Na wodowskazie udokumentowana historia miasta - fajny pomysł . Byłam w Pirnie jako nastolatka (do NRD - jeżdzilao się na zakupu - ale to byla wycieczka z firmy mamy do Drezna i Pirnyi - zakupy niby przy okazji) może warto by tam wrócić?
Dalej spacerem po Pirnie. Nad miastem góruje dobrze prezentujący się podczas rejsu zamek Sonnenstein, o ponurym epizodzie w swej historii w czasie II wojny światowej. Teraz mieści się tam szpital, więc do zamku nie idziemy. Z rynku obok XVI-wiecznego Domu Canaletta przechodzimy do gotyckiego kościoła Mariackiego i trza powiedzieć, że wnętrze robi wrażenie. Rozmiary i malowane sklepienie sieciowe, późnorenesansowa wykuta w piaskowcu nastawa ołtarza i chrzcielnica z 1561r stanowią o wartości kościoła.
Obok kościoła Mariackiego wodopój, gdzie każdy od wieków może się napić, uliczki, kamieniczki, relikty przeszłości ... przechodzimy znów przez rynek. Kończymy spacer po Pirnie przy pocztowym słupie dystansowym z 1722r z herbami Polski i Saksonii oraz monogramem króla Augusta II Mocnego. Następnie jedziemy pochodzić po kamiennym moście i metalowych mostkach Bastei - takie liźnięcie Saksońskiej Szwajcarii.
No to liźnięcie Saksońskiej Szwajcarii czyli jedna króciutka trasa po śladach średniowiecznej twierdzy. Foto niewątpliwie będą się dublowały, bo robione na bardzo małym obszarze. Uprzedzająco - ludzi na niektórych foto widać ogrom, ale to przeważnie nasza autokarowa grupa wchodząca ciurkiem; potem już na metalowych mostkach grupa się rozciągnęła i tłoku nie ma. Oprócz mostkowych turystów można też zauważyć amatorów skałkowej wspinaczki. Zaczynamy od spojrzenia z wysokości na Łabę, a potem już skałki i mostki. Acha, na trasie sporo tablic informacyjnych o danym miejscu czy ciekawostce, bo ciekawostką niewątpliwie jest wyryty w skale napis czy dawna wykuta cysterna na wodę.
Z parkingu obok Bastei ruszamy nieco opóźnieni, bo jednej z uczestniczek wydawało się, że parking znajduje się dalej, a nie tak blisko mostków i minęła jeszcze trzy kolejne, więc potem musiała się wracać. Jedziemy do Pillnitz - kompleksu pałacowo - ogrodowego związanego z Augustem II Mocnym i hrabiną Cosel. I chociaż zamek-pałac ma wcześniejsze korzenie to jednak August Mocny kazał przekształcić go w orientalną letnią rezydencję. My ograniczamy się do spaceru po ogrodach, wchodzimy do oranżerii. W ogrodach znajdują się oprócz pałacu inne pawilony, a także replika królewskiej gondoli jaką kiedyś możni pływali po Łabie. Florystyczną dumą jest 250-letnie drzewo kameliowe; zimą osłaniane szklanym pawilonem.
Powyżej wspomniana replika gondoli, a wcześniej pawilon chiński.
Wiekowe drzewo kameliowe, a później wchodzimy do oranżerii czy palmiarni, w której mieszkają przepiórki chińskie (jedna się zakałapućkała). Znajduje się tu rzeźba mieszkającej i tworzącej w pobliżu Polki M. Chodakowskiej.
z przyjemnością zagladam i czytam Twoje wspominki z tego kawałka Saksonii; w Pirnie nie byłam, a widzę, że miasteczko urocze, na kazdym kroku widać "ichni ordung" wszędzie czysciutko, wymuskane, jak to u Helmutów ; skały Bastei niezmiennie piekne... byłam nie tak dawno, więc jeszcze sporo pamiętam...; pałac Pillnitz jest ..... uroczy i bardzo fotogeniczny! chinnoiserie pełną gębą! ; ( ja do pawilonu oranżerii nie weszłam wiec prtzepiórek nie widziałam .... i nie mam pojęcia dlaczego tam nie wstapiłam ? ; widocznie mnie ten kamelienhaus obok całkowicie pochłonął.....
