--------------------

____________________

 

 

 



Hongkong - dlaczego warto tam jechać?

286 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Bea, dzięki

To łyknęłaś podobne klimaty - mam na myśli oczywiscie Pekin. A byłaś też na Murze?

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Dochodzimy do ładnie zagospodarowanej plaży St Stephan z przebieralniami i prysznicami.

Parę osób się kąpie, teraz żałuję, że nie zabrałam kostiumu kąpielowego, ale nie byłam pewna czy będzie się gdzie przebrać. No, ale pobrodzić przy brzegu – zawsze można. Woda nie za ciepła, ja jednak wolę taką bliżej 30 stopni. W pobliżu rosną ciekawe powyginane drzewa, których nazw nie znam.

Kawałek za plażą jest wypożyczalnia sprzętu pływającego: kajaków, żaglówek, łodzi. Ale teraz jest zima i ze sprzętu nikt nie korzysta, choć temperatura wody ma 21 stopni. Po zatoce pływają natomiast liczni windsurferzy.

Atmosfera pełnego relaksu.....nic dziwnego, że mieszkają tu cudzoziemscy pracownicy banków i korporacji, których oczywiście na to stać. Fajnie tak po intensywnej pracy w hałaśliwym, zatłoczonym mieście lec na tarasie wśród zieleni z widokiem na zatokę. Ale się rozmarzyłam.....

Pora wracać, bo już nawet mnie nogi odmawiają posłuszeństwa, a co dopiero temu biednemu chłopakowi - widać, że niezbyt przyzwyczajonemu do pieszych wędrówek.

Idziemy z powrotem do Stanley Plaza i tym razem łapiemy piętrowy autobus do centrum. Jak ten wielki piętruś będzie zasuwał po tych wąskich, pełnych zakrętów drogach???? Niestety jedzie trochę inną trasą, już nie tak malowniczą, jak ta nadmorska, ale z pewnością bezpieczniejszą.

Po blisko godzinnej jeździe ( trafiamy w mieście na godziny szczytu ) przesiadamy się na metro, by uniknąć korków i już wkrótce jesteśmy przy hotelu.

Umawiamy się na następny dzień, ale Bing nie wie, czy go profesor wyznaczy do towarzyszenia mi, czy też kogoś innego. Potem okaże się, że profesor nie był pewny czy mi Bing przypadnie do gustu, bo gdyby nie za bardzo, to miał podesłać kogoś innego. Gdy się dowiedział, ze mi w pełni odpowiada jego towarzystwo – spotkaliśmy się ponownie następnego dnia.

Mariola

olla123
Obrazek użytkownika olla123
Offline
Ostatnio: 1 rok 10 miesięcy temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Apisku - chyle czola BiggrinBiggrin przepiekna relacja, swietnie sie czyta i oglada, super Biggrin 

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Olla, Mara, dzięki za zainteresowanie.

Ale to jeszcze nie koniec atrakcji na dzień dzisiejszy. O godzinie 19 znajomy profesor o wdzięcznym imieniu Zongquing zaprasza nas na kolację.

Mąż zjawia się w hotelu tuż po mnie. Mamy prawie półtorej godziny na odpoczynek. Jego boli tyłek od wielogodzinnego siedzenia na konferencji, a mnie nogi od łażenia. Ale najważniejsze, że każde z nas jest zadowolone z mijającego dnia.

Punktualnie o 19 – wszyscy są tutaj bardzo punktualni, a spóźnienie jest oznaką lekceważenia tego, który musi czekać – spotykamy się z profesorem pod choinką. To bardzo fajne miejsce spotkań w tak dużym i ruchliwym lobby.

Jedziemy jego wielkim autem do niezbyt odległej restauracji. W budynku, który znajduje się nieopodal przystani promu znajduje się kilkanaście eleganckich restauracji. Budynek jest bardzo nowoczesny i ma kształt zbliżony do żagla, trochę kojarzy mi się z tym w Dubaju.

Restauracja jest sympatyczna, ale co najważniejsze zlokalizowana na 8 piętrze ze wspaniałym widokiem na rozjarzone wysokościowce po drugiej stronie zatoki. Dzisiaj z wygodnych foteli będziemy podziwiać Symfonię Światła przez całkowicie przeszkloną jedną ścianę lokalu.

