Parę takich pamiątkowych kufelków tez mam w swojej kuchni
Nel, biała Wieża Altes Rathaus - doprawdy piękna i bardzo "fotogeniczna" he he, obcykałam ją z kazdej strony
a kufelki (takie uzytkowe) kiedyś zbierali i mąż i syn, ale potem już zaprzestali , bo nie było tego gdzie trzymać ; ; przez lata częśc się wytłukła, część gdzieś "poginęła" i zostało ich niewiele,
a te bawarskie (piekne i bardzo drogie) pochodzą najczęściej z tej Manufaktury :
Papuas, Radek , takich , którzy nie znają za bardzo albo w ogóle sąsiedzkiego Helmutowa- jest tu dużo więcej ; ja sama też należę do tych "mało niemieckich" (bo poza Berlinem, Poczdamem, Dreznem, Monachium + ciut Saksonii) w ogóle jak dotąd Niemiec nie znałam , ale teraz - po ostatniej Bawarii - nabrałam apetytu na więcej i nawet "robię ciche zakusy" na przyszły rok - dla odmiany teraz może północ? chodzi mi po głowie Maklemburgia..... ? zobaczymy co z tego wyjdzie, w każdym razie "mocno mnie wzięło " na te Niemcy
zatem idę do kościoła Świętego Piotra; nie... nie żeby mi tęskno było za bawarskimi kościołami ale chciałam zobaczyć tam jedną "z typowych" bawarskich "specjalności"
Wieża kościoła, wysoka na 92 metry wraz z iglica - nazwana jest potocznie przez mieszkańców Monachium _ Starym Piotrem" - jak widzicie- posiada dość nietypowo dwa zegary ;
podobno po to, żeby dwie osoby jednocześnie mogły spojrzeć w tym samym czasie: "która jest godzina"
hi hi, to ponoć słowa jakiegoś żartownisia- komika
Peterskirche to bardzo cenny zabytek tego miasta - jest to bowiem najstarszy monachijski kościół - pierwsze pisemne wzmianki o tej świątyni pochodzą z lat 1225-1226.;
W średniowieczu strawił go pożar, a w czasie wojny zniszczyły go nieomalże całkowiecie alianckie bomby; całkowicie odbudowany dziś jego smukła wieża dumnie wznosi się nad miastem; wnętrza zaskakują jednak barokowym wykończeniem, co mnie mocno zdziwiło, bo wobec czasu powstania tej swiątyni spodziewałam się ujrzec tam gotyk, ale to efekt wielu róznych przebudów - a wnetrza odtworzono tak - jak wyglądały "przed bombardowaniem"
ołtarz główny wyszedł mi jakoś "mglisto"
w jednej z takich bocznych wnęk znajdziemy tam "osobliwość" po którą tu przylazłam
a chodzi o słynne, bawarskie "kościotrupy w klejnotach"!
w kościele tym znajduje się szklana trumna ze szczątkami , a raczej szkieletem pewnej zupełnie nieznanej mi świętej - to Santa Munditia - jest to typowy przykład bawarskich tzw "jewelled skeletons" , czyli ludzkich szczątek udekorowanych kosztownościami az po brzegi - od czaszki po kości pięty kościotrupki te ustrojone są w klejnoty wszelakie!
tutaj nie miałam za bardzo czasu na "dogłębne" przyjrzenie się owej wystrojonej Świętej, ale do tematu tych jewelled skeletons jescze powróce później, bowiem w Bawarii jest ich w wielu miejscach znacznie więcej...
żegnam się zatem ze Starym Piterem"
i gnam nieomalże na złamanie karku jeszcze do Ratusza, bo chcę zdązyć zajrzeć do środka... a czasu do zbiórki mam już doprawdy chwilę....
he he.. z siatą pełną kiełbas i różnych bratwurstów idę sobie popatrzec na renesansowe krużganki Ratusza
a na Marienplatz cały czas tłumiszcze luda! ; odwracam się za siebie i stoję pod fontanną Ryby - Fischbrunnen ; Ryba ta nawiązuje do przeszłości, gdyż w tym miejscu kiedyś odbywał się Targ rybny.; a ciekawostką lokalną i juz tradycją jest, co roku w Środę Popielcową burmistrz Monachium musi zanurzyć pusty portfel w tej fontannie w celu zapewnienia, że fundusze miejskie będą napełniane ponownie na rok kolejny ...
przekraczam bramę Ratusza
a tam w odróżnieniu od zaludnionego placu pełnego miejskiego gwaru - pustki totalne i cisza, że aż w uszach dzwoni! jakaż przyjemna odmiana...
