Nelcia, a pewno, że szantaż. Coś za coś - jak to w życiu bywa, ha ha ha
Kiwi, Bilbao - dzięki. A z tymi tropami, to gdzieś się na pewno przecięły. No, ale to wielkie miasto i każdy ma swoje preferencje. Ja też - i to takie dość osobliwe. Nawet jak te szklano - betonowo - stalowe wysokościowce pstrykałam, to choć kawałek zielonego starałam się załapać....
Tomek, wiem, że tam będziesz. Wyobraź sobie, że nawet myślałam o Was - tych specjalistów od pięknych fotek typu Nelcia, Kasia, Bepi czy Ty - jakie to cuda byście spreparowali w tak fotogenicznym miejscu.... relacja będzie szczegółowa, uprzedzam, bo ja takie lubię, to i takie produkuję....
Szybki prysznic, przebieramy się w letnie ciuchy i już jesteśmy gotowi do wyjścia. Nawet zmęczenie 17 godzinną podróżą gdzieś znika.
Wychodzimy z hotelu idąc w kierunku słynnej Alei Gwiazd nadziemnym zadaszonym przejściem dla pieszych. Taki dach bardzo przydaje się w czasie letnich upałów, chroniąc przed słońcem, jak również przed deszczem i wichurą w czasie ulew i tajfunów, które dość często nawiedzają miasto. Tego typu przejścia są tu bardzo popularne, przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo. Gdyby nie one, o wiele trudniej by tu współegzystowały te tłumy ludzi i tysiące pojazdów.
Na końcu podniebnego chodnika zjeżdżamy ruchomymi schodami i już jesteśmy na nabrzeżu Zatoki Wiktorii. W tej okolicy rozpoczyna się Promenada Gwiazd. Bulwarem nadmorskim płynie tłum ludzi. Robią sobie fotki, tuląc się do swego bożyszcza Bruca Lee, wsadzają łapki do odciśniętych dłoni idoli filmu chińskiego. Nam oczywiście te nazwiska nic nie mówią. Jakoś kinematografia chińska nie cieszy się popularnością u nas.
Widoki po drugiej stronie zatoki są nieziemskie. Już na dobre zapadł zmrok, a zatem rozjarzyło się morze kolorowych reklam na niezliczonych drapaczach chmur.
Tłum niesie nas w kierunku podwyższenia, z którego ponoć najlepiej widać spektakl pt. Symfonia Świateł. To widowisko typu światło i dźwięk, które codziennie odbywa się na nabrzeżu.
Dochodzimy do długiego podwyższenia, siadamy na rozgrzanych kamiennych ławach wdychając charakterystyczny zapach wody morskiej. Nad nami niebo usiane gwiazdami, wieje lekka bryza.
Punktualnie o ósmej rozlegają się pierwsze tony muzyki z potężnych głośników, a na przeciwległym brzegu rozpoczyna się prawdziwa orgia kolorowych świateł, przecinanych jaskrawymi liniami laserów. A to wszystko w takt muzyki. Gdy muzyka jest spokojna światła zapalają się i gasną powoli, a gdy szybka, rytmiczna światła rozbłyskują i drgają nerwowo. A tych świateł jest dwa razy więcej, bo odbijają się w toni morskiej!!!!
Całe widowisko trwa zaledwie 15 minut. Tak szybko jak się zaczęło, tak się kończy.... Ale jakoś nikt się nie rusza, wszyscy w milczeniu kontemplują ten widok. Skaczące światła skończyły się, ale atmosfera jest fantastyczna, a krajobraz zapierający dech.
Jako, że Boże Narodzenie osiągnęło stan kulminacyjny, a my tego wieczoru nie wzięliśmy małpki, wrzucę trochę fotek przedstawiających świąteczną atmosferę w HK.
Dekoracje są bogate, ale bardzo różne. Ładniejsze, brzydsze, kiczowate i eleganckie. Widać, że wszyscy bardzo się starają wypaść jak najlepiej – każdy na swój gust. No i to morze gwiazd betlejemskich.....dosłownie są wszędzie.
