz 12.00 można tu obejrzeć barwny korowód złożony z ruchomych figurek, które pojawiają się poniżej zegara na Kościele Najświętszej Marii Panny
po sygnale podnoszonych przez drewniane rzeźby trąb, pod zegarem pojawiają się figurki siedmiu elektorów i składając hołd cesarzowi, przesuwają się wokół jego postaci
Kościół Najświętszej Marii Panny (Frauenkirche) - to gotycka światynia ufundowana w 1352 przez Karola IV Luksemburskiego - króla Czech i Niemiec
Kościół Frauenkirche zachwyca przede wszystkim fasadą z zegarem zamontowanym tu w 1506 roku; a w południe korowród tych figurek kumuluje tłumy oglądających .... jak zawsze w takich miejscach... bez względu czy to Norymberga! czy to praski Orloj, czy poznańskie Koziołki... tłum dopisze zawsze
detale
Hauptmarkt - Ten główny plac Norymbergi powstał w XIV w. w miejscu dzielnicy żydowskiej, która została krwawo stłumiona przez ówczesnego króla niemieckiego.
przy Hauptmarkt ;
To właśnie tutaj odbywają się coroczne słynne jarmarki bożonarodzeniowe w Norymberdze (i dla mnie jest to powód by kiedyś jeszcze wrócić do Norymbergii w czasie tego Jarmarku , ale to może zostawię na emeryturę, bo narazie w tym okresie nie mam szans na jakikolwiek wyjazd przez nawał pracy w pracy ) o! właśnie takie:
(kolaż ze światecznego Jarmarku rzecz jasna zapożyczony z sieci)
no to kończymy tą Norymbergę, bo i tak tu nie zaglądacie...
znajduje się tutaj też miejsce "ku pamięci..." ; tzw Droga Praw Człowieka (Straße der Menschenrechte)
czyli 27 betonowych filarów, które po przejściu pod betonowym "łukiem triumfalnym" wytyczają ulicę "Praw Człowieka";
na każdej z tych kolumn wyrzeźbione są w wielu róznych językach treści wszystkich 30 artykułów Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka uchwalone przez ONZ w Paryźu w 1948 roku
my mamy polską wersje Artykułu nr 6!
obok tej ulicy - Germańskie Muzeum Narodowe
Nazwa lokalna: "Germanisches National Museum" ;założone w 1852 roku - w swoich zasobach posiada ponad milion eksponatów!!!
z pewnością jest przeciekawe, zwłaszcza, że znajduje się tutaj większość oryginałów, ze wszystkich zabytkowych miejsc, w których zastąpiono je kopiami , ale żeby choc pobieżnie je zwiedzić potrzeba co najmniej 3 godziny czasu! my go tyle nie mieliśmy, bo Rainbow nie przewidziało nam takiej atrakcji....
.sam bydynek Muzeum znajduje się w starym klasztorze do którego dobudowywano neogotyckie skrzydła, a część wystaw umieszczono w starej kaplicy
dom Nassauer Haus z XIII wieku na ścianie którego znajdziemy średniowieczny zegar słoneczny
typowe, drewniane norymberskie ( i wielu innych miastach też ) wykusze w kamienicach, które kiedyś pełniły rolę "ołtarzyków" wystawionych na widkok przechodniów;
dziś te ołtarzyki już poznikały, nikt w nich nie wystawia obecnie figurek świętych, pełnią tylko funcje dekoracyjne, podobnie jak sama instytucja kościoła w Niemczech która też mocno podupada... , a wiernych z każdym rokiem ubywa....; w wielu kościołach (takich mniej zabytkowych) urządza się obecnie puby, księgarnie, kawiarnie, biblioteki.... a nawet w apartamentowce z nietypowymi salonami i sypialniami z oknami witrażowymi ! ; taka sytuacja jest juz w wielu innych krajach Europy... ; dzięki temu przynajmniej nie świecą pustkami i nie niszczeją obracając się w nicość z braku funduszy na utrzymanie....
tutaj tzw. Neutorturm - to stara, renesansowa brama w północno-zachodniej części murów miejskich Norymbergi,
bardzo ciekawy i ładny jest też budynek zabytkowego Dworca kolejowego obok którego tylko przejeżdżalismy... więc zdjęcia są fatalne, bo "pozaszybowe"
hotel w którym nocowaliśmy w Norymberdze - to też taki z sieci "Ibis" (jak u Papuasa w Normandii) , ale ten niebył taki ciasny (jesli chodzi o wielkośc pokoju) ;
może parkietu do tańca w nim nie było , ale spokojnie można się było po nim poruszac wraz z walizkami... nikt się o nic nie potykał, no i nie miałyśmy piętrowego łóżka!
a śniadanko było tam o godzinie 9 ; (nie 6,30 czy 7 rano ! ) więc nawet ja "nieśniadaniowa" - skusiłam się i zjadałm o tej bardziej ludzkiej godzinie
i jeszcze ostatnie miejsce na mapie Norymbergi - które Wam pokażę (bo i ładne i ciekawe) , ale to już wieczorkiem.....
ostatnim miejscem w Norymberdze jakie Wam pokażę jest bardzo stary, zabytkowy i niezwykle klimatyczny cmentarz.....
