mieliśmy zamiar "zapaść w drzemkę" po rozpakowaniu waliz. Ale,jak to często bywa, chęć ogladnięcia terenu wzieła górę ; ) Wychodzimy z pokoju. "Z góry" najlepiej widać że większośc hotelowych zabudowań "tonie w zieleni"...
w takich budynkach mieszczą się pokoje dla gości. Wnętrza "patrzą na ocean" a klatka schodowa na ogród.Nasz pokój był "na pięterku"...
ścieżki wiją sie śród zieloności sprawiając wrażenie że sa dłuższe,niz są ; ) Generalnie cały obiekt jest bardzo "kompaktowy". Wszędzie mamy blisko...
docieramy w pobliże basenu. Wygląda,jak lubię ; )
znajdujemy "banjanowe drzewo". Jak sie później okaże,wszystkie hotele maja "w posiadaniu" taka atrakcję ; )
jesteśmy coraz bliżej plaży...
niecierpliwie się. Czy "hotelowa piaskownica" bedzie zadowalająca !??? Na Mauritiusie zaczyna sie zima,stąd niewielka ilość kwiatów. Ale ,zawsze "cuś' sie znajdzie ; )
ale dla mnie,"zawsze i wszędzie", najważnieją rośliną jest...kokosowa palma !!! To jej widok daje mi pewnośc że jestem "w tropikach" ; )))
częśc plażowa,w nastepnej odsłonie...
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Mauriusowym plażom (pólnoc) daleko do plaż Seszeli,Maledivów czy Zanzibaru. Wyjatek to plaża w Le Morne (południe). Ale o niej bedzie później. Te "piaskownice" które widzieliśmy na północy wyspy to niewielkie zatoczki z wąskim pasem piasku. Kolorek,może być ale podobnie jak miękkość,daleko mu od miejsc które wymienilem wczesniej. W pobliżu hoteli widac że plaże zostały "zmodyfikowane". Taka właśnie była nasza "piaskownica".
Wąski,niemal "jeziorowy" dostęp do wody. Za to dno "nieźle wygrabiome". Można bezpiecznie brodzić bez obawy o zranienie stopy. Modyfikacja polega na "obdarciu " brzegu z trawy,wyłożeniu odkrytego terenu nieprzepuszczalną matą i zasypaniu tak przygotowanego podłoża piaskiem. Całości dopełnia zabezpieczenie w postaci "czarnych kamorów' które zabezpieczaja matę przed przesunięciem oraz rozmyciu piasku przy większych falach. Czym różni sie tak przygotowana plaża od naturalnej ? Mianowicie piasek jest "twardy" i chłodny (nawet w silnym słońcu !!!) a przykryty "pufami" staje sie wilgoty. Jak łatwo sie domyślić,taka plaża jest o wielemniej atrakcyjna od naturalnej...
to częśc plaży przeznaczona dla "sprzętu pływajacego"...
oraz "latającego" ; )
"szopka" oferujaca świeże soki...
najbardziej lubiliśmy..."wypić kokosa"
choć i "wyciskane soki" tez były OK...
kilka fotek "ogólnych"...
a tak bardzo często wygladaja północne brzegi Mauritiusa...
zapomniał bym o przyplażowym barku i hamakach ; )
reasumująć,plaża..."głowy nie urywa". Ale...jest ; ) Na osłodę,regularnie zamawialiśmy "plażowe drinki"...
pierwsza atrakcja jaka odwiedzilismy to mały,malowniczy kościólek który znajdował się "rzut beretem" od hotelu. I to jego [pokaże w nastepnej odsłonie...
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Faktycznie pamietam ,ze plaże w tej części Mauririusa i we wschodniej były najbrzydsze i nie raz o tym pisałam ale i tak nie było tragedii przy ładnej pogodzie jest ok a do Notre-dame Auxiliatrice de Cap Malheureux mieliście rzut beretem
pora na pierwszą atrakcje jaką widzieliśmy w trakcie pobytu. Nie będzie ich zbyt wiele ponieważ nasz pobyt był z wyboru "wczasowy" a nie wycieczkowy. Taki sposób spędzania wakacji odpowiada nam najbardziej...