Na wodowskazie udokumentowana historia miasta - fajny pomysł . Byłam w Pirnie jako nastolatka (do NRD - jeżdzilao się na zakupu - ale to byla wycieczka z firmy mamy do Drezna i Pirnyi - zakupy niby przy okazji) może warto by tam wrócić?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Dalej spacerem po Pirnie. Nad miastem góruje dobrze prezentujący się podczas rejsu zamek Sonnenstein, o ponurym epizodzie w swej historii w czasie II wojny światowej. Teraz mieści się tam szpital, więc do zamku nie idziemy. Z rynku obok XVI-wiecznego Domu Canaletta przechodzimy do gotyckiego kościoła Mariackiego i trza powiedzieć, że wnętrze robi wrażenie. Rozmiary i malowane sklepienie sieciowe, późnorenesansowa wykuta w piaskowcu nastawa ołtarza i chrzcielnica z 1561r stanowią o wartości kościoła.
papuas
Obok kościoła Mariackiego wodopój, gdzie każdy od wieków może się napić, uliczki, kamieniczki, relikty przeszłości ... przechodzimy znów przez rynek. Kończymy spacer po Pirnie przy pocztowym słupie dystansowym z 1722r z herbami Polski i Saksonii oraz monogramem króla Augusta II Mocnego. Następnie jedziemy pochodzić po kamiennym moście i metalowych mostkach Bastei - takie liźnięcie Saksońskiej Szwajcarii.
papuas
No to liźnięcie Saksońskiej Szwajcarii czyli jedna króciutka trasa po śladach średniowiecznej twierdzy. Foto niewątpliwie będą się dublowały, bo robione na bardzo małym obszarze. Uprzedzająco - ludzi na niektórych foto widać ogrom, ale to przeważnie nasza autokarowa grupa wchodząca ciurkiem; potem już na metalowych mostkach grupa się rozciągnęła i tłoku nie ma. Oprócz mostkowych turystów można też zauważyć amatorów skałkowej wspinaczki. Zaczynamy od spojrzenia z wysokości na Łabę, a potem już skałki i mostki. Acha, na trasie sporo tablic informacyjnych o danym miejscu czy ciekawostce, bo ciekawostką niewątpliwie jest wyryty w skale napis czy dawna wykuta cysterna na wodę.
papuas
No to kolejne skałki oraz drzewka
papuas
Pięknie ! i skałki i te poskręcane drzewa
No trip no life
Mostki też super!
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Z parkingu obok Bastei ruszamy nieco opóźnieni, bo jednej z uczestniczek wydawało się, że parking znajduje się dalej, a nie tak blisko mostków i minęła jeszcze trzy kolejne, więc potem musiała się wracać. Jedziemy do Pillnitz - kompleksu pałacowo - ogrodowego związanego z Augustem II Mocnym i hrabiną Cosel. I chociaż zamek-pałac ma wcześniejsze korzenie to jednak August Mocny kazał przekształcić go w orientalną letnią rezydencję. My ograniczamy się do spaceru po ogrodach, wchodzimy do oranżerii. W ogrodach znajdują się oprócz pałacu inne pawilony, a także replika królewskiej gondoli jaką kiedyś możni pływali po Łabie. Florystyczną dumą jest 250-letnie drzewo kameliowe; zimą osłaniane szklanym pawilonem.
Powyżej wspomniana replika gondoli, a wcześniej pawilon chiński.
papuas
Wiekowe drzewo kameliowe, a później wchodzimy do oranżerii czy palmiarni, w której mieszkają przepiórki chińskie (jedna się zakałapućkała). Znajduje się tu rzeźba mieszkającej i tworzącej w pobliżu Polki M. Chodakowskiej.
papuas
z przyjemnością zagladam i czytam Twoje wspominki z tego kawałka Saksonii; w Pirnie nie byłam, a widzę, że miasteczko urocze, na kazdym kroku widać "ichni ordung" wszędzie czysciutko, wymuskane, jak to u Helmutów ; skały Bastei niezmiennie piekne... byłam nie tak dawno, więc jeszcze sporo pamiętam...; pałac Pillnitz jest ..... uroczy i bardzo fotogeniczny! chinnoiserie pełną gębą! ; ( ja do pawilonu oranżerii nie weszłam wiec prtzepiórek nie widziałam .... i nie mam pojęcia dlaczego tam nie wstapiłam ? ; widocznie mnie ten kamelienhaus obok całkowicie pochłonął.....
Piea