he..he... , one (te wina) przewijają się nie tylko w Relacji- ale w całej Alzacji!
tam co krok stoją na ulicach przy knajpkach takie beczki.... tylko na sekundę zatrzymasz się, żeby zrobić fotkę, a już za plecami masz sprzedawcę z danego winstuba, który leci biegiem i nie pytając Cię - nalewa.... mówiąc: s'il vous plaît deguster, madamme ! ...... no jak żyć? jak tam wieczna degustacja!
łazimy po Colmar do wieczora błąkając się gdzieś po zakamarkach La Petite Venice.... idziemy a to na kawkę... a to coś zjeść.... a to do Winiarni..., robimy jakieś ostatnie zakupy wydając wszystkie pozostałe Euro i tak nam czas zleciał do końca naszej eskapady.....
jeszcze tylko wspomnę o alzackim browarze: bo jeśli ktoś nie jest miłośnikiem win, a woli piwko, to bedąc w Alzacji trzeba spróbować tutejszego jasnego z pianką
Alzacki browar Brasseries Kronenburg sięga swoją historią roku 1664, czego na pewno nie zapomnicie bo data ta zawsze widnieje na butelce! , a sam Browar jest najstarszym tego typu zakładem piwowarskim w całej Francji! , cała jego produkcja pochodzi z zakłądów zlokalizowanych nieopodal urokliwego miasteczka Obernai, które pokazywałam wam gdzieś na poczatku relacji, natomiast w samym Strassbourgu mieści się siedziba władz Browaru
Piwko to spotkałyśmy tam w wersji tradycyjnej i jako białe (blanc), to drugie przywiozłam Małżowi w takim sześciopaczku, ale stwierdził, że to piwo raczej "babskie" i niech się "Żabojady" nie biorą za produkcję piwa i pozostaną przy winach, bo to wychodzi im znacznie lepiej !
(fotka sieciowa)
i tak oto kończymy naszą alzacką przygodę....
ciekawostka jeszcze na koniec...
tak wygląda Dworzec kolejowy w Colmar
nie przypomina Wam czegoś????
taaak! pewnie, że tak! - architektonicznie do złudzenia przypomina nasz cudny Dworzec w Gdańsku!
a jeszcze dodatkowo - wiecie, że na drugim końcu świata, dokładnie w Japonii w miasteczku Imarii, japońce zbudowały Pałac Ślubów wzorując się na gdańskim Dworcu w dalekiej Polsce ?
mkniemy wiec juz do domu przez żółte rzepakowe pola po drodze... od Francji/ p/ Niemcy/ do Polski
a jak maj... to i kwitną kasztany.....
i tym akcentem dobrnęłam do końca moich opowieści z bajkowej Alzacji.... która ukradła mi czątkę serca...., nie iwem czy kiedyś tam jeszcze pojadę? choc bardzo bym chciała! - bo ten region juz na zawsze pozostanie w mojej pamieci jako niezwykle basniowa kraina, pełna malowniczych winnic i wspaniałego wina, uroczych miasteczek z domeczkami w kratkę jak w bajce, wyśmienitej kuchni i mnóstwa bocianów .....
au revoir l'Alsace! ....
(pamiątki z Alzacji które przywiozłam, zostały już tylko wspomnienia..... bo dawno już zjedzone i wypite, bo to głownie były wina i sery i jakis kougelhopf; a moje serce skradły wspaniałe Gewurtzraminery i Reslingi ( których smakowo (wg mojego gustu i smaku) nie przebiły jak dotąd żadne inne wina!) a z serów: wyśmienite alzackie Munstery z pomarańczową skórką , które do dziś pamięta mój biedny Małż! - nie że takie dobre i wyborne, tylko, że tak śmierdziały, że jeszcze tydzień po ich konsumpcji capiło w lodówce, że nie szło wytrzymać !!! , ale tartę Flambee, zrobioną już w domciu na bazie tego sera wtrząchnął aż mu się uszy trzęsły!
z rzeczy trwałych został tylko ceramiczny domek po jakichs alzackich łakociach i dwie malutkie grafiki z Colmar i Strassburga, które wiszą sobie u mnie w jednym z wielu "podróżniczych kącików" i co spojrzę... to budzą się moje alzackie wspomnienia... , a szczególnie budzą się moje kubki smakowe na samą myśl o tych wyśmienitych wręcz winach......
i to wszystko.....
KONIEC!, THE END! FIN !
dziekuję za uwagę, szczególnie tej garstce z Was, która zechciąła tu zajrzec i pozostawic słowo komentarza.....