Jest z nami jeszcze parę osób biorących udział w konferencji. Na obrotowej części stołu pojawiają się coraz to nowe dania. Zaczynamy od znajomych mi już pierożków dim sum, potem jest jakaś zupa z rozgotowanym ryżem, zupełnie bez smaku. Następnie kilka rodzajów makaronów z różnymi sosami,z owocami morza, z wołowiną, mi najbardziej smakuje z grzybami. Czas na mięsa : wieprzowina – taka typowa po chińsku na słodko -kwaśno, ale świetnie zrobiona, bo taka chrupiąca. Jest kurczak marynowany w niby winie, ale potem to się okazało, że raczej w ryżowej wódce, bo czy jakieś wino może mieć 40 %??????? Ryba garupa – jadłam po raz pierwszy - z łbem mocno wyeksponowanym, żeby każdy od razu wiedział jakiego gatunku je rybę. Były do tego jeszcze różne dziwne warzywa, głównie zielone liście i jakieś kiszone rzodkwie chyba. Jeszcze sałatka jakby z posiekanej kapusty, a okazuje się, że to suszone meduzy w jakimś sosiku. Na deser podają ni to kompot, ni to kisiel z czerwonej fasoli z rodzynkami i skórką pomarańczową. Na początku ta brunatna bryja wydaje mi się niezjadliwa, ale po spróbowaniu okazuje się to całkiem niezłe.

Widowisko Symfonia Świateł widoczna z góry była fantastyczna.

Ogólnie podsumowując wrażenia smakowe z tego wieczoru, muszę stwierdzić, że nic co zjadłam nie było obrzydliwe, pewne rzeczy były jakby kompletnie niedoprawione, bez smaku, a niektóre pyszne, np. pewne rodzaje nudli, dim sumy, czy wieprzowinka. Próbowałam wszystkiego po kolei, bo tak mi nakazał mąż. Ktoś by pomyślał, że zawsze taka posłuszna jestem!!!!Ponoć chiński gospodarz czuje się urażony, jeśli nie czegoś nie spróbuje. Jeżeli po spróbowaniu nie chce się tego jeść, to wszystko OK, nie mają żalu, bo wiedzą, że nie wszystkie ich potrawy smakują cudzoziemcom. Pewnie i nasze niektóre przysmaki wzbudzają zgrozę u obcokrajowców.

Tak to już jest ze smakami narodowymi. To, co dla niektórych jest rarytasem, u innych może budzić odruch wymiotny. O czym miałam się okazję osobiście przekonać w czasie tego pobytu.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Następnego dnia wstaję skoro świt razem z mężem, choć mogłabym sobie dłużej pospać, bo marnie spałam w nocy ze względu na różnice czasowe. Hongkońska północ to nasza piąta po południu!!!!!

Mąż zajmuje łazienkę, to ja myk na basen. Jestem zupełnie sama, choć przed chwilą widziałam przez okno jakąś babkę pływającą. Pewno już się jej znudziło?

Woda początkowo wydaje się chłodna, ale po chwili już się przyzwyczajam. Wieje lekka bryza od morza, ciekawe ile może być teraz stopni? Wczoraj było 26 stopni - na jakimś termometrze przyuważyłam, ale to było po południu.

Nie będę moczyć się zbyt długo, jeszcze się pochoruję na samym początku pobytu. Wychodzę z wody i od razu skok do ciepłego jacuzzi, tu woda jest aż za gorąca.

Wracam do pokoju, a mąż już wychodzi na śniadanie. Nawet nie wiedziałam jak szybko minął czas na basenie. Idę sama coś zjeść, coś jednak muszę przekąsić przed kolejną wyprawą.

Bing czeka pod choinką o godzinie 9. Dziś zwiedzamy Kowloon.

Hongkong składa się z wyspy o tej samej nazwie, półwyspu Kowloon, gdzie znajduje się nasz hotel oraz tzw Nowych Terytoriów, w skład których wchodzi górzysty, zalesiony półwysep oraz około 230 wysepek, z czego tylko kilkanaście jest zamieszkałych.

O wyspie HK mam już pojęcie po wczorajszej wyprawie, dalej mogę ją zwiedzać już na własną rękę. Dzisiaj pokręcimy się po Kowloonie, daję Bingowi kartkę z zapisanymi miejscami, które chcę zobaczyć. Muszę mu pokazać na mapie, albo napisać, bo inaczej mnie nie rozumie. Tak masakrycznie przekręcam chińskie nazwy, ale pocieszam się, że oni z naszymi nazwiskami też mają problem.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Dziś pojedziemy metrem, same plusy szybko, czysto i wygodnie.

Tuż koło naszego hotelu jest stacja Hung Hom, idziemy tam oczywiście tym zawieszonym nad ziemią chodnikiem. Już znacznie lepiej idzie mi znalezienie odpowiedniego wejścia na dworcu, schodów ruchomych i peronu. Przed wejściem skanujemy oktopuski i zjeżdżamy długimi ruchomymi schodami. Ze względu na bezpieczeństwo podróżnych tory od peronu odgrodzone są przezroczystą szklaną ścianą, co parę metrów są otwierane automatycznie drzwi, które rozsuwają się dopiero po wjeździe pociągu na stacje i całkowitym zatrzymaniu. Te przeszklone ścianki wyciszają też hałas oraz nie pozwalają „uciec” klimatyzowanemu powietrzu w tunele. Pociąg tak podjeżdża, że idealnie na wprost tych drzwi znajdują się drzwi pociągu. Na starszych stacjach nie ma tego systemu dodatkowego szklanego zabezpieczenia . Wsiadamy i pociąg momentalnie osiąga dużą szybkość.

