My również odwiedziliśmy 3 wioski na Sumatrze ale tylko pierwsza i trzecia z Twojej relacji to te same co u mnie. Ciekawe czy będą jescze jakieś różnice między naszymi wycieczkami? Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg Twojej relacji
Następnego dnia od rana oczywiście wielkie zwiedzanie.
Na początek Prambanan leżące ok. 18 km od Yogyakarty.
Prambanan jest jednym z największych hinduistycznych kompleksów świątynnych w Indonezji. Początki świątyni datuje się na IX w.. Kompleks powstał jako trzy wielkie czworokąty zawierające 224 świątynie. Najważniejszym punktem jest wewnętrzny kwadrat, który zawiera m.in. najwyższe świątynie poświęcone Trimurti, czyli występującej w hinduizmie Wielkiej Trójcy Bogów: Brahma (Bóg Stworzyciel), Wisznu (Bóg utrzymujący Świat) oraz Śiwa (Bóg Niszczyciel).
W 1991 roku zespół świątynny Prambanan został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
W maju 2006 roku świątynie ucierpiały podczas trzęsienia ziemi.
W lutym 2014 roku w wyniku erupcji wulkanu Kelud zespół został zamknięty dla turystów na około miesiąc.
Uwagę zwracają gromady uczniów kręcące sie przy turystach.
To ich lekcje angielskiego, w postaci konwersacji.
Jeszcze elektryczny pociąg przewozi nas w inną część świątyni, a po drodze mijamy park pełen jeleni (danieli?).
Kolejnym punktem będzie Kraton, czyli pałac sułtana.
Ale zanim tam dotrzemy, najpierw warsztaty batiku.
Batik to technika malarska polegająca na kolejnym nakładaniu wosku i kąpieli tkaniny w barwniku, który farbuje jedynie miejsca nie zamaskowane warstwą wosku. Dla uzyskania specjalnych efektów proces woskowania i farbowania można powtarzać wielokrotnie.
Pokazano nam proces tworzenia form 8-10 kolorowych, jak i te mające po 30 barw.
Oczywiście pojawił się miejscowy mistrz, którego dzieła można było nabyć w miejscowym sklepiku.
Indonezja jest republiką,a my jedziemy zwiedzać pałac sułtana - Kraton. Co gorsza, zamieszkany przez rodzinę sułtańską i z fajną ochroną (na zdjęciach od tyłu ze sztyletami).
Yogyakarta czyli Jogja jest jednym z dwóch regionów specjalnych w całej Indonezji. Sułtan wciąż tu rządzi, ma prawa gubernatora.
Budynków jest dużo, najpierw witają tancerze, potem pojawia się służba i opowiada z dumą o swoich rodzicach.
Służba na dworze jest bowiem dziedziczna, bez wynagrodzenia, za wikt i opierunek.
Udało sie dopłynąć do AMBARITA, wioski niegdyś zamieszkanej przez kanibali.
Zobaczyć tu można miejsce obrad starszyzny oraz ołtarz, na którym składano ofiary z ludzi i dokonywano aktów kanibalizmu.
Z tym kanibalizmem to było inaczej niż na Nowej Gwinei.
Gdy skazano wroga na karę śmierci, to obcinano mu palce, sutki i usta. Posiekane mieszano z wołowiną i to po usmażeniu zjadano.
Chodziło o przejęcie sił witalnych wroga, a nie zjedzenie człowieka.
Podobno ostatni taki przypadek był w 1906 roku.
Gdy udało się szczęśliwie wrócić do hotelu, popołudnie było wolne.
Nastepnęgo dnia mieliśmy opuszczać Sumatrę.
Jorguś
My również odwiedziliśmy 3 wioski na Sumatrze ale tylko pierwsza i trzecia z Twojej relacji to te same co u mnie. Ciekawe czy będą jescze jakieś różnice między naszymi wycieczkami? Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg Twojej relacji
Jorguś przygód z wodą nie brakowało na wyjeżdzie szok ale będzie co wspominać
Straszne rzeczy opowiadasz o tym obcinaniu części ciała ,dobrze że to już przeszłość choć wcale nie taka odległa
Następnego dnia o świcie (jak zawsze) pubudka.
Tym razem przepływamy jezioro bez przeszkód i ruszamy w kilkugodzinną drogę do Medan.
Widać jak w nocy lało.
Jesteśmy na lotnisku w Medan.
