No dobra czas zacząć póki coś pamiętam jeszcze Nie będę opisywała wszystkiego szczegółowo z kilku powodów: po pierwsze nie prowadzę żadnych notatek na wakacjach a teraz nawet jakbym chciała to nie miałabym czasu no i nie zmieściłabym przyborów w moim podręcznym i tak zawyżonym bagażu po drugie pamięć już nie ta co kiedyś po trzecie nie umiem tak ładnie opisywać jak niektóre osoby z forum po czwarte nie chcę nikogo zanudzać swoimi wypocinami bo o miejscach, w których byłam jest mnóstwo szczegółowych super napisanych relacji na forum
Całą wyprawę planowaliśmy prawie 9 miesięcy bo bilety po Azji kupiliśmy podczas promocji w Airasii we wrześniu. Początkowo nasza wyprawa miała się zacząć od Indii ale jakoś na początku roku odwołali nam lot do New Delhi więc stwierdziliśmy, że w zależności od tego gdzie będzie tani lot: Bangkok czy Kuala Lumpur wyprawę powiększymy o kilkudniowy pobyt na wyspach. W marcu kupiliśmy bilety korzystając z promocji Qatar air za 617$ wylot z Budapesztu do Bangkoku, powrót z Hong Kongu do Wiednia. W końcu nadszedł czas wylotu i jednym z największych problemów było spakowanie się w 7 kilowy bagaż podręczny gdybym miała 7 kilo tylko dla siebie to luzik, ale jedna torba to 10 kilo sprzętu małża więc w drugą musieliśmy się spakować razem, było ciężko ostatecznie mieliśmy nadbagaż w każdej torbie po 3 kilo
24 czerwca o 6 rano mieliśmy polskiego busa z Katowic za 10zł za osobę do Warszawy, skąd lecieliśmy Wizzairem za 117zł za dwie osoby do Budapesztu. Byliśmy o 5.45 w Katowicach, polski bus już czekał, odjechał punktualnie. W całym busie było może z 10 osób podróż przebiegła szybko i spokojnie, raz się zatrzymał na 20 minut w Mc Donaldsie. Jeśli ktoś chce korzystać z WiFi w busie to niech siada z przodu bo im dalej tym net gorzej działa. Punktualnie o 11 byliśmy w Wawie, mieliśmy mnóstwo czasu bo samolot był dopiero o 18. Na zwiedzanie nie mieliśmy sił ani czasu więc pojechaliśmy do Łazienek, poszwędaliśmy się trochę i tak czas szybko minął. Wizzair punktualnie odleciał, o 19.20 byliśmy już w Budapeszcie. Mieliśmy wydrukowaną drogę do hoteliku bo nie była prosta Pociąg, metro, autobus, tramwaj a najgorsze, że węgrzy nic nie kumają po angielsku i są niezbyt mili, ale jakoś daliśmy sobie radę i trafiliśmy do hoteliku. Chcieliśmy zobaczyć Budapeszt nocą ale byliśmy zmęczeni a nie mieszkaliśmy w centrum więc odpuściliśmy sobie. Następnego dnia obudził nas deszcz:X było to dość dziwne w lecie na Węgrzech, ale jak się później okazało deszczyk towarzyszył nam podczas całej wyprawy:X Pozbieraliśmy się i ok 11 po wymeldowaniu pojechaliśmy metrem do centrum. Nie mieliśmy dużo czasu bo o 17.05 mieliśmy lot do Doha a zwiedzanie utrudniał nam co chwilę padający deszczyk. Najgorzej było na Wzgórzu Zamkowym, już podczas wejścia tak się rozpadało, że musieliśmy przystanąć pod drzewem, ale niewiele się zmieniało, czas płynął więc stwierdziliśmy, że idziemy. Niestety lało tak już ciągle więc na szybko zobaczyliśmy Wzgórze i pojechaliśmy na lotnisko.