Piea, świetnie dobrane ramki do obrazków, (obrazki piękne i pamiątka z podróży). Temat ramek przerabiałam w temacie obrazka od Ciebie . Oczywiście z miliona wzorów, żadna ramka nie była taka jak sobie wymyśliłam , konieczny był kompromis. Ale my z mężem zawsze sobie wymyślimy coś, czego nie ma mimo ogromnej oferty na rynku. Też tak macie?
A domki przepiękne, tam coś jest w środku, znaczy słodycze? Jaki model Twój?
Swietna relacja. Cześc z opisywanych miejsc widziałam, inne jeszcze na mnie czekaja. Obrazki na koniec przepiękne.
Muszę powiedzieć, że po przeczytaniu u Ciebie w którejś relacji, zażyczyłam sobie prezent pod postacią obrazka do malowania po numerkach. Właśnie dostałam
Piea, piękne miejsce przede mną odkryłaś.. jakoś Alzacja do tej pory nie była dla mnie kierunkiem wyjazdowym..
No , ale dzieki relacji to sie juz zmieniło he he . Bardzo chetnie tam wyskoczę a przy okazji i potestuje winka w zielonych kieliszkach,skoro jak piszesz tam jest wieczna degustacja
Obrazki z Colmar sliczne, to piękna pamiątka.
Dana, prezentowy obrazek pewnie pojedzie z tobą do Bth ?
Piea, ciekawa jestem jaki kolejny kierunek przed tobą ??
Asia, Dana, Nel - dziękuję Wam bardzo za dobre słowo na koniec....
Asia, te "domki" były pełne róznych łakoci.... ja wybrałam ten mniejszy na środku fotki (obok ceramicznej cukiernicy) ; wczoraj coś pokickałam i napisałam, że to ceramika, nie ...nie... te domki to takie spore blaszane pudełka na ciastka- mój był pełen bredele- to takie alzackie ciasteczka, szczególnie popularne w czasie świąt sprzedawane na jarmarkach bożonarodzeniowych, ale można je tu kupić wszędzie przez cały rok! pamietam, że strasznie drogie były ( mój coś ok. 30EUR), w pierwszej chwili pomyślałam, ze chyba zwariowałam? no bo te ciasteczka nie warte az takiej ceny!... ale wiadomo... kupujemy takie coś dla samego opakowania, a nie zawartości! (a ten mój domek naprawdę był śliczny, ale zasunęło go nam dziecko i blaszane pudełko-kamieniczka wylądowało w końcu u syna na komodzie przy drzwiach , ma podnoszony dach na zawiasach i "robi" teraz za pojemnik na rachunki, i różne fakturki...
(A propos ceramiki, bo zapomniałam chyba o tym napisać..... na tej fotce stoi taka ceramiczna cukiernica nieco w typie podobna do naszego "Bolesławca" - a jest to słynna , alzacka ceramika z Betschdorfu, charakteryzuje się takimi niebiesko- szarymi, granatowymi kolorami) no i oczywiście ceny...!!! - no chore!
Dana, ha..ha... to od którego obarazka zaczynasz? .... powiem ci że to kapitalna rozrywka na początek! bardzo wciągające to wyzwanie (jesli jesteś cierpliwota i lubisz taką dziubaninę! ) - powiem Ci, że troche się z tym schodzi... ok dwa tygodnie jeśli codziennie coś tam domalowujesz, a czasami i dłużej....; ja teraz już wolę "twórczość własną"- te moje malowanie bez numerków.... bo 2- 3 dni i Voila! - znacznie mniej z tym dziubania!
(ostatnio stworzyłam sobie coś takiego - tak z tęskoty za podróżami...., bo skoro nie mogę jechać fizycznie ... to chociaż sobie namaluję...! )
Piea, no tak ceny jak z kosmosu, ale pamiątka świetna. Nowe obrazki też urocze, nie potrafię wskazać, który ładniejszy. Natchnieniem są jakieś zdjęcia z podróży?
Dana, mam nadzieję, że za jakiś czas pochwalisz się swoim obrazkiem.
Asia, natchnienia i inspiracji szukam w innych podpatrzonych obrazkach ... czasem też i w zdjęciach.... , ale najczęściej kończy się... że coś potem dodam, czego nie było na początku w pomyśle i wychodzi "coś innego" ...
(nie maluję tak zupełnie "z głowy", w końcu prawdziwy malarz też idzie ze sztalugą w plener .... podpatrzec naturę , albo ma w pracowni jakiś żywy mode... hi..hi... )
Piea, tymi winami to mnie zaraziłas he he , ciągle przewijają się w relacji. Muszę koniecznie popróbować
No trip no life
he..he... , one (te wina) przewijają się nie tylko w Relacji- ale w całej Alzacji!
tam co krok stoją na ulicach przy knajpkach takie beczki.... tylko na sekundę zatrzymasz się, żeby zrobić fotkę, a już za plecami masz sprzedawcę z danego winstuba, który leci biegiem i nie pytając Cię - nalewa.... mówiąc: s'il vous plaît deguster, madamme ! ...... no jak żyć? jak tam wieczna degustacja!
