jak się cieszę na Kambo . Jak tak dalej pójdzie to walizek nie zapakuję, bo będę nowe relacje czytała.
belka śliczny ten Le Vieman Resort, Bunwin Plantation też wygląda ciekawie. Już zacieram ręce na podróż po świątyniach
To dzięki Twojej relacji bardzo dużo się dowiedziałam o Angkor i wiele razy do niej wracałam czekając na wyjazd. Nie wspomnę już o Sra Ponie o którym po raz pierwszy usłyszałam od Ciebie.
A te walizki dokąd tym razem pakujesz? czy dobrze rozumiem że do Kambodży ponownie?
Nie tym razem Hong Kong, Makao i Filipiny. Jeżeli chodzi o Kambodżę to mam inne plany niestety muszą jeszcze poczekać
Miło slyszeć, że relacja się przydała i cieszę się, że Srapon się sprawdził. Widziałam, że nawet bardziej się stara niż kiedyś w sensie, że obserwuje potrzeby turystów i szybko się dostosowuje . Najważniejsze, że nie leci na "popularności" tylko się stara. Pewnie jeszcze coś o nim skrobniesz.
Nie - nie trzeba. My akurat znalezliśmy jakieś stare i zabraliśmy ze sobą. Z tego co widziałam i słyszałam na lotnisku to sporo osób nie miało zdjęć i nie mieli w związku z tym żadnych problemów. W takim przypadku trzeba było dopłacić (nie wiem ile ale czytałam gdzieś że 2$ chyba).
Tak naprawdę jak się nie ma akurat pozostałych starych zdjęć - to nie ma sensu specjalnie w Polsce się fotografować.
Przygotowując się do wyjazdu – znalazłam na forum post w którym Zające „proszą o pomoc dla najlepszego tuktukowca w Kambodży”. Wiele osób również bardzo polecało Jego usługi. Po co więc szukać dalej – oczywiste jest, że piszę do Sra Pona i rezerwuje 3 dniową jazdę po Angkor. Osobiście polecam kontakt z nim przez email srapon@ymail.com . Sra Pon szybko mi odpowiada – bardzo się cieszy i dziękuje. O umówionej godzinie 9:00 wychodzimy przed nasz hotel i już w progu wita nas uśmiechnięty Sra Pon. Prowadzi do swojego wehikułu i zaczynamy ustalać plan działań. Naszą uwagę przykuwa Jego czapeczka z napisem „Polska”, widząc naszą reakcje, z wielką satysfakcją mówi że też taki T-shirt ma – zresztą kolejnego dnia nam się w nim prezentuje. Ponieważ zawsze jestem winna wszystkich odcisków na stopach moich współtowarzyszy podróży – to tym razem mam głębokie postanowienie – nie upierać się aby zobaczyć wszystko i to jeszcze w jeden dzień. Staram się trwać w tym postanowieniu – mamy w końcu całe trzy dni przeznaczone tylko na Angkor i na każdy z nich chce czekać z taką samą ciekawością. Po wielu dyskusjach samej ze sobą – ku wielkiej radości stóp mego Męża – potwierdzam Sra Ponowi że dziś oglądamy tylko Angkor Wat, Phnom Bakheng oraz zaliczamy zaplanowaną atrakcje - „lot” balonem nad Angkor Wat. A potem to się zobaczy. Ruszamy, a że nasz hotel położony jest poza Siem Reap to cała podróż pod kasy biletowe trwa 20-30 minut. Chętnych do nabycia 3 dniowych wejściówek brak, więc natychmiast jesteśmy posiadaczami biletu z naszymi zdjęciami. Zatrzymujemy się jeszcze z Sra Ponem pod mapą Angkoru omawiając plany na kolejne dni. Sra Pon dużo i ciekawie opowiada – zawsze przed każdą Świątynią obdarowywał nas niezbędnymi informacjami. I jeszcze sześć praktyczna – Sra Pon otwiera swoją turystyczną lodóweczkę przymontowaną do tuk-tuka i z dumą prezentuje przygotowany dla nas ekwipunek – wodę, piwo oraz mokre chustki – wszystko starannie obłożone lodem. No frontem do klienta po prostu. To nam się podoba - można ruszać *clapping*
Tak wygląda pierwsza cześć drogi po "naszej wiosce" gdzie mieszkamy
Jak przystało na prawdziwą wieś - jest i bydło i uprawy rolne. Po prawo ryż, po lewo ryz a środkiem krowy idą
Amatorów Angkoru dużo - "prawie" korki na ulicach Siem Reap *shok*
Jesteśmy na miejscu - przed nami wyczekiwany widok Angkor Wat. Z oddali jeszcze takiego wrazenia nie robi - ale czym bliżej tym lepiej . Sra Pon mów że przeważnie 2 godziny zajmuje turystom zwiedzanie kompleksu. Jak to? co można tam robić tyle czasu? Wracamy po prawie 3 godzinach . Chcemy zobaczyć każdy zakamarek, zajrzeć w każdy kąt - jesteśmy pod wrażeniem. Choć po 3 dniach wiemy że to nie Angkor Wat jest naszym faworytem.