Tam jemy lunch i trochę łazimy po sklepach.
Lot ok. 2,5 godziny do Yogyakarta na Jawie.
Lot liniami Air Asia, więc ani papu ani picia. Chyba, że sobie ktoś kupi.
Mnogo tubylców. Sa wrzaskliwi, dzieciarnia biega i kopie w siedzenie.
Tak na marginesie. Czy w dalszym ciągu jest zakaz pakowania dzieci do luków bagażowych?
I już w Yogyakarcie.
Na zdjęciach wejście do terminalu i nasz hotel.
Był 20 minut jazdy od pasa lotniska. Nie było kiedy się nim nacieszyć.
Późno i ciemno.
Na szczęście nie trzeba się pakować. 2 noclegi w tym samym miejscu.
Po drugiej stronie ulicy jest Carrefour.
I tu nowość.
4 pasy jezdni w jedną i 4 w drugą stronę.
Są pasy, ale wszyscy jadą ponad 100km/h i nie ma szans. Chyba że na samobójstwo.
Przy pasach stoją przeprowadzacze (z obu stron) z czerwoną neonową latarą w ręce.
Co jakieś 5 minut próbują zatrzymać pojazdy. Tak długo aż im się powiedzie. Wtedy doprowadzają do połowy jezdni i zabawa trwa dalej.
Zysk - pizza zamiast ryżu.
Jorguś
Hotel wyglądada ciekawie, ma fajny klimat
A jak pogoda na Jawie ? deszcz zostawiliście na Sumatrze ?
Deszcz na szczęście był tylko jeszcze raz.
I to ostatniego dnia, gdy byliśmy na Bali.
Lało całą noc aż do 10 rano.
Jorguś
Następnego dnia od rana oczywiście wielkie zwiedzanie.
Na początek Prambanan leżące ok. 18 km od Yogyakarty.
Prambanan jest jednym z największych hinduistycznych kompleksów świątynnych w Indonezji. Początki świątyni datuje się na IX w.. Kompleks powstał jako trzy wielkie czworokąty zawierające 224 świątynie. Najważniejszym punktem jest wewnętrzny kwadrat, który zawiera m.in. najwyższe świątynie poświęcone Trimurti, czyli występującej w hinduizmie Wielkiej Trójcy Bogów: Brahma (Bóg Stworzyciel), Wisznu (Bóg utrzymujący Świat) oraz Śiwa (Bóg Niszczyciel).
W 1991 roku zespół świątynny Prambanan został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
W maju 2006 roku świątynie ucierpiały podczas trzęsienia ziemi.
W lutym 2014 roku w wyniku erupcji wulkanu Kelud zespół został zamknięty dla turystów na około miesiąc.
Uwagę zwracają gromady uczniów kręcące sie przy turystach.
To ich lekcje angielskiego, w postaci konwersacji.
Jeszcze elektryczny pociąg przewozi nas w inną część świątyni, a po drodze mijamy park pełen jeleni (danieli?).
Jorguś
Kolejnym punktem będzie Kraton, czyli pałac sułtana.
Ale zanim tam dotrzemy, najpierw warsztaty batiku.
Batik to technika malarska polegająca na kolejnym nakładaniu wosku i kąpieli tkaniny w barwniku, który farbuje jedynie miejsca nie zamaskowane warstwą wosku. Dla uzyskania specjalnych efektów proces woskowania i farbowania można powtarzać wielokrotnie.
Pokazano nam proces tworzenia form 8-10 kolorowych, jak i te mające po 30 barw.
Oczywiście pojawił się miejscowy mistrz, którego dzieła można było nabyć w miejscowym sklepiku.
Jorguś
Do Pałacu Sułtana nie dotarłam, chetnie więc zobaczę .
Prambanan robi wrażenie.
No trip no life
Indonezja jest republiką,a my jedziemy zwiedzać pałac sułtana - Kraton. Co gorsza, zamieszkany przez rodzinę sułtańską i z fajną ochroną (na zdjęciach od tyłu ze sztyletami).
Yogyakarta czyli Jogja jest jednym z dwóch regionów specjalnych w całej Indonezji. Sułtan wciąż tu rządzi, ma prawa gubernatora.
Budynków jest dużo, najpierw witają tancerze, potem pojawia się służba i opowiada z dumą o swoich rodzicach.
Służba na dworze jest bowiem dziedziczna, bez wynagrodzenia, za wikt i opierunek.
Jorguś