łazimy po Colmar do wieczora błąkając się gdzieś po zakamarkach La Petite Venice.... idziemy a to na kawkę... a to coś zjeść.... a to do Winiarni..., robimy jakieś ostatnie zakupy wydając wszystkie pozostałe Euro i tak nam czas zleciał do końca naszej eskapady.....
jeszcze tylko wspomnę o alzackim browarze: bo jeśli ktoś nie jest miłośnikiem win, a woli piwko, to bedąc w Alzacji trzeba spróbować tutejszego jasnego z pianką
Alzacki browar Brasseries Kronenburg sięga swoją historią roku 1664, czego na pewno nie zapomnicie bo data ta zawsze widnieje na butelce! , a sam Browar jest najstarszym tego typu zakładem piwowarskim w całej Francji! , cała jego produkcja pochodzi z zakłądów zlokalizowanych nieopodal urokliwego miasteczka Obernai, które pokazywałam wam gdzieś na poczatku relacji, natomiast w samym Strassbourgu mieści się siedziba władz Browaru
Piwko to spotkałyśmy tam w wersji tradycyjnej i jako białe (blanc), to drugie przywiozłam Małżowi w takim sześciopaczku, ale stwierdził, że to piwo raczej "babskie" i niech się "Żabojady" nie biorą za produkcję piwa i pozostaną przy winach, bo to wychodzi im znacznie lepiej !
(fotka sieciowa)
i tak oto kończymy naszą alzacką przygodę....
ciekawostka jeszcze na koniec...
tak wygląda Dworzec kolejowy w Colmar
nie przypomina Wam czegoś????
taaak! pewnie, że tak! - architektonicznie do złudzenia przypomina nasz cudny Dworzec w Gdańsku!
a jeszcze dodatkowo - wiecie, że na drugim końcu świata, dokładnie w Japonii w miasteczku Imarii, japońce zbudowały Pałac Ślubów wzorując się na gdańskim Dworcu w dalekiej Polsce ?
(fotka z zasobów sieciowych)
niezła ciekawostka? he...he...
Piea
no i to by było na tyle.....
mkniemy wiec juz do domu przez żółte rzepakowe pola po drodze... od Francji/ p/ Niemcy/ do Polski
a jak maj... to i kwitną kasztany.....
i tym akcentem dobrnęłam do końca moich opowieści z bajkowej Alzacji.... która ukradła mi czątkę serca...., nie iwem czy kiedyś tam jeszcze pojadę? choc bardzo bym chciała! - bo ten region juz na zawsze pozostanie w mojej pamieci jako niezwykle basniowa kraina, pełna malowniczych winnic i wspaniałego wina, uroczych miasteczek z domeczkami w kratkę jak w bajce, wyśmienitej kuchni i mnóstwa bocianów .....
au revoir l'Alsace! ....
(pamiątki z Alzacji które przywiozłam, zostały już tylko wspomnienia..... bo dawno już zjedzone i wypite, bo to głownie były wina i sery i jakis kougelhopf; a moje serce skradły wspaniałe Gewurtzraminery i Reslingi ( których smakowo (wg mojego gustu i smaku) nie przebiły jak dotąd żadne inne wina!) a z serów: wyśmienite alzackie Munstery z pomarańczową skórką , które do dziś pamięta mój biedny Małż! - nie że takie dobre i wyborne, tylko, że tak śmierdziały, że jeszcze tydzień po ich konsumpcji capiło w lodówce, że nie szło wytrzymać !!! , ale tartę Flambee, zrobioną już w domciu na bazie tego sera wtrząchnął aż mu się uszy trzęsły!
z rzeczy trwałych został tylko ceramiczny domek po jakichs alzackich łakociach i dwie malutkie grafiki z Colmar i Strassburga, które wiszą sobie u mnie w jednym z wielu "podróżniczych kącików" i co spojrzę... to budzą się moje alzackie wspomnienia... , a szczególnie budzą się moje kubki smakowe na samą myśl o tych wyśmienitych wręcz winach......
i to wszystko.....
KONIEC!, THE END! FIN !
dziekuję za uwagę, szczególnie tej garstce z Was, która zechciąła tu zajrzec i pozostawic słowo komentarza.....
