Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Tym razem zapraszam was do Francji, gdzie spędziliśmy rodzinne wakacje w 2011 roku. Termin jak zwykle - druga połowa sierpnia - pogoda była bardzo fajna. wieczorami i w nocy na campingach robiło się nawet trochę chlodno.
Zachęceni naszą włoską wyprawą campingowo - rejsową w 2010 (jeszcze nie opisana) postanowiliśmy ruszyć do Francji. W planie trochę zwiedzania, trochę wypoczynku i pełno pięknych, różnorodnych, widokowych miejsc - Alpy, Prowansja i Lazurowe Wybrzeże.
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
No to pozwiedzamy Francję
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Witaj janjus na pierwszym krzesełku
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
O to ja druga, bardzo, bardzo chetnie raz ze super kierunek, a po drugie kolo Janjusa
No trip no life
Hejka Nelcia - cieszę się, że jedziesz z nami
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Uff ,zdążyłam na pudło ???
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
No witam, witam KIWI . Zdążyłaś Co za doborowe towarzystwo w podróży będę miała
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
ja też jestem!!!! Uwielbiam Twoje motto.....BEZ PODRÓŻY SIĘ DUSZĘ.....skąd ja to znam!!!
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
To jedziemy ....
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Wyjeżdżamy rano 14 sierpnia 2011. Stan podróżnych - Ja, jedyny kierowca, czyli mąż, dzieci sztuk dwie płci pieknej (wtedy 4,5 lat i 11 lat). Plan nastepujący jedziemy przez Niemcy, Austrię, Szwajcarię i dojeżdżamy w alpy francuskie.
Więc jedziemy do Niemiec. Pierwszy nocleg plalanowany w typowym gasthofie ( Gasthof zum Waldstein) w miejscowości Zell im Fichtelgebirge. Miejsce wybrane ze względu na przystepną cenę oraz połozenie niedaleko naszej trasy. No właśnie wydawało się (na mapie), że miejsce leży tuż przy autostradzie, okazało się, że jednak trzeba trochę pokrążyć. W pewnym momencie GPS pokazał nam ,że mamy już tylko 1000 m do celu prowadząc nas przez jakąś łąkę. Po dojeździe do celu okazało się, że stoimy przed stodołą, która z całą pewnością nie jest hotelem. Dzieci już marudzą zmęczone , ale po kolejnym namyśle naszego "GPSowego przewodnika" po dzisięciu kilometrach dotarliśmy do gashofu, który okazal się sympatycznym miejscam - czyste choś skromne pokoje. Dobra kolacja i pyszne lokalne piwo pszeniczne (od tamtej pory mój M. glównie gustuje w takim) i smaczne śniadanie wynagrodzilły trudy pierwszego dnia podróży (jak wiadomo taka jazda z dzieciakami zawsze jest trochę męcząca - ale na szczęście zakupione wcześniej ekraniki do filmów bardzo się sprawdziły
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Witaj Momita. Cieszę się, że jesteś (chyba po raz pierwszy u mnie - ale rozumiem, ze bylaś gdzieś w rozjazdach )
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/