z rozpędu zapomniałam pokazać Wam jeszcze jedno ładne i dość często odwiedzane w Pradze miejsce - w drodze z Małej Strany w kierunku Starego Miasta - zatrzymujemy się przy Pałacu Wallensteina
ale w drodze do tego Pałacu - w zacienionej uliczce mijamy jedną z najstarszych knajp w Pradze (a może i nawet najstarszą ?, bo reklamującą się jako Oberża działająca tu nieprzerwanie od czasów średniowiecza!) - ten przybytek zwie się "U Króla Brabanckiego" , czyli po ichniemu: Tavern U Krale Brabantskeho
Gospoda ta została tu założona w 1375 roku! ; i swego czasu lubili tu wpadać na piwko różni sławni ludzie , jak ponoć sam Mozart, czy później znany czeski pisarz Jaroslav Hasek
przed nami owy Pałac Wallensteina (Valdštejnsky), który wraz z ogrodami położony jest u stóp Hradczan, które ładnie stąd widać
Ten dość rozległy pałac to dzieło włoskich mistrzów epoki baroku; kiedyś ten pałac był własnością dowódcy wojsk cesarskich, ale w obecnych czasach pełni już funkcje stricte państowowe m.in znajduje się tutaj czeski Senat.
U stóp Pałacu można odpocząć w niewielkim ogrodzie w stylu francuskim, wśród klombów i rzeźb, fajnie też usiąść sobie na brzegu stawu w którym pływają kolorowe ryby (nie wiem co to za ryby? karpie koi? Radek, gdzie jesteś? help.... ) , bardzo tu przyjemnie, zwłaszcza w tak upalny dzień
warto zadrzeć głowę nieco wyżej i popatrzeć na piękne freski, którymi pokryte jest sklepienie w loggii - Salla Terrena
tuż obok Pałacu Wallensteina znajduje się tzw. Sztuczna Grota naciekowa
w "murach" tej Groty znajdują się zakratowane pokryte metalowymi siatkami woliery dla ptaków, zapewnie dla jakichś egzotycznych? ale w tej upał wszystkie ptaki pochowały się gdzieś głęboko do cienia... bo żaden się nie ujawnił
dalej zanurzamy się już w Stare Miasto - Rynek Staromiejski to miejsce na mapie Pragi – tak samo oblegane jak Most Karola! tłok tu zawsze ogromny!
Stare Miasto, jest po Hradczanach najstarszą częścią Pragi; w tym miejscu w XI wieku istniał tu wielki, największy w ówczesnym państwie Czech - plac targowy, a wokół niego wyrastały domy i kościoły i powstała cała sieć ulic wokół z Rynkiem Staromiejskim na czele;
niestety główna wieża ratuszowa cała była w rusztowaniach, bo trafilismy na trwający właśnie jakiś remont i w zasadzie również większa część Placu zagrodzona była metalowymi płotami, wrr....
To najstarszy plac miejski w mieście; w średniowieczu był ogromnym placem targowym; dziś otoczony jest pięknymi zabytkowymi kamieniczkami z gotyckimi i renesansowymi fasadami i ładnym Ratuszem Staromiejskim, który powstał z połączenia kilku kamienic, dla rozrastającej się Rady Miejskiej; to właśnie tutaj w początkach XV wieku zamontowano na południowej ścianie ratusza słynny, bodaj najsłynniejszy zegar astronomiczny w Europie (albo i nawet na świecie) - znany jako praski Orloj, który skonstruowano w roku naszej bitwy pod Grunwaldem
dzikie tłumy pod zegarem i płoty zagradzający wejście dalej na Plac ;
na pierwszym planie - słynna bryła kościoła Marii Panny przed Tynem, który był główną świątynią praskiego kościoła husyckiego.
Na szczęście Orloja nie zasłonili niebieską siatką zakrywającą rusztowania
ten wspaniały zegar - składa się z trzech głównych części: astronomicznej - pokazującej położenie ciał niebieskich, kalendarzowej - z medalionami reprezentujacymi miesiące i animacyjnej - z ruchomymi figurkami dwunastu apostołów i wyobrażeniami Śmierci, Turka, Marności i Chciwości.