Apisku! Ależ się cieszę! Relacja jak dla mnie szyta! Uwielbiam HONG KONG - to miasto jest moim ulubionym , tez tam spędziłam około 10 dni i wciąż mam niedosyt JUż widzę, że byłas w moich ulubionych miejscach (czerwony mostek) Rozległe Parki, piękne ogrody na dachach centr handlowych, puste plaże i scieżki spacerowe, baseny publiczne , a to wszytko w tym wielo milionowym miescie - niesamowite! Magiczny Orient w połączeniu z angielską dostojnością dał niesamowity efekt.
CO do komunikacji miejsckiej - najlepsza na świecie
Na bogato,na bogato wszędzie .Można dostać zawrotu głowy .Będzie małe co nie co jeszcze dzisiaj ?O widzę nowe fotki jeszcze dochodzą To się dopiero nazywa Bożonarodzeniowe szaleństwo.
Momi, mnie tez to miasto zauroczyło. Wszystko sie zgadza: parki, zielone wzgórza, szlaki turystyczne, plaże, zatoczki i wysepki - wszystko to zaliczyłam. Z wyjątkiem basenów publicznych....nawet z hotelowego niewiele korzystałam, tylko z rana. Niestety nie ta pora roku!!!! Widoczność w tych miejscach plenerowych pod koniec pobytu też nie była najlepsza. Trzeba bedzie tam wrócić. A wydawało mi się, że te 9 dni, to i tak dużo....
I ja tu dotarłam bo lubię Ciebie czytać Apisku, choć Hong Kong to nie moja bajka... bo też nie cierpię wielkich miast ,ale chętnie poczytam po cichutku , tym bardziej że piszesz że relacja będzie z innego punktu widzenia, to zacieram rączki jak bedzie wiecej zieleni a mniej stali i szkła..bo kto wie może kiedyś będę musiała zachaczyć..na pare godzin o HK lecąc na jakie wysepki hehe więc wszelakie info jak najbardziej przydatne
Z przyjemnością powspominam. Byłem tam pół roku temu Ciekawe czy nasze tropy się pokryły?
Ale ciekawie i ta precyzja opisów .Świetna i jak dla mnie egzotyczna relacja .Nie mogę doczekać się dalszego ciągu.
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Apisku, nawet nie wiesz jak się cieszę na widok relacji z Hongkongu.
Za 2 miesiące tez tam bedę, choć tylko 3 dni....
Bardzo Ci dziękuję . Za dokładność, za wszelkie potrzebne informacje i za fajne opisy.
Przyjemnie się Ciebie czyta.
Pozdrawiam i czekam cdl....
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Nelcia, a pewno, że szantaż. Coś za coś - jak to w życiu bywa, ha ha ha
Kiwi, Bilbao - dzięki. A z tymi tropami, to gdzieś się na pewno przecięły. No, ale to wielkie miasto i każdy ma swoje preferencje. Ja też - i to takie dość osobliwe. Nawet jak te szklano - betonowo - stalowe wysokościowce pstrykałam, to choć kawałek zielonego starałam się załapać....
Tomek, wiem, że tam będziesz. Wyobraź sobie, że nawet myślałam o Was - tych specjalistów od pięknych fotek typu Nelcia, Kasia, Bepi czy Ty - jakie to cuda byście spreparowali w tak fotogenicznym miejscu.... relacja będzie szczegółowa, uprzedzam, bo ja takie lubię, to i takie produkuję....
Mariola
Czekam na ciąg dalszy. Jak na razie jest bardzo wciągająco
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Dzięki, Makono.
Szybki prysznic, przebieramy się w letnie ciuchy i już jesteśmy gotowi do wyjścia. Nawet zmęczenie 17 godzinną podróżą gdzieś znika.
Wychodzimy z hotelu idąc w kierunku słynnej Alei Gwiazd nadziemnym zadaszonym przejściem dla pieszych. Taki dach bardzo przydaje się w czasie letnich upałów, chroniąc przed słońcem, jak również przed deszczem i wichurą w czasie ulew i tajfunów, które dość często nawiedzają miasto. Tego typu przejścia są tu bardzo popularne, przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo. Gdyby nie one, o wiele trudniej by tu współegzystowały te tłumy ludzi i tysiące pojazdów.
Na końcu podniebnego chodnika zjeżdżamy ruchomymi schodami i już jesteśmy na nabrzeżu Zatoki Wiktorii. W tej okolicy rozpoczyna się Promenada Gwiazd. Bulwarem nadmorskim płynie tłum ludzi. Robią sobie fotki, tuląc się do swego bożyszcza Bruca Lee, wsadzają łapki do odciśniętych dłoni idoli filmu chińskiego. Nam oczywiście te nazwiska nic nie mówią. Jakoś kinematografia chińska nie cieszy się popularnością u nas.
