...poradokończyć "wpis z pobytu na Mauritiusie.Ależ się to przeciągnęło !!! ; )
Pozostał spacer po głównej plaży w rejonie Le Morne. Dodam tylko że była to najfajniejsza piaskownica jaką widzieliśmy na tej wyspie. Ogólnie rzecz ujmując to ten właśnie region (LeMorne) jast najbardziej "rozpoznawalnym" i z Mauritiusem kojarzonym. Właśnie dlatego planując pobyt braliśmy pod uwagę "konieczność" jego zobaczenia ; )
Tropikalna plaża nieodmiennie kojarzy się z popluskaniem w ciepłych wodach. A z tym na Mauritiusie jest pewien kłopot. Nie chodzi o możliwośc "bycia zjedzonym" ,jak na sąsiednim Reunion,ie, ale o dyskomfort jaki dawkuje nam oceaniczne dno. W czym rzecz ? Otóż wyspa otoczona jest niemal w całości pierścieniem rafy koralowej. Daje to znakomitą ochronę przed zapędami "żarłaczy wszelakich" ale jednocześnie pokruszone kawałki rafy zalegaja przybrzezne wody kalecząc stopy kapiących. Do tego prądy wodne zmieniaja drastycznie charatker dna. Płycizny potrafia błyskawicznie przejśc w głebokie rozpadliny a wspomniane prądy sa wyzwaniem nawet dla dobrych pływaków.
Kilka fotek z rejonu plaży głównej aby pokazać "co się na rafie wyprawia" ; )
widok jest naprawde fascynujący. Do tego stopnia że zapominamy iż przyszlismy "połazić" a nie...stać i pagtrzeć ; ))
to i tyle "udowadniania" że w wodach LeMorne,kapiel raczej sobie odpuścimy ; ) Ostanie zerknięcia...
od teraz będziemy ogladać "piasek i to co na piasku". Np. kraby które sa tak "zakamuflowane" że dopiero ich ruch uświadamia nam obecnośc skorupiaków ; )
Piasek jest jasny ale daleko mu do maledivskiej czy zanzibarskiej bieli. Mimo to plaża może sie podobać...
jest kilka "dodatków" które uatrakcyjniaja plażowy spacer...
wzdłuż całej plaży (tej głównej) rozlokowały się hotele. Ponad ich dachami spogladamy "na górę". Jest równie nieprzystępna jak od strony lądu.
plaża jest długa i nigdy nie zdecydowaliśmy sie aby przejść ją "całą"...
głównie dlatego,że hotele zawłaszczyły sobie kawałki plaży najbadziej wygodne do chodzenia. Spacerowiczom pozostawiono częśc zalewową która jest niekomfortowadochodzenia (pochyła i grząska ; )
w podsumowaniu: plaża warta spaceru mimo wspomnianych niedogodności. Kąpiel...hmmm, nie widziałem kąpiących ; )))
Na "definitywne zakończenie" muszę wspomnieć o "enterajtmentach". Pierwszy z hoteli oferował...nic. Drugi miał codzienne wystepy wieczorna a raz zaoferował "dzień rumu". Darmowa "popitka" i mozliwość nawiązania miedzynarodowych przyjaźni. Radziowi kontaktów ...odmówiono...
Czas na epilog czyli generalne podsumowanie pobytu. Jak pisałem,bardzo nas ciekawiło jak wypadnie Mauritius na tle innych destyncji z rejonu Oceanu Indyjskiego czyli (alfabetycznie) Maledivów,Seszeli,Sri Lanki i Zanzibaru. Wedle nas ,na podium się nie załapał ale zajął pierwsze miejsce...od końca ; )
Zabrakło zdecydowanie "mocnego akcentu" który przebił by konkurencję. "Kolorowa ziemia" czy góra LeMorne to za mało aby zauroczyć.Zadowoleni jesteśmy że udało sie Maurituis "zrobić' ale o powrocie ,nie myślimy. Przynajmniej na ten czas ; )))
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Radek bardzo dziekuję za dokończenie ralacji i twoje spojrzenie na Mau ..
