Witam, z ogromną radością ,, Resztę Zamieszania '' która do nas dołączyła i zasiadła do relacji.
Oczywiście M nie byłby sobą gdyby w końcu na jakimś lotnisku ,spokojnie jak inni ludzie się zachowywał.Musiał ,musiał coś odwalić .Podeszliśmy do odprawy ,nadeszła chwila PRAWDY .Toboły odchudzone jak tylko się dało czyli echo wewnątrz a kilogramowo balans na krawędzi.Ja też odchudzona jak się da - od wchodzenia na wagę setki razy a to ze sprzętem a to po rotacji i przegmeraniu w walichach .
Pan -typowy służbista z surową miną prosi o położenie sprzętu narciarskiego ...zaklinam wagę bagażową .Teraz mamy go zabrać z taśmy spowrotem ????? A..... bo do innego luku to jedzie i trzeba z tym gdzie indziej .I co widzę -M tyłem odwrócony do faceta przy odprawie do Gatwick obok - on również .Kładzie narty między nogami na ziemi a że są długie CHCĄC NIE CHCĄC JEMU TEŻ.Po czym podnosi je i centralnie wywala siłą równoważni facetowi od tyłu W DZWONKI .Mina gościa po strzale ,jak się obrócił bezcenna .M - poker face i ,,sorry '' .W pokrowcu dwie pary nart ,strzał był nielichy ....chyba myślał że kopa ktoś mu znikąd zapakował w ramach przyjaźni polsko-angielskiej .
Zdaliśmy resztę bagaży zachowując zimną krew ze łzami w oczach powstrzymując śmiech .Z tego wszystkiego nawet nie wiem ile toboły ważyły.Ale jak odeszliśmy na bok .....nie żebyśmy z czyjegoś nieszczęścia ale ......zastanawialiśmy się czy do wieczora gość głos odzyskał ....
Na bezcłówce z jeszcze szybkie zakupy ,Grand's w koszyczku i parę innych drobiazgów to siup do kasy.M z nielichą głupawką po wcześniejszej akcji żarty odstawia ,że my rodem z Norwegii a co nie widać buacha hahahaha ,więc bez akcyzy Pan uprzejmy i bez podatku według tego niższego taryfikatora itd.Na co Pan ,że on według biletu i że nie może bo podlega jak my kontroli celnej na co M ,że nie podpadnie bo on całe życie w tych norweskich fiordach hahahhahaaaa Płacimy i na oko coś tak mało..... Syk ,Pan się rąbnął i nie ten guziczek a ten dla Norwegów właśnie .M sika już ze śmiechu ,ten się morduje jak to wycofać ....Chwila, albo udaje -sama nie wiem ...i do widzenia mówi z bananem na ustach .Na co my z jeszcze większym ... ta ... jakby szło .Do dziś nie wiem czy zrobił to celowo czy nie ale jedno jest pewne Norwegowie z nas tacy jak Maksykanie
Uffff,a tu nasze dziecko oznajmia że z takimi rodzicami to już nigdzie więcej nie jedzie ,bo nigdy normalnie -zawsze jaja Ojtam,ojtam -trzymam za słowo , w końcu
Siedzimy w samolocie ,pozapinani ,za chwilę ruszamy aż Młoda siedząca przy oknie wypala ,,mamo,zobacz facet z obsługi biegnie chyba z nasza torbą ..... '' .Wychylam się ,patrzę a przez płytę lotniska zapierda.. gość z naszą walichą aż iskry z pod kółek lecą Nie wierzę,co teraz ,jaja jakieś ,skąd co ,jak ???????????Nasza na bank bo przywiązana sznurówka pomarańczowa dynda .... Wizja powtórki z rozrywki bagażowej Nelci stanęła mi przed oczami ..... .Teraz to się zastanawiam czy lecimy z tą jedną walizką ,która dopakowali w locie czy z resztą też .....
Lądujemy .....
...a właściwie pilot ogłasza ,że przerywamy lądowanie i ustawiamy się jednak w kolejce do niego .Gęste mgły spowodowały zamieszanie i pół godzinki pokrążymy sobie czekajac aż bardziej priorytetowi ( ci bez rezerwy paliwa )wyladują przed nami .Kręcimy się zatem jak bąk w tulipanie podziwiając samoloty obok też wirujące z nami .
Mleko za oknem coraz większe aż w końcu nastała kompletna ciemność.Dotykamy ziemi ale żeby nie światełka wzdłuż pasa to byśmy o tym nie wiedzieli .... nic nie widać ,leje deszcz,mgła jak w horrorze aż dziwne że lądują w takich warunkach.Takiego czegoś to ja nie pamiętam.No to nas Italia przywitała.....
Czekam z bijącym sercem na torby zastanawiajac się czy M mi nie wykrakał tego samego kasku i stringów co tylko sie miały zmieścic wagowo ....Są , wszystkie
Potem szybki transferek do hotelu .Poszło sprawnie, poniewaz biuro dopilnowało aby wsiadac kolejno według hoteli ,żeby bagaży nie przewalać i sprawnie wysiadać.NO,tak to ja lubię.
Wysiadamy drudzy na trasie w Dimaro.Hotelik na pierwszy rzut maherowym beretem ( nie mylić z naszym forumowym Berecikiem) wydaje sie całkiem ,całkiem .... tylko deszcz cały czas leje .....
Kiwi, oj super sie czyta i przy okazji smieje do rozpuku he he czyli bagaze sa, humorki tez, popitka tez , hotelik jak sie patrzy ,ylko ten deszcz zupelnie niepotrzebny
.... a co doprowadziło M do łez jeszcze na lotnisku ??????? O tym jutro .....
i przedsmak tego co udokumentowaliśmy na stokach
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
super fotka
Kiwi już jest jutro ...
Dzien DObry, ale się świetnie czyta..... Ja już widzę Was w tych stringach i kaskach na głowie
A filmik z pakowaniem - mistrzunio normalnie:)
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Czekamy czekamy-przenosze sie na stok
Witam, z ogromną radością ,, Resztę Zamieszania '' która do nas dołączyła i zasiadła do relacji.
Oczywiście M nie byłby sobą gdyby w końcu na jakimś lotnisku ,spokojnie jak inni ludzie się zachowywał.Musiał ,musiał coś odwalić .Podeszliśmy do odprawy ,nadeszła chwila PRAWDY .Toboły odchudzone jak tylko się dało czyli echo wewnątrz a kilogramowo balans na krawędzi.Ja też odchudzona jak się da - od wchodzenia na wagę setki razy a to ze sprzętem a to po rotacji i przegmeraniu w walichach .
Pan -typowy służbista z surową miną prosi o położenie sprzętu narciarskiego ...zaklinam wagę bagażową .Teraz mamy go zabrać z taśmy spowrotem ????? A..... bo do innego luku to jedzie i trzeba z tym gdzie indziej .I co widzę -M tyłem odwrócony do faceta przy odprawie do Gatwick obok - on również .Kładzie narty między nogami na ziemi a że są długie CHCĄC NIE CHCĄC JEMU TEŻ.Po czym podnosi je i centralnie wywala siłą równoważni facetowi od tyłu W DZWONKI .Mina gościa po strzale ,jak się obrócił bezcenna .M - poker face i ,,sorry '' .W pokrowcu dwie pary nart ,strzał był nielichy ....chyba myślał że kopa ktoś mu znikąd zapakował w ramach przyjaźni polsko-angielskiej .
Zdaliśmy resztę bagaży zachowując zimną krew ze łzami w oczach powstrzymując śmiech .Z tego wszystkiego nawet nie wiem ile toboły ważyły.Ale jak odeszliśmy na bok .....nie żebyśmy z czyjegoś nieszczęścia ale ......zastanawialiśmy się czy do wieczora gość głos odzyskał ....