Zwiedzanie rozpoczniemy od słynnej świątyni Wong Tai Sin, które jest miejscem licznych pielgrzymek wiernych nie tylko z HK, ale i z Chin kontynentalnych, ponieważ zamieszkujące tu bóstwo ma ponoć moc spełniania życzeń. Jest tu także bardzo wielu turystów, choć pora jest dość wczesna.

Tuż po wyjściu z metra widzę bramę do całego kompleksu świątynnego. Nie jestem specjalną fanka świątyń buddyjskich, są dla mnie zbyt kolorowe, przeładowane pod względem architektonicznym, przebogate w zdobienia. Nie to co piękne balijskie. No, ale wypada mi choć jedną zobaczyć, tym bardziej, że mam obok siebie autentycznego wyznawcę tej religii, który może mnie oświecić na czym jego wiara polega.

Po minięciu głównej bramy przechodzimy obok bogato zdobionej kapliczki, potem są rzeźbione smoki strzegące patio, a następnie wejście na główny dziedziniec, gdzie jest również dużo rzeźb oraz stoją odlane z brązu jakby świeczniki z płonącym ogniem, od których zapala się wonne kadzidełka.

Bing wręcza mi dziewięć kadzidełek,które mam zapalić, a następnie pomaga mi je rozdzielić na trzy kupki. Teraz nam pomyśleć trzy życzenia, złożyć przed główną świątynią z posagiem Buddy ręce, skłonić głowę, a na koniec umiejscowić palące się kadzidełka w specjalnym miejscu, gdzie się dopalają. Przed świątynią modlą się tłumy wiernych. Przynoszą ofiary, głównie owoce i ryż. Jedna kobitka miała nawet oskubanego kurczaka, albo innego ptaszka, bo to coś mniejszego raczej było.

Mariola

KIWI
Obrazek użytkownika KIWI
Offline
Ostatnio: 8 lat 7 miesięcy temu
Rejestracja: 05 wrz 2013

apisek :

Fakt, że do HK nie jeździ się po to , by podziwiać zabytki historyczne, bo jest ich bardzo mało. Tym niemniej nawet te nieliczne kolonialne  perełki stanowiace kontrast z nowoczesnością mnie fascynowały.

Do Macau nie pojechałam po to, by podziwiać nowoczesne kasyna - tym bardziej, że akurat ich wymyślna architektura mnie nie powala. Bardziej interesowało mnie to - jak wygląda stara część miasta zbudowana przez portugalskich kolonizatorów. Na ile przypomina Lizbonę - moje najbardziej ulubione europejskie miasto. Ale o tym już wkrótce....

Będą znowu tramwaje Yahoo

Ale cudnie piszesz .Porwałaś na tą wycieczkę chyba wszystkich bez wyjątku Smile

- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Kiwi, dzięki, fajnie że zwiedzasz ze mną.

Niestety Portugalczycy w Macau nie pomyśleli o tramwaju......

Mnie bardziej interesują otaczające świątynię tereny zielone, których nazwa brzmi Ogród Dobrych Życzeń. Jest to cicha enklawa zieleni otoczona ze wszystkich stron wysokimi budynkami.

Na środku znajduje się sporych rozmiarów sadzawka, niestety woda jest akurat wypompowana, a dno czyszczone. Szlag mnie na miejscu trafił, bo w niewielkich zagłębieniach , gdzie nadal było trochę wody, kotłowały się nie do końca odłowione rybki i żółwie błotne, które też bez wody nie przeżyją. A tuż obok robotnicy zapierniczają jakimiś odkurzaczami pochłaniającymi zanieczyszczenia. Pewno wciągną nimi i te pozostałe ryby!!!!

No ale nie czas się rozczulać, kiedy czeka nas zwiedzanie tego pięknego ogrodu. Na środku sadzawki zrobione jest na podwyższeniu zadaszenie, od którego prowadzą w głąb ogrodu zadaszone korytarze.

 Ogród jest na różnych poziomach, płyną przez niego strumyki, są wodospady i oczka wodne z kolorowymi rybami i żółwiami. Oba te zwierzęta przynoszą podobno szczęście. Są tu również skały, groty, potężne drzewa, kwiaty i zadbana roślinność.

W pobliżu wyjścia znajduje się replika cesarskiego Ekranu Dziewięciu Smoków, którego oryginał jest w Pekinie.

Ciekawe, ale na razie świątyń buddyjskich mi wystarczy....

Mariola

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 5 godzin 42 minuty temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku, jakie piekne to drzewo Good  ja strasznie lubie oglądąć i focic takie oryginały,a to twoje jest totalnie odjechane ...

No trip no life

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Nelcia, dla Ciebie wstawiłam jeszcze jedno drzewko!

Mariola

Strony

Wyszukaj w trip4cheap