St. Johannis Friedhöf - Cmentarz św. Jana – to najstarsza czynna nekropolia w Norymberdze; oprócz zabytkowej części cmentarza,jest tez ta bardziej wspólczesna, ale skupmy sie tylko na zabytkowym obliczu tej niezwykłej nekropolii....
Cmentarz ten powstał w 1395 r., i jest to jeden z najpiękniejszych zabytkowych cmentarzy nie tylko samej Norymbergi, ale i całych Niemiec, a może i Europy...? jednocześnie jest to jedna z najstarszych europejskich nekropolii ... taki norymberski Panteon... spoczywa tu wielu sławnych obywateli Norymbergi....
bardzo lubię odwiedzać takie stare, zabytkowe cmentarze.... nie żebym jakoś specjalnie pasjonowała się tanatologią , nie nie, ale jednak być może jest to już jakąś oznaką starzenia się bo coraz częściej łapię się na tym, że w czasie różnych podróży lubię zaglądać na tego typu cmentarze... i zadumać się nad mogiłami.... zastanowić nad przemijaniem....z filozoficznym pytaniem po co żyjemy?... skoro i tak umrzemy...
Historia powstania tego cmentarza św. Jana w Norymberdze jest dość ciekawa; dał mu początek dom dla chorych na różnego rodzaju zarazy i inne choroby zakaźne, jakie nawiedzały mieszkańców tego miasta w średniowieczu...
W alejkach zobaczyć można wiele kamiennych nagrobków z ozdobnymi tablicam z brązu;
Od początku istnienia tego miejsca - obowiązywał tu jednolity wygląd mogił, co miało być symbolem równości obywateli miasta; jako że po śmierci wszyscy jesteśmy równi a nasze doczesne majątki nie wędrują z nami do niebios.... ; zatem żadnych rodowych grobowców arystokracji i możnych wielkości małych katedr tu nie znajdziecie... ; jednakże ta "równość" była nieco .... specyficznie pojęta , ponieważ na tym cmentarzu chowano jednak tylko tych zamożniejszych mieszkańców
wszystkie te nagrobki wyglądają podobnie, są małe - mają ok. 150 cm długości i ustaloną, taką samą wysokość ; Zasada ta obowiązywała do końca XIX w; później nieco "nagięto" te przepisy do nieco luźniejszych , więc późniejsze mogiły mogą być nieco inne ; do dziś na ścianie kościółka cmentarnego zachowała się miarka, która służyła niegdyś do wyznaczania rozmiarów tych grobów
"mors vincit omnia" - ....aksjomat często spotykany na nagrobkach....
są i paradne kaczuszki...
rośnie tu mnóstwo krzewów różanych szczepionych na pniu, dlatego często nazywa się go nieoficjalnie Różanym Cmentarzem;
oprócz krzewów róż- na nagrobkach stoją też dość licznie donice z pelargoniami co niezwykle ubarwia całość
najbardziej znanym "spoczywającym" tu na wieczność - jest dla Niemców Albrecht Durer;
ale dla nas Polaków - to Wit Stwosz, który zmarł tu w Norymberdze w roku 1533 i został pochowany na tym właśnie cmentarzu;
nagrobek Wita Stwosza wygląda tak samo jak większość nagrobków na tym cmentarzu, oto i on:
na płycie nagrobnej wita Stwosza znajdziemy tablicę , że pochowano tutaj Pana, który się nazywał: Veit Stoss
w dodatku pisane jednym ciagiem, co trudno jest w ogóle zauważyć....
poniżej druga tablica na tym samym nagrobku Stwosza, ale pisana ozdobną szwabachą jest prawie nieczytelna dla przeciętnego oka...
obok Stwosza "po sąsiedzku" leży jakiś Templariusz...
znalazłam nawet jakiegoś rodaka.... z napisem po polsku...
i mogiła Albrechta Durera:;
i w zasadzie to wszystko z tego miejsca zadumy....
poszłam jeszcze na chwilkę do tej cmentarnej kapliczki
i opuszczamy to miejsce...
i w ogóle opuszczamy Norymbergę.... udając się już na południe Bawarii...
a w kolejnej dsłonie dojedziemy już do Bawarii, tej bardziej górskiej jej części bliżej Alp....
Też muszę Cię upomnieć - co znaczy "NIKT NIE ZAGLĄDA" ?? Z tym Ibisem to jak pisałem w Essen było normalnie w pokoju - może Niemcy potrzebują więcej przestrzeni?? I to zapewniają. to piętrowe łóżko było w "3" we Francji i spaliśmy tam na bardzo szerokim małżeńskim, więc jako para OK. Zastanawiałem się tylko JAK?? bo było na wycieczce 3 samotnych panów, którzy nocowali w podobnym pokoju. Koniec łóżkowych dywagacji.
Fakt - króliczek mocno potworowaty łypie okiem, kirche z zegarem - super, a i cmentarz bardzo ciekawy łącznie z wnętrzem cmentarnej kaplicy. Żeby znaleźć odpowiedni grób to jedynie chyba z planem. Cmentarz pięknie wygląda z tymi donicami kwiatów, i chyba miasto o to dba, bo przecie nie bliscy.
Papuas, no upomnienie przyjmuję na klatę! ale już "znasz mnie" na tyle długo, że powinieneś wiedzieć że to było tak tylko "z przekąsem..."
