Ponieważ kilka osób z Forum towarzyszyło mi w niedzielnym spacerze sprzed dwóch tygodni po Sopocie, może zaciekawi was również nasza wczorajsza jesienna wędrówka po Orłowie....
Orłowo leży pomiędzy Sopotem a Gdynią i jest faktycznie jedną z dzielnic tej ostatniej miejscowości.
Dla mnie jest o to miejsce o wiele sympatyczniejsze, bardziej kameralne i mniej zatłoczone niż Sopot. Choć i do tego ostatniego mam sentyment ze względu na mnóstwo spędzonego tam czasu w czasie studiów.
Ale wróćmy do Orłowa....
Skąd ta nazwa????
Otóż teorie na ten temat są dwie, jedna opiera się na zapiskach historycznych, a druga bazuje na przekazywanej z ust do ust legendzie.
Ta pierwsza wersja historyczna, mówi iż w połowie 19 wieku zamieszkał tu żeglarz o nazwisku Adler ( z niemiecka orzeł), kupił grunt i wybudował knajpkę, a w swoim domku wynajmował kwatery pierwszym letnikom, którzy tu zaczęli przybywać. No i że niby ta nazwa to od jego spolszczonego nazwiska.
Natomiast legenda głosi, że dawno temu okoliczni rybacy pewnego dnia ujrzeli dwa potężne ptaszyska walczące ze sobą. Ponieważ nigdy w przeszłości takich ptaków tu nie było, stali i ze zdumieniem obsewowali pojedynek prawdopodobnie orłów. Po dłuższej walce oba orły – sczepione pazurami runęły do morza i zginęły. Na pamiątkę tego wydarzenia miejscowość nazwano Orłowo.
A jaka jest prawda – któż to wie....ale nie jest to najważniejsze!
Historia Orłowa jest znacznie krótsza niż Sopotu. Wprawdzie już w drugiej połowie 19 wieku zaczęli tu przybywać letnicy, to jednak skromna baza noclegowa była znaczną przeszkodą w rozwoju kurortu.
Prawdziwy rozkwit rozpoczął się dopiero w latach dwudziestych 20 wieku, kiedy to na mocy Traktatu Wersalskiego powstało Wolne Miasto Gdańsk, w skład którego wchodził również Sopot. Niby wolne, ale jednak niemieckie!!!!!
I wówczas część letników, takich bardziej patriotycznie nastawionych, zaczęła wybierać zamiast niemieckiego Sopotu, leżące nieopodal polskie Orłowo.
W szybkim tempie zbudowano dworzec kolejowy, a także wille i pensjonaty, powstały parki, Dom Kuracyjny, promenada nadmorska.
W 1934 wybudowano molo o długości 430 metrów, a zatem niewiele krótsze niż sopockie.
Tak więc właśnie w tym roku obchodzono 80-lecie jego otwarcia.
Ale najsłynniejszym miejscem już wówczas był bardzo malowniczy Klif Orłowski.
marinik z psiej frakcji też dołącza do spaceru. Mam nadzieję, że 3 psy w zgodzie pospacerują. Zastanawiam się czy ja jakieś zacmienie, albo wizję mam jeśli chodzi psie imię? Czy ja już gdzieś nie czytałem, ze apisek ma apiska?
Kariska, Momi, Anusia, Kiwi, Janusz - witajcie na jesiennym spacerze. Wprawdzie pogoda nie była już taka rewelacyjna, jak na sopockim spacerku, więc i fotki nie najlepsze. Jako, ze moja aparrrraturrra wrażliwa na wahania nasłonecznienia jest, ale coś tam da radę zobaczyć.
Mój piesio ma na imię Apis - to właśnie od niego mój nick!!!
Całe życie mam psiaki, ale ten jest zdecydowanie najfajniejszy. I nie mówię o wyglądzie, tylko o charakterze i w ogóle całokształcie.... Aż się boję, bo za kilka dni kończy 10 lat!!!
Nelcia, widać, że kochamy te nasze zwierzaki, że się aż z nimi utożsamiamy....
W Orłowie bywamy dość często, gdyż bardzo lubimy to miejsce.
Ma wiele uroku właściwie o każdej porze roku!
Ale zdecydowanie najładniej jest tu jesienią, gdy wzgórza porośnięte lasem liściastym - opadające stromo do morza - zmieniają swą barwę na złocisto – rudo – czerwoną.
Parkujemy jak zwykle przy spokojnej uliczce Przybendowskich – tu zawsze jest miejsce!!!