W średniowieczu takie zegary ratuszowe były prawdziwym luksusem, na które było stać tylko najbogatsze miasta, a już zegarmistrzowskie konstrukcje z kilkoma tarczami i poruszającymi się figurkami były prawdziwą rzadkością; praski Orloj budzi zachwyt oglądających do dnia dzisiejszego, szczególnie gdy zobaczymy go o równej pełnej godzinie, wtedy można zobaczyć te wszystkie figurki w ruchu : Śmierć ciągnącą za sznureczek dzwonka, otwierające się drzwiczki i rozpoczynający się pochód Apostołów, a na koniec głośne pianie złotego koguta obwieszczającego pełną godzinę
te ruchome figurki Orloja o każdej równej godzinie kumulują nieziemskie tłumy pod Wieżą ratuszową
Śmierć, która potrząsa swoim dzwoneczkiem i dzwoni o każdej równej godzinie
uwagę zwiedzajacych zwraca dom stojący dosłownie tuż obok Ratusza - z piękną fasadą ozdobioną misterną techniką sgraffito
Pierwotnie ten późnogotycki dom powstał w XV wieku, 100 lat później został przebudowany i nadano mu styl bardziej renesansowy. ; jest to tzw "Dum u Minuty" - w którym pod koniec XIX wieku mieszkał wraz ze swoimi rodzicami - słynny pisarz Franz Kafka
uroczy "narożnik" Placu Staromiejskiego z piekną, malowaną kamienicą (Dom Storcha) , gdzie można podziwiać malowidło ze Św. Wacławem na koniu
po środku Placu pomnik Jana Husa
biedny mim, "gotujący" się chyba w tym upale w swoim ubranku...
uwielbiam takie łuki, łączniki nad ulicami... czasami pełnią funkcje tylko wzmacniające konstrukcję, ale czasami są przejściami, najczęściej zabudowanym rodzajem kładki; tutaj jednak kładki nie ma... tylko jako wspornik, ale jakże cudnie taki element dodaje uroku ...
jest tak gorąco, że nawet nie myślę o jedzeniu, ale małż mi marudzi, że zgłodniał....
jak tu jeść w taki upał? - no chyba że tylko takie rzeczy...
decydujemy się schłodzić nieco - w najprostszy i najprzyjemniejszy znany sposób
ten jest mój!
dalej przemierzamy praskie uliczki....
Czesi wciąż pamiętają operację Dunaj z 68 roku, kiedy to "Praska Wiosna" mocno nie spodobała się "panującemu" wówczas w ZSRR Breżniewowi, który zdusił - tworzące się i zagrażające blokowi wschodniemu zmiany w ówczesnych Czechach -poprzez inwazję zbrojną na ten kraj przez wojska radzieckiego Paktu podpisanego niestety w Warszawie przez m.in nasz ówczesny rząd PRL; straszna i smutna to historia...
W Pradze byłam chyba tylko raz na jednodniowej wycieczce rodzinnej. Bardzo mi się podobało. W dzieciństwie jako fanka książek Zbigniewa Nienackiego czytałam też część rozgrywającą się w Pradze i bardzo chciałam znaleźć się między innymi na Złotej Uliczce, (która w rzeczywistości mnie lekko rozczarowała) . Stara część ma wiele uroku, co pięknie pokazujesz na zdjęciach. Z przyjemnością zwiedzam razem z Tobą.
W Pradze byłam chyba tylko raz na jednodniowej wycieczce rodzinnej. Bardzo mi się podobało. W dzieciństwie jako fanka książek Zbigniewa Nienackiego czytałam też część rozgrywającą się w Pradze i bardzo chciałam znaleźć się między innymi na Złotej Uliczce, (która w rzeczywistości mnie lekko rozczarowała) . Stara część ma wiele uroku, co pięknie pokazujesz na zdjęciach. Z przyjemnością zwiedzam razem z Tobą.