25 czerwca o 17.05 mieliśmy lot Qatar air do Doha. Lot przebiegł książkowo ku mojej uciesze, żadnych turbulencji i innych niespodzianek. Darmowe alkohole, raz jedzonko, monitorki na siedzeniach więc wszystko ok o 23.20 wylądowaliśmy w Doha i tam niestety czekała nas jedna z najgorszych nocy bo musieliśmy czekać prawie 9 godzin na samolot a lotnisko to nie należy do przytulnych . Lotnisko duże, klima ostro działa, my w krótkich spodenkach, bo nie zabieraliśmy ciepłych rzeczy, całe szczęście, że kurtki mieliśmy, siedzonka strasznie niewygodne, oparć nie da się złożyć więc nie ma szans na leżące przeczekanie nocy, no i trzeba było spać na zmianę by toreb pilnować, choć z tym nie było problemu bo ja nie zmrużyłam oka ani na minutę. Na szczęście jakoś to przeżyliśmy, choć czas się wlekł niemiłosiernie i w końcu nadszedł czas boardingu o 8.05 mieliśmy samolot do Bangkoku. Na miejscu mieliśmy być o 19.00. Wszystko super tylko się stresowaliśmy bo o 21.00 mieliśmy autokar do Chumphon, więc mieliśmy 2 godziny by wydostać się z lotniska i znaleźć się w biurze Lompraya, co dla osób, który pierwszy raz będą w Bangkoku było trochę przerażające, ale jakoś na wiele lotów nigdy samolot się nie spóźniał więc liczyliśmy, że będzie ok. Zbliżała się 18.30, samolot już miał podchodzić do lądowania a tu pilot mówi, że jest starszna burza nad Bangkokiem i godzinę będziemy krążyć w powietrzu:X ja już załamka, mąż też nie wiedział co ma robić, ani spanka nie mieliśmy na tą noc, bilety by przepadły no i nie wiadomo czy następnego dnia byłyby dostępne, ale cóż nic nie możemy zrobić. Ustaliśmy, że jak tylko samolot wyląduje,ja przeciskam się pierwsza i lecę szukać taksi a mąż jak osiołek leci za mną z torbami Godzinka minęła, samolot ląduje jeszcze się nie zatrzymał a my już wio do wyjścia stewki z krzykiem za nami, że mamy siadać tłumaczymy, że mamy tylko godzinę by znaleźć się na Khaosan a niektórzy twierdzili, że nawet w ciągu 2 godzin nie jest to możliwe. Ok siadamy na minutę, za chwilę zaś lecimy, a stewki za nami a tak z trzy razy w końcu udało nam się wydostać. Biegniemy przez lotnisku, choć pierwszy raz w życiu tam jesteśmy i za bardzo nie wiemy czy dobrze, ale cóż czasu nie ma. Lotnisko strasznie duże, ale chyba w 5 minut je przelecieliśmy wychodzimy z lotniska, upał niemiłosierny, taksówkarze już podlecieli i nas ciągną. Podchodzę do stoiska trochę z boku, na wstępie bez targowania cena 450 bth. Ok, bierzemy bo nie ma czasu. Pokazuję kierowcy wydrukowaną mapkę z ulicą i pytam czy wie gdzie to, ten niby wie, ale nie wie..., patrzy na to jak ciele na malowane wrota, ale każe nam wsiadać. Mówię mu, że mamy jakieś 40 minut by tam się znaleźć i by jechał szybko, on się zbytnio nie przejmuje. Mąż mu mówi, że jak zdążymy to dostanie 5$ więcej, kierowcy od razu się oczka zaświeciły, zaczął coś krzyczeć, podskakiwać , cieszył się jak dziecko . Od razu skumał, gdzie ma jechać i jak wcisnął gaz to myślałam, że cali nie dojedziemy Pędził jak burza!! Nawet mu chciałam powiedzieć parę razy by zwolnił, ale mąż mi nie pozwolił . Dojechaliśmy na miejsce w 30 minut , o 20.40 byliśmy w biurze. Tam oddałam swoje potwierdzenie, dostałam bilet na prom i naklejki na bluzkę z nr autokaru. Za rogiem stały 3 autokary, ale żaden nie był pełny, dostaliśmy kocyk, po jakiś 2 godzinach, była 30 minutowa przerwa na jedzonko. O 5 rano byliśmy w Chumpton, o 6 rozdawali naklejki z nawą wyspy, o 7 odpływał prom, o 8.45 byliśmy na Koh Tao.