W pobliżu znajduje się parę nowoczesnych rezydencji na strzeżonym terenie. I żeby było śmieszniej – deweloper stworzył osiedle dla ludzi o kompletnie odmiennym guście.
Można tu zamieszkać w klasycystycznym pałacowo - dworkowym domu, lub w super nowoczesnym o ogromnych przeszklonych powierzchniach okien. Zupełnie skrajne style architektoniczne!!!
A do plaży stąd tylko parę kroków, gdyż domy stoją tuż nad stromą skarpą zwieszającą się nad plażą.
Mnie się jednak bardziej podoba stara, zabytkowa willa stojąca na końcu ulicy, też nad samą plażą otoczona rozłożystymi drzewami. Willa jest żółta, liście kasztanowca rosnącego na froncie – żółte, a na dokładkę w takim samym kolorze – samochodzik... Samoistnie stworzyła się ciekawa kompozycja kolorystyczna!!!
Wchodzimy jeszcze na chwilę do lasu, by Apis w spokoju załatwił swe psie potrzeby i chwilę pobiegał luzem.
Potem niestety na promenadzie będzie szedł na smyczy....
W nadmorskim lasku pachnącym wilgotnymi liśćmi przechodzimy nad głębokim jarem nowoczesnym mostkiem. Jeszcze nie tak dawno trzeba było schodzić, a następnie wspinać się po stromych zboczach!!!!
Wchodzimy teraz w bulwar nadmorski zwany Promenadą Królowej Marysieńki - biegnący górą wzdłuż morza - z fajnymi widoczkami.
Przy dobrej pogodzie widywaliśmy stąd nawet Półwysep Helski.
Ale dziś go nie widać, gdyż wszystko jest z lekka zamglone!!!!
A sama królowa Marysieńka wraz ze swym małżonkiem królem Janem Sobieskim bywała częstym gościem w położonym w pobliżu dworku w Kolibkach. Więc może faktycznie przechadzała się w tej okolicy????
Orłowo leży pomiędzy Sopotem a Gdynią i jest faktycznie jedną z dzielnic tej ostatniej miejscowości.
Dla mnie jest o to miejsce o wiele sympatyczniejsze, bardziej kameralne i mniej zatłoczone niż Sopot. Choć i do tego ostatniego mam sentyment ze względu na mnóstwo spędzonego tam czasu w czasie studiów.
Ale wróćmy do Orłowa....
Skąd ta nazwa????
Otóż teorie na ten temat są dwie, jedna opiera się na zapiskach historycznych, a druga bazuje na przekazywanej z ust do ust legendzie.
Ta pierwsza wersja historyczna, mówi iż w połowie 19 wieku zamieszkał tu żeglarz o nazwisku Adler ( z niemiecka orzeł), kupił grunt i wybudował knajpkę, a w swoim domku wynajmował kwatery pierwszym letnikom, którzy tu zaczęli przybywać. No i że niby ta nazwa to od jego spolszczonego nazwiska.
Natomiast legenda głosi, że dawno temu okoliczni rybacy pewnego dnia ujrzeli dwa potężne ptaszyska walczące ze sobą. Ponieważ nigdy w przeszłości takich ptaków tu nie było, stali i ze zdumieniem obsewowali pojedynek prawdopodobnie orłów. Po dłuższej walce oba orły – sczepione pazurami runęły do morza i zginęły. Na pamiątkę tego wydarzenia miejscowość nazwano Orłowo.
A jaka jest prawda – któż to wie....ale nie jest to najważniejsze!
Historia Orłowa jest znacznie krótsza niż Sopotu. Wprawdzie już w drugiej połowie 19 wieku zaczęli tu przybywać letnicy, to jednak skromna baza noclegowa była znaczną przeszkodą w rozwoju kurortu.
Prawdziwy rozkwit rozpoczął się dopiero w latach dwudziestych 20 wieku, kiedy to na mocy Traktatu Wersalskiego powstało Wolne Miasto Gdańsk, w skład którego wchodził również Sopot. Niby wolne, ale jednak niemieckie!!!!!
I wówczas część letników, takich bardziej patriotycznie nastawionych, zaczęła wybierać zamiast niemieckiego Sopotu, leżące nieopodal polskie Orłowo.
W szybkim tempie zbudowano dworzec kolejowy, a także wille i pensjonaty, powstały parki, Dom Kuracyjny, promenada nadmorska.
W 1934 wybudowano molo o długości 430 metrów, a zatem niewiele krótsze niż sopockie.
