Czytam relację, oglądam słoneczne, wakacyjne zdjęcia i wspominam swój pobyt na Dominikanie Na Saonie też byłam i chętnie bym tam wróciła tak jak Żeluś. To idealne miejsce na rajski wypoczynek Czekam niecierpliwie na c. d. opowieści
(ale fakt, ich zrobienie wiąże sie z poświęceniem... ; wszak w takich okolicznościach - to jest chwila-moment, jak możemy załatwic nasz aparat na amen! , zatem Radek - szacun!
co do formy jak kto lubi i spędza czas/ swój urlop - to wiele razy już tu na ten temat "mówiono i pisano" ; każdy z nas jest inny i lubi co innego ! ja to świetnie rozumiem, bo mam taki przykład we własnym domu! he he , my z Małżonkiem moim ślubnym jesteśmy pod tym względem totalnie z innej gliny ja lubię co innego , Małż co innego i na moje pytania: przecież kiedyś jeździłeś ze mną na wycieczki.... to dlaczego teraz już nie chcesz? - odpowiada, że wtedy się dla mnie poświęcał! a teraz " dorósł i zmądrzał" i juz się poświęcał więcej nie będzie
he he... no i OK! ja nie zmuszam go do "męki" zwiedzania skoro tego nie lubi; a ja nie jeżdże z nim na leżak - bo ja tego nie lubię! (ale sam też nie jeździ ) i koło się zamyka ; dlatego zazdroszczę Wam, którzy wspólnie do pary sobie podróżujecie i podczas tych wyjazdów znajdujecie to, co oboje lubicie najbardziej , bez poświęcania własnych upodobań - dla kogoś innego
zatem podpisuję sie absolutnie pod Twoimi słowami , że, cyt: "......jak dla mnie lansowanie postawy np."góry są nudne" w nieswojej relacji z wyprawy w np. w Alpy mało eleganckie jest ; ))) Ale,sa ludzie i ludziska " i wcale nie uważam, że podróże innych - mam prawo komentować, czy nawet wręcz "krytykować" przez przymat własnych upodobań! (moje upodobania- to moje! a inni - mają inne!) ;
jeden zwiedza na motorze, na rowerze, inny żaglówką, kanu a jeszcze inny kocha namioty i pola biwakowe! są też tacy co kochają (lub wybierają je z innych przyczyn) wycieczki objazdowe z biurami podrózy! (tutaj na T4Ch nawet znalazłoby się takich całkiem sporo ) ale i tacy, którzy uwielbiają hotelowy luksus i leżaki w Tropikach pod palemkami na białym piasku....
i super, że tak jest i tak się róznimy; dzięki temu jest różnorodnie i nie nudno!
...no i super że "jest konsensus" w temacie róznorodnych upodobań co do wakacyjnego stylu : ))
wielokrotnie schodziliśmy z leżaków aby nacieszyc się bielusieńką plażą. Gdy spijaliśmy kolejnego drinka "kolo" zaczął grać na saksofonie. Jako "muzycznie nieudaczny" zawsze podziwiam ludzi potrafiacych grać na instrumentach wszelakich. A saksofon i jego brzmienie,jest tym co bardzo lubię. Ten "występ"zapadł mi w pamięć ponieważ "muzykant znał sie na rzeczy". Dźwięki były klarowne a interpretacja znanych przebojów "czysta i wyrazista". Clinton mógłby się od niego uczyć !!! ; ) Został przez nas,i nie tylko, należycie "otipowany"...
małe poruszenie przy barku. Słychać głos :" Conchas,Conchas". Ktoś przyniósł na sprzedaz muszle. Cena , znakomita. Gostek woła "pięć dolców" za sztukę. Korci mnie aby dokonac zakupu. Studzi mie Basia. "Widziałeś gdziekolwiek muszle w sklepikach z pamiatkami ??? Chcesz mieć kłopoty na lotnisku ??? Z żalem oldpuściłem zakup...
czas upływa bardzo szybko. Zaraz "będą karmić". Idziemy po raz ostatni "do wody" aby "nasycic się" i zapamietać to miejsce. Basia ma największa freajde ze spaceru po mięciusieńkim piasku...
spacerek kończy,jakże by inaczej,na huśtawce ; )))
ja,odmiennie,daje się "być wykapanym' przez fale ; )
tu wtręt. Mianowicie, o ile piasek na plaży jest mięciusieńki o tyle w miejscu gdzie rozbijaja sie fale dno usłane jest kawałkami koralowca tudzież kamykami. Jeśli faka przewróci nas i "obtoczy" a o to bardzo łatwo w tym miejscu możemy przywieźć sobie "dozywotnia pamiatkę".