A wiesz ,że ja takich pięknych fal tam nie widziałam . A sama rafa średnia jest .. Góra jednak robi wrażenie, jest imponująca.
Dzień rumu też by mi pasował he he
Przyznam się ,że mam podobnie. Byłam, widziałam ale pewnie szybko nie wrócę.No chyba ,że na północno wschodnią część wyspy gdzie nie dotarłam. Zdecydowanie jednak wolałabym powrócić na sąsiadki czyli Madagaskar czy Reunion
Tyle jest pięknych miejsc, które nie widzieliśmy więc może nie warto wracać do tych, które nas nie zauroczyły. Ja jeszcze tu nie byłam więc chętnie czytałam i oglądałam Może kiedyś tam dotrę? Trzeba zobaczyć na własne oczy aby mieć swoją opinię. No, ale pewnie nie szybko… - dzięki Radek!
ja juz się tam kiedyś wybierałam.... w czasach "przed zarazą" gdzie ceny były kuszące... wprawdzie dziś już one zupełnie mnie nie kuszą, ale sama wyspa nadal tak....
i choć z przyjemnością bym tam dotarła, to jednak w celach innych niż plażowe (choć te na króciutko też) ; mnie się ta wyspa podoba! przynajmniej tak sadząc po widokach ze zdjęć , no i sporo tam ciekawych miejsc do zobaczenia na żywo!
...wracając,zahaczyliśmy o lokalne "centrum handlowe". Znajdowało się nieopodal naszego hotelu...
Sklepiki miały "za plecami" fajne tło ; )
kusiło nas oby podejść bliżej góry ale tak droga jak i przyległy teren były "w rekach prywatnych" ; )
niedaleko od tego miejsca,ulokował sie supermarket. Podjechalismy również tam ponieważ przy markecie były,sprawnie działajace,bankomaty...
W sklepie "irlandzkie akcenty"...
i Guinnesik ; ) O dziwo był w "normalnych" (0.33 l)
i "niespotykanych" (o.65 l) butelkach...
namierzylismy też knajpkę,na wszelki wypadek ; )
i..."polski akcent" na dowód że..."polak potrafi" ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Skała jest absolutnie zjawiskowa czy z bliska czy z daleka
Korzystaliście z irlandzkich "akcentów" czy raczej lokalne klimaty rumowe ?
No trip no life
Nadrobiłam zaległości w czytaniu Przyjemnie z Tobą wrócić na Mauritius i pochodzić po Twoich ścieżkach
Sklepiki cudownie położone Nie wiem dlaczego tam nie trafiliśmy
Radek, co tak relacja stanęła ? dawaj dalej
No trip no life
...poradokończyć "wpis z pobytu na Mauritiusie.Ależ się to przeciągnęło !!! ; )
Pozostał spacer po głównej plaży w rejonie Le Morne. Dodam tylko że była to najfajniejsza piaskownica jaką widzieliśmy na tej wyspie. Ogólnie rzecz ujmując to ten właśnie region (LeMorne) jast najbardziej "rozpoznawalnym" i z Mauritiusem kojarzonym. Właśnie dlatego planując pobyt braliśmy pod uwagę "konieczność" jego zobaczenia ; )
Tropikalna plaża nieodmiennie kojarzy się z popluskaniem w ciepłych wodach. A z tym na Mauritiusie jest pewien kłopot. Nie chodzi o możliwośc "bycia zjedzonym" ,jak na sąsiednim Reunion,ie, ale o dyskomfort jaki dawkuje nam oceaniczne dno. W czym rzecz ? Otóż wyspa otoczona jest niemal w całości pierścieniem rafy koralowej. Daje to znakomitą ochronę przed zapędami "żarłaczy wszelakich" ale jednocześnie pokruszone kawałki rafy zalegaja przybrzezne wody kalecząc stopy kapiących. Do tego prądy wodne zmieniaja drastycznie charatker dna. Płycizny potrafia błyskawicznie przejśc w głebokie rozpadliny a wspomniane prądy sa wyzwaniem nawet dla dobrych pływaków.