Jorguś, no skandal! , jak tylko wrócisz z Toskanii i ją nam pięknie tu pokażesz i opiszesz- to nieomieszkam Ci przypomnieć o uzupełnieniu Twojej niemieckiej realacji!
Danusia, zdążysz i do Bawarii i w wiele innych miejsc.... a znając Twoją naurę Włóczęgi - jeszcze nie jedną "Kanadą" nas tu zaskoczysz...!
Asia, Radek -
no to jedziemy już w stronę tych zamków.... w końcu głównie po to wybrałam się do tej Bawarii...
już zza szyby autokaru widać, ze zbliża się BAYERN!
milki wprawdzie nie fioletowe, ale są
docieramy do miasteczka Prien am Chiemsee skąd będziemy wyruszać na "podbój" pierwszego zamku;
na ulicach widać Panie w lokalnych dirdlach
i nie jest to żaden teatrzyk dla turystów..., one tam tak sobie po prostu chodzą - jak chcą i lubią oczywiście
Pani w dirdlu na rowerze "mi uciekła" , zabrakło milisekundy, a fotka by się udała
przystań na jeziorze Chiemsee
zaraz będziemy płynąć takim "parostatkiem"
widzicie ten tłumek na "sun-desc'u"?
a na dole naszej łajby nieomalże pustki totalne...
no to pakujemy się i wio....
obieramy kierunek: Wyspa Panów! (Herrenchiemsee) , zwana też Herreninsel
bo na tym jeziorze, jest też obok mniejsza wyspeka, którą nazywa się Wyspą Pań (Frauenchiemsee - zwaną też analogicznie: Fraueninsel), na której znajduje się stary klasztor żeński, o taki:
to Klasztor sióstr benedyktynek (założony w 782 roku!!! p/ księcia Tasillo III)
i dopływamy do celu.....
jesteśmy na jeziorze Chiemsee, na wyspie Hierrenchiemsee i zmierzamy do pałacu Schloss Herrenchiemsee; no jęzor idzie sobie połamać natychmiast!
żeby zozumieć i pojąć w ogóle istotę pytania dlaczego ten znany światu szalony Król Ludwik - tak zawzięcie i namiętnie budował te swoje zamki-bawarskie siedziby ...? pogrążając bawarski skarbiec w ruinę i popadając w coraz większe długi i niełaskę dworu - trzeba nieco zechcieć go poznać... żeby pojąć całe to jego "szaleństwo" ....
no wiem... trochę Wam tu teraz "poprzynudzam" o tym królu , bo dla mnie są to jednak rzeczy ważne, a moja dociekliwość składnia mnie do pochylenia się nad osobą tegoż Wittelsbacha, inaczej bowiem nie da się pojąć całego clou ..., więc od razu napiszę - Ci co nie chcą, nie lubią, nudzą się nad takimi "pierdołami" - przewińcie sobie od razu na dół.... do rzeczy , bo tu teraz będą nuuudy.....
zdjęcie z książki - jak wygląda ten pałac z drona
Król Ludwik II Bawarski Wittelsbach – miał niespełna 19 lat jak nieoczekiwanie zmarł jego ojciec - zostawiając tron na barkach młodzieńca kompletnie nieprzygotowanego, choć świadomego królewskiego "piętna" ; dla tego chłopaka był to wówczas prawdziwy cios!
Ludwik bowiem całe swe dotychczasowe szczenięce lata spędzał raczej beztrosko (jak to królewskie dziecię, choć wychowanie odebrał dość surowe);
hasał więc sobie konno po bawarskich borach i kniejach, czytał legendy starych, niemieckich rodów i rycerskie żywoty .... zachłystywał się poezją, sztuką, muzyką, i ogólnie wszystkim co związane z artystycznym pięknem; a że trafiło na duszę wrażliwca - bo był człowiekiem niezwykle wrażliwym i romantycznym, będąc jednocześnie bardzo samotnym i zupełnie nierozumianym - to potem wszystko już poleciało jak kostki domina.....
Ludwik był pod wielkim wpływem sztuki, piękna wszelakiego, muzyki (zwłaszcza oper Wagnera, które go opętały nieomalże do obłędu) ), był też pod silnym wrażeniem legend o średniowiecznych rycerzach (mając zwłaszcza totalnego hopla na punkcie niejakiego Lohengrina - Rycerza Łabędzia - XIII wieczna- legendarna postać z kręgu Świętego Graala) i rozmiłowany w tym wszystkim do tego stopnia, że jego wyobraźnia dawała upust w tych wszystkich późniejszych budowach i dekoracjach jego zamków!
jednocześnie zupełnie nie interesując się dworem, polityką, wojnami (był ich przeciwnikiem, wręcz zagorzałym pacyfistą!) )- uciekał w wyimaginowany świat sztuki jak i gdzie tylko mógł…. i popadał coraz głębiej w ten swój zamknięty świat… tak obcy i niezrozumiały dla innych ;
wiadomym jest również, że niezły był z niego ekscentryk! wielu uważało go wariata... , choć ja wysłuchując tam na miejscu opowieści przewodników o tym królu- wcale tak nie uważam..., był bardzo inteligentny i oczytany , choć po prawdzie przyznać muszę że szaleństwa i dziwactwa miał w sobie sporo no ale nie każdy szaleniec musi być wariatem!
