Nieco kawałek od Spa znajdowało się centrum sportowe skąd mozna było wykupić wycieczki,wyporzyc kajaki czy katamaran oraz bezpłatnie odebrać sprzet do snurkowania.
Co jakiś czas na wyspie mozna było zrelaksowac się fajnych huśtawkach z cudownym widokiem na ocean
Kawałek od tego miejsca zanjdował się nałjadniejszy kawałek plaży -według nas -na wyspie.Mimo tego,że byłą to praktycznie wielka łacha piachu i patelnia była tam niesamowita to biel zlewająca się z lazurem oceanu sprawiała ,że miejsce to robiło się magiczne.No i co najważniejsze było tutaj zawsze pusto więc lubiliśmy tutaj przychodzić.
W tym miejscu znajdowała się również restauracja z owocami morza,która nie była wliczona w ALL i była otwierana tylko w czasie kolacji w zależności od tego czy byli chętni.
Restauracja główna znajdowała się bliziutko naszych domków w drodze na basen-o tym juz pisałam więc teraz czas na opis restauracji -jakby nie patrzył główny punkt na wyspie.Resyauracja wielka,otwarta jak lubię i podzielona na kilka części co sprawiało ,ża siedząc przy posiłku człowiek czuł się bardzo kameralnie.Trafiliśmy juz na okres w pandemii,dzie dania nie były serwowane z karty-chociaz bardzo mi ta forma odpowiada-ale był już szwedzki stół i to taki gdzie wszyscy mogli sobie sami nakładać jedzenie-to mój pierwszy taki hotel podczas wyjazdów w Covidzie.
Stoliki były rozłożone w różnych miejscach i co za tym idzie część była na piasku a część na utwardzonej podłodze. Nie było też czegoś takiego jak to w niektórych resortach na Malediwach bywa,ze każdemu w pierwszy dzień przydzielono stolik i kelnera co bardzoteż mi pasowało bo mozna było sobie biesiadować z różnymi widokami.
Mimo pełnego obłożenia miejsca zawsze było pod dostatkiem a jedzenia ,że od samego patrzenia szło w tyłek
Pewnie znalazł się taki,który zauważył,ze codziennie większośc dań się powtarzała ale było tego tyle,że przez cały wyjazd połowy z mężem nie spróbowaliśmy -bo po prostu nie zdążylismy
Restauracja była zawsze "sterylna",kepnerzy usmiechnieci,mili i pracowici a sam wystrój restaurauracji zachęcał,żeby właśnie tutaj jeść wszystkie posiłki.
ej tam ej tam...ale powiedz gdzie teraz na Dominikane się wybieracie to może jeszcze skrobnę relację z marcowego pobytu na tej wyspie
...Żelku, by było suuuper gdybyś opisała wiosenny pobyt na Dominikanie !!!
nasze wspomnienia stamtad są...ponad dziesięcioletnie ; )))
...w grudniu będziemy,nadzieje mam !!!,w hotelu Catalonia Royal Bavaro, taka "tamtejsza typówka"
najwiekszy niepokój budzą..."chwasty morskie",ktore ostatnimi czasy nawiedzaja karaibskie wody !!!
...doszły nas słuchy że w meksykańskim Tulum to już niemal...armagedon ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Nieco kawałek od Spa znajdowało się centrum sportowe skąd mozna było wykupić wycieczki,wyporzyc kajaki czy katamaran oraz bezpłatnie odebrać sprzet do snurkowania.
Co jakiś czas na wyspie mozna było zrelaksowac się fajnych huśtawkach z cudownym widokiem na ocean
Kawałek od tego miejsca zanjdował się nałjadniejszy kawałek plaży -według nas -na wyspie.Mimo tego,że byłą to praktycznie wielka łacha piachu i patelnia była tam niesamowita to biel zlewająca się z lazurem oceanu sprawiała ,że miejsce to robiło się magiczne.No i co najważniejsze było tutaj zawsze pusto więc lubiliśmy tutaj przychodzić.
W tym miejscu znajdowała się również restauracja z owocami morza,która nie była wliczona w ALL i była otwierana tylko w czasie kolacji w zależności od tego czy byli chętni.
wow, cudowna plaża co za kolorki ..
Kajaki ,skutery czy katamaran też w cenie all ?
No trip no life
Restauracja główna znajdowała się bliziutko naszych domków w drodze na basen-o tym juz pisałam więc teraz czas na opis restauracji -jakby nie patrzył główny punkt na wyspie.Resyauracja wielka,otwarta jak lubię i podzielona na kilka części co sprawiało ,ża siedząc przy posiłku człowiek czuł się bardzo kameralnie.Trafiliśmy juz na okres w pandemii,dzie dania nie były serwowane z karty-chociaz bardzo mi ta forma odpowiada-ale był już szwedzki stół i to taki gdzie wszyscy mogli sobie sami nakładać jedzenie-to mój pierwszy taki hotel podczas wyjazdów w Covidzie.
Stoliki były rozłożone w różnych miejscach i co za tym idzie część była na piasku a część na utwardzonej podłodze. Nie było też czegoś takiego jak to w niektórych resortach na Malediwach bywa,ze każdemu w pierwszy dzień przydzielono stolik i kelnera co bardzoteż mi pasowało bo mozna było sobie biesiadować z różnymi widokami.
Mimo pełnego obłożenia miejsca zawsze było pod dostatkiem a jedzenia ,że od samego patrzenia szło w tyłek
Pewnie znalazł się taki,który zauważył,ze codziennie większośc dań się powtarzała ale było tego tyle,że przez cały wyjazd połowy z mężem nie spróbowaliśmy -bo po prostu nie zdążylismy
Restauracja była zawsze "sterylna",kepnerzy usmiechnieci,mili i pracowici a sam wystrój restaurauracji zachęcał,żeby właśnie tutaj jeść wszystkie posiłki.
Żeluś, ta część relacji wzbudziła mój największy zachwyt.
Jako człek wrogo usposobiony do wody to czytałem, patrzyłem, czytałem...
Ale wczasy to jedzenie i picie (no dobra, można też pozwiedzać)
Jorguś
Niestety wszystko było płatne i to nie mało
Tez jestem wrogo usposobiona do wody ale na lazur lubie patrzeć i nawet jak dni czuję to mogę w tych lazurach posiedzieć
Ja też. Jak tylko można, to dopłacam za widok na morze. Siedzę na balkonie i się gapię na lazurki
Jorguś