Asiu, dziś z tej uliczki zrobiono niejako "maszynkę do wyciągania kasy" ; kiedyś była po prostu zwykłą, wąską uliczką - jakich tysiące w miastach Europy..., a potem odmalowali te domki kolorowymi farbami, tu dodali jakiś płotek, tam ławeczkę, zagrodzili wejście stawiając budkę z biletami (bo obecnie wstęp na tą uliczkę jest oczywiście płatny!) i zrobiła się z tego komercha! w dodatku kumulująca dzikie tłumiszcza luda! ; miejsce faktycznie może nieco rozczarowywać, bo jest mocno przereklamowane, ot uliczka jak uliczka; wiele podobnych (bez dodatkowych opłat) można zobaczyć w wielu innych miejscach! no ale siła odpowiedniego PR działa cuda!
ja mam niezłego hyzia na punkcie architektury, dlatego przyglądam się z największą uwagą, bo zachwycają mnie detale architektoniczne różnych budowli, a w Pradze... no cóż... głowa mi latała we wszystkie strony
tutaj wspaniały barokowy pałac Clam-Gallasów z misternie odnowioną elewacja frontową
popatrzcie na detale górnej kondygnacji! dla mnie cudo!
tutaj piękna kamienica "U Rotta" na Małym Placu (Male Namesti) ze scraffitową fasadą wg XIX wiecznych motywów artysty-malarza Mikołaja Aleša
a tutaj podobne cudo wykonane ta samą techniką : kolejna piękna staromiejska kamienica - tzw. Wiehluv Dum (w stylu czeskiego neorenesansu) pełen uroczych malowideł tego samego artysty Mikołaja Aleša
a tymczasem zaczyna nam coś grzmieć nad głowami... chmurzy się i powiewa wiatr; upał nadal jest nieznośny, więc nie dziwi nas, że nadciąga jakaś burza....
idziemy zatem przeczekać burzę i coś zjeść... małż marudzi, że by coś zjadł...
w oczekiwaniu na jedzonko zamawiamy piwko... i ja kawkę, którą bardzo mi się chce mimo, że gorąco...
Czeskie piwo jest chwalone i znane przez wszystkich piwoszy ; ale ja piwoszem nie jestem , i przyznam, że nie widzę (a raczej nie czuję) jakiejs specjalnej różnicy no piwo- jak piwo - w upał takie zimniutkie smakuje podwójnie; no ale z Pragi podobno nie można wyjechać nie spróbowawszy jakiegoś Staropramena, Pilsnera czy Budweisera ; Małż bezalkoholowe (bo kierowca) a ja i para z którą zwiedzamy sobie Pragę - zanurzamy się w chmielowe %
Wjeżdża nasze zamówienie (ja : smažený sýr- czyli taki po prostu dość słusznej grubości (jak kotlet) panierowany obsmażony obustronnie ser żółty (ale nie wiem jaki?) , podawany z żurawiną i hranolkami (to frytki) a Małz i para znajomych typowo po czesku czyli knedlicky w wołowym sosie ; (przeszukałam wszystkie zdjęcia, i niestety nie znalazłam żadnego , pewnie wstydziłam się robić zdjęcie talerzom w obecności dopiero co poznanej pary, bo co sobie ludzie pomyślą? ( to nowo poznani znajomi z naszego pensjonatu w Karpaczu, którzy przyjechali razem z nami do Pragi) ;
przesiedzieliśmy naszą przerwe na piwko i jedzonko na dworzu ale pod daszkiem (arkadą), no ale ta burza w końcu się rozeszła..., choć długo słyszeliśmy jeszcze to grzmienie gdzieś w oddali.
dalej dochodzimy do miejsca, które kumuluje kolejne tłumy...
to najstarsze miejsce targowe w Pradze - działające od .... 1232 roku tzw. Havelské Tržiště - czyli miejski targ ze straganami sprzedającymi wszelkie "Šmatičku na patičku" - lokalne owoce i warzywa, jakies uliczne jedzonko ( najczęsciej oczywiście praska parówa w bułce czyli czeski hot-dog : parek v rohlicu) ; pamiątki, ksiązki, słodycze... i wszelkie "dzieła sztuki i rzemiosła" - takie i made in Czech Republic i made in China i co tylko chcecie....
"Orloje" na pamiątkę
moje oczy przyciąga jednak szkło... wspaniałe, przepiękne czeskie szkło....
słynne czeskie szkło - powoduje generalnie dwa opadnięcia szczęki pierwsze- gdy podziwiamy samo to cudne szkło i drugie, gdy już dojrzymy cenę
Czeskie szkło podbiło świat i zyskało międzynarodową renomę, bo któż nie słyszał o Bohemii czy wielu innych szklanych cudach z czeskich hut ?
( na drzwiach - zdjęcie nocnika samego Napoleona! , no cóż...wielcy ludzie mają takie same chwile jak i Ci mniejsi i niektórym nie chce się chadzać piechota tam gdzie chadzali królowie... i woleli nocniki )
miły zakątek - herbaciarnia pod Złotym Kogutem
Kościół św. Gawła (Havla), z którego ambony wygłaszał kazania sam Jan Hus
chyba nie za bardzo macie ochotę oglądać tą Pragę? - bo nikt z Was tu nie zagląda.... , ale skoro zaczęłam to skończę!
no cóż... Praga z pewnością nie jest miejscem egzotycznym ani "zbyt ciekawym", bo wielokrotnie odwiedzana stała się już może zbyt "banalna", ale ja bardzo lubię to miasto i naprawdę mimo krytyki wielu, że jest przereklamowana, że drożyzna, że naciągają na wszystko, że piwo wcale nie takie pyszne, że czeskie żarcie jest takie sobie, a za byle atrakcję każą sobie słono płacić - to i tak lubię i z przyjemnością pojadę tam jeszcze nie raz! w ogóle myślę, że całe Czechy, nie tylko Praga - to przepiękny widokowo kraj z mnóstwem atrakcji a dla kochajacych zabytki- to niezwykle łakomy kąsek, bo historycznie kraj ten jest mega ciekawy; niestety bardzo niedoceniany.... bo pewnie leży "za blisko" i dlatego nie stanowi dla wielu celu wyjazdu w duchu chęci poznania tego kraju, ale zbaczam z tematu... , więc do brzegu....
przed nami jeszcze Vaclavske Namesti i widok na tzw. Můstek – to nieoficjalna nazwa skrzyżowania ulic
kiedys po Václavské Náměstí jeździły tramwaje, dziś juz ich nie ma... tych kursujacych, ale w niektórych miejscach stoją przerobione na knajpki
Piea, czytam, czytam. Tak jak Ty sądzę, że byłam tam za mało razy , bo to zbyt blisko Właśnie mi się przypomniało, że pierwszy raz byłam w Pradze przejazdem (dosłownie). Czekaliśmy grupą na dworcu dobrych kilka godzin, bo coś z biletami było nie tak (jechaliśmy na Węgry na ohp zbierać pomidory), nie mogłam daleko odejść od dworca bo sytuacja była dynamiczna, ale wzięłam z Cedok-u bezpłatną mapkę i udałam się między innymi na Vlaclavske Namesti. Od tego czasu wiele się zmieniło.
Plac Wacława (Václavské náměstí) - to dziś główna, praska arteria w dzielnicy zwanej Nové Město - arteria tętniąca życiem przez całą dobę ; w ciągu dnia oblegana przez turystów podziwiających secesyjną zabudowę i przesiadujących w licznych knajpkach, jest również miejscem licznych imprez kulturalnych a wieczorami i nocami przeobraża się niejako w „świątynię rozpusty” , bowiem okolice Václavskich náměstí – znane są tu od lat jako dzielnica "czerwonych latarni" znane wszystkim z powodów wiadomych
wokół jest co podziwiać, liczne Pałace i przepiękne kamienice w duchu głównie baroku i secesji ; przerobione dziś na hotele, restauracje i obiekty handlowe
żółciutki jak kurczaczek piękny gmach secesyjnego hotelu Grand Europa
Dziś plac ten zalicza się do jednych z największych w Europie (posiada wymiary 60 x 750 metrów); wytyczony był już w średniowieczu, kiedy to pełnił funkcje Końskiego Targu od 1362 roku, a w czasach późniejszych był wielokrotnie areną wielu wydarzeń historycznych z setkami tysięcy demonstrantów podczas różnych zamieszek; to właśnie tu koncentrowały się główne wydarzenia w 1968 roku i podczas „Aksamitnej Rewolucji” w 1989 roku
z rozpędu zapomniałam pokazać Wam jeszcze jedno ładne i dość często odwiedzane w Pradze miejsce - w drodze z Małej Strany w kierunku Starego Miasta - zatrzymujemy się przy Pałacu Wallensteina
ale w drodze do tego Pałacu - w zacienionej uliczce mijamy jedną z najstarszych knajp w Pradze (a może i nawet najstarszą ?, bo reklamującą się jako Oberża działająca tu nieprzerwanie od czasów średniowiecza!) - ten przybytek zwie się "U Króla Brabanckiego" , czyli po ichniemu: Tavern U Krale Brabantskeho
Gospoda ta została tu założona w 1375 roku! ; i swego czasu lubili tu wpadać na piwko różni sławni ludzie , jak ponoć sam Mozart, czy później znany czeski pisarz Jaroslav Hasek
przed nami owy Pałac Wallensteina (Valdštejnsky), który wraz z ogrodami położony jest u stóp Hradczan, które ładnie stąd widać
Ten dość rozległy pałac to dzieło włoskich mistrzów epoki baroku; kiedyś ten pałac był własnością dowódcy wojsk cesarskich, ale w obecnych czasach pełni już funkcje stricte państowowe m.in znajduje się tutaj czeski Senat.
U stóp Pałacu można odpocząć w niewielkim ogrodzie w stylu francuskim, wśród klombów i rzeźb, fajnie też usiąść sobie na brzegu stawu w którym pływają kolorowe ryby (nie wiem co to za ryby? karpie koi? Radek, gdzie jesteś? help.... ) , bardzo tu przyjemnie, zwłaszcza w tak upalny dzień
warto zadrzeć głowę nieco wyżej i popatrzeć na piękne freski, którymi pokryte jest sklepienie w loggii - Salla Terrena
Piea
tuż obok Pałacu Wallensteina znajduje się tzw. Sztuczna Grota naciekowa
w "murach" tej Groty znajdują się zakratowane pokryte metalowymi siatkami woliery dla ptaków, zapewnie dla jakichś egzotycznych? ale w tej upał wszystkie ptaki pochowały się gdzieś głęboko do cienia... bo żaden się nie ujawnił
dalej zanurzamy się już w Stare Miasto - Rynek Staromiejski to miejsce na mapie Pragi – tak samo oblegane jak Most Karola! tłok tu zawsze ogromny!
Stare Miasto, jest po Hradczanach najstarszą częścią Pragi; w tym miejscu w XI wieku istniał tu wielki, największy w ówczesnym państwie Czech - plac targowy, a wokół niego wyrastały domy i kościoły i powstała cała sieć ulic wokół z Rynkiem Staromiejskim na czele;
niestety główna wieża ratuszowa cała była w rusztowaniach, bo trafilismy na trwający właśnie jakiś remont i w zasadzie również większa część Placu zagrodzona była metalowymi płotami, wrr....
To najstarszy plac miejski w mieście; w średniowieczu był ogromnym placem targowym; dziś otoczony jest pięknymi zabytkowymi kamieniczkami z gotyckimi i renesansowymi fasadami i ładnym Ratuszem Staromiejskim, który powstał z połączenia kilku kamienic, dla rozrastającej się Rady Miejskiej; to właśnie tutaj w początkach XV wieku zamontowano na południowej ścianie ratusza słynny, bodaj najsłynniejszy zegar astronomiczny w Europie (albo i nawet na świecie) - znany jako praski Orloj, który skonstruowano w roku naszej bitwy pod Grunwaldem
dzikie tłumy pod zegarem i płoty zagradzający wejście dalej na Plac ;
na pierwszym planie - słynna bryła kościoła Marii Panny przed Tynem, który był główną świątynią praskiego kościoła husyckiego.
Na szczęście Orloja nie zasłonili niebieską siatką zakrywającą rusztowania
ten wspaniały zegar - składa się z trzech głównych części: astronomicznej - pokazującej położenie ciał niebieskich, kalendarzowej - z medalionami reprezentujacymi miesiące i animacyjnej - z ruchomymi figurkami dwunastu apostołów i wyobrażeniami Śmierci, Turka, Marności i Chciwości.
W średniowieczu takie zegary ratuszowe były prawdziwym luksusem, na które było stać tylko najbogatsze miasta, a już zegarmistrzowskie konstrukcje z kilkoma tarczami i poruszającymi się figurkami były prawdziwą rzadkością; praski Orloj budzi zachwyt oglądających do dnia dzisiejszego, szczególnie gdy zobaczymy go o równej pełnej godzinie, wtedy można zobaczyć te wszystkie figurki w ruchu : Śmierć ciągnącą za sznureczek dzwonka, otwierające się drzwiczki i rozpoczynający się pochód Apostołów, a na koniec głośne pianie złotego koguta obwieszczającego pełną godzinę
te ruchome figurki Orloja o każdej równej godzinie kumulują nieziemskie tłumy pod Wieżą ratuszową
Śmierć, która potrząsa swoim dzwoneczkiem i dzwoni o każdej równej godzinie
uwagę zwiedzajacych zwraca dom stojący dosłownie tuż obok Ratusza - z piękną fasadą ozdobioną misterną techniką sgraffito
Pierwotnie ten późnogotycki dom powstał w XV wieku, 100 lat później został przebudowany i nadano mu styl bardziej renesansowy. ; jest to tzw "Dum u Minuty" - w którym pod koniec XIX wieku mieszkał wraz ze swoimi rodzicami - słynny pisarz Franz Kafka
Piea
dalej podziwiamy piękną, staromiejską zabudowę...
przypatrując się detalom
uroczy "narożnik" Placu Staromiejskiego z piekną, malowaną kamienicą (Dom Storcha) , gdzie można podziwiać malowidło ze Św. Wacławem na koniu
po środku Placu pomnik Jana Husa
biedny mim, "gotujący" się chyba w tym upale w swoim ubranku...
uwielbiam takie łuki, łączniki nad ulicami... czasami pełnią funkcje tylko wzmacniające konstrukcję, ale czasami są przejściami, najczęściej zabudowanym rodzajem kładki; tutaj jednak kładki nie ma... tylko jako wspornik, ale jakże cudnie taki element dodaje uroku ...
jest tak gorąco, że nawet nie myślę o jedzeniu, ale małż mi marudzi, że zgłodniał....
jak tu jeść w taki upał? - no chyba że tylko takie rzeczy...
decydujemy się schłodzić nieco - w najprostszy i najprzyjemniejszy znany sposób
ten jest mój!
dalej przemierzamy praskie uliczki....
Czesi wciąż pamiętają operację Dunaj z 68 roku, kiedy to "Praska Wiosna" mocno nie spodobała się "panującemu" wówczas w ZSRR Breżniewowi, który zdusił - tworzące się i zagrażające blokowi wschodniemu zmiany w ówczesnych Czechach -poprzez inwazję zbrojną na ten kraj przez wojska radzieckiego Paktu podpisanego niestety w Warszawie przez m.in nasz ówczesny rząd PRL; straszna i smutna to historia...
Piea
W Pradze byłam chyba tylko raz na jednodniowej wycieczce rodzinnej. Bardzo mi się podobało. W dzieciństwie jako fanka książek Zbigniewa Nienackiego czytałam też część rozgrywającą się w Pradze i bardzo chciałam znaleźć się między innymi na Złotej Uliczce, (która w rzeczywistości mnie lekko rozczarowała) . Stara część ma wiele uroku, co pięknie pokazujesz na zdjęciach. Z przyjemnością zwiedzam razem z Tobą.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asiu, dziś z tej uliczki zrobiono niejako "maszynkę do wyciągania kasy" ; kiedyś była po prostu zwykłą, wąską uliczką - jakich tysiące w miastach Europy..., a potem odmalowali te domki kolorowymi farbami, tu dodali jakiś płotek, tam ławeczkę, zagrodzili wejście stawiając budkę z biletami (bo obecnie wstęp na tą uliczkę jest oczywiście płatny!) i zrobiła się z tego komercha! w dodatku kumulująca dzikie tłumiszcza luda! ; miejsce faktycznie może nieco rozczarowywać, bo jest mocno przereklamowane, ot uliczka jak uliczka; wiele podobnych (bez dodatkowych opłat) można zobaczyć w wielu innych miejscach! no ale siła odpowiedniego PR działa cuda!