Wracamy umęczeni ale szczęśliwi - chwila odpoczynku przy zimnym napitku - ruszamy dalej. Przed nami "wspinaczka" na Phnom Bakheng po widoki ze wzgórza na Angkor Wat.
Droga zajmuje ok 20 minut - droga urozmaicona jest platformami widokowymi. Pierwsza pokazuje ukrytą wśród roślinności Świątynie
z kolejnej możemy podziwiać widoki jeziora
Docieramy na górę - Świątynia jest w kiepskim stanie i trwają prace konserwatorskie - choć obserwując zapał tamtejszych budowlańców to trochę się im zejdzie
Widok na Angkor Wat nie powala - widać fakt - ale to nie jest to na co liczyliśmy wspinając się pod górę
natomiast dostrzegliśmy naszą kolejną atrakcje - panoramiczny balon - oby z niego był lepszy widok
Balonowa stacja mieści się blisko Angkor Wat - wznosi on pasażerów na wysokość 200 metrów. Po osiągnięciu wysokości mamy ok 10 minut aby podziwiać panoramę a w szczególności Angkor Wat - który tym razem jest zdecydowanie lepiej widoczny.
już bezpiecznie na ziemi - atrakcja krótka ale warto było - w końcu balonem jeszcze nigdy nie leciałam
Jest godzina 14-ta - na dziś kończymy - jutro też jest dzień i nowe Świątynie. Udajemy się do hotelu gdzie czeka na nas chłodny basen a wieczorem Pub Street z pysznymi drineczkami
Gdzieś wyczytałem, że ten balon przywiązany jest do ziemi. . Prawda to? Jaki jest koszt takiej atrakcji? Chłonę każdy wyraz Twojej relacji, opisujesz wszystko super, zzdjęcia też bardzo fajne.
dziekuję - ciąg dalszy na pewno nastąpi
To dzięki Twojej relacji bardzo dużo się dowiedziałam o Angkor i wiele razy do niej wracałam czekając na wyjazd. Nie wspomnę już o Sra Ponie o którym po raz pierwszy usłyszałam od Ciebie.
A te walizki dokąd tym razem pakujesz? czy dobrze rozumiem że do Kambodży ponownie?
Nie tym razem Hong Kong, Makao i Filipiny. Jeżeli chodzi o Kambodżę to mam inne plany niestety muszą jeszcze poczekać
Miło slyszeć, że relacja się przydała i cieszę się, że Srapon się sprawdził. Widziałam, że nawet bardziej się stara niż kiedyś w sensie, że obserwuje potrzeby turystów i szybko się dostosowuje . Najważniejsze, że nie leci na "popularności" tylko się stara. Pewnie jeszcze coś o nim skrobniesz.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
czy to prawda, że trzeba mieć własne papierowe zdjęcie przy wjeździe do Kambodży?
relacja suuuper
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
dziękuję
Nie - nie trzeba. My akurat znalezliśmy jakieś stare i zabraliśmy ze sobą. Z tego co widziałam i słyszałam na lotnisku to sporo osób nie miało zdjęć i nie mieli w związku z tym żadnych problemów. W takim przypadku trzeba było dopłacić (nie wiem ile ale czytałam gdzieś że 2$ chyba).
Tak naprawdę jak się nie ma akurat pozostałych starych zdjęć - to nie ma sensu specjalnie w Polsce się fotografować.
dzięki Belka za info
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Przygotowując się do wyjazdu – znalazłam na forum post w którym Zające „proszą o pomoc dla najlepszego tuktukowca w Kambodży”. Wiele osób również bardzo polecało Jego usługi. Po co więc szukać dalej – oczywiste jest, że piszę do Sra Pona i rezerwuje 3 dniową jazdę po Angkor. Osobiście polecam kontakt z nim przez email srapon@ymail.com . Sra Pon szybko mi odpowiada – bardzo się cieszy i dziękuje. O umówionej godzinie 9:00 wychodzimy przed nasz hotel i już w progu wita nas uśmiechnięty Sra Pon. Prowadzi do swojego wehikułu i zaczynamy ustalać plan działań. Naszą uwagę przykuwa Jego czapeczka z napisem „Polska”, widząc naszą reakcje, z wielką satysfakcją mówi że też taki T-shirt ma – zresztą kolejnego dnia nam się w nim prezentuje. Ponieważ zawsze jestem winna wszystkich odcisków na stopach moich współtowarzyszy podróży – to tym razem mam głębokie postanowienie – nie upierać się aby zobaczyć wszystko i to jeszcze w jeden dzień. Staram się trwać w tym postanowieniu – mamy w końcu całe trzy dni przeznaczone tylko na Angkor i na każdy z nich chce czekać z taką samą ciekawością. Po wielu dyskusjach samej ze sobą – ku wielkiej radości stóp mego Męża – potwierdzam Sra Ponowi że dziś oglądamy tylko Angkor Wat, Phnom Bakheng oraz zaliczamy zaplanowaną atrakcje - „lot” balonem nad Angkor Wat. A potem to się zobaczy. Ruszamy, a że nasz hotel położony jest poza Siem Reap to cała podróż pod kasy biletowe trwa 20-30 minut. Chętnych do nabycia 3 dniowych wejściówek brak, więc natychmiast jesteśmy posiadaczami biletu z naszymi zdjęciami. Zatrzymujemy się jeszcze z Sra Ponem pod mapą Angkoru omawiając plany na kolejne dni. Sra Pon dużo i ciekawie opowiada – zawsze przed każdą Świątynią obdarowywał nas niezbędnymi informacjami. I jeszcze sześć praktyczna – Sra Pon otwiera swoją turystyczną lodóweczkę przymontowaną do tuk-tuka i z dumą prezentuje przygotowany dla nas ekwipunek – wodę, piwo oraz mokre chustki – wszystko starannie obłożone lodem. No frontem do klienta po prostu. To nam się podoba - można ruszać *clapping*
Tak wygląda pierwsza cześć drogi po "naszej wiosce" gdzie mieszkamy
Jak przystało na prawdziwą wieś - jest i bydło i uprawy rolne. Po prawo ryż, po lewo ryz a środkiem krowy idą
Amatorów Angkoru dużo - "prawie" korki na ulicach Siem Reap *shok*
Jesteśmy na miejscu - przed nami wyczekiwany widok Angkor Wat. Z oddali jeszcze takiego wrazenia nie robi - ale czym bliżej tym lepiej . Sra Pon mów że przeważnie 2 godziny zajmuje turystom zwiedzanie kompleksu. Jak to? co można tam robić tyle czasu? Wracamy po prawie 3 godzinach . Chcemy zobaczyć każdy zakamarek, zajrzeć w każdy kąt - jesteśmy pod wrażeniem. Choć po 3 dniach wiemy że to nie Angkor Wat jest naszym faworytem.
Wracamy umęczeni ale szczęśliwi - chwila odpoczynku przy zimnym napitku - ruszamy dalej. Przed nami "wspinaczka" na Phnom Bakheng po widoki ze wzgórza na Angkor Wat.Droga zajmuje ok 20 minut - droga urozmaicona jest platformami widokowymi. Pierwsza pokazuje ukrytą wśród roślinności Świątynie
z kolejnej możemy podziwiać widoki jeziora
Docieramy na górę - Świątynia jest w kiepskim stanie i trwają prace konserwatorskie - choć obserwując zapał tamtejszych budowlańców to trochę się im zejdzie
Widok na Angkor Wat nie powala - widać fakt - ale to nie jest to na co liczyliśmy wspinając się pod górę
natomiast dostrzegliśmy naszą kolejną atrakcje - panoramiczny balon - oby z niego był lepszy widok
Balonowa stacja mieści się blisko Angkor Wat - wznosi on pasażerów na wysokość 200 metrów. Po osiągnięciu wysokości mamy ok 10 minut aby podziwiać panoramę a w szczególności Angkor Wat - który tym razem jest zdecydowanie lepiej widoczny.
już bezpiecznie na ziemi - atrakcja krótka ale warto było - w końcu balonem jeszcze nigdy nie leciałam
Jest godzina 14-ta - na dziś kończymy - jutro też jest dzień i nowe Świątynie. Udajemy się do hotelu gdzie czeka na nas chłodny basen a wieczorem Pub Street z pysznymi drineczkami
Gdzieś wyczytałem, że ten balon przywiązany jest do ziemi. . Prawda to? Jaki jest koszt takiej atrakcji? Chłonę każdy wyraz Twojej relacji, opisujesz wszystko super, zzdjęcia też bardzo fajne.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Tylko ja tak mam,że nie widzę żadnego zdjęcia tylko krzyżyki?
Ja widzę zdjęcia normalnie. A że w Kambodży mnie jeszcze nie było, to tym chętniej oglądam