a oto i sam nasz bohater- "sprawca" tych wszystkich bawarskich zamków - młody król Ludwik - to najbardziej znany portret tego króla - w generalskim mundurze i płaszczu koronacyjnym
po krótkim spacerze- docieramy do Pałacu....
jego obłąkańcze wręcz dążenie do budowania coraz to nowszych, piękniejszych, bardziej wymyślnych zamków doprowadziło go niestety do kresu.... ;
olbrzymie zadłużenie, w które Ludwik wpędził Bawarię było kroplą, która przepełniła miarkę.... jego wrogowie od dawna już "kombinowali" jak odsunąć go od władzy..., w końcu przy pomocy biegłych lekarzy (wcale bez żadnych potwierdzonych badań) stwierdzono i wmówiono światu jego szaleństwo, schizofrenię, chorobę psychiczną... co doprowadziło go do niechybnego upadku!
i choć był uwielbiany i kochany przez poddanych, to swoimi dziwactwami, potężnymi wydatkami ponad stan, szastaniem królewską kasą na prawo i lewo oraz dość nietypowym podejściem do polityki (kompletnym brakiem zainteresowania) - przysporzył sobie wielu wrogów w monachijskim parlamencie;
przy tych wszystkich jego cechach - była jeszcze jedna, głęboko skrywana.... - skłonności homoseksualne Ludwika , które w tamtych czasach stanowiły prawdziwą udrękę i głębokie strapienie dla niego samego; dopiero pamiętniki, opublikowane po śmierci Ludwika ujawniły jego cierpienia spowodowane wieloletnim tłumieniem swoich homoseksualnych skłonności
Będąc pod silnym wrażeniem Wersalu który odwiedził osobiście, Ludwik zamarzył, że kupi sobie wyspę i tam zbuduje swój wymarzony zamek... i kupił! kupił całą wyspę i postanowił na niej zbudować sobie kopię Wersalu - zamek który miał zdusić blask siedziby Króla Słońce i wielkością i rozmachem! i choć boczne skrzydła pałacu nigdy nie powstały (pałac jest wciąż nieukończony) to główne, ukończone skrzydło dosłownie powala blaskiem wszystkiego co się tam w nim znajduje!!! , a sala Zwierciadlana (Lustrzana) pobija Wersal w przedbiegach! (byłam, widziałam, potwierdzam i wiem co mówię!) ba! nawet są tam dwie sale Lustrzane - duża (naprawdę ogromna! i nieco mniejsza) ;
Wystrój wnętrz tego zamku ... dosłownie poraża.... po prostu grzeszy wszelkim nadmiarem i to w sposób okrutny!
to jest właśnie ten drugi obiekt, który nie ma żadnego PR- w świecie (jak Opera Margrabiów w Bayreuth) , bo o Wersalu wie/ słyszał/ widział - przecież cały świat , a o jakimś tam zamku Hierrenchiemsee...??? no mało kto! a ten doprawdy przewyższa Wersal!, choc trudno w to uwierzyć!
Papuas, a Ty wiesz że ja kompletnie nie zwróciłam uwagi na te ślimaki!
dopiero teraz jak przeczytałam twój wpis , to zobaczyłam, że faktycznie... no ślimaki! (dzięki, ależ Ty spostrzegawczy jesteś! )
no to Norymbergi ciąg dalszy....
niedaleko zamku znajduje się ładny Plac Tiergärtnertorplatz - co się zowie po naszemu: Plac Zwierzyniecki
znajdziemy tutaj Dom Piłata z 1489 roku, zabytkową studnię i dom Albrechta Durera (Dürerhaus)
Artysta mieszkał tutaj przez ostatnie 19 lat życia (ten dom jako jeden z nielicznych przetrwał bombardowania drugiej wojny światowej) , więc nic dziwnego, że właśnie tutaj utworzono jego "muzeum", ale takie dziwne nieco to muzeum.... bo – nie znajdziemy tu ani jednego oryginalnego dzieła artysty... te przeniesiono bowiem do Muzeum Germańskiego, dlatego "muzeum" napisałam w cudzysłowiu, bo co to za muzeum Durera? skoro zgromadzono w nim renesansowe meble i wyposażenie tamtych czasów i niekoniecznie Durera ; chyba została tylko sama nazwa po tej renesansowej kamienicy z piaskowca i muru pruskiego?
kawiarnie wokół.... wszystkie z Durerem w nazwie...
na środku jest też jego pomnik
figura św. Jerzego depczącego smoka, jako znany epizod z opowieści o jego życiu (w nawiązaniu do obrazu malarza Petera Rubensa), choć zabrakło tu konia na którym ów Święty zwykle jest przedstawiany...
i jeszcze ta zabytkowa studnia
ze świętym Jerzym
stoi tu po środku placu też coś wyjątkowo brzydkiego...
to dość paskudna rzeźba zająca wielkości niedźwiedzia - nowoczesne nawiązanie do jednego z dürerowskich obrazów, który na akwareli przedstawił skądinąd bardzo ładnego zajączka; ta rzeźba tutaj to raczej ohyda!, no bo widział ktoś tak potwornie brzydkiego zajączka? ( może i znajdą sie tacy, którym sie to podoba, ale moim zdaniem bardziej ten zając straszy niż zachwyca
ale pod spodem (tzn na cokole) tegoż stwora- stoi taki malutki... i całkiem podobny do zajączka
Piea
trochę się zagalopowałam z tą Norymbergą, więc teraz muszę się cofnąć, a dlaczego? - zaraz wyjaśnię...