Piea
no to idziom dalej ...
ja mam niezłego hyzia na punkcie architektury, dlatego przyglądam się z największą uwagą, bo zachwycają mnie detale architektoniczne różnych budowli, a w Pradze... no cóż... głowa mi latała we wszystkie strony
tutaj wspaniały barokowy pałac Clam-Gallasów z misternie odnowioną elewacja frontową
popatrzcie na detale górnej kondygnacji! dla mnie cudo!
tutaj piękna kamienica "U Rotta" na Małym Placu (Male Namesti) ze scraffitową fasadą wg XIX wiecznych motywów artysty-malarza Mikołaja Aleša
a tutaj podobne cudo wykonane ta samą techniką : kolejna piękna staromiejska kamienica - tzw. Wiehluv Dum (w stylu czeskiego neorenesansu) pełen uroczych malowideł tego samego artysty Mikołaja Aleša
a tymczasem zaczyna nam coś grzmieć nad głowami... chmurzy się i powiewa wiatr; upał nadal jest nieznośny, więc nie dziwi nas, że nadciąga jakaś burza....
idziemy zatem przeczekać burzę i coś zjeść... małż marudzi, że by coś zjadł...
w oczekiwaniu na jedzonko zamawiamy piwko... i ja kawkę, którą bardzo mi się chce mimo, że gorąco...
Czeskie piwo jest chwalone i znane przez wszystkich piwoszy ; ale ja piwoszem nie jestem , i przyznam, że nie widzę (a raczej nie czuję) jakiejs specjalnej różnicy no piwo- jak piwo - w upał takie zimniutkie smakuje podwójnie; no ale z Pragi podobno nie można wyjechać nie spróbowawszy jakiegoś Staropramena, Pilsnera czy Budweisera ; Małż bezalkoholowe (bo kierowca) a ja i para z którą zwiedzamy sobie Pragę - zanurzamy się w chmielowe %
Wjeżdża nasze zamówienie (ja : smažený sýr- czyli taki po prostu dość słusznej grubości (jak kotlet) panierowany obsmażony obustronnie ser żółty (ale nie wiem jaki?) , podawany z żurawiną i hranolkami (to frytki) a Małz i para znajomych typowo po czesku czyli knedlicky w wołowym sosie ; (przeszukałam wszystkie zdjęcia, i niestety nie znalazłam żadnego , pewnie wstydziłam się robić zdjęcie talerzom w obecności dopiero co poznanej pary, bo co sobie ludzie pomyślą? ( to nowo poznani znajomi z naszego pensjonatu w Karpaczu, którzy przyjechali razem z nami do Pragi) ;
przesiedzieliśmy naszą przerwe na piwko i jedzonko na dworzu ale pod daszkiem (arkadą), no ale ta burza w końcu się rozeszła..., choć długo słyszeliśmy jeszcze to grzmienie gdzieś w oddali.
dalej dochodzimy do miejsca, które kumuluje kolejne tłumy...
to najstarsze miejsce targowe w Pradze - działające od .... 1232 roku tzw. Havelské Tržiště - czyli miejski targ ze straganami sprzedającymi wszelkie "Šmatičku na patičku" - lokalne owoce i warzywa, jakies uliczne jedzonko ( najczęsciej oczywiście praska parówa w bułce czyli czeski hot-dog : parek v rohlicu) ; pamiątki, ksiązki, słodycze... i wszelkie "dzieła sztuki i rzemiosła" - takie i made in Czech Republic i made in China i co tylko chcecie....
"Orloje" na pamiątkę
moje oczy przyciąga jednak szkło... wspaniałe, przepiękne czeskie szkło....
słynne czeskie szkło - powoduje generalnie dwa opadnięcia szczęki pierwsze- gdy podziwiamy samo to cudne szkło i drugie, gdy już dojrzymy cenę
Czeskie szkło podbiło świat i zyskało międzynarodową renomę, bo któż nie słyszał o Bohemii czy wielu innych szklanych cudach z czeskich hut ?