Na tym ostatnim spacerze doszliśmy az po "plaży kres' ; )
znaleźliśmy tam "takie cuś". Jakiś..."obcy" !??? ; ))
po wyjściu "z wody",proza życia. Obiadek w wydaniu "turystyczno-wycieczkowym". Kurczak,ryż,warzywa. Nie krecimy nosem,tego sie spodziewaliśmy.
Po posiłku wracamy do miejsca przypłynięcia. Tam "zapakują nas" ,tym razem na "speedboot,a". Płyniemy do "basenu".To naturalne wypłycenie "na środku morza". Łódź zatrzymuje się a my,jak wszyscy,do wody. Zadziwa mnie jej (wody) temeperatura. Jest ciepła tak jak przy brzegu !!!
Załoganci rozdaja drinki. Fajne uczucie tak stać kilkaset metrów od brzegu w wodzie "po pas" ; ) Spijamy kilka kubeczków. Za szczęśliwe dopłynięcie i za fantastyczne wrażenia jakich dostarczyła nam Saona...
w krótkim podsumowaniu. Wyprawa na wysepkę naprawde godna polecenia. Warto zobaczyć "i poczuć" jak niegdyś wyglądały dominikańskie plaże...
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
I mnie fotki z lazurkowej Saony nakreciły i wywołaly wspomnienia
Płynelismy na wysepkę z ekipą hiszpańsko -brazylijską , ach co to był za rejs ... non stop muza i od samego początku sexi tańce i to zarówno kobitki jak i faceci. Oni nawet jak stali przy barku po drinki to ruszali biodrami i tańczyli . Było fanstastycznie więc rejs nam upłynął bardzo przyjemnie i szybko...
A Saona jak patrzę na fotki chyba niewiele się zmieniła i chyba dobrze
....taaa, własciwie to powinienem napisać że..."to wszystko" i zakończyc relację. Nie byliśmy przecież "wycieczkowo" ale..."leżakowo" ; )))
Jednak,poniewaz "wywołanym będąc" nieodpowiedzieć brzydkim jest zwyczajem ... Ostatnie "dwa zdania" o dominikańskim pobycie.
Opinia pierwsza dotyczy postanowienia ..."nigdy więcej hotelu z sieci Melia" !!! Już pisałem o rozczarowaniu tak obsługą jak i standardem hotelu. Dochodzi jeszcze..."nieuczciwa akwizycja"
O czy mówię ? Krótkie wprowadzenie. Że hotel podzielił gości na "zwykłych" i "opłaconych" już pisałem. Powtórzę tylko,"rzecz paskudna" i niespotykana w obiektach renowmowanych. Czy to hotele Kempiński,ego, Rotana,y czy Hiltona nie "gradują " tych którzy zdecydowali sie na pobyt. Myslę, i mam nadzieje że wiekszość "pięciogwiazdkowców" takiemu zwyczajowi hołduje.
Ale do rzeczy.Będąc na plaży w dzień przedostatni zostaliśmy nagabnieci przez pracowników czy nie mamy ochoty wziąć udziału w "prelekcji-pokazówce" dotyczacej hotelowych ofert. Z poczatku byliśmy "na nie" ale zapewniono nas że nie pociaga to (udział w przedstawieniu) żadnych konsekwencji a wręcz przeciwnie. Po "odsłuchaniu" prelegenta dostaniemy "za fatygę" voucher o wartości pięćdziesieciu dolarów. Na kasce nam nie zależało ale... Znajomkowie ,Słowak Jan i jego turecka żona. Poznani właśnie na wycieczce na Saona,ę. Oznajmili że "managment" jest nieugiety w kwestii przedłużenia o kilka godzin pobyt w obiekcie. Musieli opuścic pokój o 12-stej mimo że lot mieli dopiero o 18-stej. Znajac sprawe,zapytaliśmy "naganiaczy" czy zamiast kaski możemy zostać pięć godzin dłużej w swoim pokoju ? Odpowiedziano że...oczywiście możemy zostać jak długo chcemy ,jesli jutro rano (godz.9.30) przyjdziemy we wskazane miejsce. Zerkneliśmy na siebie i...zgłosilismy sie "do pokazu" ...
cd. w nastepnej odsłonie.
Nie szykujemy sie na wypad w ten weekend z dwóch powodów: pogoda-całkiem jej odbiło. Oraz przygotowania do "Paddy,ego" (nadchodzacy Piątek). Trzeba kupić to i owo ; )
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Oj powiem Ci ,że po przeczytaniu Twojej relacji odechciało mi się tak bardzo polecanej dominikańskiej Melii za to z Meli na Lanzarote jestemsmy bardzo zadowoleni i bardzo ją polecamy
Chciałoby się popluskać w takim ciepłym morzu...
Czytam relację, oglądam słoneczne, wakacyjne zdjęcia i wspominam swój pobyt na Dominikanie Na Saonie też byłam i chętnie bym tam wróciła tak jak Żeluś. To idealne miejsce na rajski wypoczynek Czekam niecierpliwie na c. d. opowieści
piękne te fotki wśród fal....