Widoki po drugiej stronie zatoki są nieziemskie. Już na dobre zapadł zmrok, a zatem rozjarzyło się morze kolorowych reklam na niezliczonych drapaczach chmur.
Tłum niesie nas w kierunku podwyższenia, z którego ponoć najlepiej widać spektakl pt. Symfonia Świateł. To widowisko typu światło i dźwięk, które codziennie odbywa się na nabrzeżu.
Dochodzimy do długiego podwyższenia, siadamy na rozgrzanych kamiennych ławach wdychając charakterystyczny zapach wody morskiej. Nad nami niebo usiane gwiazdami, wieje lekka bryza.
Punktualnie o ósmej rozlegają się pierwsze tony muzyki z potężnych głośników, a na przeciwległym brzegu rozpoczyna się prawdziwa orgia kolorowych świateł, przecinanych jaskrawymi liniami laserów. A to wszystko w takt muzyki. Gdy muzyka jest spokojna światła zapalają się i gasną powoli, a gdy szybka, rytmiczna światła rozbłyskują i drgają nerwowo. A tych świateł jest dwa razy więcej, bo odbijają się w toni morskiej!!!!
Całe widowisko trwa zaledwie 15 minut. Tak szybko jak się zaczęło, tak się kończy.... Ale jakoś nikt się nie rusza, wszyscy w milczeniu kontemplują ten widok. Skaczące światła skończyły się, ale atmosfera jest fantastyczna, a krajobraz zapierający dech.
Jako, że Boże Narodzenie osiągnęło stan kulminacyjny, a my tego wieczoru nie wzięliśmy małpki, wrzucę trochę fotek przedstawiających świąteczną atmosferę w HK.
Dekoracje są bogate, ale bardzo różne. Ładniejsze, brzydsze, kiczowate i eleganckie. Widać, że wszyscy bardzo się starają wypaść jak najlepiej – każdy na swój gust. No i to morze gwiazd betlejemskich.....dosłownie są wszędzie.
A na koniec moja ulubiona dekoracja
Mariola
Apisku! Ależ się cieszę! Relacja jak dla mnie szyta! Uwielbiam HONG KONG - to miasto jest moim ulubionym , tez tam spędziłam około 10 dni i wciąż mam niedosyt JUż widzę, że byłas w moich ulubionych miejscach (czerwony mostek) Rozległe Parki, piękne ogrody na dachach centr handlowych, puste plaże i scieżki spacerowe, baseny publiczne , a to wszytko w tym wielo milionowym miescie - niesamowite! Magiczny Orient w połączeniu z angielską dostojnością dał niesamowity efekt.
CO do komunikacji miejsckiej - najlepsza na świecie
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Na bogato,na bogato wszędzie .Można dostać zawrotu głowy .Będzie małe co nie co jeszcze dzisiaj ?O widzę nowe fotki jeszcze dochodzą To się dopiero nazywa Bożonarodzeniowe szaleństwo.
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Kiwi, dzięki, postaram sie jeszcze coś napisać.
Momi, mnie tez to miasto zauroczyło. Wszystko sie zgadza: parki, zielone wzgórza, szlaki turystyczne, plaże, zatoczki i wysepki - wszystko to zaliczyłam. Z wyjątkiem basenów publicznych....nawet z hotelowego niewiele korzystałam, tylko z rana. Niestety nie ta pora roku!!!! Widoczność w tych miejscach plenerowych pod koniec pobytu też nie była najlepsza. Trzeba bedzie tam wrócić. A wydawało mi się, że te 9 dni, to i tak dużo....
Mariola
I ja tu dotarłam bo lubię Ciebie czytać Apisku, choć Hong Kong to nie moja bajka... bo też nie cierpię wielkich miast ,ale chętnie poczytam po cichutku , tym bardziej że piszesz że relacja będzie z innego punktu widzenia, to zacieram rączki jak bedzie wiecej zieleni a mniej stali i szkła..bo kto wie może kiedyś będę musiała zachaczyć..na pare godzin o HK lecąc na jakie wysepki hehe więc wszelakie info jak najbardziej przydatne