Piea
Piea, świetnie dobrane ramki do obrazków, (obrazki piękne i pamiątka z podróży). Temat ramek przerabiałam w temacie obrazka od Ciebie . Oczywiście z miliona wzorów, żadna ramka nie była taka jak sobie wymyśliłam , konieczny był kompromis. Ale my z mężem zawsze sobie wymyślimy coś, czego nie ma mimo ogromnej oferty na rynku. Też tak macie?
A domki przepiękne, tam coś jest w środku, znaczy słodycze? Jaki model Twój?
Dzięki za przybliżenie ciekawego regionu Europy.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Swietna relacja. Cześc z opisywanych miejsc widziałam, inne jeszcze na mnie czekaja. Obrazki na koniec przepiękne.
Muszę powiedzieć, że po przeczytaniu u Ciebie w którejś relacji, zażyczyłam sobie prezent pod postacią obrazka do malowania po numerkach. Właśnie dostałam
Oj...to będzie wyzwanie...
Piea, piękne miejsce przede mną odkryłaś.. jakoś Alzacja do tej pory nie była dla mnie kierunkiem wyjazdowym..
No , ale dzieki relacji to sie juz zmieniło he he . Bardzo chetnie tam wyskoczę a przy okazji i potestuje winka w zielonych kieliszkach,skoro jak piszesz tam jest wieczna degustacja
Obrazki z Colmar sliczne, to piękna pamiątka.
Dana, prezentowy obrazek pewnie pojedzie z tobą do Bth ?
Piea, ciekawa jestem jaki kolejny kierunek przed tobą ??
No trip no life
Asia, Dana, Nel - dziękuję Wam bardzo za dobre słowo na koniec....
Asia, te "domki" były pełne róznych łakoci.... ja wybrałam ten mniejszy na środku fotki (obok ceramicznej cukiernicy) ; wczoraj coś pokickałam i napisałam, że to ceramika, nie ...nie... te domki to takie spore blaszane pudełka na ciastka- mój był pełen bredele- to takie alzackie ciasteczka, szczególnie popularne w czasie świąt sprzedawane na jarmarkach bożonarodzeniowych, ale można je tu kupić wszędzie przez cały rok! pamietam, że strasznie drogie były ( mój coś ok. 30EUR), w pierwszej chwili pomyślałam, ze chyba zwariowałam? no bo te ciasteczka nie warte az takiej ceny!... ale wiadomo... kupujemy takie coś dla samego opakowania, a nie zawartości! (a ten mój domek naprawdę był śliczny, ale zasunęło go nam dziecko i blaszane pudełko-kamieniczka wylądowało w końcu u syna na komodzie przy drzwiach , ma podnoszony dach na zawiasach i "robi" teraz za pojemnik na rachunki, i różne fakturki...
(A propos ceramiki, bo zapomniałam chyba o tym napisać..... na tej fotce stoi taka ceramiczna cukiernica nieco w typie podobna do naszego "Bolesławca" - a jest to słynna , alzacka ceramika z Betschdorfu, charakteryzuje się takimi niebiesko- szarymi, granatowymi kolorami) no i oczywiście ceny...!!! - no chore!
Dana, ha..ha... to od którego obarazka zaczynasz? .... powiem ci że to kapitalna rozrywka na początek! bardzo wciągające to wyzwanie (jesli jesteś cierpliwota i lubisz taką dziubaninę! ) - powiem Ci, że troche się z tym schodzi... ok dwa tygodnie jeśli codziennie coś tam domalowujesz, a czasami i dłużej....; ja teraz już wolę "twórczość własną"- te moje malowanie bez numerków.... bo 2- 3 dni i Voila! - znacznie mniej z tym dziubania!
(ostatnio stworzyłam sobie coś takiego - tak z tęskoty za podróżami...., bo skoro nie mogę jechać fizycznie ... to chociaż sobie namaluję...! )
Piea
Piea, no tak ceny jak z kosmosu, ale pamiątka świetna. Nowe obrazki też urocze, nie potrafię wskazać, który ładniejszy. Natchnieniem są jakieś zdjęcia z podróży?
Dana, mam nadzieję, że za jakiś czas pochwalisz się swoim obrazkiem.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asia, natchnienia i inspiracji szukam w innych podpatrzonych obrazkach ... czasem też i w zdjęciach.... , ale najczęściej kończy się... że coś potem dodam, czego nie było na początku w pomyśle i wychodzi "coś innego" ...
(nie maluję tak zupełnie "z głowy", w końcu prawdziwy malarz też idzie ze sztalugą w plener .... podpatrzec naturę , albo ma w pracowni jakiś żywy mode... hi..hi... )
Piea