Piea
szwędaczka po Pradze....
muzeum nocników ?
( na drzwiach - zdjęcie nocnika samego Napoleona! , no cóż...wielcy ludzie mają takie same chwile jak i Ci mniejsi i niektórym nie chce się chadzać piechota tam gdzie chadzali królowie... i woleli nocniki )
miły zakątek - herbaciarnia pod Złotym Kogutem
Kościół św. Gawła (Havla), z którego ambony wygłaszał kazania sam Jan Hus
Piea
chyba nie za bardzo macie ochotę oglądać tą Pragę? - bo nikt z Was tu nie zagląda.... , ale skoro zaczęłam to skończę!
no cóż... Praga z pewnością nie jest miejscem egzotycznym ani "zbyt ciekawym", bo wielokrotnie odwiedzana stała się już może zbyt "banalna", ale ja bardzo lubię to miasto i naprawdę mimo krytyki wielu, że jest przereklamowana, że drożyzna, że naciągają na wszystko, że piwo wcale nie takie pyszne, że czeskie żarcie jest takie sobie, a za byle atrakcję każą sobie słono płacić - to i tak lubię i z przyjemnością pojadę tam jeszcze nie raz! w ogóle myślę, że całe Czechy, nie tylko Praga - to przepiękny widokowo kraj z mnóstwem atrakcji a dla kochajacych zabytki- to niezwykle łakomy kąsek, bo historycznie kraj ten jest mega ciekawy; niestety bardzo niedoceniany.... bo pewnie leży "za blisko" i dlatego nie stanowi dla wielu celu wyjazdu w duchu chęci poznania tego kraju, ale zbaczam z tematu... , więc do brzegu....
przed nami jeszcze Vaclavske Namesti i widok na tzw. Můstek – to nieoficjalna nazwa skrzyżowania ulic
kiedys po Václavské Náměstí jeździły tramwaje, dziś juz ich nie ma... tych kursujacych, ale w niektórych miejscach stoją przerobione na knajpki
tutaj jeden taki "Cafe Tramvaj"
Piea
Piea, czytam, czytam. Tak jak Ty sądzę, że byłam tam za mało razy , bo to zbyt blisko Właśnie mi się przypomniało, że pierwszy raz byłam w Pradze przejazdem (dosłownie). Czekaliśmy grupą na dworcu dobrych kilka godzin, bo coś z biletami było nie tak (jechaliśmy na Węgry na ohp zbierać pomidory), nie mogłam daleko odejść od dworca bo sytuacja była dynamiczna, ale wzięłam z Cedok-u bezpłatną mapkę i udałam się między innymi na Vlaclavske Namesti. Od tego czasu wiele się zmieniło.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Plac Wacława (Václavské náměstí) - to dziś główna, praska arteria w dzielnicy zwanej Nové Město - arteria tętniąca życiem przez całą dobę ; w ciągu dnia oblegana przez turystów podziwiających secesyjną zabudowę i przesiadujących w licznych knajpkach, jest również miejscem licznych imprez kulturalnych a wieczorami i nocami przeobraża się niejako w „świątynię rozpusty” , bowiem okolice Václavskich náměstí – znane są tu od lat jako dzielnica "czerwonych latarni" znane wszystkim z powodów wiadomych
wokół jest co podziwiać, liczne Pałace i przepiękne kamienice w duchu głównie baroku i secesji ; przerobione dziś na hotele, restauracje i obiekty handlowe
żółciutki jak kurczaczek piękny gmach secesyjnego hotelu Grand Europa
Dziś plac ten zalicza się do jednych z największych w Europie (posiada wymiary 60 x 750 metrów); wytyczony był już w średniowieczu, kiedy to pełnił funkcje Końskiego Targu od 1362 roku, a w czasach późniejszych był wielokrotnie areną wielu wydarzeń historycznych z setkami tysięcy demonstrantów podczas różnych zamieszek; to właśnie tu koncentrowały się główne wydarzenia w 1968 roku i podczas „Aksamitnej Rewolucji” w 1989 roku
Piea