(ale fakt, ich zrobienie wiąże sie z poświęceniem... ; wszak w takich okolicznościach - to jest chwila-moment, jak możemy załatwic nasz aparat na amen! , zatem Radek - szacun!
co do formy jak kto lubi i spędza czas/ swój urlop - to wiele razy już tu na ten temat "mówiono i pisano" ; każdy z nas jest inny i lubi co innego ! ja to świetnie rozumiem, bo mam taki przykład we własnym domu! he he , my z Małżonkiem moim ślubnym jesteśmy pod tym względem totalnie z innej gliny ja lubię co innego , Małż co innego i na moje pytania: przecież kiedyś jeździłeś ze mną na wycieczki.... to dlaczego teraz już nie chcesz? - odpowiada, że wtedy się dla mnie poświęcał! a teraz " dorósł i zmądrzał" i juz się poświęcał więcej nie będzie
he he... no i OK! ja nie zmuszam go do "męki" zwiedzania skoro tego nie lubi; a ja nie jeżdże z nim na leżak - bo ja tego nie lubię! (ale sam też nie jeździ ) i koło się zamyka ; dlatego zazdroszczę Wam, którzy wspólnie do pary sobie podróżujecie i podczas tych wyjazdów znajdujecie to, co oboje lubicie najbardziej , bez poświęcania własnych upodobań - dla kogoś innego
zatem podpisuję sie absolutnie pod Twoimi słowami , że, cyt: " ......jak dla mnie lansowanie postawy np."góry są nudne" w nieswojej relacji z wyprawy w np. w Alpy mało eleganckie jest ; ))) Ale,sa ludzie i ludziska " i wcale nie uważam, że podróże innych - mam prawo komentować, czy nawet wręcz "krytykować" przez przymat własnych upodobań! (moje upodobania- to moje! a inni - mają inne!) ;
jeden zwiedza na motorze, na rowerze, inny żaglówką, kanu a jeszcze inny kocha namioty i pola biwakowe! są też tacy co kochają (lub wybierają je z innych przyczyn) wycieczki objazdowe z biurami podrózy! (tutaj na T4Ch nawet znalazłoby się takich całkiem sporo ) ale i tacy, którzy uwielbiają hotelowy luksus i leżaki w Tropikach pod palemkami na białym piasku....
i super, że tak jest i tak się róznimy; dzięki temu jest różnorodnie i nie nudno!
Piea
...no i super że "jest konsensus" w temacie róznorodnych upodobań co do wakacyjnego stylu : ))
wielokrotnie schodziliśmy z leżaków aby nacieszyc się bielusieńką plażą. Gdy spijaliśmy kolejnego drinka "kolo" zaczął grać na saksofonie. Jako "muzycznie nieudaczny" zawsze podziwiam ludzi potrafiacych grać na instrumentach wszelakich. A saksofon i jego brzmienie,jest tym co bardzo lubię. Ten "występ"zapadł mi w pamięć ponieważ "muzykant znał sie na rzeczy". Dźwięki były klarowne a interpretacja znanych przebojów "czysta i wyrazista". Clinton mógłby się od niego uczyć !!! ; ) Został przez nas,i nie tylko, należycie "otipowany"...
małe poruszenie przy barku. Słychać głos :" Conchas,Conchas". Ktoś przyniósł na sprzedaz muszle. Cena , znakomita. Gostek woła "pięć dolców" za sztukę. Korci mnie aby dokonac zakupu. Studzi mie Basia. "Widziałeś gdziekolwiek muszle w sklepikach z pamiatkami ??? Chcesz mieć kłopoty na lotnisku ??? Z żalem oldpuściłem zakup...
czas upływa bardzo szybko. Zaraz "będą karmić". Idziemy po raz ostatni "do wody" aby "nasycic się" i zapamietać to miejsce. Basia ma największa freajde ze spaceru po mięciusieńkim piasku...
spacerek kończy,jakże by inaczej,na huśtawce ; )))
ja,odmiennie,daje się "być wykapanym' przez fale ; )
tu wtręt. Mianowicie, o ile piasek na plaży jest mięciusieńki o tyle w miejscu gdzie rozbijaja sie fale dno usłane jest kawałkami koralowca tudzież kamykami. Jeśli faka przewróci nas i "obtoczy" a o to bardzo łatwo w tym miejscu możemy przywieźć sobie "dozywotnia pamiatkę".
Na tym ostatnim spacerze doszliśmy az po "plaży kres' ; )
znaleźliśmy tam "takie cuś". Jakiś..."obcy" !??? ; ))
po wyjściu "z wody",proza życia. Obiadek w wydaniu "turystyczno-wycieczkowym". Kurczak,ryż,warzywa. Nie krecimy nosem,tego sie spodziewaliśmy.