zmierzamy w stronę serca miasta, na plac - na główny rynek Norymbergi - zwany tutaj: Hauptmarkt
mijamy kamienicę z pięknym malowidłem; to budynek dawnej Giełdy
to malowidło to taki dość "wspólczesny mural" pt. „Pochód kupiecki” stworzony w 1910 roku przez Georga Kellnera ; (he he... powstał raptem 112 lat temu, więc w skali Norymbergi - to rzecz bardzo "współczesna" )
Natomiast na wschodniej elewacji gmachu Giełdy można zobaczyć orszak kupców z XVI w
główny rynek Norymbergi - Hauptmarkt - zdobi XIV-wieczna Schöner Brunnen, czyli po prostu Piękna Studnia
Studnia ta została wybudowana w latach 1385-1396 przez Heinricha Beheima w postaci wysokiej na 19 m, późnogotyckiej ażurowej wieżycy z kamienia, z licznymi figurami (w tym Najświętszej Marii Panny, apostołów i proroków), a następnie otoczona kutym ogrodzeniem w formie kratowej
Fontanna ta została postawiona tutaj w XIV wieku, dziś jest jednak zastąpiona przez kopię; zdobi ją 40 kolorowych figur
a dlaczego musialam "się wrócić"?
bo chodziło o samo południe, ponieważ codziennie o godz 12.00 można tu obejrzeć barwny korowód złożony z ruchomych figurek, które pojawiają się poniżej zegara na Kościele Najświętszej Marii Panny
po sygnale podnoszonych przez drewniane rzeźby trąb, pod zegarem pojawiają się figurki siedmiu elektorów i składając hołd cesarzowi, przesuwają się wokół jego postaci
Kościół Najświętszej Marii Panny (Frauenkirche) - to gotycka światynia ufundowana w 1352 przez Karola IV Luksemburskiego - króla Czech i Niemiec
Kościół Frauenkirche zachwyca przede wszystkim fasadą z zegarem zamontowanym tu w 1506 roku; a w południe korowród tych figurek kumuluje tłumy oglądających .... jak zawsze w takich miejscach... bez względu czy to Norymberga! czy to praski Orloj, czy poznańskie Koziołki... tłum dopisze zawsze
detale
Hauptmarkt - Ten główny plac Norymbergi powstał w XIV w. w miejscu dzielnicy żydowskiej, która została krwawo stłumiona przez ówczesnego króla niemieckiego.
przy Hauptmarkt ;
To właśnie tutaj odbywają się coroczne słynne jarmarki bożonarodzeniowe w Norymberdze (i dla mnie jest to powód by kiedyś jeszcze wrócić do Norymbergii w czasie tego Jarmarku , ale to może zostawię na emeryturę, bo narazie w tym okresie nie mam szans na jakikolwiek wyjazd przez nawał pracy w pracy ) o! właśnie takie:
(kolaż ze światecznego Jarmarku rzecz jasna zapożyczony z sieci)
a dalej - norymberskie pierdulanse dla turystów
mosteczek nad rzeczką Pegnitz
Piea
no to kończymy tą Norymbergę, bo i tak tu nie zaglądacie...
znajduje się tutaj też miejsce "ku pamięci..." ; tzw Droga Praw Człowieka (Straße der Menschenrechte)
czyli 27 betonowych filarów, które po przejściu pod betonowym "łukiem triumfalnym" wytyczają ulicę "Praw Człowieka";
na każdej z tych kolumn wyrzeźbione są w wielu róznych językach treści wszystkich 30 artykułów Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka uchwalone przez ONZ w Paryźu w 1948 roku
my mamy polską wersje Artykułu nr 6!
obok tej ulicy - Germańskie Muzeum Narodowe
Nazwa lokalna: "Germanisches National Museum" ;założone w 1852 roku - w swoich zasobach posiada ponad milion eksponatów!!!
z pewnością jest przeciekawe, zwłaszcza, że znajduje się tutaj większość oryginałów, ze wszystkich zabytkowych miejsc, w których zastąpiono je kopiami , ale żeby choc pobieżnie je zwiedzić potrzeba co najmniej 3 godziny czasu! my go tyle nie mieliśmy, bo Rainbow nie przewidziało nam takiej atrakcji....
.sam bydynek Muzeum znajduje się w starym klasztorze do którego dobudowywano neogotyckie skrzydła, a część wystaw umieszczono w starej kaplicy
dom Nassauer Haus z XIII wieku na ścianie którego znajdziemy średniowieczny zegar słoneczny
typowe, drewniane norymberskie ( i wielu innych miastach też ) wykusze w kamienicach, które kiedyś pełniły rolę "ołtarzyków" wystawionych na widkok przechodniów;
dziś te ołtarzyki już poznikały, nikt w nich nie wystawia obecnie figurek świętych, pełnią tylko funcje dekoracyjne, podobnie jak sama instytucja kościoła w Niemczech która też mocno podupada... , a wiernych z każdym rokiem ubywa....; w wielu kościołach (takich mniej zabytkowych) urządza się obecnie puby, księgarnie, kawiarnie, biblioteki.... a nawet w apartamentowce z nietypowymi salonami i sypialniami z oknami witrażowymi ! ; taka sytuacja jest juz w wielu innych krajach Europy... ; dzięki temu przynajmniej nie świecą pustkami i nie niszczeją obracając się w nicość z braku funduszy na utrzymanie....
tutaj tzw. Neutorturm - to stara, renesansowa brama w północno-zachodniej części murów miejskich Norymbergi,
bardzo ciekawy i ładny jest też budynek zabytkowego Dworca kolejowego obok którego tylko przejeżdżalismy... więc zdjęcia są fatalne, bo "pozaszybowe"
hotel w którym nocowaliśmy w Norymberdze - to też taki z sieci "Ibis" (jak u Papuasa w Normandii) , ale ten niebył taki ciasny (jesli chodzi o wielkośc pokoju) ;
może parkietu do tańca w nim nie było , ale spokojnie można się było po nim poruszac wraz z walizkami... nikt się o nic nie potykał, no i nie miałyśmy piętrowego łóżka!
a śniadanko było tam o godzinie 9 ; (nie 6,30 czy 7 rano ! ) więc nawet ja "nieśniadaniowa" - skusiłam się i zjadałm o tej bardziej ludzkiej godzinie
i jeszcze ostatnie miejsce na mapie Norymbergi - które Wam pokażę (bo i ładne i ciekawe) , ale to już wieczorkiem.....
Piea
Jak nie zaglądamy, Piea, na Twoją wycieczkę, zawsze!
A zauważyliście uśmiechniętą wieżyczkę
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
ostatnim miejscem w Norymberdze jakie Wam pokażę jest bardzo stary, zabytkowy i niezwykle klimatyczny cmentarz.....
St. Johannis Friedhöf - Cmentarz św. Jana – to najstarsza czynna nekropolia w Norymberdze; oprócz zabytkowej części cmentarza,jest tez ta bardziej wspólczesna, ale skupmy sie tylko na zabytkowym obliczu tej niezwykłej nekropolii....
Cmentarz ten powstał w 1395 r., i jest to jeden z najpiękniejszych zabytkowych cmentarzy nie tylko samej Norymbergi, ale i całych Niemiec, a może i Europy...? jednocześnie jest to jedna z najstarszych europejskich nekropolii ... taki norymberski Panteon... spoczywa tu wielu sławnych obywateli Norymbergi....
bardzo lubię odwiedzać takie stare, zabytkowe cmentarze.... nie żebym jakoś specjalnie pasjonowała się tanatologią , nie nie, ale jednak być może jest to już jakąś oznaką starzenia się bo coraz częściej łapię się na tym, że w czasie różnych podróży lubię zaglądać na tego typu cmentarze... i zadumać się nad mogiłami.... zastanowić nad przemijaniem....z filozoficznym pytaniem po co żyjemy?... skoro i tak umrzemy...
Historia powstania tego cmentarza św. Jana w Norymberdze jest dość ciekawa; dał mu początek dom dla chorych na różnego rodzaju zarazy i inne choroby zakaźne, jakie nawiedzały mieszkańców tego miasta w średniowieczu...
W alejkach zobaczyć można wiele kamiennych nagrobków z ozdobnymi tablicam z brązu;
Od początku istnienia tego miejsca - obowiązywał tu jednolity wygląd mogił, co miało być symbolem równości obywateli miasta; jako że po śmierci wszyscy jesteśmy równi a nasze doczesne majątki nie wędrują z nami do niebios.... ; zatem żadnych rodowych grobowców arystokracji i możnych wielkości małych katedr tu nie znajdziecie... ; jednakże ta "równość" była nieco .... specyficznie pojęta , ponieważ na tym cmentarzu chowano jednak tylko tych zamożniejszych mieszkańców
wszystkie te nagrobki wyglądają podobnie, są małe - mają ok. 150 cm długości i ustaloną, taką samą wysokość ; Zasada ta obowiązywała do końca XIX w; później nieco "nagięto" te przepisy do nieco luźniejszych , więc późniejsze mogiły mogą być nieco inne ; do dziś na ścianie kościółka cmentarnego zachowała się miarka, która służyła niegdyś do wyznaczania rozmiarów tych grobów
"mors vincit omnia" - ....aksjomat często spotykany na nagrobkach....
są i paradne kaczuszki...
rośnie tu mnóstwo krzewów różanych szczepionych na pniu, dlatego często nazywa się go nieoficjalnie Różanym Cmentarzem;
oprócz krzewów róż- na nagrobkach stoją też dość licznie donice z pelargoniami co niezwykle ubarwia całość
najbardziej znanym "spoczywającym" tu na wieczność - jest dla Niemców Albrecht Durer;
ale dla nas Polaków - to Wit Stwosz, który zmarł tu w Norymberdze w roku 1533 i został pochowany na tym właśnie cmentarzu;
nagrobek Wita Stwosza wygląda tak samo jak większość nagrobków na tym cmentarzu, oto i on:
na płycie nagrobnej wita Stwosza znajdziemy tablicę , że pochowano tutaj Pana, który się nazywał: Veit Stoss
w dodatku pisane jednym ciagiem, co trudno jest w ogóle zauważyć....
poniżej druga tablica na tym samym nagrobku Stwosza, ale pisana ozdobną szwabachą jest prawie nieczytelna dla przeciętnego oka...
obok Stwosza "po sąsiedzku" leży jakiś Templariusz...
znalazłam nawet jakiegoś rodaka.... z napisem po polsku...
i mogiła Albrechta Durera:;
i w zasadzie to wszystko z tego miejsca zadumy....
poszłam jeszcze na chwilkę do tej cmentarnej kapliczki
i opuszczamy to miejsce...
i w ogóle opuszczamy Norymbergę.... udając się już na południe Bawarii...
a w kolejnej dsłonie dojedziemy już do Bawarii, tej bardziej górskiej jej części bliżej Alp....
cdn....
Piea
Cudowne miejsca pokazujesz, Piea
Chciałabym zdążyć odwiedzić te i inne ... Jestem stałym bywalcem Twoich relacji
Też muszę Cię upomnieć - co znaczy "NIKT NIE ZAGLĄDA" ?? Z tym Ibisem to jak pisałem w Essen było normalnie w pokoju - może Niemcy potrzebują więcej przestrzeni?? I to zapewniają. to piętrowe łóżko było w "3" we Francji i spaliśmy tam na bardzo szerokim małżeńskim, więc jako para OK. Zastanawiałem się tylko JAK?? bo było na wycieczce 3 samotnych panów, którzy nocowali w podobnym pokoju. Koniec łóżkowych dywagacji.
Fakt - króliczek mocno potworowaty łypie okiem, kirche z zegarem - super, a i cmentarz bardzo ciekawy łącznie z wnętrzem cmentarnej kaplicy. Żeby znaleźć odpowiedni grób to jedynie chyba z planem. Cmentarz pięknie wygląda z tymi donicami kwiatów, i chyba miasto o to dba, bo przecie nie bliscy.
papuas
Super cmentarz. Nawet nie pomyślałem w Norymberdze, że tam spoczywają tacy sławni.
P. S Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa, wydało się, że w relacji "Niemcy" pominąłem to miasto. No dobra, Monachium też. Ale kiedyś nadrobię.
Jorguś
...doczytałem i dooglądałem z zaciekawieniem !!!
największe wrażenie zrobiły "górskie fotki" z poczatku relacji,wnętrze opery i..."nadwodny" Ratusz ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Oooo! Witam Wielce Szanowne Grono! ;
Papuas, no upomnienie przyjmuję na klatę! ale już "znasz mnie" na tyle długo, że powinieneś wiedzieć że to było tak tylko "z przekąsem..."
Jorguś, no skandal! , jak tylko wrócisz z Toskanii i ją nam pięknie tu pokażesz i opiszesz- to nieomieszkam Ci przypomnieć o uzupełnieniu Twojej niemieckiej realacji!
Danusia, zdążysz i do Bawarii i w wiele innych miejsc.... a znając Twoją naurę Włóczęgi - jeszcze nie jedną "Kanadą" nas tu zaskoczysz...!
Asia, Radek -
no to jedziemy już w stronę tych zamków.... w końcu głównie po to wybrałam się do tej Bawarii...
już zza szyby autokaru widać, ze zbliża się BAYERN!
milki wprawdzie nie fioletowe, ale są
docieramy do miasteczka Prien am Chiemsee skąd będziemy wyruszać na "podbój" pierwszego zamku;
na ulicach widać Panie w lokalnych dirdlach
i nie jest to żaden teatrzyk dla turystów..., one tam tak sobie po prostu chodzą - jak chcą i lubią oczywiście
Pani w dirdlu na rowerze "mi uciekła" , zabrakło milisekundy, a fotka by się udała
przystań na jeziorze Chiemsee
zaraz będziemy płynąć takim "parostatkiem"
widzicie ten tłumek na "sun-desc'u"?
a na dole naszej łajby nieomalże pustki totalne...
no to pakujemy się i wio....
obieramy kierunek: Wyspa Panów! (Herrenchiemsee) , zwana też Herreninsel
bo na tym jeziorze, jest też obok mniejsza wyspeka, którą nazywa się Wyspą Pań (Frauenchiemsee - zwaną też analogicznie: Fraueninsel), na której znajduje się stary klasztor żeński, o taki:
to Klasztor sióstr benedyktynek (założony w 782 roku!!! p/ księcia Tasillo III)
i dopływamy do celu.....
jesteśmy na jeziorze Chiemsee, na wyspie Hierrenchiemsee i zmierzamy do pałacu Schloss Herrenchiemsee; no jęzor idzie sobie połamać natychmiast!
żeby zozumieć i pojąć w ogóle istotę pytania dlaczego ten znany światu szalony Król Ludwik - tak zawzięcie i namiętnie budował te swoje zamki-bawarskie siedziby ...? pogrążając bawarski skarbiec w ruinę i popadając w coraz większe długi i niełaskę dworu - trzeba nieco zechcieć go poznać... żeby pojąć całe to jego "szaleństwo" ....
no wiem... trochę Wam tu teraz "poprzynudzam" o tym królu , bo dla mnie są to jednak rzeczy ważne, a moja dociekliwość składnia mnie do pochylenia się nad osobą tegoż Wittelsbacha, inaczej bowiem nie da się pojąć całego clou ..., więc od razu napiszę - Ci co nie chcą, nie lubią, nudzą się nad takimi "pierdołami" - przewińcie sobie od razu na dół.... do rzeczy , bo tu teraz będą nuuudy.....
zdjęcie z książki - jak wygląda ten pałac z drona
Król Ludwik II Bawarski Wittelsbach – miał niespełna 19 lat jak nieoczekiwanie zmarł jego ojciec - zostawiając tron na barkach młodzieńca kompletnie nieprzygotowanego, choć świadomego królewskiego "piętna" ; dla tego chłopaka był to wówczas prawdziwy cios!