Anusia na jak długo jedziesz bo trasa imponująca ?
bez-granic.pl
Filos to stara relacja z zeszłego roku tylko ją przenoszę
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
No dobra czas zacząć póki coś pamiętam jeszcze Nie będę opisywała wszystkiego szczegółowo z kilku powodów:
po pierwsze nie prowadzę żadnych notatek na wakacjach a teraz nawet jakbym chciała to nie miałabym czasu no i nie zmieściłabym przyborów w moim podręcznym i tak zawyżonym bagażu
po drugie pamięć już nie ta co kiedyś
po trzecie nie umiem tak ładnie opisywać jak niektóre osoby z forum
po czwarte nie chcę nikogo zanudzać swoimi wypocinami bo o miejscach, w których byłam jest mnóstwo szczegółowych super napisanych relacji na forum
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Całą wyprawę planowaliśmy prawie 9 miesięcy bo bilety po Azji kupiliśmy podczas promocji w Airasii we wrześniu. Początkowo nasza wyprawa miała się zacząć od Indii ale jakoś na początku roku odwołali nam lot do New Delhi więc stwierdziliśmy, że w zależności od tego gdzie będzie tani lot: Bangkok czy Kuala Lumpur wyprawę powiększymy o kilkudniowy pobyt na wyspach. W marcu kupiliśmy bilety korzystając z promocji Qatar air za 617$ wylot z Budapesztu do Bangkoku, powrót z Hong Kongu do Wiednia.
W końcu nadszedł czas wylotu i jednym z największych problemów było spakowanie się w 7 kilowy bagaż podręczny gdybym miała 7 kilo tylko dla siebie to luzik, ale jedna torba to 10 kilo sprzętu małża więc w drugą musieliśmy się spakować razem, było ciężko ostatecznie mieliśmy nadbagaż w każdej torbie po 3 kilo
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
No tak już sobie przypomniałem! Kurde już mi się wszytko plącze idę spać bo już dzisiaj nic z tego nie będzie
bez-granic.pl
24 czerwca o 6 rano mieliśmy polskiego busa z Katowic za 10zł za osobę do Warszawy, skąd lecieliśmy Wizzairem za 117zł za dwie osoby do Budapesztu.
Byliśmy o 5.45 w Katowicach, polski bus już czekał, odjechał punktualnie. W całym busie było może z 10 osób podróż przebiegła szybko i spokojnie, raz się zatrzymał na 20 minut w Mc Donaldsie. Jeśli ktoś chce korzystać z WiFi w busie to niech siada z przodu bo im dalej tym net gorzej działa. Punktualnie o 11 byliśmy w Wawie, mieliśmy mnóstwo czasu bo samolot był dopiero o 18. Na zwiedzanie nie mieliśmy sił ani czasu więc pojechaliśmy do Łazienek, poszwędaliśmy się trochę i tak czas szybko minął.
Wizzair punktualnie odleciał, o 19.20 byliśmy już w Budapeszcie. Mieliśmy wydrukowaną drogę do hoteliku bo nie była prosta Pociąg, metro, autobus, tramwaj a najgorsze, że węgrzy nic nie kumają po angielsku i są niezbyt mili, ale jakoś daliśmy sobie radę i trafiliśmy do hoteliku. Chcieliśmy zobaczyć Budapeszt nocą ale byliśmy zmęczeni a nie mieszkaliśmy w centrum więc odpuściliśmy sobie.
Następnego dnia obudził nas deszcz:X było to dość dziwne w lecie na Węgrzech, ale jak się później okazało deszczyk towarzyszył nam podczas całej wyprawy:X
Pozbieraliśmy się i ok 11 po wymeldowaniu pojechaliśmy metrem do centrum. Nie mieliśmy dużo czasu bo o 17.05 mieliśmy lot do Doha a zwiedzanie utrudniał nam co chwilę padający deszczyk. Najgorzej było na Wzgórzu Zamkowym, już podczas wejścia tak się rozpadało, że musieliśmy przystanąć pod drzewem, ale niewiele się zmieniało, czas płynął więc stwierdziliśmy, że idziemy. Niestety lało tak już ciągle więc na szybko zobaczyliśmy Wzgórze i pojechaliśmy na lotnisko.