Na bezcłówce z jeszcze szybkie zakupy ,Grand's w koszyczku i parę innych drobiazgów to siup do kasy.M z nielichą głupawką po wcześniejszej akcji żarty odstawia ,że my rodem z Norwegii a co nie widać buacha hahahaha ,więc bez akcyzy Pan uprzejmy i bez podatku według tego niższego taryfikatora itd.Na co Pan ,że on według biletu i że nie może bo podlega jak my kontroli celnej na co M ,że nie podpadnie bo on całe życie w tych norweskich fiordach hahahhahaaaa Płacimy i na oko coś tak mało..... Syk ,Pan się rąbnął i nie ten guziczek a ten dla Norwegów właśnie .M sika już ze śmiechu ,ten się morduje jak to wycofać ....Chwila, albo udaje -sama nie wiem ...i do widzenia mówi z bananem na ustach .Na co my z jeszcze większym ... ta ... jakby szło .Do dziś nie wiem czy zrobił to celowo czy nie ale jedno jest pewne Norwegowie z nas tacy jak Maksykanie
Uffff,a tu nasze dziecko oznajmia że z takimi rodzicami to już nigdzie więcej nie jedzie ,bo nigdy normalnie -zawsze jaja Ojtam,ojtam -trzymam za słowo , w końcu
Siedzimy w samolocie ,pozapinani ,za chwilę ruszamy aż Młoda siedząca przy oknie wypala ,,mamo,zobacz facet z obsługi biegnie chyba z nasza torbą ..... '' .Wychylam się ,patrzę a przez płytę lotniska zapierda.. gość z naszą walichą aż iskry z pod kółek lecą Nie wierzę,co teraz ,jaja jakieś ,skąd co ,jak ???????????Nasza na bank bo przywiązana sznurówka pomarańczowa dynda .... Wizja powtórki z rozrywki bagażowej Nelci stanęła mi przed oczami ..... .Teraz to się zastanawiam czy lecimy z tą jedną walizką ,która dopakowali w locie czy z resztą też .....
Lądujemy .....
...a właściwie pilot ogłasza ,że przerywamy lądowanie i ustawiamy się jednak w kolejce do niego .Gęste mgły spowodowały zamieszanie i pół godzinki pokrążymy sobie czekajac aż bardziej priorytetowi ( ci bez rezerwy paliwa )wyladują przed nami .Kręcimy się zatem jak bąk w tulipanie podziwiając samoloty obok też wirujące z nami .
Mleko za oknem coraz większe aż w końcu nastała kompletna ciemność.Dotykamy ziemi ale żeby nie światełka wzdłuż pasa to byśmy o tym nie wiedzieli .... nic nie widać ,leje deszcz,mgła jak w horrorze aż dziwne że lądują w takich warunkach.Takiego czegoś to ja nie pamiętam.No to nas Italia przywitała.....
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
RODZINKA KIWI - KAŻDE WAKACJE OŻYWI
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Kiwi
Czekam z bijącym sercem na torby zastanawiajac się czy M mi nie wykrakał tego samego kasku i stringów co tylko sie miały zmieścic wagowo ....Są , wszystkie
Potem szybki transferek do hotelu .Poszło sprawnie, poniewaz biuro dopilnowało aby wsiadac kolejno według hoteli ,żeby bagaży nie przewalać i sprawnie wysiadać.NO,tak to ja lubię.
Wysiadamy drudzy na trasie w Dimaro.Hotelik na pierwszy rzut maherowym beretem ( nie mylić z naszym forumowym Berecikiem) wydaje sie całkiem ,całkiem .... tylko deszcz cały czas leje .....
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Kiwi, oj super sie czyta i przy okazji smieje do rozpuku he he czyli bagaze sa, humorki tez, popitka tez , hotelik jak sie patrzy ,ylko ten deszcz zupelnie niepotrzebny
No trip no life