Po posiłku wracamy do miejsca przypłynięcia. Tam "zapakują nas" ,tym razem na "speedboot,a". Płyniemy do "basenu".To naturalne wypłycenie "na środku morza". Łódź zatrzymuje się a my,jak wszyscy,do wody. Zadziwa mnie jej (wody) temeperatura. Jest ciepła tak jak przy brzegu !!!
Załoganci rozdaja drinki. Fajne uczucie tak stać kilkaset metrów od brzegu w wodzie "po pas" ; ) Spijamy kilka kubeczków. Za szczęśliwe dopłynięcie i za fantastyczne wrażenia jakich dostarczyła nam Saona...
w krótkim podsumowaniu. Wyprawa na wysepkę naprawde godna polecenia. Warto zobaczyć "i poczuć" jak niegdyś wyglądały dominikańskie plaże...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
OJOJOJ ...JAK CUDOWNIE mozna nacieszyc oczy chociaz bo do moich rajskich tegorocznych wajacji jeszcze kawał czasu
ten "Obcy 8 pasażer..." wygląda na jakiś martwy koral ? albo skamieniała rafa ? cóś w ten deseń chyba.... ?
Piea
co tak przystopowało?? przecie to jeszcze nie koniec urlopu wiem, wiem weekend na irlandzką okolicę
papuas
I mnie fotki z lazurkowej Saony nakreciły i wywołaly wspomnienia
Płynelismy na wysepkę z ekipą hiszpańsko -brazylijską , ach co to był za rejs ... non stop muza i od samego początku sexi tańce i to zarówno kobitki jak i faceci. Oni nawet jak stali przy barku po drinki to ruszali biodrami i tańczyli . Było fanstastycznie więc rejs nam upłynął bardzo przyjemnie i szybko...
A Saona jak patrzę na fotki chyba niewiele się zmieniła i chyba dobrze
No trip no life
....taaa, własciwie to powinienem napisać że..."to wszystko" i zakończyc relację. Nie byliśmy przecież "wycieczkowo" ale..."leżakowo" ; )))
Jednak,poniewaz "wywołanym będąc" nieodpowiedzieć brzydkim jest zwyczajem ... Ostatnie "dwa zdania" o dominikańskim pobycie.
Opinia pierwsza dotyczy postanowienia ..."nigdy więcej hotelu z sieci Melia" !!! Już pisałem o rozczarowaniu tak obsługą jak i standardem hotelu. Dochodzi jeszcze..."nieuczciwa akwizycja"
O czy mówię ? Krótkie wprowadzenie. Że hotel podzielił gości na "zwykłych" i "opłaconych" już pisałem. Powtórzę tylko,"rzecz paskudna" i niespotykana w obiektach renowmowanych. Czy to hotele Kempiński,ego, Rotana,y czy Hiltona nie "gradują " tych którzy zdecydowali sie na pobyt. Myslę, i mam nadzieje że wiekszość "pięciogwiazdkowców" takiemu zwyczajowi hołduje.
Ale do rzeczy.Będąc na plaży w dzień przedostatni zostaliśmy nagabnieci przez pracowników czy nie mamy ochoty wziąć udziału w "prelekcji-pokazówce" dotyczacej hotelowych ofert. Z poczatku byliśmy "na nie" ale zapewniono nas że nie pociaga to (udział w przedstawieniu) żadnych konsekwencji a wręcz przeciwnie. Po "odsłuchaniu" prelegenta dostaniemy "za fatygę" voucher o wartości pięćdziesieciu dolarów. Na kasce nam nie zależało ale... Znajomkowie ,Słowak Jan i jego turecka żona. Poznani właśnie na wycieczce na Saona,ę. Oznajmili że "managment" jest nieugiety w kwestii przedłużenia o kilka godzin pobyt w obiekcie. Musieli opuścic pokój o 12-stej mimo że lot mieli dopiero o 18-stej. Znajac sprawe,zapytaliśmy "naganiaczy" czy zamiast kaski możemy zostać pięć godzin dłużej w swoim pokoju ? Odpowiedziano że...oczywiście możemy zostać jak długo chcemy ,jesli jutro rano (godz.9.30) przyjdziemy we wskazane miejsce. Zerkneliśmy na siebie i...zgłosilismy sie "do pokazu" ...
cd. w nastepnej odsłonie.
Nie szykujemy sie na wypad w ten weekend z dwóch powodów: pogoda-całkiem jej odbiło. Oraz przygotowania do "Paddy,ego" (nadchodzacy Piątek). Trzeba kupić to i owo ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Oj powiem Ci ,że po przeczytaniu Twojej relacji odechciało mi się tak bardzo polecanej dominikańskiej Melii za to z Meli na Lanzarote jestemsmy bardzo zadowoleni i bardzo ją polecamy