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
ooo nie czytałam jej całej na starym forum, ale fajnie,że teraz przez to,że przenosicie relacje,mogę zobaczyć te,których nie czytałam wcześnniej:)
To plus przenoszenia relacji ja też o paru nawet nie miałam pojęcia, a teraz jak tylko wyjdę na prostą to je wszystkie nadrobię
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
25 czerwca o 17.05 mieliśmy lot Qatar air do Doha. Lot przebiegł książkowo ku mojej uciesze, żadnych turbulencji i innych niespodzianek. Darmowe alkohole, raz jedzonko, monitorki na siedzeniach więc wszystko ok o 23.20 wylądowaliśmy w Doha i tam niestety czekała nas jedna z najgorszych nocy bo musieliśmy czekać prawie 9 godzin na samolot a lotnisko to nie należy do przytulnych . Lotnisko duże, klima ostro działa, my w krótkich spodenkach, bo nie zabieraliśmy ciepłych rzeczy, całe szczęście, że kurtki mieliśmy, siedzonka strasznie niewygodne, oparć nie da się złożyć więc nie ma szans na leżące przeczekanie nocy, no i trzeba było spać na zmianę by toreb pilnować, choć z tym nie było problemu bo ja nie zmrużyłam oka ani na minutę. Na szczęście jakoś to przeżyliśmy, choć czas się wlekł niemiłosiernie i w końcu nadszedł czas boardingu o 8.05 mieliśmy samolot do Bangkoku. Na miejscu mieliśmy być o 19.00. Wszystko super tylko się stresowaliśmy bo o 21.00 mieliśmy autokar do Chumphon, więc mieliśmy 2 godziny by wydostać się z lotniska i znaleźć się w biurze Lompraya, co dla osób, który pierwszy raz będą w Bangkoku było trochę przerażające, ale jakoś na wiele lotów nigdy samolot się nie spóźniał więc liczyliśmy, że będzie ok. Zbliżała się 18.30, samolot już miał podchodzić do lądowania a tu pilot mówi, że jest starszna burza nad Bangkokiem i godzinę będziemy krążyć w powietrzu:X ja już załamka, mąż też nie wiedział co ma robić, ani spanka nie mieliśmy na tą noc, bilety by przepadły no i nie wiadomo czy następnego dnia byłyby dostępne, ale cóż nic nie możemy zrobić. Ustaliśmy, że jak tylko samolot wyląduje,ja przeciskam się pierwsza i lecę szukać taksi a mąż jak osiołek leci za mną z torbami
Godzinka minęła, samolot ląduje jeszcze się nie zatrzymał a my już wio do wyjścia stewki z krzykiem za nami, że mamy siadać tłumaczymy, że mamy tylko godzinę by znaleźć się na Khaosan a niektórzy twierdzili, że nawet w ciągu 2 godzin nie jest to możliwe. Ok siadamy na minutę, za chwilę zaś lecimy, a stewki za nami a tak z trzy razy w końcu udało nam się wydostać. Biegniemy przez lotnisku, choć pierwszy raz w życiu tam jesteśmy i za bardzo nie wiemy czy dobrze, ale cóż czasu nie ma.
Lotnisko strasznie duże, ale chyba w 5 minut je przelecieliśmy wychodzimy z lotniska, upał niemiłosierny, taksówkarze już podlecieli i nas ciągną. Podchodzę do stoiska trochę z boku, na wstępie bez targowania cena 450 bth. Ok, bierzemy bo nie ma czasu. Pokazuję kierowcy wydrukowaną mapkę z ulicą i pytam czy wie gdzie to, ten niby wie, ale nie wie..., patrzy na to jak ciele na malowane wrota, ale każe nam wsiadać. Mówię mu, że mamy jakieś 40 minut by tam się znaleźć i by jechał szybko, on się zbytnio nie przejmuje. Mąż mu mówi, że jak zdążymy to dostanie 5$ więcej, kierowcy od razu się oczka zaświeciły, zaczął coś krzyczeć, podskakiwać , cieszył się jak dziecko . Od razu skumał, gdzie ma jechać i jak wcisnął gaz to myślałam, że cali nie dojedziemy Pędził jak burza!! Nawet mu chciałam powiedzieć parę razy by zwolnił, ale mąż mi nie pozwolił . Dojechaliśmy na miejsce w 30 minut , o 20.40 byliśmy w biurze. Tam oddałam swoje potwierdzenie, dostałam bilet na prom i naklejki na bluzkę z nr autokaru. Za rogiem stały 3 autokary, ale żaden nie był pełny, dostaliśmy kocyk, po jakiś 2 godzinach, była 30 minutowa przerwa na jedzonko. O 5 rano byliśmy w Chumpton, o 6 rozdawali naklejki z nawą wyspy, o 7 odpływał prom, o 8.45 byliśmy na Koh Tao.
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Anusiu czekałam na tę właśnie relację. W starym miejscu nie wyświetlały mi się zdjęcia, nie wiem dlaczego
...nieważne gdzie, ważne z kim...