"Przylądek Nieszczęśc" odwiedziliśmy już drugiego dnia po przylocie. Głównie dlatego ,że był dosłownie "pare kilometrów" od naszego hotelu. A także to ,że w wiosce na wymienionym przylądku wzniesiono jedną z najbardziej malowniczych "katedr" na świecie. Nazwa przyladka wzięła sie stąd ,że na okolicznych skałach rozbiło się bardzo wiele statków. A kościólek zbudowano ku pamieci zaginionych marynarzy. Cała okolica jest niezwykle malownicza a wielu turystów przyjeżdża na spektakularne zachody słońca.My byliśmy w popołudniowej porze i...też było ładnie ; ) Kilka fotek światyni...
mieliśmy szczęście ,ponieważ kościół był otwarty. Mogliśmy wejść do środka aby obejrzeć bardzo "ascetyczne wnętrze"...
cała okolica zdaje się być "w lekkim uśpieniu"...
w oddali widać "wyspę węży". Taksówkarz apewniał że naprawdę jest zamieszkiwana przez duża grupę gadów. W tym,jak zapewniał" jeden gatunek to..."bardzo duże węże" ; ))
przygladam się pozostałością po szynach służących do wyciagania łodzi. Dziś już nie korzysta sie z tego typu wyciągarek...
"zaintrygowały" mnie również ryby sprzedawane "ze skrzynek". Miały bardzo wielu nabywców. Głównie "lokalesów"...
na pobliskiej płyciźnie,dostrzegłem "lataka". Był tak ubarwiony,że doskonale wtapiał sie w otoczenie...
z ciekawościa oglądałem "tutejsze muszelki". Przypominały oderwane elementy..."wielkiego wiertła". Takiego które kruszy skały w kamieniołomach lub kopalniach ; )
Basia rozgladała sie za atrakcjami roślinnymi. Palmowe owoce i kwiaty. To przyciągnęło Jej uwagę...
zjeżdżamy zadowoleni do hotelu. Kierowca chciał nas namówić na obejrzenie pobliskiej ,hinduskiej śiątyni ale...zostawiliśmy to sobie "na zaś".Bardziej, kusiła nas przybasenowa "ponacolada" ; ))
w następnej odsłonie,to co najbardziej nas zaintrygowało w "ptasim świecie"...
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Kurczę ale puchy no i zastanawia mnie ten kolor wody w tym miejscu-jak my byliśmy to był piękny lazurowy i to miejsce wyglądało magicznie Ciekawa jestem czy dotarliście do tej świątyni bo nam bardzo się podobała i ten cmentarz po przeciwnej stronie -zaniedbany ale pięknie położony.
A tak przy okazji to ciekawa jestem kiedy to drzewo przed kościółkiem kwitnie bo widze ,że teraz całkowicie łyse ,podczas naszego pobytu w listopadzie kwiatków miało jak na lekarstwo a teraz w Meksyku wszystkie drzewa były w pełnym ,czerwonym rozkwicie
...tę odsłonę w całości poświęcam...ptakom-wikłaczom. Widziałem juz te ptaki w afryce ale w takiej ilości,pierwszy raz. Wpis typu "no-coment" no bo i co tu pisać ; )))
a przy okazji 'polowań na ptaki",znalezione na palmowym liściu gniazdo os...tak myslę...
i fotka z której jestem bardzo rad,bowiem jedynie raz udałomi sie "upolować" te maleńkie ptaszki, "szybkie jak błyskawica". Nie mam pojecia co to za gatunek...
nastepny wpis,to odwiedziny stolicy wyspy,Port Louis...