Kilka fotek z rejonu plaży głównej aby pokazać "co się na rafie wyprawia" ; )
widok jest naprawde fascynujący. Do tego stopnia że zapominamy iż przyszlismy "połazić" a nie...stać i pagtrzeć ; ))
to i tyle "udowadniania" że w wodach LeMorne,kapiel raczej sobie odpuścimy ; ) Ostanie zerknięcia...
od teraz będziemy ogladać "piasek i to co na piasku". Np. kraby które sa tak "zakamuflowane" że dopiero ich ruch uświadamia nam obecnośc skorupiaków ; )
Piasek jest jasny ale daleko mu do maledivskiej czy zanzibarskiej bieli. Mimo to plaża może sie podobać...
jest kilka "dodatków" które uatrakcyjniaja plażowy spacer...
wzdłuż całej plaży (tej głównej) rozlokowały się hotele. Ponad ich dachami spogladamy "na górę". Jest równie nieprzystępna jak od strony lądu.
plaża jest długa i nigdy nie zdecydowaliśmy sie aby przejść ją "całą"...
głównie dlatego,że hotele zawłaszczyły sobie kawałki plaży najbadziej wygodne do chodzenia. Spacerowiczom pozostawiono częśc zalewową która jest niekomfortowadochodzenia (pochyła i grząska ; )
w podsumowaniu: plaża warta spaceru mimo wspomnianych niedogodności. Kąpiel...hmmm, nie widziałem kąpiących ; )))
Na "definitywne zakończenie" muszę wspomnieć o "enterajtmentach". Pierwszy z hoteli oferował...nic. Drugi miał codzienne wystepy wieczorna a raz zaoferował "dzień rumu". Darmowa "popitka" i mozliwość nawiązania miedzynarodowych przyjaźni. Radziowi kontaktów ...odmówiono...
Czas na epilog czyli generalne podsumowanie pobytu. Jak pisałem,bardzo nas ciekawiło jak wypadnie Mauritius na tle innych destyncji z rejonu Oceanu Indyjskiego czyli (alfabetycznie) Maledivów,Seszeli,Sri Lanki i Zanzibaru. Wedle nas ,na podium się nie załapał ale zajął pierwsze miejsce...od końca ; )
Zabrakło zdecydowanie "mocnego akcentu" który przebił by konkurencję. "Kolorowa ziemia" czy góra LeMorne to za mało aby zauroczyć.Zadowoleni jesteśmy że udało sie Maurituis "zrobić' ale o powrocie ,nie myślimy. Przynajmniej na ten czas ; )))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Radek bardzo dziekuję za dokończenie ralacji i twoje spojrzenie na Mau ..
A wiesz ,że ja takich pięknych fal tam nie widziałam . A sama rafa średnia jest .. Góra jednak robi wrażenie, jest imponująca.
Dzień rumu też by mi pasował he he
Przyznam się ,że mam podobnie. Byłam, widziałam ale pewnie szybko nie wrócę.No chyba ,że na północno wschodnią część wyspy gdzie nie dotarłam. Zdecydowanie jednak wolałabym powrócić na sąsiadki czyli Madagaskar czy Reunion
No trip no life
Tyle jest pięknych miejsc, które nie widzieliśmy więc może nie warto wracać do tych, które nas nie zauroczyły. Ja jeszcze tu nie byłam więc chętnie czytałam i oglądałam Może kiedyś tam dotrę? Trzeba zobaczyć na własne oczy aby mieć swoją opinię. No, ale pewnie nie szybko… - dzięki Radek!
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
dzięki za relację. To jeden z kierunków namierzanych od 4 lat chyba.
I wcale mnie nie zniechęciłeś
Jorguś
i ja Ci dzieęuje za pokazanie wyspy
ja juz się tam kiedyś wybierałam.... w czasach "przed zarazą" gdzie ceny były kuszące... wprawdzie dziś już one zupełnie mnie nie kuszą, ale sama wyspa nadal tak....
i choć z przyjemnością bym tam dotarła, to jednak w celach innych niż plażowe (choć te na króciutko też) ; mnie się ta wyspa podoba! przynajmniej tak sadząc po widokach ze zdjęć , no i sporo tam ciekawych miejsc do zobaczenia na żywo!
dzięki za Relację
Piea