Tak więc właśnie w tym roku obchodzono 80-lecie jego otwarcia.
Ale najsłynniejszym miejscem już wówczas był bardzo malowniczy Klif Orłowski.
Mariola
Apisku macie wspaniałego piecha
Mio tam dwa razy nie trzeba mówić, chętna na spacer zawsze..:) A jak się psiunia wabi?
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Apisku to Twoja psinka?
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Apisku,nawet nie wiesz jaką zrobiłaś mi niespodziankę tym wpisem .
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Apisku,
Aż 2 razy na pieszo zrobiliśmy sobie wycieczkę ze skweru w Gdyni do Orłowa
Klify piekne
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
marinik z psiej frakcji też dołącza do spaceru. Mam nadzieję, że 3 psy w zgodzie pospacerują. Zastanawiam się czy ja jakieś zacmienie, albo wizję mam jeśli chodzi psie imię? Czy ja już gdzieś nie czytałem, ze apisek ma apiska?
Moje Pstrykanie i nie tylko
Kariska, Momi, Anusia, Kiwi, Janusz - witajcie na jesiennym spacerze. Wprawdzie pogoda nie była już taka rewelacyjna, jak na sopockim spacerku, więc i fotki nie najlepsze. Jako, ze moja aparrrraturrra wrażliwa na wahania nasłonecznienia jest, ale coś tam da radę zobaczyć.
Mój piesio ma na imię Apis - to właśnie od niego mój nick!!!
Całe życie mam psiaki, ale ten jest zdecydowanie najfajniejszy. I nie mówię o wyglądzie, tylko o charakterze i w ogóle całokształcie.... Aż się boję, bo za kilka dni kończy 10 lat!!!
Mariola
Apisku, alez fajnie ,ze nam pokauzjesz takie fajne nasze, polskie, piekne krajobrazowo miejsce Ty Apisku masz pieska Apisek a ja mam w domu Nelcie
No trip no life
Nelcia, widać, że kochamy te nasze zwierzaki, że się aż z nimi utożsamiamy....
W Orłowie bywamy dość często, gdyż bardzo lubimy to miejsce.
Ma wiele uroku właściwie o każdej porze roku!
Ale zdecydowanie najładniej jest tu jesienią, gdy wzgórza porośnięte lasem liściastym - opadające stromo do morza - zmieniają swą barwę na złocisto – rudo – czerwoną.
Parkujemy jak zwykle przy spokojnej uliczce Przybendowskich – tu zawsze jest miejsce!!!
W pobliżu znajduje się parę nowoczesnych rezydencji na strzeżonym terenie. I żeby było śmieszniej – deweloper stworzył osiedle dla ludzi o kompletnie odmiennym guście.
Można tu zamieszkać w klasycystycznym pałacowo - dworkowym domu, lub w super nowoczesnym o ogromnych przeszklonych powierzchniach okien. Zupełnie skrajne style architektoniczne!!!
A do plaży stąd tylko parę kroków, gdyż domy stoją tuż nad stromą skarpą zwieszającą się nad plażą.
Mnie się jednak bardziej podoba stara, zabytkowa willa stojąca na końcu ulicy, też nad samą plażą otoczona rozłożystymi drzewami. Willa jest żółta, liście kasztanowca rosnącego na froncie – żółte, a na dokładkę w takim samym kolorze – samochodzik... Samoistnie stworzyła się ciekawa kompozycja kolorystyczna!!!
Wchodzimy jeszcze na chwilę do lasu, by Apis w spokoju załatwił swe psie potrzeby i chwilę pobiegał luzem.
Potem niestety na promenadzie będzie szedł na smyczy....
W nadmorskim lasku pachnącym wilgotnymi liśćmi przechodzimy nad głębokim jarem nowoczesnym mostkiem. Jeszcze nie tak dawno trzeba było schodzić, a następnie wspinać się po stromych zboczach!!!!
Wchodzimy teraz w bulwar nadmorski zwany Promenadą Królowej Marysieńki - biegnący górą wzdłuż morza - z fajnymi widoczkami.
Przy dobrej pogodzie widywaliśmy stąd nawet Półwysep Helski.
Ale dziś go nie widać, gdyż wszystko jest z lekka zamglone!!!!
A sama królowa Marysieńka wraz ze swym małżonkiem królem Janem Sobieskim bywała częstym gościem w położonym w pobliżu dworku w Kolibkach. Więc może faktycznie przechadzała się w tej okolicy????
Teraz jest tu ładny park....
Mariola