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
mieliśmy zamiar "zapaść w drzemkę" po rozpakowaniu waliz. Ale,jak to często bywa, chęć ogladnięcia terenu wzieła górę ; ) Wychodzimy z pokoju. "Z góry" najlepiej widać że większośc hotelowych zabudowań "tonie w zieleni"...
w takich budynkach mieszczą się pokoje dla gości. Wnętrza "patrzą na ocean" a klatka schodowa na ogród.Nasz pokój był "na pięterku"...
ścieżki wiją sie śród zieloności sprawiając wrażenie że sa dłuższe,niz są ; ) Generalnie cały obiekt jest bardzo "kompaktowy". Wszędzie mamy blisko...
docieramy w pobliże basenu. Wygląda,jak lubię ; )
znajdujemy "banjanowe drzewo". Jak sie później okaże,wszystkie hotele maja "w posiadaniu" taka atrakcję ; )
jesteśmy coraz bliżej plaży...
niecierpliwie się. Czy "hotelowa piaskownica" bedzie zadowalająca !??? Na Mauritiusie zaczyna sie zima,stąd niewielka ilość kwiatów. Ale ,zawsze "cuś' sie znajdzie ; )
ale dla mnie,"zawsze i wszędzie", najważnieją rośliną jest...kokosowa palma !!! To jej widok daje mi pewnośc że jestem "w tropikach" ; )))
częśc plażowa,w nastepnej odsłonie...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Basen jak lubię pięknie
Mauriusowym plażom (pólnoc) daleko do plaż Seszeli,Maledivów czy Zanzibaru. Wyjatek to plaża w Le Morne (południe). Ale o niej bedzie później. Te "piaskownice" które widzieliśmy na północy wyspy to niewielkie zatoczki z wąskim pasem piasku. Kolorek,może być ale podobnie jak miękkość,daleko mu od miejsc które wymienilem wczesniej. W pobliżu hoteli widac że plaże zostały "zmodyfikowane". Taka właśnie była nasza "piaskownica".
Wąski,niemal "jeziorowy" dostęp do wody. Za to dno "nieźle wygrabiome". Można bezpiecznie brodzić bez obawy o zranienie stopy. Modyfikacja polega na "obdarciu " brzegu z trawy,wyłożeniu odkrytego terenu nieprzepuszczalną matą i zasypaniu tak przygotowanego podłoża piaskiem. Całości dopełnia zabezpieczenie w postaci "czarnych kamorów' które zabezpieczaja matę przed przesunięciem oraz rozmyciu piasku przy większych falach. Czym różni sie tak przygotowana plaża od naturalnej ? Mianowicie piasek jest "twardy" i chłodny (nawet w silnym słońcu !!!) a przykryty "pufami" staje sie wilgoty. Jak łatwo sie domyślić,taka plaża jest o wielemniej atrakcyjna od naturalnej...
to częśc plaży przeznaczona dla "sprzętu pływajacego"...
oraz "latającego" ; )
"szopka" oferujaca świeże soki...
najbardziej lubiliśmy..."wypić kokosa"
choć i "wyciskane soki" tez były OK...
kilka fotek "ogólnych"...
a tak bardzo często wygladaja północne brzegi Mauritiusa...
zapomniał bym o przyplażowym barku i hamakach ; )
reasumująć,plaża..."głowy nie urywa". Ale...jest ; ) Na osłodę,regularnie zamawialiśmy "plażowe drinki"...
pierwsza atrakcja jaka odwiedzilismy to mały,malowniczy kościólek który znajdował się "rzut beretem" od hotelu. I to jego [pokaże w nastepnej odsłonie...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Ja byłabym zadowolona
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Faktycznie pamietam ,ze plaże w tej części Mauririusa i we wschodniej były najbrzydsze i nie raz o tym pisałam ale i tak nie było tragedii przy ładnej pogodzie jest ok a do Notre-dame Auxiliatrice de Cap Malheureux mieliście rzut beretem
W szoku jestem ,że hotele takie "sztuczki " stosują na plaży
No trip no life
pora na pierwszą atrakcje jaką widzieliśmy w trakcie pobytu. Nie będzie ich zbyt wiele ponieważ nasz pobyt był z wyboru "wczasowy" a nie wycieczkowy. Taki sposób spędzania wakacji odpowiada nam najbardziej...