zaglądam na jeden z ratuszowych dziedzińców
i na chwilę nurkuję "w korytarze"
zupełnie nikt się tu nie kręci... ani turystów! ani urzędników miejskich!
za to w wystoju ratuszowych wnętrz - "powiew średniowiecza" ...
z oknami witrażowymi włącznie
herby miast partnerskich Monachium na jednej ze ścian Ratusza
zaglądam tez na momencik na inny dziedziniec, ale niestety dalsze wejście "zagrodzone"
niestety muszę opuścić to miejsce bo wybiła godzina zbiórki
i wszyscy juz razem idziemy do autokaru, którego nie widać, więc idziemy gęsiego za pilotką, która nas prowadzi....
rowerowy parking miejski, a co ciekawe gdzieś widziałam taki "piętrowy" parking, gdzie na kilku kondygnacjach stały stysiące rowerów! , ALE NIE MOGE ZNALEŹĆ TEJ FOTKI ? GDZIEŚ MI WCIĘŁO!
widać z drogi dwie charakterystyczne "orientalne" wieże kościoła Teotymów; tylko mogę rzucić okiem w tamtym kierunku; a szkoda bo wnętrza- to kolejne cudo (widziałam będąc tu poprzednim razem, tym razem niestety juz nie)
przechodzimy obok fragmentu murów Rezidenz Wittelsbachów! (szkoda, że zamiast Pinakoteki- biuro nie pokazuje tego co jest tu w środku!)
Teatr Narodowy
idziemy i idziemy do tego autokaru.... chyba na drugi koniec Monachium!
po drodze mijamy jeszcze Alter Hof - tutej gotycka wieża wjazdowa do Alter Hof
Alter Hof - to dawna rezydencja cesarska Ludwika IV Wittelsbacha (1424-1449) - elektora Palatynatu Reńskiego; dziś mieści się tutaj Muzeum Miejskie, obok którego tylko przechodzimy...
no i w końcu pakujemy się do naszego rumaka i opuszczamy bawarską stolicę
już przez okno robię jeszcze fotkę Maximilianeum – to budynek zbudowany w II poł. XIX w z ryzalitem zwieńczonym figurą anioła; zbudowany na zlecenie króla Bawarii Maksymiliana II jako uczelnia dla dworskich paziów; w XX w został siedzibą Landtagu Bawarii a także siedzibą Senatu Bawarii
i jeszcze gmach Muzeum Pięciu Kontynentów -gdzie zgromadzono przedmioty spoza Europy których głównymi kolekcjonerami byli członkowie dynastii Wittelsbachów
i opuszczamy Monachium przejeżdżąjąc obok Alianz Areny - stadionu Bayernu Monachium
a do hotelu mamy stąd jakieś niecałe 2 godzinki drogi, potem meldowanko, kolacja i kolejny ostatni juz dzień w Bawarii...
o tych "szkieletorach" napiszę trochę więcej jak dojdę do tego tematu ...., ale fakt, niezła to makarbra! choć pamiętajmy że jest to też "częścią" Bawarii!
na nocleg dojeżdżamy do Ratyzbony; lokują nas w takim typowo miejskim "Holiday'u" , ale o bardzo przyzwoitym standardzie
schody nieomalże "salonowe"
po zameldowaniu , Ci co wykupili - idą na kolację, my nie wykupiłysmy, zatem szybkie meldowanko, do pokoju zostawic klamoty i idziemy w miasto coś zjeść i połazić
najpierw knajpa, ale taka "szybka piłka" ; nie mamy czasu na posiadywanko, bo chcemy połazić trochę korzystając z okazji, że hotel mamy w samym centrum a tu noc juz blisko, choc w sierpniu dni jeszcze długie... zamawiamy bratwursty z miodem na kapuście i nurkujemy w to nieznane nam zupełnie i jak się okazało przeurocze miasto
w sumie to tak łazimy, nie za bardzo wiedząc na co patrzymy ?, ale dałyśmy spokój naszym książkowym przewodnikom, uznając, ze przecież jutro od rana będziemy zwiedzać to wszystko a lokalna Pani pilot dokładnie nam opowie co trzeba
piękne, urokliwe zakątki miasta....
dotarłysmy na plac z Katedrą, ale o tej porze jest rzecz jasna zamknięta
Ratyzbonę (Regensburg) - fajnie się zwiedza, bo częśc staromiejska jest niewielka, łatwa do przejścia na piechotkę bez zbędnej męczarni
są i tutejsze kufelki, nieco inne choć też drogie! ale już nie tak jak bliżej Monachium czy Neuschwenstain
za to "domeczki" jak z bajki! niektóre to lampiony, inne z ciasteczkami lub cukierkami w środku, jeszcze inne to po prostu małe repliki znanych budowli i kamienic - do postawienia... ; no takie to "niemieckie"
poza tym lalki, dziadki do orzechów, itd... jak wszędzie w Bawarii
no i czekoladki na sztuki !
teraz mamy ochotę posiedzieć, to idziemy na piwko
zimniutkie, regensburskie he he - prosto od Augustynów z Monachium
rozleniwione, wracamy powolutku do hotelu...
w mijanym antykwariacie znajduję taką "ciekawostkę"
to znana, gotycka grafika (została wykonana około 1900 roku przez niemieckiego artystę Carla Mullera Baumgartena). Utwór jest podpisany ołówkiem w prawym dolnym rogu. ; a sentencj brzmi a: „Kto był głupcem, kto mędrcem, żebrakiem, czy cesarzem? konkludując: Czy jesteśmy biedni, czy bogaci, po śmierci wszystko jest już takie samo.....
niestety cena prawie 350 Ojro za ten "antyk" to dla mnie za dużo, ale gdybym miała więcej gotówki - kupiłabym.... tak z "zamiłowania" do truposzczaków
chyba każdy lubi podpatrzeć wieczorne życie miasta jeśli hotel jest dostatecznie blisko Piea, piwo nie rozleniwia tylko dodaje wigoru no wypite w nadmiarze może osłabić nogi i wtedy nie pozostaje nic innego jak
hej hej - Piea przez tydzień zjadłem całą golonkę i wursztliki i piwo wypiłem .... i nic nowego .... pewnikiem gdzieś Piea jesiennie wybyła
I fakt - Niemcy tak blisko, a tak rzadko odwiedzane, wstyd się przyznać, ale nawet w Kolonii nie byłem; jedynie Berlin i Drezno.
papuas
he,he,he papuas ja mam podobnie "pere razy" tranzytowo i "za młodego" na szparagowym zarobku ; ))))))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Nel, biała Wieża Altes Rathaus - doprawdy piękna i bardzo "fotogeniczna" he he, obcykałam ją z kazdej strony
a kufelki (takie uzytkowe) kiedyś zbierali i mąż i syn, ale potem już zaprzestali , bo nie było tego gdzie trzymać ; ; przez lata częśc się wytłukła, część gdzieś "poginęła" i zostało ich niewiele,
a te bawarskie (piekne i bardzo drogie) pochodzą najczęściej z tej Manufaktury :
Papuas, Radek , takich , którzy nie znają za bardzo albo w ogóle sąsiedzkiego Helmutowa- jest tu dużo więcej ; ja sama też należę do tych "mało niemieckich" (bo poza Berlinem, Poczdamem, Dreznem, Monachium + ciut Saksonii) w ogóle jak dotąd Niemiec nie znałam , ale teraz - po ostatniej Bawarii - nabrałam apetytu na więcej i nawet "robię ciche zakusy" na przyszły rok - dla odmiany teraz może północ? chodzi mi po głowie Maklemburgia..... ? zobaczymy co z tego wyjdzie, w każdym razie "mocno mnie wzięło " na te Niemcy
Piea
no to czas zakończyć to Monachium
zatem idę do kościoła Świętego Piotra; nie... nie żeby mi tęskno było za bawarskimi kościołami ale chciałam zobaczyć tam jedną "z typowych" bawarskich "specjalności"
Wieża kościoła, wysoka na 92 metry wraz z iglica - nazwana jest potocznie przez mieszkańców Monachium _ Starym Piotrem" - jak widzicie- posiada dość nietypowo dwa zegary ;
podobno po to, żeby dwie osoby jednocześnie mogły spojrzeć w tym samym czasie: "która jest godzina"
hi hi, to ponoć słowa jakiegoś żartownisia- komika
Peterskirche to bardzo cenny zabytek tego miasta - jest to bowiem najstarszy monachijski kościół - pierwsze pisemne wzmianki o tej świątyni pochodzą z lat 1225-1226.;
W średniowieczu strawił go pożar, a w czasie wojny zniszczyły go nieomalże całkowiecie alianckie bomby; całkowicie odbudowany dziś jego smukła wieża dumnie wznosi się nad miastem; wnętrza zaskakują jednak barokowym wykończeniem, co mnie mocno zdziwiło, bo wobec czasu powstania tej swiątyni spodziewałam się ujrzec tam gotyk, ale to efekt wielu róznych przebudów - a wnetrza odtworzono tak - jak wyglądały "przed bombardowaniem"
ołtarz główny wyszedł mi jakoś "mglisto"
w jednej z takich bocznych wnęk znajdziemy tam "osobliwość" po którą tu przylazłam
a chodzi o słynne, bawarskie "kościotrupy w klejnotach"!
w kościele tym znajduje się szklana trumna ze szczątkami , a raczej szkieletem pewnej zupełnie nieznanej mi świętej - to Santa Munditia - jest to typowy przykład bawarskich tzw "jewelled skeletons" , czyli ludzkich szczątek udekorowanych kosztownościami az po brzegi - od czaszki po kości pięty kościotrupki te ustrojone są w klejnoty wszelakie!
tutaj nie miałam za bardzo czasu na "dogłębne" przyjrzenie się owej wystrojonej Świętej, ale do tematu tych jewelled skeletons jescze powróce później, bowiem w Bawarii jest ich w wielu miejscach znacznie więcej...
żegnam się zatem ze Starym Piterem"
i gnam nieomalże na złamanie karku jeszcze do Ratusza, bo chcę zdązyć zajrzeć do środka... a czasu do zbiórki mam już doprawdy chwilę....
he he.. z siatą pełną kiełbas i różnych bratwurstów idę sobie popatrzec na renesansowe krużganki Ratusza
a na Marienplatz cały czas tłumiszcze luda! ; odwracam się za siebie i stoję pod fontanną Ryby - Fischbrunnen ; Ryba ta nawiązuje do przeszłości, gdyż w tym miejscu kiedyś odbywał się Targ rybny.; a ciekawostką lokalną i juz tradycją jest, co roku w Środę Popielcową burmistrz Monachium musi zanurzyć pusty portfel w tej fontannie w celu zapewnienia, że fundusze miejskie będą napełniane ponownie na rok kolejny ...
przekraczam bramę Ratusza
a tam w odróżnieniu od zaludnionego placu pełnego miejskiego gwaru - pustki totalne i cisza, że aż w uszach dzwoni! jakaż przyjemna odmiana...
zaglądam na jeden z ratuszowych dziedzińców
i na chwilę nurkuję "w korytarze"
zupełnie nikt się tu nie kręci... ani turystów! ani urzędników miejskich!
za to w wystoju ratuszowych wnętrz - "powiew średniowiecza" ...
z oknami witrażowymi włącznie
herby miast partnerskich Monachium na jednej ze ścian Ratusza
zaglądam tez na momencik na inny dziedziniec, ale niestety dalsze wejście "zagrodzone"
niestety muszę opuścić to miejsce bo wybiła godzina zbiórki
i wszyscy juz razem idziemy do autokaru, którego nie widać, więc idziemy gęsiego za pilotką, która nas prowadzi....
rowerowy parking miejski, a co ciekawe gdzieś widziałam taki "piętrowy" parking, gdzie na kilku kondygnacjach stały stysiące rowerów! , ALE NIE MOGE ZNALEŹĆ TEJ FOTKI ? GDZIEŚ MI WCIĘŁO!
widać z drogi dwie charakterystyczne "orientalne" wieże kościoła Teotymów; tylko mogę rzucić okiem w tamtym kierunku; a szkoda bo wnętrza- to kolejne cudo (widziałam będąc tu poprzednim razem, tym razem niestety juz nie)
przechodzimy obok fragmentu murów Rezidenz Wittelsbachów! (szkoda, że zamiast Pinakoteki- biuro nie pokazuje tego co jest tu w środku!)
Teatr Narodowy
idziemy i idziemy do tego autokaru.... chyba na drugi koniec Monachium!
po drodze mijamy jeszcze Alter Hof - tutej gotycka wieża wjazdowa do Alter Hof
Alter Hof - to dawna rezydencja cesarska Ludwika IV Wittelsbacha (1424-1449) - elektora Palatynatu Reńskiego; dziś mieści się tutaj Muzeum Miejskie, obok którego tylko przechodzimy...
no i w końcu pakujemy się do naszego rumaka i opuszczamy bawarską stolicę
już przez okno robię jeszcze fotkę Maximilianeum – to budynek zbudowany w II poł. XIX w z ryzalitem zwieńczonym figurą anioła; zbudowany na zlecenie króla Bawarii Maksymiliana II jako uczelnia dla dworskich paziów; w XX w został siedzibą Landtagu Bawarii a także siedzibą Senatu Bawarii
i jeszcze gmach Muzeum Pięciu Kontynentów -gdzie zgromadzono przedmioty spoza Europy których głównymi kolekcjonerami byli członkowie dynastii Wittelsbachów
i opuszczamy Monachium przejeżdżąjąc obok Alianz Areny - stadionu Bayernu Monachium
a do hotelu mamy stąd jakieś niecałe 2 godzinki drogi, potem meldowanko, kolacja i kolejny ostatni juz dzień w Bawarii...
cdn...
Piea
ooo, mają..."piętrowe tramwaje " !???? ; )))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Trzeba przyznać,że piękne te korytarze też bym tam zanurkowala
A szkielet w klejnotach ..masakra, niezbyt podoba mi sie ten zwyczaj
No trip no life
Jak pokazujesz na Monachium trzeba by poświęcić więcej czasu . Ale i tak twoja relacja pozwala wyrobić sobie własne zdanie co chciałoby się zobaczyć.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
o tych "szkieletorach" napiszę trochę więcej jak dojdę do tego tematu ...., ale fakt, niezła to makarbra! choć pamiętajmy że jest to też "częścią" Bawarii!
na nocleg dojeżdżamy do Ratyzbony; lokują nas w takim typowo miejskim "Holiday'u" , ale o bardzo przyzwoitym standardzie
schody nieomalże "salonowe"
po zameldowaniu , Ci co wykupili - idą na kolację, my nie wykupiłysmy, zatem szybkie meldowanko, do pokoju zostawic klamoty i idziemy w miasto coś zjeść i połazić
najpierw knajpa, ale taka "szybka piłka" ; nie mamy czasu na posiadywanko, bo chcemy połazić trochę korzystając z okazji, że hotel mamy w samym centrum a tu noc juz blisko, choc w sierpniu dni jeszcze długie... zamawiamy bratwursty z miodem na kapuście i nurkujemy w to nieznane nam zupełnie i jak się okazało przeurocze miasto
w sumie to tak łazimy, nie za bardzo wiedząc na co patrzymy ?, ale dałyśmy spokój naszym książkowym przewodnikom, uznając, ze przecież jutro od rana będziemy zwiedzać to wszystko a lokalna Pani pilot dokładnie nam opowie co trzeba
piękne, urokliwe zakątki miasta....
dotarłysmy na plac z Katedrą, ale o tej porze jest rzecz jasna zamknięta
Ratyzbonę (Regensburg) - fajnie się zwiedza, bo częśc staromiejska jest niewielka, łatwa do przejścia na piechotkę bez zbędnej męczarni
są i tutejsze kufelki, nieco inne choć też drogie! ale już nie tak jak bliżej Monachium czy Neuschwenstain
za to "domeczki" jak z bajki! niektóre to lampiony, inne z ciasteczkami lub cukierkami w środku, jeszcze inne to po prostu małe repliki znanych budowli i kamienic - do postawienia... ; no takie to "niemieckie"
poza tym lalki, dziadki do orzechów, itd... jak wszędzie w Bawarii
no i czekoladki na sztuki !
teraz mamy ochotę posiedzieć, to idziemy na piwko
zimniutkie, regensburskie he he - prosto od Augustynów z Monachium
rozleniwione, wracamy powolutku do hotelu...
w mijanym antykwariacie znajduję taką "ciekawostkę"
to znana, gotycka grafika (została wykonana około 1900 roku przez niemieckiego artystę Carla Mullera Baumgartena). Utwór jest podpisany ołówkiem w prawym dolnym rogu. ;
a sentencj brzmi a: „Kto był głupcem, kto mędrcem, żebrakiem, czy cesarzem?
konkludując: Czy jesteśmy biedni, czy bogaci, po śmierci wszystko jest już takie samo.....
niestety cena prawie 350 Ojro za ten "antyk" to dla mnie za dużo, ale gdybym miała więcej gotówki - kupiłabym.... tak z "zamiłowania" do truposzczaków
Piea
chyba każdy lubi podpatrzeć wieczorne życie miasta jeśli hotel jest dostatecznie blisko Piea, piwo nie rozleniwia tylko dodaje wigoru no wypite w nadmiarze może osłabić nogi i wtedy nie pozostaje nic innego jak
papuas
Wursty fajne , a ta porcja na ile osób ? czy sama wpałaszowałaś 6 kiełbasek?
No trip no life