Ludwik bowiem całe swe dotychczasowe szczenięce lata spędzał raczej beztrosko (jak to królewskie dziecię, choć wychowanie odebrał dość surowe);
hasał więc sobie konno po bawarskich borach i kniejach, czytał legendy starych, niemieckich rodów i rycerskie żywoty .... zachłystywał się poezją, sztuką, muzyką, i ogólnie wszystkim co związane z artystycznym pięknem; a że trafiło na duszę wrażliwca - bo był człowiekiem niezwykle wrażliwym i romantycznym, będąc jednocześnie bardzo samotnym i zupełnie nierozumianym - to potem wszystko już poleciało jak kostki domina.....
Ludwik był pod wielkim wpływem sztuki, piękna wszelakiego, muzyki (zwłaszcza oper Wagnera, które go opętały nieomalże do obłędu) ), był też pod silnym wrażeniem legend o średniowiecznych rycerzach (mając zwłaszcza totalnego hopla na punkcie niejakiego Lohengrina - Rycerza Łabędzia - XIII wieczna- legendarna postać z kręgu Świętego Graala) i rozmiłowany w tym wszystkim do tego stopnia, że jego wyobraźnia dawała upust w tych wszystkich późniejszych budowach i dekoracjach jego zamków!
jednocześnie zupełnie nie interesując się dworem, polityką, wojnami (był ich przeciwnikiem, wręcz zagorzałym pacyfistą!) )- uciekał w wyimaginowany świat sztuki jak i gdzie tylko mógł…. i popadał coraz głębiej w ten swój zamknięty świat… tak obcy i niezrozumiały dla innych ;
wiadomym jest również, że niezły był z niego ekscentryk! wielu uważało go wariata... , choć ja wysłuchując tam na miejscu opowieści przewodników o tym królu- wcale tak nie uważam..., był bardzo inteligentny i oczytany , choć po prawdzie przyznać muszę że szaleństwa i dziwactwa miał w sobie sporo no ale nie każdy szaleniec musi być wariatem!
a oto i sam nasz bohater- "sprawca" tych wszystkich bawarskich zamków - młody król Ludwik - to najbardziej znany portret tego króla - w generalskim mundurze i płaszczu koronacyjnym
po krótkim spacerze- docieramy do Pałacu....
jego obłąkańcze wręcz dążenie do budowania coraz to nowszych, piękniejszych, bardziej wymyślnych zamków doprowadziło go niestety do kresu.... ;
olbrzymie zadłużenie, w które Ludwik wpędził Bawarię było kroplą, która przepełniła miarkę.... jego wrogowie od dawna już "kombinowali" jak odsunąć go od władzy..., w końcu przy pomocy biegłych lekarzy (wcale bez żadnych potwierdzonych badań) stwierdzono i wmówiono światu jego szaleństwo, schizofrenię, chorobę psychiczną... co doprowadziło go do niechybnego upadku!
i choć był uwielbiany i kochany przez poddanych, to swoimi dziwactwami, potężnymi wydatkami ponad stan, szastaniem królewską kasą na prawo i lewo oraz dość nietypowym podejściem do polityki (kompletnym brakiem zainteresowania) - przysporzył sobie wielu wrogów w monachijskim parlamencie;
przy tych wszystkich jego cechach - była jeszcze jedna, głęboko skrywana.... - skłonności homoseksualne Ludwika , które w tamtych czasach stanowiły prawdziwą udrękę i głębokie strapienie dla niego samego; dopiero pamiętniki, opublikowane po śmierci Ludwika ujawniły jego cierpienia spowodowane wieloletnim tłumieniem swoich homoseksualnych skłonności
Będąc pod silnym wrażeniem Wersalu który odwiedził osobiście, Ludwik zamarzył, że kupi sobie wyspę i tam zbuduje swój wymarzony zamek... i kupił! kupił całą wyspę i postanowił na niej zbudować sobie kopię Wersalu - zamek który miał zdusić blask siedziby Króla Słońce i wielkością i rozmachem! i choć boczne skrzydła pałacu nigdy nie powstały (pałac jest wciąż nieukończony) to główne, ukończone skrzydło dosłownie powala blaskiem wszystkiego co się tam w nim znajduje!!! , a sala Zwierciadlana (Lustrzana) pobija Wersal w przedbiegach! (byłam, widziałam, potwierdzam i wiem co mówię!) ba! nawet są tam dwie sale Lustrzane - duża (naprawdę ogromna! i nieco mniejsza) ;
Wystrój wnętrz tego zamku ... dosłownie poraża.... po prostu grzeszy wszelkim nadmiarem i to w sposób okrutny!
to jest właśnie ten drugi obiekt, który nie ma żadnego PR- w świecie (jak Opera Margrabiów w Bayreuth) , bo o Wersalu wie/ słyszał/ widział - przecież cały świat , a o jakimś tam zamku Hierrenchiemsee...??? no mało kto! a ten doprawdy przewyższa Wersal!, choc trudno w to uwierzyć!
Piea