"Przylądek Nieszczęśc" odwiedziliśmy już drugiego dnia po przylocie. Głównie dlatego ,że był dosłownie "pare kilometrów" od naszego hotelu. A także to ,że w wiosce na wymienionym przylądku wzniesiono jedną z najbardziej malowniczych "katedr" na świecie. Nazwa przyladka wzięła sie stąd ,że na okolicznych skałach rozbiło się bardzo wiele statków. A kościólek zbudowano ku pamieci zaginionych marynarzy. Cała okolica jest niezwykle malownicza a wielu turystów przyjeżdża na spektakularne zachody słońca.My byliśmy w popołudniowej porze i...też było ładnie ; ) Kilka fotek światyni...
mieliśmy szczęście ,ponieważ kościół był otwarty. Mogliśmy wejść do środka aby obejrzeć bardzo "ascetyczne wnętrze"...
cała okolica zdaje się być "w lekkim uśpieniu"...
w oddali widać "wyspę węży". Taksówkarz apewniał że naprawdę jest zamieszkiwana przez duża grupę gadów. W tym,jak zapewniał" jeden gatunek to..."bardzo duże węże" ; ))
przygladam się pozostałością po szynach służących do wyciagania łodzi. Dziś już nie korzysta sie z tego typu wyciągarek...
"zaintrygowały" mnie również ryby sprzedawane "ze skrzynek". Miały bardzo wielu nabywców. Głównie "lokalesów"...
na pobliskiej płyciźnie,dostrzegłem "lataka". Był tak ubarwiony,że doskonale wtapiał sie w otoczenie...
z ciekawościa oglądałem "tutejsze muszelki". Przypominały oderwane elementy..."wielkiego wiertła". Takiego które kruszy skały w kamieniołomach lub kopalniach ; )
Basia rozgladała sie za atrakcjami roślinnymi. Palmowe owoce i kwiaty. To przyciągnęło Jej uwagę...
zjeżdżamy zadowoleni do hotelu. Kierowca chciał nas namówić na obejrzenie pobliskiej ,hinduskiej śiątyni ale...zostawiliśmy to sobie "na zaś".Bardziej, kusiła nas przybasenowa "ponacolada" ; ))
w następnej odsłonie,to co najbardziej nas zaintrygowało w "ptasim świecie"...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Kurczę ale puchy no i zastanawia mnie ten kolor wody w tym miejscu-jak my byliśmy to był piękny lazurowy i to miejsce wyglądało magicznie Ciekawa jestem czy dotarliście do tej świątyni bo nam bardzo się podobała i ten cmentarz po przeciwnej stronie -zaniedbany ale pięknie położony.
Pinacolady też bym się z ochota napiła
A tak przy okazji to ciekawa jestem kiedy to drzewo przed kościółkiem kwitnie bo widze ,że teraz całkowicie łyse ,podczas naszego pobytu w listopadzie kwiatków miało jak na lekarstwo a teraz w Meksyku wszystkie drzewa były w pełnym ,czerwonym rozkwicie
...tę odsłonę w całości poświęcam...ptakom-wikłaczom. Widziałem juz te ptaki w afryce ale w takiej ilości,pierwszy raz. Wpis typu "no-coment" no bo i co tu pisać ; )))
a przy okazji 'polowań na ptaki",znalezione na palmowym liściu gniazdo os...tak myslę...
i fotka z której jestem bardzo rad,bowiem jedynie raz udałomi sie "upolować" te maleńkie ptaszki, "szybkie jak błyskawica". Nie mam pojecia co to za gatunek...
nastepny wpis,to odwiedziny stolicy wyspy,Port Louis...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav